Cmentarz w Łodzi
Wszyscy ludzie muszą umrzeć.
I w grobie w proch zamienią,
Dopóki ciało nie powstanie ponownie,
Kiedy nadejdzie Dzień Sądu,
Kiedy Pan podniesie swoich pobożnych
Powstaną z grobu.
Rok kościelny dobiega końca i znów w Niedzielę Wieczności nasze myśli wędrują do starej ojczyzny, na nasze cmentarze, do miejsc spoczynku naszych drogich ojców i przodków, gdzie spoczywają błogo w Panu w swoich grobach i drzemią razem z wieloma naszymi duszpasterzami ku Dniu Ostatecznemu. W Łodzi, jak wiadomo, pastorzy Metzner, Rondthaler, v. Manitius, Engel, Hadrian, Patzer, Berndt i dygnitarze Konsistorialrat Gundlach i Superintendent Angerstein, a Konsistorialrat Holtz spoczywa na nowym cmentarzu luterańskim w Dołach. Czcijcie ich pamięć!
Chętnie odwiedziliśmy i udekorowaliśmy w niedzielę groby naszych bliskich. Chcielibyśmy również znaleźć miejsce spoczynku w naszej ojczystej ziemi, ale to zostało nam odmówione poprzez utratę naszej ojczyzny. Ale nie zabrania się nam myśleć o naszych zmarłych i nikt nie może nam odebrać pamięci o naszych zadbanych cmentarzach. Nasze piękne cmentarze, z wieloma cennymi grobami i wspaniałymi pomnikami, były naprawdę wartymi zobaczenia miejscami odpoczynku, zwłaszcza stary cmentarz protestancki z monumentalnym mauzoleum Scheiblera i szeregiem innych pomników.
Nie chcemy jednak mówić o tym przejściowym bogactwie, ale o wiecznej wartości naszych cmentarzy, które dali nam dla naszego zbawienia. W ojczyźnie, jak wiemy, cmentarze były własnością gmin chrześcijańskich. Każda denominacja miała swoje własne cmentarze, w tym nasze luterańskie, które wszystkie ściśle przestrzegały biblijnego pochówku w ziemi. Kremacja lub kremacja zwłok była przez nich uważana za pogańską i została odrzucona przez wszystkich jako niebiblijna. W Łodzi nie było więc ani krematorium, ani urn. Cmentarze służyły więc wyłącznie do grzebania zmarłych. Kiedy myślimy o cmentarzu w naszej ojczyźnie, pamiętamy też o pastorach luterańskich, którzy zorganizowali system cmentarny w naszym kościele. W naszej ojczyźnie mieliśmy głęboko religijnych, elokwentnych i niezmordowanie twórczych duszpasterzy, którzy skutecznie dbali o nasze zbawienie, stawali w obronie stanowczego chrześcijaństwa i nie tylko głosili czystą Ewangelię w kościołach i salach. Głosili też słowo o krzyżu i zmartwychwstaniu bardzo korzystnie w plenerze - na cmentarzach! Wśród nich najwybitniejsi byli dygnitarze Angerstein, Gundlach i Dietrich.
Wielu członków zgromadzenia szukało ciszy cmentarza dla refleksji, a pocieszające nabożeństwa odbywały się dla nich w okresie letnim na wszystkich trzech łódzkich cmentarzach luterańskich. Ponadto w Łodzi prawie codziennie odbywały się chrześcijańskie pogrzeby, a więc w przeszłości Słowo Boże było również celowo głoszone na licznych pogrzebach w tysiącach serdecznych oracji pogrzebowych przy otwartych grobach. Niektórzy z naszych pastorów, w tym Patzer i Berndt, mieli szczególny dar wygłaszania oracji pogrzebowych, a tym samym prawdziwego pocieszania cierpiących w sensie chrześcijańskim. W Łodzi, gdy z domu żałoby wyruszał kondukt żałobny z symbolem krzyża, chorągwiami żałobnymi i chórzystami na czele, często uroczyście dzwoniły dzwony kościelne, a gdy trumna była przenoszona przez wejście do grobu przez honorowych nosicieli, zawsze rozbrzmiewała klaka cmentarna. Wiele pogrzebów miało piękną oprawę w drodze i przy grobie dzięki śpiewom chóru, grze puzonu i muzyce żałobnej dużej orkiestry strażackiej. Również niektórym zmarłym uroczyście towarzyszyły sztandary klubowe i cechowe, tak że w sumie życie cmentarne w domu było bardzo ożywione, mimo ciszy, śmierci, żałoby i bólu. Oczywiście zawsze w centrum uwagi był Pan i głoszenie Jego świętego słowa, które zachowywaliśmy w naszych sercach i dlatego zawsze będziemy wspominać nasze cmentarze jako wysokiej jakości.
Lodzer Friedhof
Alle Menschen müssen sterben
Und im Grab zu Staub verderben,
Bis der Leib wird auferstehen,
Wenn der Jüngste Tag wird kommen,
Wo der Herr wird seine Frommen,
Heißen aus den Gräbern gehen.
Das Kirchenjahr neigt sich dem Ende zu, und wieder wandern unsere Gedanken am Ewigkeitssonntag zurück in die alte Heimat, hin zu unseren Friedhöfen, hin zu den Ruhestätten unserer lieben Väter und Ahnen, wo sie sanft im Herrn selig in den Gräbern ruhen und zusammen mit einer Reihe unserer Seelsorger dem Jüngsten Tage entgegenschlummern. In Lodz ruhen bekanntlich auf dem alten ev. Friedhof die Pastoren Metzner, Rondthaler, v. Manitius, Engel, Hadrian, Patzer, Berndt und die
Würdenträger Konsistorialrat Gundlach und Superintendent Angerstein, und auf dem neuen evangelischen Friedhof in Doly ruht Konsistorialrat Holtz. Ehre ihrem Andenken!
Gern hätten wir am Totensonntag die Gräber unserer Lieben besucht und geschmückt. Gern hätten auch wir in der Heimaterde unsere Ruhe gefunden, doch ist uns dies durch den Verlust der Heimat versagt. Aber an unsere Entschlafenen zu denken, ist uns doch nicht verboten, und die Erinnerung an unsere gepflegt gewesenen Friedhöfe kann uns auch niemand nehmen. Unsere schönen Friedhöfe waren mit ihren so vielen kostbaren Gruften und prächtigen Denkmälern wirklich sehenswürdige Gedenkstätten der Ruhe, besonders der alte evangelische Friedhof mit Scheiblers monumentalem Mausoleum und einer Reihe anderer Monumente.
Doch wollen wir hier nicht von diesem vergänglichen Reichtum, sondern von jenem ewigen Wert unserer Friedhöfe reden, den sie uns für unser Seelenheil gaben. In der Heimat waren bekanntlich die Friedhöfe Eigentum der christlichen Gemeinden. Jede Konfession hatte ihre eigenen Friedhöfe, so auch unse lutherischen Gemeinden, die sich alle streng an die biblische Erdbestattung hielten. Die Einäscherung oder Feuerbestattung von leichen galt bei ihnen als heidnisch und war von allen als unbiblisch verworfen. So gab es in Lodz auch kein Krematorium und keine Urnen. Die Friedhöfe waren somit ausschließlich für Beerdigungen der Toten bestimmt. Wenn wir an einen Friedhof in der Heimat denken, dann erinnern wir uns zugleich auch der eV.-luth. Pastorenschaft, die bei uns das Friedhofswesen kirchlich gestaltete. Wir hatten in der Heimat tiefgläubige, redegewandte und unermüdlich schaffende Seelenhirten, die für unser Seelenheil wirksam sorgten, die für ein entschiedenes Christentum eintraten und das reine Evangelium nicht nur in den Kirchen und Sälen predigten. Sondern sie verkündigten das Wort vom Kreuz und der Auferstehung sehr segensreich auch unter freiem Himmel - auf den Friedhöfen! Die Prominentesten unter ihnen waren die Würdenträger Angerstein, Gundlach und Dietrich.
Viele Gemeindeglieder suchten zur Besinnung die Stille des Friedhofs auf, und für sie wurden zur Sommerzeit auf allen drei lodzer evangelischen Friedhöfen trostreiche Andachten gehalten. Außerdem gab es in lodz fast täglich christliche Begräbnisse, und so wurde in der Vergangenheit das Wort Gottes auch bei den zahlreichen Beerdigungen zielbewußt in tausenden zu Herzen gehenden leichenreden an offenen Gräbern verbreitet. Manche von unseren Pastoren, darunter Patzer und Berndt, verfügten über eine besondere Gabe, leichenreden zu halten, und so im christlichen Sinne die leidtragenden wirklich zu trösten. Wenn sich in lodz ein leichenzug vom Trauerhause aus mit dem Symbol des Kreuzes, den Trauerfahnen und den Chorknaben voran in Bewegung setzte, läuteten oft feierlich die Kirchenglocken, und wenn der Sarg durch den Eingang von den Ehrenträgern zu Grabe getragen wurde, ertönte immer die Totenglocke des Friedhofs. Viele Beerdigungen waren unterwegs und am Grabe sehr schön von Chorgesängen, Posaunenspiel und Trauermusik der große Feuerwehr Orchester umrahmt. Auch gaben manchen Toten Vereins- und Innungs- Fahnen feierlich das letzte Geleit, so daß bei uns zu Hause alles in allem gesehen das Friedhofsleben, trotz der Stille, des Todes, Trauers und Schmerzes, sehr lebendig gestaltet war. Im Mittelpunkt stand natürlich immer der Herr und die Verkündigung seines heiligen Wortes, das wir im Herzen behielten, und darum bleiben uns unsere Friedhöfe für immer als hochwertig unvergessen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz