Między Gostyninem a Gąbinem
Atak 9. armii niemieckiej pod dowództwem generała von Mackensena zbliżał się coraz bardziej do Łodzi. Generał nie odpoczywał, mimo że podeszwy zmęczonych żołnierzy stały się ciężkie jak ołów. 16 listopada zaatakował odcinek Bzury. Rosjanie na próżno trzymali się Łęczycy i Orłowa, gdzie wystający brzeg bagnistej Bzury ułatwiał im obronę. Kiedy ich lewe skrzydło zostało otoczone i zaniepokojeni wycofali się w kierunku Uniejowa i Kazimierza, a niemieccy jeźdźcy z Turka i Dobrej podążali za nimi. Łęczyca została zdobyta szturmem, nie pozostało im nic innego, jak wycofać się na linię Zduńska Wola-Szadek -Lutomiersk-Kazimierz-Zgierz-Stryków-Łowicz i okopać się tutaj.
Podczas gdy główne siły Mackesensa walczyły pod Łęczycą i Zgierzem, generał v. Morgen przedzierał się w kierunku Ł O W I C Z A. W lesistym terenie między Gostyninem a Gombinem, gdzie do 1945 r. mieszkali niemieccy koloniści w zamożnych wioskach, 16 i 17 listopada toczyły się zacięte walki. 36. Dywizja Rezerwowa wyparła wroga z Luisental Donnersruh Łącka i Stefanowa, 1. Dywizja Rezerwowa poniosła ciężkie straty pod Gombinem. Kiedy dotarła tak daleko, dało się odczuć ciężar nieustannie napływających rosyjskich posiłków. 17 listopada siły niemieckie były wyczerpane. Niemcy musieli okopać się, nie dotarli do Łowicza. Jednak mimo wszystko utworzyli tutaj żelazną blokadę flankową, dzięki której dalszy atak Mackensena na Łódź był zabezpieczony na flance.
W Łodzi rozbrzmiały wszystkie dzwony kościelne
Od 17 listopada bitwa przybrała gigantyczne rozmiary. Ciężkie, zachmurzone niebo wisiało nisko nad Łodzią, która znajdowała się w centrum wydarzeń. Tylko od czasu do czasu błyskał promień słońca, jakby przestraszony, zatrzymując się na morzu dachów miasta i jego płonących przedmieściach i przeskakując po niezliczonych kałużach i strumykach, które plamiły teren przed miastem i wkrótce pokryły się zwodniczą skorupą lodu, a wkrótce przelały się, zmieniając kolor. Potężne strzechy domów wiejskich, np. w Nowosolnej, dymiły czerwonym żarem, a tysiące kruków siedziały w czarnych grupach na topolach i olchach, aby rzucić się na padlinę koni pogrążoną głęboko w odchodach przy drogach kolumnowych. Czerwony, pokryty sadzą las spalonych kominów fabrycznych stał nieruchomo i martwo w burzy artyleryjskiej, która zburzyła wiele kominów i zmiotła gniazdujących w nich obserwatorów. Tak wyglądało pole bitwy pod Łodzią, na którym rozegrała się decydująca bitwa roku 1914.
Im bardziej Niemcy zbliżali się do Łodzi, tym trudniej było im walczyć. 20 listopada ich działa zniszczyły Konstantynów, gdzie Rosjanie przeprowadzili desperackie kontrataki. Na drodze Poddębice-Łódź atak przeprowadzono przez Adamów i Grabieniec. Od Zgierza zdobyli teren przez Antoniew i Marjanów, ale ani tu, ani tam nie przyniosło to rozstrzygnięcia. Im gęściej były rozmieszczone wioski, im bliżej fabryk wielkiego miasta, tym bardziej zacięty i skuteczny był opór. Każdy budynek w gęsto zaludnionym obszarze pluł ogniem z karabinów maszynowych, podczas gdy ukryte baterie niszczyły drogi dojazdowe, a silne kontrataki miały na celu powstrzymanie rozwoju sytuacji.
W każdym razie 21 listopada Łódź była niemal otoczona ze wszystkich stron. Od Lutomierska do Nowosolnej i od Andrespola i Wiskitna do Rzgowa toczyły się zacięte walki. O godz. 15.30 tego dnia w Łodzi zabrzmiały wszystkie dzwony kościelne. Wtedy też z kierunku Olechowa i Łodzi rozpoczęły się jednocześnie silne ataki. Zostały one krwawo odparte. Niemniej jednak 5. pułk gwardii musiał wycofać się na wzgórza Górki Stare. Z tych wzgórz ogromne miasto z licznymi światłami prezentowało się wspaniale. Nagle na rozgwieżdżonym niebie na południu pojawił się jeden, a wkrótce potem na wschodzie trzy potężne, czerwone słupy światła reflektorów! Można było się domyślać: rosyjskie oddziały ratunkowe zgłosiły swoje przybycie!
Wkrótce to nie Niemcy byli oblegającymi, ale prawoskrzydłowa niemiecka flanka została otoczona i uwięziona.
(Ciąg dalszy nastąpi)
Zwischen Gostynin und Gombin
Der Angriff der 9. deutschen Armee unter General von Mackensen kam immer näher an Lodz heran. Der General rastete nicht, so bleiern auch die Sohlen der ermüdeten Truppen geworden waren. Am 16. 11. griff er den Bzuraabschnitt an. Umsonst klammerten sich die Russen an Lentschütz und Orlow, wo ihnen das überhängende Ufer der versumpften Bzura die Verteidigung erleichterte. Als ihr linker Flügel umfaßt wurde und bestürzt in der Richtung Uniejow und Kazimierz auswich deutsche Reiter von Turek und Dobra her folgten und L e n t s c h ü t z mit stürmender Hand erobert wurde blieb ihnen nichts übrig, als auf die Linie Zdunska Wola-Szadek-Lutomiersk-Kazimierz-Zgierz-Strykow-Lowicz zurück zu gehen und sich hier einzugraben.
Währen.? Macke~sens Hauptkräfte bei Lentschütz und Zgierz rangen, kämpfte sich General v. Morgen in der Richtung auf L O W I C Z vor. In dem waldigen Gelände zwischen Gostynin und Gombin, wo bis 1945 in wohlhabenden Dörfern deutsche Kolonisten saßen, wurde am 16. und 17. 11. hart gekämpft. Die 36. Reserve-Division warf den Feind aus Luisental Donnersruh Lonck und Stefanow, die 1. Res.-Div. blutete bei Gombin. Als man so weit gekommen war, machte sich das Gewicht der fortgesetzt zuströmenden russischen Verstärkungen bemerkbar. Am 17. 11. war die deutsche Angriffskraft erschöpft. Die Deutschen mußten sich eingraben, Lowicz hatten sie nicht erreicht. Aber immerhin bildeten sie hier einen eisernen Flankenriegel, durch den Mackensens weiterer Angriff auf Lodz In der Flanke sichergestellt war.
In Lodz läuteten alle Kirchenglocken
Die Schlacht wuchs ab 17. November in riesenhafte Gestalt. Ein schwerer Wolkenhimmel hing tief auf Lodz herab, das im Mittelpunkt des Geschehens lag. Nur dann und wann blitzte ein Sonnenwurt der grell, wie erschrocken, auf dem Dächermeer der Stadt und ihren brennenden Vororten haften blieb und irr über die unzähligen Tümpel und Rinnsale huschte, die das Vorgelände fleckten und bald trügerische Eiskrusten ansetzten bald mißfarbig überquollen. Die mächtigen Strohdächer der Bauernhäuser, wie z. B. in Neusulzfeld, qualmten in roter Brunst vieltausendköpfige Krähenscharen hockten in schwarzen Klumpen auf Pappeln und Erlen, um zum Fraß auf die tief in den Kot eingesunkenen Pferdeleichen an den Kolonnenstraßen niederzustoßen. Der rote, rußgeschwärzte Wald der ausgebrannten Fabrikschlote stand starr und tot im Artilleriesturm der manchen Schornstein niederlegte und die darin nistenden Beobachter wegfegte. Das war das Bild der Walstatt von Lodz auf der die Entscheidungsschlacht des Jahres 1914 geschlagen worden ist.
Die Deutschen hatten es umso schwerer, je näher sie an Lodz herankamen. Am 20. 11. zermalmten ihre Geschütze Konstantynow, wo der Russe zu verzweifelten Gegenstößen vorbrach. An der Straße Poddembice-Lodz wurde der Angriff über Adamow und Grabieniec vorgetragen. Von Zgierz hatte er über Antoniew und Marjanow Raum gewonnen, aber weder hier noch dort die Entscheidung gebracht. Je dichter sich die Dörferhäuften, je näher man. den Fabriken der großen Stadt kam, desto erbitterter und wirksamer wurde der Widerstand. Jedes Bauwerk der reich besiedelten Gegend spie Feuer aus Maschinengewehren, während verdeckt stehende Batterien die Anmarschwege zerschlugen und starke Gegenangriffe die Entwicklung zu hemmen trachteten.
Immerhin war Lodz am 21. 11. beinahe von allen Seiten umstellt. Von Lutomiersk bis Neusulzfeld und von Andrespol und Wiskitno bis Rzgow wurde erbittert gekämpft. Um 15.30 Uhr an diesem Tage läuteten in Lodz sämtliche Kirchenglocken. Daraufhin setzten aus Richtung Olechow und Lodz gleichzeitig starke Angriffe ein. Sie wurden blutig abgeschlagen. Gleichwohl mußte das 5. Garderegiment auf die Höhen von Gorki Stare zurückgehen. Von diesen Höhen bot die Riesenstadt mit ihren zahlreichen Lichtern ein wunderbares Bild. Plötzlich erschienen am sternenklaren Himmel im Süden eine, und bald darauf im Osten drei mächtige, rotleuchtende Scheinwerferlichtsäulen ! Man ahnte: die russischen Entsatztruppen meldeten ihr Eintreffen!
Und bald waren nicht mehr die Deutschen die Belagerer, sondern war der rechte deutsche Umfassungsflügel umfaßt und eingekreist.
(Wird fortgesetzt)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz