Pomnik wdzięczności
Potrzebowaliśmy jeszcze dużo pieniędzy na nasz kościół. Aby uzupełnić fundusz budowlany, organizowano zbiórki, loterie zastawowe, przedstawienia amatorskie i koncerty kościelne. A potem budowa była kontynuowana, powoli, ale nieprzerwanie. W końcu wyrosła wieża i pojawił się dzwon. Można było wyznaczyć datę poświęcenia kościoła. Odbyło się to 6 listopada 1955 r., a broszura napisana specjalnie na tę okazję utrwaliła to wydarzenie dla przyszłych pokoleń. Duża społeczność imigrantów, licząca wiele setek ludzi dotkniętych losem z różnych części Europy, zebrała się, aby oddawać cześć i dziękować. Stracili wszystko, ale nie swojego Boga. Tak, zbudowali Mu pomnik wdzięczności za cudowne wybawienie z nędzy i udręki. Przysięgli Mu wierność i oddali się Jego łasce w nowej, wciąż obcej ojczyźnie.
Do dziś w języku niemieckim
Wszystkie nabożeństwa i czynności urzędowe nadal odbywają się w języku niemieckim, chociaż nie da się ukryć, że młode pokolenie jest coraz bardziej narażone na wpływ obcojęzycznego otoczenia. W przyszłości konieczne będzie wprowadzenie nabożeństw i nauczania w języku angielskim, aby dotrzeć do tych, którzy nie znają już swojego języka ojczystego. W przeciwnym razie utracą oni swoją wspólnotę.
Od samego początku społeczność imigrantów cieszyła się wsparciem niemieckiego konsulatu w Edmonton, który przyznawał i nadal przyznaje dotacje dla nauczycieli niemieckiej szkoły sobotniej. Konsul niemiecki uważa za swój obowiązek bycie członkiem naszej społeczności. Już pierwszy niemiecki konsul Max Peinert zapisał się na listę członków naszej gminy, podobnie jak drugi niemiecki konsul dr Denzer i jego następca dr Thoennes. Konsulowi Peinertowi miałem również zaszczyt udzielić ślubu, a potem przypadło mi smutne zadanie odprawienia pogrzebu, gdy nagle odszedł z tego świata. Miałem zaszczyt udzielić bierzmowania córce dr. Denzera, a także córce dr. Thoennesa. Ostatnie bierzmowanie przeprowadził już mój następca, który rozpoczął swoją posługę w naszej parafii w 1966 roku. W międzyczasie zadłużenie budowlane udało się zmniejszyć do mniej niż 8000 dolarów i za dwa lata powinno zostać całkowicie spłacone. Również plebania wkrótce będzie wolna od obciążeń.
Nie wszystko jednak przebiegało tak gładko, jak się tutaj wydaje. Nasza praca napotykała również na przeszkody, a parafia poniosła straty. Tak jak to często bywa w tym kraju, gdzie panuje absolutna wolność i swoboda wyrażania opinii – o czym świadczy wielość kościołów i synodów, sekt i ugrupowań – tak i w naszej parafii różnica zdań skłoniła grupę parafian do odłączenia się od naszej parafii i założenia własnej „lepszej luterańskiej” (ortodoksyjną) wspólnotę, której partnerem została Wisconsin - Synode. Miało to miejsce w 1962 roku i od tego czasu rana już się zagoiła. Obecnie wspólnota osiągnęła już dojrzałość materialną i nie tylko utrzymuje się sama i spłaca swoje długi, ale także uczestniczy w wielkiej działalności misyjnej naszego kościoła poprzez znaczne darowizny.
Osiągnięcie wieku emerytalnego
W czerwcu 1966 roku przeszedłem na emeryturę. Wypadek samochodowy, w którym doznałem złamania żeber, a moja żona złamania ręki, ułatwił nam podjęcie tej decyzji.
Osiągnąłem również wiek emerytalny. Przez 40 lat miałem zaszczyt służyć Kościołowi luterańskiemu – z wyjątkiem okresu wojny – i starałem się służyć mu oraz mojemu Panu i Zbawicielowi najlepiej, jak potrafiłem. Jak w każdym życiu, były radości i smutki. Wiem, że niektóre rzeczy można było zrobić lepiej, ale wiem też, że Pan Kościoła okaże swoim sługom wyrozumiałość i zrozumienie. Jemu niech będzie chwała!
Zanim zamknę ten rozdział, chciałbym wymienić jeszcze kilka osób, które zasłużyły się dla naszej wspólnoty w Edmonton. Są to panowie z kolegium kościelnego: Otto Mielke, Karl Badke (syn), W. Mentz, G. Ryll, U. Putnins, Theo Nerenberg, Arnold Borowski, Fr. Johannsen, G. Mentz, Paul Neyka, E. Neitsch, Ed Stein. Śpiewacy z panią Carlą Wissinger, puzoniści z Heinrichem Ruppelem, stowarzyszenie kobiet z panią Irminą Seifert, grupa młodzieżowa z panią Mentz na czele.
Wszystkim serdecznie dziękuję za bezinteresowne zaangażowanie. Oto jeszcze kilka innych zasłużonych osób: kantor L. Brenner, wieloletni kierownik szkółki niedzielnej, Theodor Frank, wieloletni muzyk kościelny, hrabia von Berg, biznesmen, Georg Schmidt, który w międzyczasie powrócił do Niemiec i zmarł, dr dr Przetak, o którym już wspomniano w innym miejscu, Reinhard von Berg i oczywiście moja żona Klothilde oraz dzieci, które zawsze wspierały mnie w mojej służbie.
Ze strony władz kościelnych należy wyróżnić pastora dr Eiferta, który zawsze miał dla nas otwarte ucho i ciepłe serce.
(ciąg dalszy nastąpi)
Denkmal des Dankes
Wir brauchten noch viel Geld für unsere Kirche. Um die Baukasse
zu füllen, wurden Sammlungen durchgeführt, pfandlotterien veranstaltet, Laienspiele
und Kirchenkonzerte dargeboten. Und dann weitergebaut, langsam aber
ununterbrochen. Zuletzt wuchs der Turm hoch und eine Glocke kam. Kirchweih
konnte angesetzt werden. Sie fand am 6. November 1955 statt und eine für diesen
Zweck verfasste Broschüre hält sie für kommende Generationen fest. Eine große
Einwanderergemeinde mit vielen Hunderten, vom Schicksal geschlagenen Leuten aus
allen Teilen Europas fand sich zu Lob und Dank zusammen. Sie haben alles
verloren, aber nicht ihren Gott. Ja, sie bauten Ihm ein Denkmal des Dankes für
wunderbare Errettung aus Not und Bedrängnis. Sie gelobten Ihm Treue und befahlen
sich Seiner Gnade in einer neuen, noch fremden Heimat.
Noch heute in deutscher Sprache
Alle Gottesdienste und Amtshandlungen werden noch immer in
deutscher Sprache gehalten, obwohl es nicht verborgen bleiben kann, daß die junge
Generation mehr und mehr dem Einfluß der fremdsprachigen Umgebung ausgesetzt
ist. Es wird nicht ausbleiben naß in Zukunft auch Gottesdienste und
Unterweisung in englischer Sprache .eingeführt werden müssen, um diejenigen
aufzufangen, denen die Muttersprache nicht mehr geläufig ist. Anderenfalls werden
Sie der Gemeinde verlorengehen.
Die Einwanderergemeinde erfreute sich von Anfang an der Unterstützung
des Deutschen Konsulats in Edmonton, welches auch Zuwendungen für die Lehrer
der Deutschen Sonnabendschule gewährt hat und gewährt. Der deutsche Konsul hält
es für seine pflicht unser Gemeindeglied zu sein. Schon der erste deutsche
Konsul Max Peinert hatte. sich in die Mitgliedsliste unserer Gemeinde eintragen
lassen, das haben auch der zweite deutsche Konsul Dr. Denzer und sein
Nachfolger Dr. Thoennes getan. Den Konsul Peinert durfte ich auch trauen, und
dann fiel mir die traurige Aufgabe zu, ihm auch die Trauerfeier zu halten, als
er plötzlich aus diesem Leben schied. Die Tochter von Dr. Denzer durfte ich
konfIrmieren und auch die Tochter von Dr. Thoennes wurde in unserer Gemeinde konfirmiert.
Die letzte KonfIrmation hat schon mein Nachfolger übernommen, der seinen Dienst
an unserer Gemeinde im Jahre 1966 angetreten hat. Inzwischen konnte die
Bauschuld auf weniger als 8000 Dollar herabgedrückt werden und sie durfte in
zwei Jahren ganz abgetragen sein. Auch das pfarrhaus WIrd in kurzer Zeit
lastenfrei sein.
Nun ist nicht alles so glatt vonstatten gegangen, wie es
sich hier anhört. Unsere Arbeit hat auch Rückschläge hinnehmen müssen und die
Gemeinde hat auch Verluste erlitten. Wie es so bft in diesem Lande mit der
absoluten Freiheit und Meinungsbildung geschah - eine Vielzahl von Kirchen und
Synoden, von Sekten und Splittergruppen ist ein beredtes Zeugnis so hat auch in
unserer Gemeinde eine Meinungsverschiedenheit eine Gruppe von Gemeindegliedern
dazu bewogen, sich von unserer Gemeinde zu trennen und eine eigene „besserlutherische"
(orthodoxe) Gemeinde zu gründen, deren Partnerschaft die Wisconsin-Synode übernahm.
Dies geschah im Jahre 1962 und seitdem ist die Wunde bereits zugeheilt. Zur
Zeit hat die Gemeinde bereits die materielle Reife erreicht und trägt sich nicht
nur selbst und zahlt ihre Schulden ab, sondern nimmt auch durch namhafte Spenden
an dem großen Missionswerk unserer Kirche teil.
Das Pensionsalter erreicht
Im Juni 1966. bin ich
in den Ruhestand getreten. Ein Autounfall, bei dem ich mIr Rippenbruche und
meie Frau einen Armbruch zugezogen hat, hat uns die Entscheidung erleichtert.
Auch habe ich mein Pensionsalter erreicht. 40 Jahre war es mir
gegeben, im Dienste der lutherischen Kirche zu stehen -mit Ausnahme der
Kriegszeit - und ich habe versucht, nach bestem Wissen und Gewissen ihr und
meinem Herrn und Heiland zu dienen. Es gab wie in jedem Leben Freude und Leid.
Ich weiß, daß manches hätte besser gemacht werden können, aber ich weiß auch,
daß der Herr der Kirche Langmut und Einsicht für seinen Diener haben wird. Ihm
allein sei Ehre!
Bevor ich dieses Kapitel schließe, möchte ich noch eine Anzahl
von Personen aufzählen, die sich um unsere Gemeinde in Edmonton verdient gemacht
haben. Es sind das die Herren des Kirchenkollegiums mit Otto Mielke, Karl Badke
(Sohn), W. Mentz, G. Ryll, U. Putnins, Theo Nerenberg, Arnold Borowski,
Fr.Johannsen, G.Mentz,PaulNeyka,E. Neitsch, Ed,Stein. Die Sänger mit Frau Carla
Wissinger, die Posaunisten mit Heinrich Ruppel, der Frauenverein mit Frau Irma
Seifert, die Jugendgruppe mit Frl. Mentz an der Spitze.
Allen einen herzlichen Dank rur selbstlosen Einsatz. Hier noch
einige andere verdiente Glieder: Kantor L. Brenner, langjähriger Leiter der
Sonntagsschule, Theodor Frank, Kirchenmusiker für viele Jahre, Graf von Berg,
Geschäftsmann, Georg Schmidt, inzwischen nach Deutschland zurückgekehrt und verstorben,
Dr. Dr. Przetak, der schon an anderer Stelle erwähnt wurde, Reinhard von Berg,
und natürlich meine Frau Klothilde und Kinder, die mir in meinem Dienst stets
zur Seite standen.
Von der Kirchenbehörde ist Pastor Dr. Eifert hervorzuheben,
der stets ein williges Ohr und ein warmes Herz für uns hatte,
(Fortzetzung folgt)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz