Założenie parafii i budowa kościoła
1 września 1951 roku mogłem rozpocząć samodzielną pracę. Jako miejsce nabożeństw przydzielono nam stary kościółek, który nie dorównywał przeciętnym domom modlitwy w naszej dawnej ojczyźnie. W każdą niedzielę odprawiałem nabożeństwa. Napływ niemieckich imigrantów był coraz większy. Wybrano radę kościelną, która nadzorowała porządek nabożeństw i zarządzała finansami. Powstał chór kościelny, którego kierownictwo przejął kantor Weber, człowiek z okolic Łodzi, który już wcześniej był moim współpracownikiem w Elze koło Hanoweru. Niemiecka młodzież zgłosiła się do współpracy. W dużej sali lokalnego klubu Edelweiß zorganizowano uroczystość upamiętniającą pierwszych niemieckich imigrantów sprzed 200 lat. Powstał chór puzonowy, którego kierownictwo przejął muzyk Theodor Frank, brat pastora Adolfa Franka z naszej ojczyzny.
Wkrótce potrzebowaliśmy większej przestrzeni do odprawiania nabożeństw, więcej miejsca dla naszego życia towarzyskiego, dla naszej grupy młodzieżowej, naszego chóru, chóru trąbkowego, stowarzyszenia kobiet, a także dla naszej niemieckiej szkoły sobotniej i niedzielnej. Zwołano zebranie gminne i omówiono plany na przyszłość. Podjęto decyzję o budowie własnego kościoła. Na czele komitetu budowlanego stanął dr dr Przetak, rodak z Wehlau w Prusach Wschodnich, kierownictwo przejął Paul Neyka z Bochum, a członkiem komitetu był m.in. kantor Ludwig Brenner, dawniej mieszkający na Wołyniu. Nawiązano kontakt z władzami miasta w sprawie działki budowlanej, przeprowadzono rozmowy z kierownictwem kościoła w sprawie pożyczki i udało się pokonać jedną przeszkodę po drugiej.
Aby uzupełnić fundusz budowlany, zorganizowano zbiórki, loterie zastawowe, przedstawienia amatorskie i koncerty kościelne. A potem budowa trwała dalej, powoli, ale nieprzerwanie! W końcu wyrosła wieża i zamontowano dzwon. Można było wyznaczyć datę poświęcenia kościoła! Odbyło się to 6 listopada 1955 r., a specjalna broszura utrwaliła to wydarzenie dla przyszłych pokoleń. Duża społeczność imigrantów, licząca setki ludzi dotkniętych losem z różnych części Europy, zebrała się, aby oddawać cześć i dziękować. Stracili wszystko, ale nie swojego Boga. Tak, zbudowali Mu pomnik wdzięczności za cudowne wybawienie z nędzy i udręki. Przysięgli Mu wierność i oddali się Jego łasce w nowej, wciąż obcej ojczyźnie.
Nadszedł wielki dzień, na który wszyscy z niecierpliwością czekali: 13 sierpnia 1953 r. po pierwszym uderzeniu łopaty rozpoczęła się budowa kościoła, po tym jak wspólnota została zgodnie z przepisami zarejestrowana w rejestrze państwowym, a plany budowy zostały zatwierdzone. Wrażenie robił fakt, że niemieccy imigranci, którzy wciąż cierpieli z powodu skutków wrogiej propagandy z czasów II wojny światowej, rozpoczęli swoją odbudowę w Kanadzie od budowy kościoła. Nie pasowało to wcale do obrazu złych Niemców, jaki przeciętny Kanadyjczyk zapamiętał z czasów wojny. Całe miasto o tym mówiło!
W międzyczasie uderzenia młotków niemieckich pionierów-imigrantów, którzy po całym dniu pracy zgłaszali się dziesiątkami do dobrowolnej pomocy, rozbrzmiewały głęboko w nocy, tak że w Boże Narodzenie 1953 r. nabożeństwo bożonarodzeniowe mogło już odbyć się w piwnicach własnego kościoła. Tym samym zakończono pierwszy etap budowy.
(Ciąg dalszy nastąpi)
Gemeindegriindung und
Kirchbau
Am 1. September 1951 konnte ich meine selbständige Arbeit
beginnen. Als Gottesdienststätte wurde uns ein altes Kirchlein zugewiesen. das
kaum einem der Durchschnittsbethäuser in unserer alten Heimat gleichkam.
Sonntag für Sonntag habe ich Gottesdienste gehalten. Der Zustrom der deutschen
Einwanderer wurde immer größer. Ein Kirchenvorstand wurde gewählt, der die
Ordnung der Gottesdienste überwachte und die Finanzen verwaltete. Ein
Kirchenchor konnte ins Leben gerufen werden, dessen Leitung Kantor Weber
übernommen hat, ein Mann aus der Umgebung von Lodz, der bereits zu meinen
Mitarbeitern in Elze bei Hannover zählte. Die deutsche Jugend meldete sich zur
Mitarbeit. Eine Gedenkfeier zur Ehrung der ersten deutschen Einwanderer vor 200
Jahren konnte veranstaltet und im großen Saal des hiesigen deutschen Edel-weiß-Klubs
durchgeführt werden. Ein Posaunenchor ist ins Leben gerufen worden und der
Musiker Theodor Frank, Bruder von Pastor Adolf Frank aus unserer Heimat,
übernahm die Leitung.
Bald brauchten wir einen größeren Raum für Gottesdienste, mehr
Platz für unser Vereinsleben, für unsere Jugendgruppe, unseren Gesangchor,
Posaunenchor, Frauenverein, auch für unsere deutsche Sonnabendschule und unsere
Sonntagsschule. Eine Gemeindeversammlung wurde einberufen und Zukunftspläne
wurden erörtert. Der Beschluß ist gefaßt worden, eine eigene Kirche zu bauen.
An die Spitze des Baukomitees ist Dr. Dr. Przetak getreten, ein Landsmann aus
Wehlau in Ostpreußen, die Federführung hat Paul Neyka aus Bochum über- nommen,
und als Mitglied gehörte dem Komitee u.a. Kantor Ludwig Brenner an, früher einmal
in Wolhynien. Fühlung mit der Stadtverwaltung wegen eines Bauplatzes wurde
aufgenommen, Gespräche mit der Kirchenleitung wegen einer Anleihe wurden
geführt und eine Hürde nach der anderen konnte genommen werden.
Um die Baukasse aufzufüllen, wurden Sammlungen durchgeführt,
Pfandlotterien aufgelegt, Laienspiele und Kirchenkonzerte veranstaltet. Und
dann weitergebaut, langsam – aber ununterbrochen! Zuletzt wuchs der Turm hoch
und eine Glocke wurde angebracht. Kirchweih konnte angesetzt werden! Sie fand
am 6. November 1955 statt und eine spezielle Broschüre hält sie für kommende
Generationen fest. Eine große Einwanderergemeinde mit vielen Hunderten vom
Schicksal geschlagenen Menschen aus allen Teilen Europas fanden sich zu Lob und
Dank zusammen. Sie haben alles verloren, aber nicht ihren Gott. Ja, sie bauten
Ihm ein Denkmal des Dankes für wunderbare Errettung aus Not und Bedrängnis. Sie
gelobten ihm Treue und befahlen sich seiner Gnade in einer neuen, noch fremden
Heimat.
Nun kam der große Tag, auf den alle mit Spannung gewartet
haben: Am 13. August 1953 konnte mit dem ersten Spaten stich der Bau der Kirche
beginnen, nachdem zuvor die Gemeinde sich vorschriftsmäßig konstituiert hat, in
das Staatsregister eingetragen worden ist und die Baupläne bestätigt worden
smd. Es hat Eindruck gemacht, daß deutsche Einwanderer, die noch immer unter den
Auswirkungen der Feindpropaganda des 2. Weltkrieges zu leiden hatten, ihren
Aufbau in Kanada mit dem Bau einer Kirche beginnen. Das paßte gar nicht zu dem
Bild der bösen Germans, wie es der Durchschnittskanadier vom Kriege her in
Erinnerung hatte. Die ganze Stadt sprach davon!!
Inzwischen hallten die Hammerschläge der deutschen Einwandererpioniere,
die sich zu Dutzenden nach der Tageslast zur freiwilligen Mitarbeit meldeten, bis
tief in die Nacht hinein, so daß zu Weihnachten 1953 der Weihnachtsgottesdienst
bereits in den Kellerräumen der eigenen Kirche abgehalten werden konnte. Damit
war die erste Phase des Baues erreicht.
(Fortsetzung folgt)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz