Wyszedł spory galimatias..., zacząłem wstawianie materiałów o Bitwie o Łódź , od tzw "d...y strony". Zacząłem od części III w Heimatbote. Dlaczego? - otóż nie miałem wcześniejszych numerów, obecnie Beate przysłąła mi te brakujące. Zaczynam więc od nowa, od części I, zapraszam.
Heimatbote 11/1964
BITWA O ŁÓDŹ
Mija 50 lat od czasu, gdy w naszym rodzinnym regionie rozegrała się jedna z najbardziej skomplikowanych bitew I wojny światowej, w której przez wiele tygodni walka toczyła się w tę i z powrotem, a szczęście zwycięstwa wahało się, aż w końcu przechyliło się na stronę niemieckich sztandarów i Niemcy mogli 6 grudnia 1914 roku wmaszerować do Łodzi, już półmilionowego miasta. Rosyjski atak na Niemcy, na co liczył głównodowodzący Mikołaj Nikołajewicz Pland oraz Francja i Anglia, został udaremniony. Gdyby otoczonym już wojskom niemieckim nie udało się w listopadzie 1914 r. przebić do Brzezin i gdyby Grupa Armii Scheffer została zniszczona, między Strykowem a kolejną niemiecką pozycją na północny zachód od Lowitsch powstałaby luka o długości 40 km, a do jej zamknięcia 24 listopada nie byłoby ani jednego niemieckiego żołnierza. Klęska byłaby wtedy prawdopodobnym losem 9 Armii rozmieszczonej w Polsce, a rosyjski "walec parowy" mógłby bez przeszkód przetoczyć się przez granice na Śląsk i Posen nawet wtedy!
Strategia Hindenburga powiodła się genialnie, a skutecznie wsparli ją konfederaci austro-węgierscy, którzy jednocześnie ruszyli do ataku częścią swoich sił i starali się uniemożliwić przeważającym masom armii rosyjskiej marsz na północ z drugą częścią. Bitwa o Łódź nie zakończyła się zniszczeniem wroga, mimo 78 000 jeńców; mimo to Niemcy pozostały silniejsze, zwyciężyły w tygodniach ciężkich walk. Milczącymi świadkami listopadowo-grudniowych dni 1914 roku pozostają cmentarze wojskowe w regionie łódzkim, na czele z mogiłami pod Rzgowem. Pierwotnie groby wojenne były rozrzucone w dużej liczbie po rozległym polu bitwy, ale lojalne koleżeństwo połączyło dzielnych zmarłych, zarówno przyjaciół jak i wrogów, i połączyło ich we wspólnych miejscach spoczynku. Przecież w trudnych walkach 50 lat temu życie straciło ponad 39 tysięcy odważnych ludzi, Niemców i Rosjan. Na szczęście zdecydowana większość poległych niemieckich bohaterów została zidentyfikowana z imienia i nazwiska, a mianowicie 9554. Niektóre z cmentarzy honorowych istnieją do dziś.
Poniżej prezentujemy zdjęcie cmentarza honorowego w Malczewie, około 5 km od Brzezin. Miejsce nie pozwala na bardziej szczegółową relację z bitwy o Łódź, ale trzy fragmenty mogą dać wyobrażenie o jej dzikości.
Bitwa o Malczew
49 Dywizje Piechoty Rezerwowej i 3 Dywizje Piechoty Gwardii miały zająć kwatery poza Brzezinami 18.11.1914 r., ale zastały swoje miejsca zakwaterowania nadal w dużej mierze zajęte przez wroga. Stąd wszędzie toczyły się zacięte walki o nocne kwatery. 5 Pułk Pieszy Gwardii dopiero o północy zajął swoje miejsce zakwaterowania - Malczew. Jej kapitan v. Seeler poległ i niejeden dobry grenadier poszedł za nim na śmierć. W gwieździstej nocy pułk musiał odeprzeć trzy wściekłe kontrataki znacznie przeważających sił. O świcie zobaczyła ponad 800 martwych Rosjan leżących przed jej dywizjami; zdobyła 4 oficerów i 250 ludzi rannych. Oczywiście budynki majątku i wsi Malczew były już przepełnione własnymi rannymi. - Bitwa pod Adamowem 20 listopada 1914 roku jest przykładem tego, że Rosjanie atakowali nie bacząc na ofiary już w I wojnie światowej, choć w bitwie brakowało jeszcze bolszewickiej surowości z lat 1941-45:
Przyszli Rosjanie; przyszli z północy z wielkiego lasu, przyszli ze wschodu, a także z zachodu. Wybuchł wściekły szybki ogień ze wszystkich dział, karabinów i karabinów maszynowych. Ale przyszły w grubych brązowych masach. Wielu padło, ale brunatna masa parła do przodu niemal bez przerwy. Prusacy Wschodni mogli już zobaczyć białka oczu Sybiraków! Wróg znajdował się zaledwie sto kroków od kagańców (dział)! Ale działa ryczały; 50 metrów od lufy pociski wybuchały z ogromnym skutkiem i rozrywały rosyjskie linie. Potknęli się; cofnęli, a przed frontem pozostała tylko brunatna ściana trupów. Drugi, trzeci raz Sybiracy zbliżyli się tylko na 50 metrów, po czym ich atak znów się załamał. Brązowa ściana rosła na wysokość. Ale - odparcie kolejnego ataku nie byłoby możliwe; ostatni nabój był załadowany, ostatni pocisk utknął w lufie pistoletu. Wróg był wszędzie dookoła; co miało się stać? Następnie, o godzinie 3 po południu, pojawił się adiutant pułku artylerii polowej 79, który w nocy przejechał przez zajęty przez Kozaków las Gałkowa i przez Karpin nawiązał kontakt z Gwardią. Dowództwo objął generał porucznik Litzmann; brygada miała wyjść na Wolę Rakową. I na szczęście, krótko po ostatniej napaści Rosjan, lekka mgła opadła jako kurtyna ochronna i umożliwiła niezakłócony wymarsz o zmierzchu.
DIE SCHLACHT BEI LODZ.
50 Jahre ist es her, daß sich in unserem Heimatgebiet eine der verwickeltesten Schlachten des 1. Weltkrieges abspielte, bei der es wochenlang hin und her ging und das Siegesglück schwankte, bis es sich endlich doch den deutschen Fahnen zuwendete und die Deutschen am 6. 12. 1914 in Lodz, schon damals eine Halbmillionenstadt, einmarschieren konnten. Die russische Angriffsbewegung nach Deutschland hinein, wie sie der Oberbefehlshaber Nikolai Nikolajewitsch gepland und Frankreich und England erhofft hatten, wurde vereitelt. Wäre damals im November 1914 der Durchbruch der bereits umzingelten deutschen Truppen nach Brzeziny nicht geglückt und wäre die Armeegruppe Scheffer vernichtet worden, so hätte zwischen Strykow und der nächsten deutschen Stellung nordwestlich Lowitsch eine Lücke von 40 km geklafft, zu deren Schließung am 24. November auch nicht ein einziger deutscher Soldat zur Verfügung stand. Niederlage wäre dann das wahrscheinliche Los der in Polen eingesetzten 9. Armee gewesen und die russische "Dampfwalze" hätte schon damals ungehindert über die Grenzen nach Schlesien und Posen hineinrollen können!
Ein glänzender Schachzug gelang der Hindenburgischen Strategie, und er wurde von den österreichisch-ungarischen Bundesgenossen wirksam unterstützt, die mit einem Teil ihrer Kräfte gleichzeitig zum Angriff schritten und mit dem anderen Teil die überlegenen russischen Heeresmassen am Abmarsch nach Norden zu hindern versuchten. Die Schlacht um Lodz endete zwar, trotz der 78000 Gefangenen, nicht mit einer Vernichtung des Gegners; dennoch war Deutschland in dem wochenlangen schweren Ringen der stärkere, der Sieger geblieben. Stumme Zeugen der November-Dezember-Tage des Jahres 1914 sind noch heute die Soldatenfriedhöfe im Lodzer Raum, an der Spitze der Gräberberg bei Rzgow. Ursprünglich lagen die Kriegergräber in großen Mengen auf dem weiten Schlachtfeld zerstreut, aber treue Kameradschaft hat die tapferen Toten, Freund und Feind, zusammengetragen und auf gemeinsamen Ruhestätten vereint. Waren es doch über 39000 tapfere Männer, die in den schweren Kämpfen vor jetzt 50 Jahren ihr Leben lassen mußten, Deutsche und Russen. Erfreulicherweise ist der weitaus größte Teil der gefallenen deutschen Helden namentlich festgestellt, nämlich 9554. Die Ehrenfriedhöfe bestehen z.T. noch.
Wir bringen hier die Aufnahme des Ehreinfriedhofs von Malczew, ca. 5 km von Brzeziny. Der Raum verbietet eine eingehendere Darstellung der Schlacht um Lodz, aber drei Ausschnitte mögen eine Vorstellung von ihrer Heftigkeit vermittel.
Der Kampf um Malczew
Die 49. Reserve- und 3. Garde-Infanterie-Division sollten am 18. 11. 1914 außerhalb Brzezinys Unterkunft beziehen, aber sie fanden ihre Unterkunftsorte zum großen Teil noch vom Feind besetzt. So kam es überall zu harten Gefechten um das Nachtquartier. Das 5. Garde-Regiment zu Fuß gelangte erst um Mitternacht in den Besitz seines Unterkunftsortes Malczew. Sein Hauptmann v. Seeler war gefallen und so mancher brave Grenadier ihm in den Tod gefolgt. In' der sternklaren Nacht hatte das Regiment dann noch drei wütende, mit weit überlegenen Kräften geführte Gegenangriffe abzuwehren. Bei Tagesanbruch sah es mehr als 800 tote Russen vor seinen Steilungen liegen, 4 Offiziere und 250 Mann hatte es verwundet gefangen. Freilich waren die Gebäude des Gutes und Dorfes Malczew schon von eigenen Verwundeten überfüllt. - Daß die Russen schon im 1. Weltkrieg ohne Rücksicht auf Verluste angriffen, wenngleich dem Kampf noch die bolschewistische Härte von 1941-45 fehlte, dafür als Beispiel das Gefecht bei Adamow am 20. 11. 1914:
Es kamen die Russen; sie kamen von Norden her aus dem großen Walde, sie kamen von Osten und auch von Westen. Ein rasendes Schnellfeuer aus allen Geschützen, aus Gewehren und Maschinengewehren brach los. Doch sie kamen in dicken braunen Massen. Viele fielen; die braune Masse aber drängte schier unaufhaltsam vorwärts. Schon sahen die Ostpreußen das Weiße in der Sibirier Augen!. Hundert Schritt nur noch war der Feind von den Mündungen (der Gewehre) entfernt! Aber die Geschütze brüllten; 50 Meter vor dem Rohr zerbarsten die Geschosse mit ungeheurer Wirkung und zerfledderten die russischen Linien. Sie stutzten; sie gingen zurück, und nur ein brauner Wall von Leichen blieb vor der Front. Auch ein zwei- tes, ein drittes Mal ~amen die Sibirier nur bis auf 50 m heran, dann brach ihr Angriff immer wieder zusammen. Der braune Wall wuchs in die Höhe. Doch - noch einen Angriff abzuschlagen wäre nicht möglich gewesen; die letzte Patrone war geladen, das letzte Geschoß steckte im Geschützrohr. Ringsum der Feind; was sollte werden? Da erschien um 3 Uhr nachmittags der Adjutant des Feldartillerie-Regiments 79; er war in der Nacht durch den von Kosaken besetzten Wald von Galkow geritten und hatte über Karpin Verbindung mit der Garde gewonnen. Generalleutnant Litzmann hatte den Befehl übernommen; die Brigade sollte nach Wola Rakowa ausweichen. Und zum Glück senkte sich kurz nach dem letzten Ansturm der Russen leichter Nebel als schützender Vorhang herab und ermöglichte in der Abenddämmerung den ungestörten Abmarsch.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz