sobota, 17 grudnia 2022

Ruda Pabianicka Ujście 21 - Rzeka Ner - Okupacja - Heimatbote - 7/1966

 


Przed paroma godzinami zamieściłem na Facebooku Łódzki Wehikuł Czasu zdjęcie z Heimatbote z lipca 1966 roku. Muszę przyznać, że zdjęcie wywołuje spore zainteresowanie. Również w komentarzach. Komentarz który mnie zainteresował o treści:

Piotr Zygmunt Kołakowski - A po lewej mój rodzinny dom z mansardą 

sprawił mi sporo radości z faktu, że ktoś rozpoznał swój dom. Moja radość okazała się jednak słodko-gorzka. Następny komentarz tego samego autora brzmiał:

W czasie okupacji moja rodzina musiała go opuścić. Zamieszkał w nim urzędnik niemiecki Krebs. Mój ojciec ze swoją siostrą chodzili pod płot i obserwowali jak niemieckie dzieci korzystają z ich huśtawki i biegają po ogrodzie. Co ciekawe w latach dziewięćdziesiątych jedno z tych dzieci już jako dorosły odwiedziło ten dom. Siwawy już mężczyzna zapytał ojca, czy może się po nim się przejść i porobić kilka zdjęć . Dla niego w końcu był to też dom dzieciństwa. Ojciec wyraził zgodę i powiedział, że takie to były trudne czasy i że trudno mieć do niego pretensje....

Smutne i zarazem piękne, ktoś wyrzucony ze swojego domu, nie czuje nienawiści do rodziny agresora. Szacunek dla tej Rodziny!

Poniżej dalsze komentarze.


Tekst z Heimatbote z lipca 1966 roku: Jesteśmy tu na łące nad małą rzeczką Ner w Łodzi-Ruda Pabianicka, która w czasie wojny nosiła nazwę Litzmannstadt - Erzhausen. Za zdjęcie dziękujemy firmie Landsmann Bittner. - Źródło: Heimatbote.



 Czy powiedziano mu, że Polaków wyrzucono z tego domu aby mogli w nim zamieszkać Niemcy?

Piotr Zygmunt Kołakowski - Oby dwoje panowie zapewne prawidłowo kojarzyli fakty. Trudno też oczekiwać od czteroletniego Niemca aby miał jakikolwiek wpływ na zamieszkanie w tym domu, Oby takie czasy się nie powtórzyły...

Piotr Zygmunt Kołakowski - Panowie rozstali się przyjaźnie. Jeszcze wymienili się listami. Historii się nie zmieni ..

- Pana Ojciec musiał być szlachetnym człowiekiem. Oczywiście na zapomnieniu i rozwodnieniu win też przyszłości budować się nie da.

Piotr Zygmunt Kołakowski - Z racji swojej pracy zawodowej miałem kontakty z Niemcami. Często jeździliśmy tak zwaną berlinką przez tzw. polski korytarz. Po drodze było miejsce kaźni w Lesie Szpęgawskim, gdzie Niemcy rozstrzelali 7000 Polaków. Czasami zdarzało się, że skręcaliśmy na cmentarz właśnie na prośbę Niemców. Byłem zbudowany ich reakcją. Niestety nasza propaganda przedstawia to w inny sposób...


---------------------------------------------------------------------------------------------------

    Vor ein paar Stunden habe ich auf der Facebook-Seite der Lodzer Zeitmaschine ein Foto aus dem Heimatboten vom Juli 1966 gepostet. Ich muss zugeben, dass das Foto auf großes Interesse stößt. Auch in den Kommentaren. Ein Kommentar, der mein Interesse geweckt hat, lautet:

Piotr Zygmunt Kołakowski - Und links mein Familienhaus mit seiner Mansarde 

hat mich sehr gefreut, dass jemand mein Haus erkannt hat. Meine Freude war jedoch bittersüß. 

Der nächste Kommentar desselben Autors lautete:

Während der Besatzung musste meine Familie das Haus verlassen. Der deutsche Beamte Krebs ließ sich dort nieder. Mein Vater und seine Schwester gingen zum Zaun und sahen zu, wie die deutschen Kinder ihre Schaukel benutzten und im Garten herumliefen. Interessanterweise besuchte eines dieser Kinder in den 1990er Jahren, als es bereits erwachsen war, das Haus. Der nun grauhaarige Mann fragte seinen Vater, ob er herumgehen und ein paar Fotos machen dürfe. Für ihn war es schließlich auch das Haus seiner Kindheit. Der Vater stimmte zu und sagte, dass dies schwierige Zeiten waren und dass es schwer war, einen Groll zu hegen....

Traurig und schön zugleich: Jemand, der aus seinem Haus geworfen wird, empfindet keinen Hass gegenüber der Familie des Angreifers. Respekt für diese Familie!

Weitere Kommentare unten.

- Wurde ihm gesagt, dass die Polen aus dem Haus geworfen wurden, damit die Deutschen dort wohnen konnten?

Piotr Zygmunt Kołakowski - Sie beide haben die Fakten wahrscheinlich richtig zugeordnet. Es ist auch schwer zu erwarten, dass ein vierjähriges deutsches Kind irgendeinen Einfluss auf das Leben in diesem Haus hat. Mögen sich solche Zeiten nicht wiederholen....

Piotr Zygmunt Kołakowski - Die Männer trennten sich in freundschaftlichem Ton. Sie tauschten weiterhin Briefe aus. Die Geschichte wird nicht verändert werden ...

- Ihr Vater muss ein edler Mann gewesen sein. Natürlich kann man keine Zukunft auf dem Vergessen und der Verwässerung der Schuld aufbauen.

Piotr Zygmunt Kołakowski - Aufgrund meiner beruflichen Tätigkeit hatte ich Kontakte zu Deutschen. Wir nahmen oft die so genannte Berliner Route durch den so genannten polnischen Korridor. Auf dem Weg dorthin gab es eine Hinrichtungsstätte im Szpęgawski-Wald, wo die Deutschen 7.000 Polen erschossen. Manchmal kam es vor, dass wir gerade auf Wunsch der Deutschen auf dem Friedhof abbogen. Ihre Reaktion hat mich ermutigt. Leider stellt unsere Propaganda dies anders dar....

------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pan Piotr Zygmunt Kołakowski przesłał mi skany pięknych zdjęć rodzinnych ze swoimi  komentarzami, wraz ze zgodą na ich publikację, serdecznie dziękuję!

Herr Piotr Zygmunt Kołakowski hat mir Scans von schönen Familienfotos mit seinen Kommentaren geschickt, zusammen mit der Erlaubnis, sie zu veröffentlichen - vielen Dank!

Rok 1932 - Działka przy Rejtana 21 jeszcze pusta. Widok na most na Nerze. W oddali widoczny charakterystyczny dom przy Wędkarskiej/Koszalińskiej.


Rok 1932 - Budowa domu przy Rejtana 21. Z tyłu ul. Staszica (Pabianicka) widoczny charakterystyczny dom z białej cegły.

Rok 1932. Budowa domu przy dzisiejszej ulicy Ujście 21. Robotnik z lewej to koźlarz, który na swoich plecach w  "koźle" nosi cegły dla murarza. Taką metodą odbywał sie transport pionowy na budowach jeszcze podczas odbudowy naszej ukochanej stolicy.

          

                                               Mój dziadek Zygmunt przy swoim dziele.


Rok 1938. Mój dziadek Zygmunt przed swoim domem. Widać tereny zajezdni i tajemnicze postaci idące po skutym lodem Nerze.


Lata okupacji. Mój ojciec ze swoją siostrą, a moją ciotką w towarzystwie uroczego kundelka na ganku domu na Heleny (Hochkirchenstrasse - to akurat zapamiętałem), do którego zostali wysiedleni zwalniając miejsce przedstawicielom "rasy panów".


Rok 1964. Ulica Ujście. Przygotowania do kuligu. Nikt wówczas nie przejmował się tym, że za samochodem kulig może być niebezpieczny.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz