niedziela, 4 grudnia 2022

Bukowiec - Königsbach - Szkoła - Die Schule - Otto Heike - cz.1

 

 Po zamieszczeniu materiału poświęconego religii, dokładniej kościołowi ewangelickiemu w Bukowcu' autorstwa Otto Heike w jego książce 150 JAHRE SCHWABENSIEDLUNGEN IN POLEN 1795-1945 , czas na następny rozdział poświęcony szkolnictwu w tej wsi. Szkoła i kościół były bardzo mocno powiązane ze sobą, szkoła znajdowała się na terenie przykościelnym, nauczycielami byli także pastorzy jak i kantorzy. Materiał znajduje się w tej książce na stronach 254-261. 



                                               SZKOŁA

 

      Oprócz codziennych trudności dla osadników w pierwszych miesiącach po przybycia do Bukowca, na równi stawiano budowę domów mieszkalnych, budynków gospodarczych jak domu modlitwy i budynku który będzie mieścił dzieci, aby mogły pobierać nauki. Każdy miesiąc bez nauki był czasem straconym. Minęły dwa lata jak podjęto decyzję o budowie szkoły,  wyznaczono do tego działkę leżącą za obecnym cmentarzem ewangelickim w kierunku Kurowic. Był to budynek z tradycyjnego w Niemczech muru pruskiego, dach był pokryty słomą. Mieszkańcy sami się opodatkowali, mimo, że pierwsze lata nie przynosiły dochodów z uprawy ziemi, raczej przynosiły straty, koszty budowy wyniosły 50 Reichstalarów. Był to wielki wysiłek, te koszty to nie wszystko, trzeba było zatrudnić nauczyciela, któremu trzeba było płacić pensję. Skontaktowano się z odpowiednimi władzami w temacie nauczyciela. Wszystko było przygotowane do uroczystego otwarcia szkoły, kiedy przypadkowa iskra z komina, zniweczyła plany i nadzieje na naukę ich dzieci, budynek spłonął doszczętnie. Bardzo ciężko przeżyto ten tragiczny w skutkach pożar, ponownie składano pieniądze na budowę nowej szkoły. Trwało to następne dwa lata, Postanowiono, że nowa szkoła będzie zbudowana w nowym miejscu, tzn. na zakręcie łączącym obecne ulice Dolną i Górną. Działka pod przyszłą szkołę i kościół należała do wdowy Renner, zaproponowano jej działkę na której znajdowała się poprzednia szkoła, przystała na tę propozycję i tak zaczął się następny etap szkolnictwa w Bukowcu.

    Nowy budynek znów został zbudowany również z muru pruskiego, był on zdecydowanie większy od poprzedniej szkoły. W jego murach znalazła miejsce sala lekcyjna która mogła pomieścić 80-ro uczniów i uczennic, także trzypokojowe lokum dla nauczyciela. W drugiej części znajdowała się sala modlitwy z miejscem dla chóru i dwoma bocznymi krużgankami. Lekcje odbywały się dwuzmianowo, tzn. podzielono 70-ro dzieci na dwa oddziały. Ławki były troszeczkę inne niż obecnie, były dłuższe, w jednej mieściło się od 6 do 8-ro uczniów. Miejsce dla nauczyciela było na podwyższeniu, aby miał wgląd na ponad 30-kę dzieci, dziewczynki i chłopcy siedzieli oddzielnie… Jak wspomniałem, w szkole nauczał tylko jeden nauczyciel (z pewnością na względzie były oszczędności), jego zadaniem była nauka niemieckiego (pisanie, ortografia), religia, matematyka i pozostałych przedmiotów. Niestety, nie zachowały się żadne dokumenty w aktach parafialnych dotyczące osoby pierwszego nauczyciela. Otto Heike wspomina, że: „Najwyraźniej pierwszym zajęciem na stanowisku nauczyciela było rozwiązanie awaryjne, ponieważ „porządnego” nauczyciela w Bukowcu można było zdobyć dopiero w 1811 r. w osobie Johanna Schenzela.” Schenzel przybył do Bukowca z  z Kleinengstingen (Jura Szwabska), był w związku małżeńskim, którego owocem był dwuletni syn, także o imieniu Johann, który w przyszłości będzie bardzo ważną postacią w historii tej wsi.

     Jak wszędzie, musiał być zewnętrzny nadzór nad szkołami, w przypadku Bukowca od 1820 roku, taką funkcję sprawował katolicki kaznodzieja z Mileszek. Zdecydowanie nie zgadzali się z taką sytuacją mieszkańcy wsi, w której to zaledwie 1% mieszkańców było wyznania katolickiego. Taki stan rzeczy trwał długo, bo dopiero w 1844 roku nastąpiła zmiana, kiedy to stanowisko wizytatora otrzymał pastor ewangelicki Daniel Biedermann z Pabianic. Jego zadaniem było nie tylko bieżące śledzenie poczynań w szkole, także składanie do wyższych instancji corocznego sprawozdania w językach polskim i niemieckim. Jeszcze w latach trzydziestych XX wieku kopie takich raportów znajdowały się w aktach parafii ewangelickiej w Pabianicach.

     Jedyny, zatrudniony nauczyciel w szkole w Bukowcu pełnił również funkcję kantora. Wprost nie do wiary ile dodatkowych obowiązków spadło na barki Schenzela, do jego zadań należało: czytanie kazań (dlaczego, napisze w rozdziale o kościele) i gry na organach podczas niedzielnych mszy, brania udziału w obrządku chrzczenia dzieci, nauk przed przyjęciem bierzmowania, także odczytywania modlitw podczas pogrzebów. To nie był koniec jego obowiązków. Spełniał po części także funkcję sołtysa, w szczególności w kontaktach z zewnętrznymi władzami, a odpowiedzialność była wielka, kiedy to walczono o sprawiedliwe ustalenie odsetek dziedzicznych, roszczeń odszkodowawczych dla osadników, jak i dbanie o interesy mieszkańców przed Domeną w Pabianicach, czy też przed sądami.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


                                  DIE SCHULE

 

    Es muß den Siedlern in Königsbach hoch angerechnet werden, daß sie als eine ersten Gemeinschaftsaufgaben den Bau einer Schule und eines Bethauses in Angriff nahmen. Vom alten Heimatgebiet her waren sie es gewohnt, ihre Kinder zur Schule zu schicken, und diese Bildungschance wollten sie ihnen auch am neuen Wohnort schaffen.

    Bereits im Sommer 1804 bauten die Königsbacher an der Stelle, wo sich die Dorfstraße der Oberdorfes mit dem befestigten Weg von Kraszew nach Kurowice kreutz, ein Schulhaus in Fachwerk und mit Stroh gedeckt. Außer der Eingenarbeit hatten die Siedler für diesen bau auch Bargeld in Höhe von 50 Reichstalaren aufzubringen. Obwohl sie laut Erbverschreibung verpflichtet waren, Beiträge an barem geld und Naruralien zum Unterhalt des Schulmeisters aufzubringen, war der Schulbau bei den kargen Einkünften der Einhüfner und Häusler eine großartige Leistung. Schließlich hatten die meisten noch mit dem bau von Notunterkünften für Menschen und Vieh sowie mit Rodungs- und Entwässerungsarbeiten vollauf zu tun. Sie waren auch bereits, aug eigene Kosten einen Schulmeister einzustellen und hatten in dieser Angelegenheit auch schon Kontakte mit den zuständigen Stellen ihres Herkunftslandes aufgenommen. Aber da geschah das Unglück. Wahrscheinlich war von einem Rodungsfeuer ein Funke auf das strohgedeckte Schulhaus getrieben worden; den Neubau fing Feuer und wurde vernichtet, ehe er überhaupt seinem Zweck übergeben werden konnte. Ähnlich war es den Kolonisten im benachbarten Grömbach ergangen, wo ebenfalls ein Rodungsfeuer das Schulhaus in Brand gesetzt hatte.

     Es dauerte nahezu zwei Jahre, ehe an die Errichtung eines neuen Schulgebäudes gedacht werden konnte. Der Grundstein wurde aber nicht an der gleichen Stelle gelegt, sondern in der Mitte der Dorfes, wo das Oberdorf auf die in nordwestlicher Richtung verlaufende Straßenzeile des Unterdorfes stieß. das Grudstück erwarb die gemeinde von der Witwe Renner, die an anderer Stelle einen Streifen des bisherigen Schullandes erhielt. das neue Gebäude war wiederum ich Fachwerk errichtet und enthielt auf der einen Seite ein geräumiges Schulzimmer, in dem 80 Kinder Platz fanden, und eine  aus drei Räumen bestehende Lehrerwohnung. Den anderen Teil Hauses nahm ein großer Betsaal ein, der mit einem Chor und zwei Seitenemporen ausgestattet war. Um die Mitte des Jahrhunderts, wahrscheinlich 1853, leistete sich die Gemeinde den Einbau einer kleinen Orgel.

    Die schule wurde anfangs von etwa 70 Kindern besucht, die in zwei Abteilungen vor- und nachmittags Unterricht erhielten. Auf langen Holzbänken saßen je 6 bis 8 Kinder, die Mädchen von den Jungen getrennt, und schauten auf den erhöht sitzenden Lehrer, der sie im Buchstabieren und Lesen, in der religion, später auch im Schreiben und Rechnen zu unterweisen hatte. Über die person das ersten Lehrers befanden sich in den Akten des Kirchspiels von Pabianice, zu dem Königsbach gehörte, keine Aufzeichnungen. Anscheinend war die erste Besetzung der Schulmeisterstelle eine Notlösung, denn ein "ordenlicher" Lehrer für Königsbach konnte erst 1811  in der Person des Johann Schenzel gewonnen werden. Dieser  Schulmeister kam aus Kleinengstingen auf der Schwäbischen Alb, er war verheiratet und hatte einen zweijähringen Sohn, ebenfalls Johann, der 1830 die Nachgolge auf der Lehrerstelle antrat.

     Die Schulaufsicht wurde um 1820 von dem polnisch - katholischen Pfarrer von Mileszki ausgeübt, aber die Elternschaft legte gegen gegen diese Regelung bei der Regierung Beschwerde ein, weil bei nur 1% katholischer Kinder die Visitation durch einen katholischen Geistlichen nicht gerechtfertig sei. So wurde 1844 der evangelische Pastor Daniel Biedermann aus Pabianice mit der Aufgabe eines Schulvisitators betraut. Er hatte nach jeder Visitation, mindestens einal im Jahr, einen schriftlichen bericht in deutscher und polnische Sprache anzufertigen. Abschriften solcher berichte befanden sich noch in den dreißiger Jahren in den Akten der evangelischen Kirchengemeinde in Pabianice.

     Der Schulmeister war natürlich als Kantor der Gemeinde auch verpflichtet, zum sonntäglichen Gottensdienst die Predigt zu lesen und Orgel zu spielen, bei Bedarf Kinder zu taufen, de3n Konfirmamandenunterricht zu erteilen und bei beerdigungen die vorgeschriebenen gebete zu sprechen. In vielen Fällen, besonders im Verkehr mit dem Behörden, hatte der Lehrer auch den Dorfschulzen zu vertreten. So hatte z. B. Lehrer Schenzel die Interessen der gemeinde vor dem Polizeigericht und beim Domänenamt in Pabianice wahrgenommen, als es um die endgültige Festzetzung der Steuerforderungen des Staates, des Erbzinses und der Entschädigungsansprüche der Kolonisten ging.

 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz