niedziela, 16 marca 2025

Olechów - Kronika wypadków i nie tylko - 1898 - 1937 - cz.1

 Działo się w pobliskim Olechowie!

Rozwój. 1898-06-08 No 130

Kamienne serce. Wczoraj o godz. 5 po południu, na rogu ulic Pańskiej i św. Benedykta rozbiegały się konie Samuela Sieskiego, włościanina wsi Olechów gm. Wiskitno, zaprzężone do wozu. Na wozie leżały nowo nabyte szafa i stół, na których jechał właściciel koni. Na samym rogu wymienionych ulic konie wywróciły wóz i potłukły rzeczy, Samuel Sieski zaś dostawszy się między konie, otrzymał od kopyta końskiego głęboką i niebezpieczną ranę. Pierwszą pomoc podał nieszczęśliwemu jakiś żyd, polewając go wodą i obmywając ranę, a następnie wezwano pobliskiego felczera. Przybyły felczer przyglądał się dosyć długo obojętnie upływowi krwi, po przeniesieniu zaś nieszczęśliwego do bramy domu prosił, by zapytano na wpół przytomnego, czy ma pieniądze na zapłacenie za podaną mu pomoc?  Znaglony jednak przez rewirowego meludzki felczer przyłożył rannemu watę na ranę i zażądał od niego chustki, którą przewiązał mu nogę, poczem wsadzono rannego na stojący przed domem wóz i odwieziono do szpitala. Zebrany tłum rozszedł się do domów, podziwiając kamienne serce pana felczera. 

Rozwój. 1899-06-10 No 130

Kradzieże. Mieszkańcowi wsi Olechów w powiecie łódzkim Karolowi Rot skradziono z mieszkania w gotowiźnie 55 rb. W kradzieży tej podejrzany jest Krzysztof Majer, który został aresztowany.

Dziennik Łódzki : pismo przemysłowe, handlowe i literackie. 1890-10-28 R. 7 nr 243

Nagła śmierć. W zeszłym tygodniu we wsi Olechów, gminy Wiskitno, zmarł nagle 71-letni żebrak, Bernard Wagner stały mieszkaniec Łodzi.

Ilustrowana Republika. 1926-03-30 R. 2 no 89

Krwawe porachunki na wiejskiej zabawie. Podrycki w afekcie wyrżnął kolegę flaszką w głową.  
Wieczorem 15 lipca 25 roku we wsi Starowa Góra gmina Gospodarz odbywała się zabawa taneczna u gospodarza tejże wsi, Ernesta Wolfa.
Na zabawę powyższą został zaproszony Oskar Jon, Ludwik Jon i Alfred Podrycki ze wsi Olechów. Podczas tańca wynikła sprzeczka na tle „odbijanego" pomiędzy Oskarem Jonem a Alfredem Podryckim. Do sprzeczki wmieszali się Ludwik Jon i Artur Jotke, w krótkim czasie sprzeczka zamieniła się w
bójkę, w trakcie której Podrycki uderzył Ludwika Jona w nos, krwawiąc go co widząc brat Oskar stanął w obronie brata, wyjął nóż i zagroził nim Podryckiemu. Podrycki schwycił leżącą na ziemi flaszkę i zadał mu straszny cios w skroń. Oskar Jon zabrany do szpitala w tydzień potem zmarł.
Przeprowadzone dochodzenie policyjne ustaliło, że winny śmierci jest Alfred Podrycki. 
Aresztowano go. Sprawę powyższą rozpatrywał sąd. okr. w dniu wczorajszym pod przewodnictwem s. o. Arnolda w asystencji sędz. Jurkowskiego i Kurczyńskiego. Badany oskarżony, Alfred Podrycki lat 25 do winy się nie przyznał; twierdząc, że został napadnięty, gdyż Jonowie zazdrościli mu powodzenia u dziewczynek w tańcu. Przesłuchani świadkowie zeznali, że oskarżony działał w afekcie, nie chciał zabić ś. p. Oskara Jona i tylko przypadkowo zadał mu śmiertelny cios. Prokurator Żabiński wnosił o przykładny wymiar kary dla podsądnego ze względu na to, iż na wsi od dłuższego czasu panuje samosąd, gdzie główną.przyczyną jest zawsze kobieta i wódka. Obrońca, mec. Kobyliński stwierdził że oskarżony działał w afekcie i prosił sąd o łagodny wymiar kary dla oskarżonego. Sąd po naradzie skazał Alfreda Podryckiego na 4 miesiące więzienia, 

Łódzkie Echo Wieczorne. 1926-04-02 R. 2 nr 77

Gdy żona pośle męża po sprawunki. Najpierw zakupy, a potem hulanka. 
Adolf Drajkorn. mieszkaniec wsi Olechów. tuż pod Łodzią. znalazł się w dniu wczorajszym w godnym pożałowania stanie. Wysłała go żona do Łodzi po sprawunki a że był człekiem nie w ciemię bitym, więc zakupił wszystko według danej mu przez połowicę kartki, a nawet zaoszczędził kilka złotych, za które zamierzał się zabawić. 
Do wieczora daleko a do domu blisko, i nie namyślając się wiele Drajkorn wstąpił do podrzędnej knajpki na ,.jednego", który jak to zwykle bywa, przeciąg­nął się do późnej nocy. 
Rozbawiony pan Adolf wyszedł z restauracji dopiero wówczas, gdy mu zabrakło
gotówki. Obładowany paczkami wlókł się piekną serpentyną, tak go bowiem "rozebrała" wódka.
Pocił się Drajkorn, sapał, starając się wmówić w siebie. że jest zupełnie trzeźwym mimo to nogi nie chciały go słuchać.
Nagle wesoły wieśniak potknął się o kamień i runął prosto do ścieku ulicznego.
Drajkorn nie mogąc się już podnieść, zdołał jedynie przewrócić się na bok i zasnął.
Paczki porozrzucane wokół chrapiącego wieśniaka znalazły amatorów.
Zlitował się wreszcie nad stanem Drajkorna przechodzący patrol policyjny i odprowadził, a właściwie odniósł wieśniaka do komisarjatu.
Wartość skradzionych paczek poszkodowany oblicza się sumę 70 zł.

Łódzkie Echo Wieczorne. 1928-08-31 R. 4 nr 207

Pojechali w swaty, a dostali baty. Niefortunna wyprawa. 
W dniu wczorajszym Leopold Smoczyński, wdowiec, zamieszkały przy ulicy Reitera 12, zdradzający chęć powtórnego ożenku wybrał się ze znanym kojarzycielem małżeństw do wsi Olechów, pod Łodzią, do sympatycznej i zamożnej wdowy w konkury. Swat niejaki Władysław Nurek i Smoczyński przyjęci zostali przez nią przychylnie. Nie można było tego powiedzieć o innych wieśniakach, którzy na wieść o konkurach łodzianina do bogatej wdowy, zaczęli się burzyć. Nic jednak nie przeszkodziło przybyszom do konkretnego omówienia sprawy i naznaczenia terminu zaręczyn. Wieczorem gdy swat i jego klient znaleźli się za wsią wypadło na nich kilku uzbrojonych w kije wieśniaków. Smoczyński i Nurek pod razami stracili przytomność. Nieprzytomnych znalazł patrol policyjny. Przewieziono ich do Łodzi gdzie lekarz pogotowia ratunkowego udzielił im pomocy. W wyniku przeprowadzonego przez policję dochodzenia sprawców napaści pociągnięto do odpowiedzialności sądowej.

Hasło Łódzkie : dziennik bezpartyjny. 1929-09-14 R. 3 nr 252

Pożar na wsi. Wczoraj w nocy wybuchł pożar we wsi Olechów gminy Wiskitno pożar w zagrodzie Franciszka Furmańczyka. Pomimo energicznej akcji ratowniczej straży pożarnych Jędrzejowa, Cho· . jen i Wiskitna. spłonęła doszczętnie stodoła i szopa. Straty wynoszą przeszło 16 tysięcy złotych. Policja wdrożyła energiczne dochodzenie celem ustalenia przyczyny pożaru. Pożar jest o tyle zagadkowy panieważ w zeszłą sobotę spalił się Furmańczykowi dom mieszkalny. (p) 

Ilustrowana Republika. 1931-06-16 R. 9 nr 163

Podpalił zagrodę by podjąć premję asekuracyjną 
Nocy ubiegłej wybuchł pożar we wsi Olechów pod Łodzią. Olbrzymia łuna zajaśniała nad wioską budząc ze snu wszystkich mieszkańców. Natychmiast zaalarmowano wszystkie okoliczne oddziały, straży ogniowej, które energicznie zabrały się do ratowania płonącej zagrody i stodoły. Jak wykazało wdrożone dochodzenie pożar powstał skutkiem podpalenia, na co wskazywał a przedewszystkiem okoliczność, że ogień wybuchł jednocześnie w czterech rogach stodoły. W trakcie wdrożonego śledztwa aresztowany został właściciel gospodarstwa Ign. Kowalski, którego pod eskortą przewieziono do Łodzi i osadzono do dyspozycji sędziego śledczego. Spalone gospodarstwo ubezpieczone było na sumę 8,000 zl. a powodem podpalenia jak ustalono była chęć podjęcia premji asekuracyjnej, (p)

Echo. 1934-05-24 R. 10 nr 139

Dziś nad ranem, w niewielkim lasku pod wsią Olechów, gminy Wiskitno, powiatu łódzkiego, znaleziono wiszące na drzewie zwłoki mężczyzny. Wisielca spostrzegł jeden z wieśniaków i niezwłocznie przeciął pętlę. Wszelki ratunek okazał się już spóźniony. Denat nie żył. Okazał się nim łodzianin 38-letni Andrzej Łoboś, kupiec, zamieszkały przy ulicy Senatorskiej 19. Łoboś popełnił samobójstwo wskutek trudności finansowych. Łoboś osierocił żonę i dwoje drobnych dzieci. 

Express Wieczorny Ilustrowany. 1935-04-05 R. 13 nr 95

Wisielec we wsi pod Łodzią. Prawdopodobnie jest to łodzianin.
Łódź 5 kwietnia.
We wsi Olechów pod Łodzią, znaleziono zwłoki jakiegoś wisielca. Mimo natychmiastowej pomocy, samobójcy nie zdołano uratować. Zwłoki przewieziono do prosektorium miejskiego.
Przy desperacie nie znaleziono żadnych dokumentów. Istnieje przypuszczenie, że jest to stały mieszkaniec Łodzi. Liczył on lat około 40. Dochodzenie w toku.

Echo. 1935-04-06 R. 11 nr 96

We wczorajszem „Echu" donosiliśmy o znalezieniu w niewielkim lasku, należącym do wsi Olechów pod łodzią zwłok wisielca, pizy którym nic znaleziono żadnych dowodów osobistych. W wyniku przeprowadzonego przez komendę policji powiatowej dochodzenia udało się ustalić nazwisko samobójcy. Okazał się nim łodzianin 51-letni Otto Becher, malarz z zawodu, zamieszkały przy ul. Rzgowskiej 15..
Przyczyną rozpaczliwego kroku malarza były złe warunki materjalne.

Echo. 1936-07-13 R. 12 nr 193

Pożar starej rudery.
— Ubiegłej nocy we wsi Olechów gminy Wiskitno. pod Łodzią, wybuchł pożar w zagrodzie Józefa Michałowicza, któremu spalił się stary, niezamieszkały dom drewniany. Straty wynoszą kilkaset złotych. Przyczyny pożaru nie ustalono. 

Głos Poranny : dziennik społeczny, polityczny i literacki. 1937-10-25 R. 9 nr 294

W ataku szału zranił nożem rodziców i rodzeństwo 
Prywatne pogotowie lekarskie (2222-6) wezwane zostało nocy wczorajszej do wsi Olechów pod Łodzią, gdzie syn miejscowego gospodarza Artur Frantz. dostał nagle ostrego ataku szału. Frantz zdemolował urządzenie mieszkania, a w pewnej chwili chwycił nóż i zaczął nim zadawać ciosy rodzicom oraz rodzeństwu. 5 osób zostało poważnie zranionych przez furia. Przybyły lekarz pogotowia ratunkowego opatrzył rannych, a po udzieleniu pierwszej pomocy Frantzowi skierował go do szpitala dla umysłowo chorych w Kochanówku. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz