środa, 17 grudnia 2025

DIE SCHLACHT BEI LODZ - BITWA POD ŁODZIĄ 1914 - Dąbie n. Nerem - Der Heimatbote - 12/1964 - cz.4

 

                                                   Zdobycie Dąbia/Ner

Był wieczór 14 listopada, wojska niemieckie zakończyły ciężką, ale ostatecznie zakończoną sukcesem ofensywę na pozycje rosyjskie pod Chełmnem. Wtedy nadeszło rozkaz zajęcia ważnego przejścia przez Ner w Dąbiu.

Była godzina 22:00, noc była ciemna jak smoła. Z tyłu tylko płonęły i trzeszczały belki zburzonych domów. Naczynia kuchenne i broń brzęczały, wszystko było gotowe. Lekkie zasłony strzelców przedzierały się przez ciemność przed masą żołnierzy. Przemierzali pola i cmentarz.

Wydano rozkaz: rozładować broń, założyć bagnety. Armia poruszała się po omacku w ciszy i ciemności. Po lewej stronie drogi wyłaniały się kontury starego domu. Nagle z niesamowitej ciszy rozległy się huk i trzaski. Był to początek chaosu. Wszystko ożyło. Ogień strzelał z bliska. Krytyczny moment. Wysoko na koniu generał v. Hanstein. Walka toczyła się teraz wszędzie. Rosjanie znaleźli się już między działami a zaprzęgiem i z okrzykiem „Urrah, Urrah” rzucili się do ataku. Błysnęły bagnety, lufy pistoletów, kolby karabinów. Nogi, pięści pracowały; zuchwałe postacie wroga były powalane, dźgane, strzelane, kopane i duszone. Ale wciąż przybywali nowi; splątana kłębka stawała się nie do rozplątania! Przed swoim oddziałem pędził zastępca oficera Gratz. W następnej chwili padł od strzału w brzuch, ale porwał swoich wiernych towarzyszy do bohaterskiego czynu. Tam, gdzie w ciemności nocy czapka odróżniała się od (niemieckiego) hełmu, tam uderzano, kłuto, kopano lub, gdy broń upadała, pomagano duszeniem. Ogrodzenia ogrodowe zostały wyłamane, bramy wyważone, a gospodarstwa zostały zdobyte. Jednym z pierwszych poległ kapitan Böttiger, który szedł na czele swojego batalionu, trafiony strzałem w serce. Walka była nadal zacięta...

W końcu można było kontynuować marsz. Powoli i ciężko masy żołnierzy posuwały się naprzód; z jękiem ciężkie granaty przelatywały przed nimi do Dąbia. Miały one odciąć przeciwnikowi drogę odwrotu, blokując most. Już płomienie z tego miejsca zwiastowały sukces niemieckich pocisków. Blask ognia był najlepszym drogowskazem, do którego zmierzano, przecinając pole bitwy przez okopy i rowy. Na drodze wojskowej panowała dziwna cisza; 15 listopada 1914 r. o godz. 6 rano pułk wkroczył do Dąbia bez przeszkód. Wbrew oczekiwaniom Rosjanie opuścili miejscowość. Straszne straty złamały ich opór.


                                  Die Einnahme von Dombie/Ner

Es war der 14. 11. abends, die deutschen Truppen hatten einen schweren, aber schließlich erfolgreichen Sturm auf die russische Stellung bei Chelmno hinter sich. Da kam der Befehl noch den wichtigen Ner-Uebergang von Dombie zu besetzen.

Es war 10 Uhr abends, stockdunkle Nacht. Rückwärts nur glühten und knisterten noch die Balken der geborstenen Häuser. Kochgeschirre und Waffen klapperten, alles ordnete sich. Leichte Schützenschleier tasteten vor der Masse durch das Dunkel. Ueber Felder ging es und über einen Friedhof.

Es war befohlen: Gewehr entladen, Seitengewehr aufgepflanzt. Das Heer tappte und tastete durch 'das stille Dunkel. Links der Straße erhoben sich die Umrisse eines alten Hauses. Plötzlich krachte und knallte es aus der unheimlichen Stille heraus. Der Auftakt zu einem wüsten Drunter und Drüber. Ueberall wurde es lebendig. Rasendes Feuer aus nächster Nähe. Ein kritischer Augenblick. Hoch zu Roß General v. Hanstein. Ueberall wogte jetzt der Kampf. Schon waren die Russen zwischen den Geschützen und der Bespannung, und mit "Urrah, Urrah" sprangen sie auf. Bajonette blinkten, Pistolen blitzten, Gewehrkolben krachten. Die Füße, die Fäuste arbeiteten; heruntergeschlagen, gestochen, geschossen, getreten und erwürgt wurden die feindlichen verwegenen Gestalten. Doch immer neue kamen; unentwirrbar wurde der Knäuel! Vor seinem Zuge eilte der Offizier-Stv. Gratz vorwärts. Im nächsten Augenblick fiel er durch Bauchschuß; aber seine Getreuen hatte er mitfortgerissen zu herzhafter Tat. Wo im Dunkel der Nacht eine Mütze sich vom (deutschen) Helm unterschied, da wurde hin- geschlagen, gestochen, getreten oder, wenn die Waffe fiel,mit Kehlgriffen nachgeholfen. Gartenzäune wurden eingetreten, Tore eingeschlagen, in die Gehöfte wurde eingedrungen. Als einer der ersten fiel der seinem Bataillon vorausschreitende Hauptmann Böttiger durch einen Herzschuß. Weiterhin wurde erbittert gerungen ...

Endlich konnte der Vormarsch fortgesetzt werden. Langsam und dumpf wälzten sich die Massen vorwärts; stöhnend sausten die schweren Granaten vorweg nach Dombie hinein. Sie sollten durch Sperrung der Brücke dem Gegner den Rückzug obschneiden. Schon verkündeten die Flammen von dort den Erfolg der deutschen Geschosse. Der Feuerschein war der beste Wegweiser, auf ihn ging es zu, querfeldein über die Schützenlöcher und Gräben. Merkwürdig still, blieb es auf der Heerstraße; unbehelligt marschierte das Regiment am 15. November 1914 um 6 Uhr morgens in Dombie ein. Wider Erwarten  hatte der Russe den Ort geräumt. Die furchtbaren Verluste hatten seine Widerstandskraft gebrochen.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz