Działo się w pobliskim Olechowie!
Rozwój. 1898-06-08 No 130
Kamienne serce. Wczoraj o godz. 5 po południu, na rogu ulic Pańskiej i św. Benedykta
rozbiegały się konie Samuela Sieskiego, włościanina wsi Olechów gm. Wiskitno, zaprzężone do
wozu.
Na wozie leżały nowo nabyte szafa i stół, na
których jechał właściciel koni.
Na samym rogu wymienionych ulic konie wywróciły wóz i potłukły rzeczy, Samuel Sieski
zaś dostawszy się między konie, otrzymał od kopyta końskiego głęboką i niebezpieczną ranę.
Pierwszą pomoc podał nieszczęśliwemu jakiś
żyd, polewając go wodą i obmywając ranę, a następnie wezwano pobliskiego felczera. Przybyły felczer przyglądał się dosyć długo
obojętnie upływowi krwi, po przeniesieniu zaś nieszczęśliwego do bramy domu prosił, by zapytano na wpół przytomnego, czy ma pieniądze na
zapłacenie za podaną mu pomoc? Znaglony jednak przez rewirowego meludzki felczer przyłożył rannemu watę na ranę i zażądał od niego chustki, którą przewiązał mu nogę,
poczem wsadzono rannego na stojący przed domem wóz i odwieziono do szpitala.
Zebrany tłum rozszedł się do domów, podziwiając kamienne serce pana felczera.
Rozwój. 1899-06-10 No 130
Kradzieże. Mieszkańcowi wsi Olechów w powiecie łódzkim Karolowi Rot skradziono z mieszkania w gotowiźnie 55 rb.
W kradzieży tej podejrzany jest Krzysztof Majer,
który został aresztowany.
Dziennik Łódzki : pismo przemysłowe, handlowe i literackie. 1890-10-28 R. 7 nr 243
Nagła śmierć. W zeszłym tygodniu
we wsi Olechów, gminy Wiskitno, zmarł
nagle 71-letni żebrak, Bernard Wagner stały mieszkaniec Łodzi.
Ilustrowana Republika. 1926-03-30 R. 2 no 89
Krwawe porachunki na wiejskiej
zabawie.
Podrycki w afekcie wyrżnął kolegę flaszką w głową.
Wieczorem 15 lipca 25 roku we wsi Starowa Góra gmina Gospodarz odbywała się zabawa taneczna u gospodarza tejże wsi, Ernesta Wolfa.
Na zabawę powyższą został zaproszony Oskar Jon, Ludwik Jon i Alfred Podrycki ze wsi Olechów. Podczas tańca wynikła sprzeczka na tle „odbijanego" pomiędzy Oskarem Jonem a Alfredem Podryckim. Do sprzeczki wmieszali się Ludwik Jon i Artur Jotke, w krótkim czasie sprzeczka zamieniła się w
bójkę, w trakcie której Podrycki uderzył Ludwika Jona w nos, krwawiąc go co widząc brat Oskar stanął w obronie brata, wyjął nóż i zagroził nim Podryckiemu. Podrycki schwycił leżącą na ziemi flaszkę i zadał mu straszny cios w skroń. Oskar Jon zabrany do szpitala w tydzień potem zmarł.
Przeprowadzone dochodzenie policyjne ustaliło, że winny śmierci jest Alfred Podrycki.
Aresztowano go. Sprawę powyższą rozpatrywał sąd.
okr. w dniu wczorajszym pod przewodnictwem s. o. Arnolda w asystencji sędz. Jurkowskiego i Kurczyńskiego. Badany oskarżony, Alfred Podrycki
lat 25 do winy się nie przyznał; twierdząc, że został napadnięty, gdyż Jonowie zazdrościli mu powodzenia u dziewczynek w tańcu.
Przesłuchani świadkowie zeznali, że
oskarżony działał w afekcie, nie chciał
zabić ś. p. Oskara Jona i tylko przypadkowo zadał mu śmiertelny cios. Prokurator Żabiński wnosił o przykładny wymiar kary dla podsądnego ze względu
na to, iż na wsi od dłuższego czasu panuje samosąd, gdzie główną.przyczyną
jest zawsze kobieta i wódka. Obrońca, mec. Kobyliński stwierdził
że oskarżony działał w afekcie i prosił
sąd o łagodny wymiar kary dla oskarżonego.
Sąd po naradzie skazał Alfreda Podryckiego na 4 miesiące więzienia,
Łódzkie Echo Wieczorne. 1926-04-02 R. 2 nr 77
Gdy żona pośle męża po
sprawunki. Najpierw zakupy, a potem hulanka.
Adolf Drajkorn. mieszkaniec wsi
Olechów. tuż pod Łodzią. znalazł się w
dniu wczorajszym w
godnym pożałowania stanie.
Wysłała go żona do Łodzi po sprawunki
a że był człekiem nie w ciemię bitym,
więc zakupił wszystko według danej mu
przez połowicę kartki, a nawet
zaoszczędził kilka złotych, za które zamierzał się zabawić.
Do wieczora daleko a do domu blisko, i nie namyślając się wiele Drajkorn
wstąpił do podrzędnej knajpki na ,.jednego", który jak to zwykle bywa, przeciągnął się do
późnej nocy.
Rozbawiony pan Adolf wyszedł z restauracji dopiero wówczas, gdy mu zabrakło
gotówki. Obładowany paczkami wlókł się piekną serpentyną, tak go bowiem "rozebrała" wódka.
Pocił się Drajkorn, sapał, starając się wmówić w siebie. że jest zupełnie trzeźwym mimo to nogi nie chciały go słuchać.
Nagle wesoły wieśniak potknął się o kamień i runął prosto do ścieku ulicznego.
Drajkorn nie mogąc się już podnieść, zdołał jedynie przewrócić się na bok i zasnął.
Paczki porozrzucane wokół chrapiącego wieśniaka znalazły amatorów.
Zlitował się wreszcie nad stanem Drajkorna przechodzący patrol policyjny i odprowadził, a właściwie odniósł wieśniaka do komisarjatu.
Wartość skradzionych paczek poszkodowany oblicza się sumę 70 zł.
Łódzkie Echo Wieczorne. 1928-08-31 R. 4 nr 207
Pojechali w swaty, a dostali baty.
Niefortunna wyprawa.
W dniu wczorajszym Leopold Smoczyński, wdowiec, zamieszkały przy ulicy Reitera 12, zdradzający chęć powtórnego ożenku wybrał się ze znanym kojarzycielem małżeństw do wsi Olechów,
pod Łodzią, do sympatycznej i zamożnej wdowy
w konkury. Swat niejaki Władysław Nurek i Smoczyński przyjęci zostali przez
nią przychylnie. Nie można było tego powiedzieć o innych wieśniakach, którzy
na wieść o konkurach łodzianina do bogatej wdowy, zaczęli się burzyć.
Nic jednak nie przeszkodziło przybyszom do konkretnego omówienia sprawy i naznaczenia
terminu zaręczyn.
Wieczorem gdy swat i jego klient znaleźli się za wsią wypadło na nich kilku
uzbrojonych w kije wieśniaków. Smoczyński i Nurek pod razami
stracili przytomność.
Nieprzytomnych znalazł patrol policyjny.
Przewieziono ich do Łodzi gdzie lekarz
pogotowia ratunkowego udzielił im pomocy. W wyniku przeprowadzonego przez policję dochodzenia sprawców napaści pociągnięto do odpowiedzialności
sądowej.
Hasło Łódzkie : dziennik bezpartyjny. 1929-09-14 R. 3 nr 252
Pożar na wsi. Wczoraj w nocy wybuchł pożar we wsi Olechów gminy Wiskitno pożar
w zagrodzie Franciszka Furmańczyka.
Pomimo energicznej akcji ratowniczej straży pożarnych Jędrzejowa, Cho· .
jen i Wiskitna. spłonęła doszczętnie stodoła i szopa.
Straty wynoszą przeszło 16 tysięcy złotych.
Policja wdrożyła energiczne dochodzenie celem ustalenia przyczyny pożaru. Pożar jest o tyle zagadkowy panieważ w zeszłą sobotę spalił się Furmańczykowi dom mieszkalny. (p)
Ilustrowana Republika. 1931-06-16 R. 9 nr 163
Podpalił zagrodę by podjąć premję asekuracyjną
Nocy ubiegłej wybuchł pożar we wsi
Olechów pod Łodzią. Olbrzymia łuna zajaśniała nad wioską budząc ze snu
wszystkich mieszkańców. Natychmiast
zaalarmowano wszystkie okoliczne oddziały, straży ogniowej, które energicznie zabrały się do ratowania płonącej
zagrody i stodoły.
Jak wykazało wdrożone dochodzenie pożar powstał skutkiem podpalenia,
na co wskazywał a przedewszystkiem
okoliczność, że ogień wybuchł jednocześnie w czterech rogach stodoły.
W trakcie wdrożonego śledztwa aresztowany został właściciel gospodarstwa Ign. Kowalski, którego pod eskortą przewieziono do Łodzi i osadzono do
dyspozycji sędziego śledczego.
Spalone gospodarstwo ubezpieczone
było na sumę 8,000 zl. a powodem podpalenia jak ustalono była chęć podjęcia
premji asekuracyjnej, (p)
Echo. 1934-05-24 R. 10 nr 139
Dziś nad ranem, w niewielkim lasku pod wsią Olechów, gminy Wiskitno, powiatu łódzkiego, znaleziono wiszące na drzewie zwłoki mężczyzny. Wisielca spostrzegł jeden z wieśniaków i niezwłocznie przeciął pętlę. Wszelki ratunek okazał się już spóźniony. Denat nie żył. Okazał się nim łodzianin 38-letni Andrzej Łoboś, kupiec, zamieszkały przy ulicy Senatorskiej 19. Łoboś popełnił samobójstwo wskutek trudności finansowych. Łoboś osierocił żonę i dwoje drobnych dzieci.
Express Wieczorny Ilustrowany. 1935-04-05 R. 13 nr 95
Wisielec we wsi pod Łodzią. Prawdopodobnie jest to łodzianin.
Łódź 5 kwietnia.
We wsi Olechów pod Łodzią, znaleziono zwłoki jakiegoś wisielca. Mimo natychmiastowej pomocy, samobójcy nie zdołano uratować. Zwłoki przewieziono do prosektorium miejskiego.
Przy desperacie nie znaleziono żadnych dokumentów. Istnieje przypuszczenie, że jest to stały mieszkaniec Łodzi. Liczył on lat około 40. Dochodzenie w toku.
Echo. 1935-04-06 R. 11 nr 96
We wczorajszem „Echu" donosiliśmy
o znalezieniu w niewielkim lasku, należącym
do wsi Olechów pod łodzią zwłok wisielca,
pizy którym nic znaleziono żadnych dowodów osobistych. W wyniku przeprowadzonego przez komendę policji powiatowej dochodzenia udało się ustalić nazwisko samobójcy. Okazał się nim łodzianin 51-letni Otto Becher, malarz z zawodu, zamieszkały przy ul. Rzgowskiej 15..
Przyczyną rozpaczliwego kroku malarza były złe warunki materjalne.
Echo. 1936-07-13 R. 12 nr 193
Pożar starej rudery.
— Ubiegłej nocy we wsi Olechów gminy Wiskitno. pod Łodzią, wybuchł pożar
w zagrodzie Józefa Michałowicza, któremu spalił się stary, niezamieszkały dom
drewniany. Straty wynoszą kilkaset złotych. Przyczyny pożaru nie ustalono.
Głos Poranny : dziennik społeczny, polityczny i literacki. 1937-10-25 R. 9 nr 294
W ataku szału zranił nożem rodziców i rodzeństwo
Prywatne pogotowie lekarskie
(2222-6) wezwane zostało nocy
wczorajszej do wsi Olechów
pod Łodzią, gdzie syn miejscowego gospodarza Artur Frantz.
dostał nagle ostrego ataku szału. Frantz zdemolował urządzenie mieszkania, a w pewnej
chwili chwycił nóż i zaczął nim
zadawać ciosy rodzicom oraz
rodzeństwu. 5 osób zostało poważnie zranionych przez furia. Przybyły lekarz pogotowia
ratunkowego opatrzył rannych,
a po udzieleniu pierwszej pomocy Frantzowi skierował go
do szpitala dla umysłowo chorych w Kochanówku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz