Kilka dni temu na profilu Fecebooka Borowa i okolice, wstawiłem materiał poświęcony powstaniu tej wsi. Nie spodziewałem się tak wielkiego zainteresowania. Przejeżdżam bardzo często przez Borową (do Muzeum w Gałkowie, czy też na cmentarz ewangelicki w Brzezinach) i widzę, że jest to wielki plac budowy. Nowi mieszkańcy, dużo młodzieży, dobry czas tej ciekawej historycznie wsi. W tym roku Muzeum w Koluszkach i Gałkowie zorganizowały Rajd Rowerowy, gdzie Borowa była jednym z ważnych punktów kilkunasto kilometrowej trasy rajdu. Miałem przyjemność opowiadać o historii tej wsi wspólnie z Dominikiem Trojakiem, który wie wszystko o tych okolicach. Podczas spotkania poznałem Elę Ignatowicz i jej przyjaciela, którzy mieszkają w budynku dawnej szkoły ewangelickiej i przekazali dokumenty szkolne znalezione na strychu do Muzeum w Gałkowie (zdjęcie poniżej). Myślę, że na terenie Borowej można znaleźć na strychach wiele ciekawych pamiątek (zdjęcia, dokumenty, szyldy). Z wielką przyjemnością podobne znaleziska zamieszczę na swoim blogu. Troszeczkę się rozpisałem, w tym materiale jest bardzo ważny okres w historii Borowej: "Bitwa o Brzeziny", "Bitwa o Łódź". Na palcach jednej ręki można policzyć miejscowości w których wydarzyło się tak wiele. Nie w każdej wsi zginął generał, nie w każdej wsi mieszkał generał Litzmann (od jego nazwiska nazwano w czasie okupacji Łódź - Litzmannstadt). Zapraszam czytelników do przeglądania nowości na moim blogu, być może w przyszłym roku będzie okazja spotkać się przy ognisku i wspominać dawne czasy....
ps.
Gdyby ktoś Państwa posiadał pamiątki (zdjęcia, dokumenty, szyldy) z Borowej, proszę o kontakt pod adresem:
Borowa1914@interia.pl
Chętnie zamieszczę ich skany.
Rozkaz do odwrotu
W nagłej zmianie losu 5 dywizja znalazła się zaatakowana na tyłach i uwięziona w przestrzeni pomiędzy Łodzią, lasem Gałkowskim i ciekiem wodnym Miazga. Brzeziny bowiem zostały zajęte przez rosyjskiego generała Rennenkampfa, mimo bohaterskiego oporu jego garnizonu, a tym samym 20. niemiecki Korpus Rezerwowy, Gwardia i Korpus Kawalerii zostały odcięte od reszty wojsk niemieckich. Wojska rosyjskie nacierały również od strony Pietrykowa i Tomaszowa, grożąc przytłoczeniem obrońców Tuszyna i Baby.
Gwardia zdobyła miejsce w bitwie o Łódź z Andrespolem, zajęła Wiskitno i szturmowała część wsi Olechów. 49 Dywizja Rezerwowa walczyła o południowe podejścia do miasta pod Rzgowem i Wiskitnem. Ale teraz nadszedł rozkaz odwrotu. Siły niemieckie uwięzione w rejonie na południowy wschód od Łodzi nie miały innego wyjścia, jak tylko zawrócić, otworzyć odciętą przez Rosjan drogę na północ, zająć Gałków i Brzeziny i wywalczyć sobie drogę do Strykowa, albo - zginąć w chwale. Wieczorem 22 listopada 1914 roku generał von Scheffer-Boyadel poczynił przygotowania do tego desperackiego przedsięwzięcia. Podczas gdy pisano rozkazy, na obwodzie kotła szalała chaotyczna walka, częściowo jeszcze jako atak na Łódź i obrona na południe, częściowo już jako osłona przed wrogiem zagrażającym z północnego wschodu i wschodu. Na południu 50 Dywizja Rezerwowa odparła wszystkie ataki, na wschodzie korpus kawalerii zatrzymał wroga, a pod Karpinstand straż mostowa walczyła z nacierającymi z Borowa oddziałami generała Rennenkampfa. O godzinie 9 wieczorem rozpoczął się odwrót. Miejscami do rosyjskich okopów było tylko 50 metrów. Do rosyjskich okopów było miejscami tylko 50 metrów, a oni musieli wykonać pełny zwrot w kierunku wschodnim. To się udało, a w zimną pochmurną noc Rosjanie nie zauważyli.
Nad Miazgą
Nad małą rzeczką Miazgą Niemcy napotkali jednak energiczny opór. Co prawda 49 Dywizja nadal utrzymywała most na Karpinie, a Gwardii udało się nawet szybko zdobyć most na Bukowcu. Ale do świtu kolumny nie przekroczyły jeszcze szerokiego, bagnistego i lodowatego zagłębienia, przez które na południowy wschód przepływa ciek wodny rzeki Miazga. Rankiem 23 listopada słońce świeciło jasno i Kozacy pojawili się z przodu i na flankach. Od zachodu i południa rozbrzmiewały odgłosy walk tylnych, rosyjskie baterie sięgały od strony Łodzi i rzucały na drogę marszu swoje żelazne skrzynie. Awangarda stoczyła pod mostem w Karpinie bitwę na miarę Nibelungów i ostatkiem sił zdołała zrobić wyłom we wrogu. Wieczorem 3 oficerów i 24 ludzi zameldowało się u swojego generała jako reszta tej bandy bohaterów. Przeprawa przez Miazgę została ukończona, ale nieprzyjaciel, który wycofał się na północ, zablokował drogę z Borowa do Brzezin, biegnącą między lasami Chrusty i Gałkowa, oraz zajął nasyp linii kolejowej Żakowice-Gałków-Andrespol-Łódź. Jak pływacy zmagający się z falami na wzburzonym morzu, odcięte niemieckie dywizje walczyły z rosyjskim przypływem.
50 Dywizja Rez. wysunęła się przez Chrusty, 49 zajęła Borowo i walczyła przez las gałkowski do nasypu kolejowego. Ale Rosjanie pozostali niewzruszeni przy nasypie kolejowym, podczas gdy od strony Miazgi rozbrzmiewały odgłosy walki straży tylnej, a Kozacy atakowali na flankach. Z Łodzi dobiegał grzmot bitwy, w której trzy niemieckie korpusy zostały uwikłane, nie mogąc pomóc odciętym.
W Borowej padł generał.
Borowo to wąska wieś, składająca się z zaledwie dwóch rzędów domów, ale długa na 6 km, w której do 1945 roku mieszkali niemieccy koloniści. Graniczy z rozległymi lasami 2 km na zachód i kilkaset metrów na wschód. Niemcy dotarli do tej wsi, ale wróg był w lesie. Na przykład z lasu na północ od kolei ryknęła fala rosyjskich dragonów i kozaków. Ponad połowa padła, ale ponad sto szabel wciąż świstało na głowach niemieckich artylerzystów, zwłaszcza ciężkiej baterii. Fala przelała się przez nasyp kolejowy i rozbiła się na kolumnach lekkiej amunicji. W galopie skierowali się do sztabu dywizji 400 metrów na południe od linii kolejowej. Ale generał von Waenker i jego szybko skompletowane drużyny, kierowcy, radio-operatorzy itp. powalili niejednego kawalerzystę. Mało który Kozak czy dragon wrócił żywy z tego karkołomnego ataku. Generał przeszedł następnie przez wiejską ulicę, by rozejrzeć się za swoją dywizją. Jak daleko sięgało jego oko, był to obraz zniszczenia. Artyleria rosyjska dokonała spustoszenia w martwej, prostej, szerokiej drodze. Przewrócone, zestrzelone lub ugrzęźnięte pojazdy, toczące się konie i martwi kierowcy! Ogień z karabinu maszynowego wbił się między domy, a generał padł na ziemię, martwy! Zastępca (gen.-ltn. von Thiesenhausen) musiał przejąć dywizję, która nadal leżała pod ogniem z Chrustów Starych i Lasu Gałkowskiego. - To jako przykład surowości walki. W wieczornych ciemnościach tego 23 listopada Niemcy ruszyli do decydującego ataku na nasyp kolejowy. Pułki już dawno roztopiły się w bataliony, bataliony rozłożyły się w kostkę między sobą, ale kiedy bębny biły do szturmu, człowiek po człowieku podnosił się do skoku. Gen. Un. litzmann postawił się na czele z nienaostrzonym rapierem i poprowadził grenadierów na leśnej drodze z Justynowa przeciwko wrogowi. I udało im się o 7 wieczorem z gołą bronią szturmować nasyp kolejowy!
W nocy do Brzezin
Zdobyty nasyp kolejowy nie oznaczał jednak przełomu i generał von Scheffer mimo zmęczenia musiał jeszcze raz tej nocy wezwać oddziały. Jeśli bowiem nie przebili się w ciągu 24 godzin, cały korpus był stracony. Rosjanie coraz bardziej umacniali swoje okrążenie. - Teraz opis decydujących godzin: Litzmann podchodzi pierwszy, 2000 ludzi i cztery działa gromadzą się wokół generała. Jest przenikliwie zimno. Oczy płoną od zbyt krótkiego snu, zmęczone kończyny poruszają się ociężale, północny wiatr pyli ostrymi kryształkami śniegu w stwardniałe twarze. Niemcy zataczają się w nocy z rozładowanymi karabinami i przytwierdzonymi bagnetami. Wychodzą z lasu i potykają się o zamarznięte jesienne pola. O północy kolumna szturmowa osiąga podejścia do Gałkowa. Rosjanie nie podejmują żadnej próby ataku. Ich senne posterunki są ścinane, wieś zdobywana w cichej, zaciętej walce z nagim orężem. To co nie wpadnie pod bagnety pcha się na tyły jako chętni jeńcy. Dalej idziemy przez prysznice nocy; w strasznej krwawej pracy Malczew jest również oczyszczony z wroga. Rosjanie zostali zaskoczeni wszędzie we śnie. Przez pomarszczony teren kolumna szturmowa potyka się i sapie dalej w kierunku północnym. O godzinie 2 znajduje się przed Brzezinami na prawej flance głównych sił nieprzyjaciela, które odwróciły się od nasypu kolejowego wokół lewego skrzydła na północny wschód. Wstęga drogi ciągnie się blado w ciemności i kończy w kępie domów miasteczka. Wejścia nie pilnują żadni strażnicy polowi. W mieście nie postawiono żadnych świateł. Gałków spał, Malczew spał i Brzeziny spały. Miasto znajduje się za frontem, wypełnione strażą sztabową i kolumnami wojsk, służy jako kwatera główna korpusu. O godzinie 2 grenadierzy i fizylierzy ruszają do szturmu bez oddania strzału. Uśpione posterunki poddają się pod ciosami kolb. Sięgając na prawo i lewo, by ich otoczyć, strażnicy szturmują miejsce, które stracili trzy dni temu. Doprowadzeni do szału zmęczeniem, niedostatkiem i strasznym napięciem nerwowym, wdzierają się do Brzezin i posuwają się w walkach ulicznych przeciwko rynkowi, od którego całe Brzeziny są zdominowane. To jest zakręcone, Russ. Jest on zapełniony pojazdami armii rosyjskiej. Bagnety i kolby robią miejsce.
Nagle przez ciszę przebija się strzał. Rosjanie się obudzili i męczą. Światła przebijają się przez noc. Do miasta zrzucani są kozacy z okolicznych obozów, aby oczyścić zaułki z nadjeżdżającego wroga. Z piwnic i świetlików wybucha pożar Sybiraków. Ale wszystko na próżno. Niemcy nie dali już sobie wyrwać miasta. Z Borowej nadciąga wsparcie i wchodzi do walki, a o świcie Brzeziny są szturmowane. Rosjanie ponownie zaatakowali ze wschodniej części miasta, ale saperzy przeciągnęli do przodu i podpalili domy. Około południa wróg na wschód od miasta zostaje odrzucony na Przecław. Pozostałe części odciętego skrzydła armii również odnoszą zwycięstwa: Schweinitz prowadzi dywizję gwardii naprzód przez Gałków, Thiesenhausen przebija się na głównej drodze, a Goltz wyrywa lewe skrzydło Rennenkampfa z oparcia otaczając je pod Koluszkami. Korpus kawalerii Richthofena nakazał nacierającemu wrogowi zatrzymać się pod Mrogą. Na czele swoich oddziałów generał von Scheffer wjeżdża do Brzezin o godzinie 5 po południu 24 listopada. Na rynku mówi do generała porucznika Litzmanna: "Gratuluję panu zwycięstwa, które umożliwiło mojemu korpusowi ocalenie i sukces. Dziękuję Ci za to".
Ein General fiel in Borowo
Borowo ist ein schmales, nur aus zwei Häuserreihen bestehendes aber 6 km langes Dorf, in dem bis 1945 deutsche Kolonisten gewohnt haben. Es wird im Westen 2 km weit und Im Osten ebenso im Abstande von einigen hundert Metern von ausgedehnten Waldungen begleitet. Die Deutschen erreichten dieses Dorf, aber in den Wäldern steckte der Feind. Zum Beispiel brauste eine Woge russischer Dragoner und Kosaken aus dem· Walde nördlich der Bahn heran. Mehr als die Hälfte fiel, aber noch mehr als hundert Säbel sausten auf die Köpfe der deutschen Kanoniere, besonders der schweren Batterie. Die Woge ergoß sich über den Bahndamm, stürzte auf die leichten Munitionskolonnen. Im Galopp ging es auf den 400 m südlich der Bahn befindlichen Divisionsstab zu. Aber General von Waenker und seine rasch zusammengerafften Mannschaften, Fahrer, Funker usw. streckten manchen Reitersmann nieder. Von dem schneidig gerittenen Angriff ist wohl kaum ein Kosak oder Dragoner lebend zurückgekommen. Der General ging dann über die Dorfstraße, um nach seiner Division Umschau zu halten. Soweit sein Auge reichte, ein Bild der Verwüstung. Auf der schnurgeraden, breiten Straße hatte die russische Artillerie arg gewütet. Umgestürzte, zerschossene oder festgefahrene Fahrzeuge, sich wälzende Pferde und tote Fahrer! Da prasselte Maschinengewehrfeuer zwischen den Häusern hindurch, und tot stürzte der General zu Boden! Ein Ersatzmann (Gen.-ltn. von Thiesenhausen) mußte die Division übernehmen, die weiterhin unter dem Feuer aus Chrusty Stare und dem Galkower Wald lag. - Dies als ein Beispiel für die Härte des Kampfes. Im Abend dunkel dieses 23. 11. sind dann die Deutschen zum entscheidenden Angriff auf den Bahndamm losgegangen. Die Regimenter waren längst zu Bataillonen geschmolzen, die Bataillone untereinander gewürfelt, aber als die Trommeln zum Sturm schlugen, erhob sich Mann für Mann zum Sprung. Gen.- Un. litzmann setzte sich mit blankem Degen an die Spitze und führte die Grenadiere auf der Waldstraße von Justinow gegen den Feind. Und es gelang, den Bahndamm um 7 Uhr abends mit der blanken Waffe zu stürmen!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz