piątek, 12 grudnia 2025

Boguchwała - Gottlob - Niemieckie osadnictwo - Der Heimatbote - 10/1977 - cz. 2.

 

                                                   Powstaje niemiecka osada

W wyniku długotrwałego i kosztownego procesu właściciel majątku popadł w kłopoty finansowe. Zrezygnował więc z dalszej rozbudowy majątku i postanowił osiedlić na tych terenach leśnych Niemców. W 1847 roku przybyli tu Niemcy z różnych stron i osiedlili się tutaj. Nowo powstała niemiecka osada zachowała nazwę Boguchwała.

Osadnicy przeznaczyli 3 morgi ziemi na szkołę, dom modlitwy i cmentarz. Najpierw przygotowano cmentarz, aby zmarłych można było pochować w ziemi poświęconej Bogu. Ledwie to zrobiono, trzeba było pochować pierwszą zmarłą osobę. Był to osadnik, który zginął w tragicznym wypadku. Podczas uprawiania nowo nabytej ziemi został zabity przez przewracające się drzewo podczas ścinki dużego drzewa leśnego. To było naprawdę bardzo smutne, nagłe zakończenie życia pracowitego osadnika!

                                         Miejscowość Cztery - Włóki / Vier - Hufen

Pomiędzy nowo powstałą osadą Boguchwała a majątkiem ziemskim znajdował się jeszcze las o powierzchni 4 łanów (120 morgów), który również należał do właściciela majątku ziemskiego z Osieka. Postanowił on osiedlić tu również Niemców. W 1852 roku osiedliło się tu 9 Niemców. Osadnicy nadali swojej małej osadzie nazwę Cztery - Włuki. Początkowo mieli własnego sołtysa. Dopiero po latach osadnicy zostali podporządkowani sołtysowi wsi Boguchwała.

Los tych osadników był nieludzko ciężki. Aby stworzyć sobie prowizoryczne schronienie, zbudowali ziemiankę. Była to wykopana w leśnej ziemi jama, nad którą ułożono belki. Na nich ułożono deski, które stanowiły sufit, a następnie krzewy, trawę leśną i mech, tak aby wszystko to tworzyło nieco pochyły dach oparty o ziemię. Następnie wszystko przykryto grubą warstwą piasku. Na małym kominie umieszczono blaszaną rurę, aby dym miał lepszy odpływ.

Taka ziemianka miała tylko dwa pomieszczenia: stodołę i pokój mieszkalny. Do drzwi wejściowych ziemianki prowadził pochyły korytarz. Najpierw wchodziło się do stodoły. Stąd wąskie drzwi prowadziły do pokoju mieszkalnego, gdzie gotowano i spano. Przez małe, wąskie okienko składające się tylko z dwóch szyb do pomieszczenia wpadało tylko skąpe światło. Ponieważ dach ziemianki był bardzo płaski i często grzebały po nim kurczaki w poszukiwaniu robaków, przeciekał, tak że podczas topnienia śniegu i ulewnego deszczu woda kapała do wnętrza chaty przez sufit. Żona jednego z osadników opowiadała, że kiedy stała przy kuchence i gotowała skromny posiłek, woda ciągle kapała jej na głowę. Przez to przeziębiła się i wkrótce zmarła.

Osadnicy w Cztery-Włuki musieli wykonywać bardzo ciężką pracę przy karczowaniu lasu. Ponieważ w Boguchwale las został już wykarczowany w wyniku sprzedaży żydowskiemu handlarzowi drewnem, tutaj trzeba było to dopiero wykonać. Na mocy umowy właściciel majątku w Osieku zastrzegł sobie prawo do drewna. Za pomocą motyki, siekiery i łopaty trzeba było uprawiać glebę leśną, aby następnie zasiać pierwsze zboże. Ileż potu kosztowało usunięcie grubych pniaków i korzeni! Do tego dochodziło to, że wszystkie te ciężkie prace musiały być wykonywane przy bardzo skromnym wyżywieniu. Posiłki składały się z zup z buraków, kaszy gryczanej i kaszy żytniej. Do kaszy żytniej, z której pieczono chleb, dodawano jeszcze otręby, ponieważ inaczej nie wystarczyłaby.

Dopiero gdy największa trudność została pokonana, osadnik zbudował sobie mały dom. Składał się on z jednego pomieszczenia mieszkalnego z spiżarnią, stajnią i stodołą. Wszystko to tworzyło jedną całość pod jednym dachem. Aby zaoszczędzić na kosztach materiałów budowlanych, dom był bardzo niski. Opowiadano o osadniku, który miał 1,78 m wzrostu i musiał chodzić po swoim pokoju zgarbiony, w „pokornej” postawie, aby nie uderzyć głową o belkę stropową. Mimo to był bardzo szczęśliwy i wdzięczny Bogu, że nie musiał już mieszkać „pod”, ale „nad”.

                                                               Ciąg dalszy nastąpi.





                                         Es entsteht eine deutsche Siedlung

Durch den langdauernden und kostspieligen Prozeß war der Gutherr in Geldschwierigkeiten geraten. So nahm er von dem weiteren Ausbau des Teilgutes Abstand und entschloß sich, auf diesem Waldgeände Deutsche anzusiedeln. Im Jahre 1847 kamen aus verschiedenen Gegenden Deutsche und siedelten sich hier an. Die neuentstandene deutsche Siedlung behielt den Ortsnamen Boguchwała.

Für Schule, Bethaus und Friedhof bestimmten die Siedler 3 Morgen Land. Zuerst wurde der Friedhof hergerichtet, damit man die Verstorbenen in gottgeweihter Erde zur letzten Ruhe betten konnte. Kaum war dies geschehen, da mußte auch schon der erste Tote hier beerdigt werden. Es war ein Siedler, der durch einen tragischen Unfall ums Leben gekommen war. Als er sein neuerworbens Land urbar machte, war er bei Fällen eines großen Waldbaumes von dem umstürzenden Baum erschlagen worden. Wahrlich, ein sehr trauriges, jähes Ende eines fleißigen Siedlers!


                                      Der Ortsteil Cztery - Włuki / Vier - Hufen

Zwischen der neuentstandenen Siedlung Boguchwała und dem Gut lag noch ein Waldstück in der Größe von 4 Hufen (120 Morgen), welches auch dem Gutsbesitzer von Osiek gehörte. Er beschloß, auch hier Deutsche anzusiedeln. Im Jahre 1852 siedelten sich hier 9 deutsche anzusiedeln. Diese Siedler gaben ihrer kleinen Siedlung den Namen Cztery - Włuki. Sie hatten anfangs ihren eigenen Schulzen. Erst nach Jahren wurden diese Siedler dem Dorfschulzen von Boguchwała unterstellt.

Unmenschlich hart war das Los dieser Siedler. Um ein notdürftiges Unterkommen sich zu schaffen, errichtete man eine Erdhütte. Dies war eine im Waldboden ausgehobene Grube, über die man die Balken legte. Darauf wurden Bretter gelegt, welche die Decke bildeten, und dann Strauch, Waldgras und Moos so, daß dies alles ein etwas schräg abfallendes Dach bildete, das sich auf die Erde lehnte. Dan wurde alles mit einer dicken Schicht Sand zugedeckt. Dem kleinen Schornstein setzte man noch ein Blechrohr auf, damit der Rauch einen besseren Abzug hatte.

Solh eine Erdhütte hatte nur zwei Räume, den Stall und den Wohnraum. Zur Eingangstür der Erdhütte führte ein schrägabfallender Gang. Zuerst kam in den Stall. Von hier führte eine schmale Tür in den Wohnraum, wo auch gekocht und geschlafen wurde. Durch ein kleines, schmales, nur aus zwei Scheiben bestehendes Fensterchen drand nur ein spärlicher Lichstschein in den Raum. WEil das Dach der Erdhütte nur sehr flach lag und daher die Hühner oft darauf nach Würmen suchend herumscharrten, so wurde es undicht, so daß es bei Schneeschmelze und starkem Regen in Innern der Hütte durch die Decke tropfte. Von der Frau eines Siedlers wurde erzählt, daß wenn sie am Herd stand und das karge Essen kochte, es ihr dann ständig auf den Kopf tropfte. Dadurch hatte sie sich eine Erkältung zugezogen, so daß sie bald starb.

Eine sehr harte Rodearbeit mußten die Siedler hier in Cztery - Włuki verrichten. Da in Boguchwała der Wald durch den Verkauf an den jüdischen Holzhändler bereits gerodet war, mußte dieses hier erst ausgeführt werden. Durch Vertrag hatte sich der Gutsherr von Osiek das Holz für sich vorbehalten. Mit Rodehacken, Axt und Spaten mußte der Waldboden urbar gemacht werden, um dann die erste Saar hineinstreuen zu können. Mit wieviel Schweiß ist dicken Stubben und Wurzeln freigemacht war! Dazu kam, daß alle diese schweren Arbeiten bei einer sehr mageren. Ernährung verrichtet werden mußten. Die Speisen bestanden aus Suppen von roten Rüben. Buchweizengrütze und Roggenschrotbrei. Dem Roggenschrot, aus dem das Brot gebacken wurde, mengte man noch Kleie bei, weil es sonst nicht gereicht hätte.

Erst als die größte Not überwunden war, erbaute der Siedler sich ein kleines Haus. Es bestand aus einem einzigen Wohnraum mit Speisekammer, Stall und Scheune. Dieses alles bildete ein Ganzes unter einem Dach. Um Baumaterialkosten zu sparen, war das Haus sehr niedrich. So wurde von einem Siedler erzählt, der 1,78 Meter groß war, daß er in seinem Wohnraum immer gebückt, in "demütiger" Haltung, gehen mußte, um nicht seinen Kopf an den Stubenbalken wund zu stoßen. Und trotzdem war er sehr froh und Gott dankbar, daß er nun nicht mehr "unter", sondern " über der Ende wohnen durfte.

                                                               Fortsetzung folgt.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz