czwartek, 31 stycznia 2019

Ruda Pabianicka - Łódź - Ner - Powódź - Kurjer Łódzki "Łódź w Ilustracji" - 1927-28

        Przeglądają ciekawy dodatek do czasopisma "Łódź w ilustracji" z 5 czerwca 1927 roku, znalazłem na ostatniej stronie ciekawe zdjęcie w wielkiego wylewu rzeki Ner w Rudzie Pabianickiej. Tak, w tym czasie Ruda Pabianicka nie była częścią Łodzi, miała swoją odrębność terytorialność. Oglądając ten dodatek przypomniałem sobie, że posiadam zdjęcie także związane z Rudą Pabianicką. Być może także zostało zrobione nad Nerem, w pobliżu Stawu Stefańskiego.

Materiał z Wikipedii:
Ruda Pabianicka – obszar w południowej części Łodzi. Miasto w latach 1923–1946, później część łódzkiej dzielnicy Południe (od 1946); następnie dzielnica Ruda (od 1954) i część dzielnicy Górna (od 1960).
Ruda, jako nieformalna jednostka terytorialna miasta nie ma ściśle określonych granic. Formalnie jest to jednocześnie osiedle administracyjne, a także jeden z obszarów Systemu Informacji Miejskiej, zamieszkiwana przez około 11 tys. mieszkańców.
Dawniej Ruda była zamieszkana także przez wielu Niemców i Żydów, którzy pozostawili po sobie znaczące dziedzictwo. Nazwa tego dawnego miasta pochodzi od rud darniowych, które były tu ongiś wydobywane. Miasto zostało włączone w granice administracyjne Łodzi (Litzmannstadt) w trakcie II wojny światowej. Po wyzwoleniu było na krótko samodzielną jednostką, by ostatecznie utracić samodzielność na początku 1946 roku. Przez pewien czas była to osobna dzielnica Łodzi, która następnie wraz z Chojnami weszła w skład nowej dzielnicy Górna w 1960 roku. Mimo upływu lat Ruda zachowała jednak do dziś swój odrębny charakter.






Rogowiec - Kleszczów - Kamiński - Wiesia - Braun - Wspomnienia

      Pisałem wcześniej o mieszkańcu Rogowca, młynarzu Kamińskim i jego małżonce. Myślałem, że będzie trudno coś dopisać w tej historii, a jednak...
      Odzew przyszedł z niespodziewanej strony, Wiesia, moja bliska koleżanka z lat 70-tych, (kiedy to spotykaliśmy się podczas wakacji w Rogowcu), napisała do mnie w tym temacie! Nawet nie przypuszczałem, że Wiesia ma tyle wiadomości, niekiedy więcej niż ja - wydawało mi się, że wiem prawie wszystko, a jednak, ha,ha!
      Nie przypuszczałem też, że Wiesia i jej Rodzina zaczęła bywać podczas wakacji od 1963 roku. Łodzianie z krwi i kości znaleźli kawałek raju tak daleko.. - nie dziwota, lata 60-te, prawdziwy cud natury, wioska zamknięta z czterech stron lasami, bagienkami. Bez prądu, nawet najmniejszego sklepiku, samowystarczalna. Jedynymi produktami, które trzeba było kupić w sklepie znajdującym się w sąsiedniej wsi, Nowym Janowie, to: nafta i cukier... Znajdziecie obecnie coś podobnego ??

Zdjęcie z robione w Rogowcu w 1955 roku, przy strumyku obok młyna. Na zdjęciu: od lewej stoi Włodek Nagoda, siedzą: drugi od lewej Eugeniusz Weder, z jego prawej strony przyszła żona Marysia Mantyk i Jan Braun mój tata, i ja na jego kolanach.

...."Andrzeju, pod wpływem tego co napisałeś na swoim blogu o Rogowcu i panu Kamińskim mnie również uruchomiły się wspomnienia. Po raz pierwszy na Rogowiec przyjechałam z moimi rodzicami, siostrą i bratem chyba w 1963 roku. Nie mieliśmy tam rodziny i moja mama co roku od tamtej pory wynajmowała jakiś pokój m.in. u pani Emmy Braun a także u Twojej Babci i innych gospodarzy. Pewnego roku moja mama uzgodniła z panią Kamińską, że w okresie wakacji będziemy kupować u niej mleko. Często po nie do niej chodziłam. Gdy pani Kamińska miała czas zapraszała mnie do swojej kuchni. Widziałam wtedy piękne, zabytkowe meble i bibliotekę, której chyba wtedy nikt w Rogowcu nie posiadał. Siadałyśmy przy stole, który stał przy oknie w kuchni. Niestety wiele jej opowieści nie pozostało w mojej pamięci ale jedną zapamiętałam. Otóż pani Kamińska wyjawiła mi, że ze wschodu przyjechała do Polski z panem Kamińskim na "papierach "jego żony, która tam zmarła. Nie wiem jak poznała się z panem Kamińskim ale z tego co opowiadała pamiętam, że opiekowała się jego żoną i mu pomagała. I tak mieszkała dalej z panem Kamińskim na Rogowcu, również po jego śmierci.
Pana Kamińskiego postrzegałam, jak i panią Kamińską, jako bardzo inteligentnych, oczytanych ludzi. Pan Kamiński wzbudzał w nas wtedy respekt i był bardzo tajemniczą postacią.
Długo myślałam nad tym, kto mi o tym opowiedział, ale prawie jestem pewna, że była to pani Kamińska"....

 Kultowe zdjęcie ulicy Wiejskiej w Rogowcu.. Z lewej piękne i okazałe drzewa przy domu Włodka Nagody. Z prawej strony widoczne domy, w głębi dom Stanisława Mielczarka i przy pastwie dom Władysława Mielczarka. W centrum Eugeniusz i Marianna Wederowie, moja Mama Jadwiga Braun, z prawej mój Tata Jan Braun i.. jednym z maluchów był piszący ten tekst.. Tych wszystkich drzew już nie ma.., uschły.. Obecnie z prawej strony byłby widoczny komin Elektrowni Rogowiec...

Straschin - Straszyn - Pranschin - Prędzieszyn - Młyn wodny - Zdjęcia - 1919-72 - cz.2

Luźne karty z albumu, w których są wklejone zdjęcia z lat 30-tych XX wieku z Neumühl - Namyślina (dosłownie Nowy Młyn), Straschin - Straszyna i Pranschin - Prędzieszyna.- cz.2


Materiał pochodzi z Wikipedii:
Straszyn (niem. Straschin, kaszb. Straszino lub Straszënò) – duża wieś w Polsce położona w województwie pomorskim, w powiecie gdańskim, w gminie Pruszcz Gdański nad Radunią poniżej Jeziora Straszyńskiego, przy skrzyżowaniu drogi wojewódzkiej nr 222 z drogą ekspresową nr S6 oraz na trasie nieczynnej linii kolejowej Pruszcz GdańskiŻukowoKartuzyLębork. Transport publiczny obsługiwany jest w większości przez operatora wybranego przez gminę (obecnie Przewozy Autobusowe Gryf), ponadto przez autobusy przewoźników komercyjnych, dzięki którym miejscowość posiada połączenia autobusowe z Gdańskiem, Pruszczem Gdańskim oraz Starogardem Gdańskim.
Straszyn Prędzieszyn – nieczynny przystanek osobowy i ładownia w Straszynie, w województwie pomorskim, w Polsce.








                                                         Straszyn - mój rodzinny dom

środa, 30 stycznia 2019

Neumühl - Namyślin - Młyn wodny - Kościół - Wehrmacht - Zdjęcia - 1933-36 - cz.1


      Luźne karty z albumu, w których są wklejone zdjęcia z lat 30-tych XX wieku z Neumühl - Namyślina (dosłownie Nowy Młyn), Straschin - Straszyna i Pranschin - Prędzieszyna. Jest ich kilkanaście, stanowią obecnie piękną pamiątkę z tamtych lat. W tej części zamieszczam zdjęcia z obecnego Namyślina. Ważnym wątkiem na tych zdjęciach jest młyn (najprawdopodbniej wodny). Z tyłu zdjęć ręczne zapisy. Możliwość zakupu tych zdjęć. Na Wikipedii jest opis Namyślina:
      Namyślin – wieś w Polsce położona w województwie zachodniopomorskim, w powiecie myśliborskim, w gminie Boleszkowice, nad rzeką Myślą. W latach 1975–1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa gorzowskiego.








poniedziałek, 28 stycznia 2019

Łódź - Litzmannstadt - Wieś - Koń - Dzieci - Zdjęcia - ok.1940

        Koperta, jedna z wielu w moim bałaganie, tym razem ze zdjęciami w środku... Niby mało ciekawe, brak żołnierzy, wielkomiejskich domów, pojazdów, ale... już państwo mogli się przekonać, że kocham wieś, miedzy innymi dlatego wyprowadziłęm się właśnie na wieś...To już nie jest ta wieś jaką wspominam, w mojej Gminie Brójce, co roku odbywa się Dzień Ziemniaka, ironio ziemniaka musiałbym szukać ze świecą w ręku...I tak fajnie, że chociaż święto zostało... Dlatego nie mogłem nie pokazać tych uroczych zdjęć, są one najprawdopodobniej z okolic Łodzi (być może z samej Łodzi), na dwóch innych które nie prezentuję, są stemple z Łodzi (Litzmannstadt).









niedziela, 27 stycznia 2019

Fabryka Krusche i Ender - Pabianice - Książeczka Obrachunkowa - Orłowska - 1933-39

Fabryka Krusche i Ender - Pabianice - Książeczka Obrachunkowa - Orłowska - 1933-39 - ciekawy materiał z historii Pabianic.
    Fabryka która w szczytowym okresie zatrudniała ponad 4.500 pracowników. Gottlieb Krusche który przyjechał z Saksonii w 1825 roku do Pabianic, przywiózł ze sobą maszyny które zapoczątkowały pierwszą tkalnię - nie będę opisywać szczegółowo całej historii tej olbrzymiej fabryki. Zamieszczam poniżej link, pod który czytelnicy mogą otrzymać wyczerpujące informacje*. Co się tyczy samej książeczki, liczy ona 33 strony instrukcji, praw i obowiązków pracowników. Są one bardzo szczegółowe. Na 14 stronach są wklejone tzw. paski wypłat w okresie od 1 grudnia 1938 do 7 grudnia 1939 roku. Właścicielką tego dokumentu była Anna Orłowska, która mieszkała wcześniej w Gminie Mysłowice.


Byłe zakłady Towarzystwa Akcyjnego Pabianickich Fabryk Wyrobów Bawełnianych "Krusche i Ender" w Pabianicach

Gottlieb Krusche jako pierwszy z rodziny wywodzącej się z miejscowości Reichenau w Saksonii osiadł w Pabianicach w  1825 roku przywożąc kilka warsztatów ręcznych, w następnym uruchomił tkalnię. Nie mogąc osiedlić się w sąsiedniej Łodzi, w mieście nad Dobrzynką, realizował swoje zamierzenia.












Rogowiec - Janek i Kaziu Mantykowie - Włodek Nagoda - Wspomnienia - Ryby - 1955

      Te dwa zdjęcia z 1955 roku, wyzwalają fale wspomnień.. - dawne, bardzo dawne czasy, a jednak coś pozostało. Chyba najwięcej w mojej pamięci ze wspomnień mojej Mamy - chociażby moment spotkania z dzikami...
      ... ponoć siedziałem z mamą na kocu, na ścieżce w kierunku Poręby, kiedy na wprost nas wyleciała wataha dzików. Mama podniosła wielkie larum, na szczęście w pobliżu było sporo rolników którzy suszyli siano na pobliskich łąkach. Kto żyw, łapał co miał w rękach, widły, grabie, co popadło! Cała wioska poleciała z krzykiem śladami dzików, one salwując się ucieczką poleciały w prawo, na stawy potorfowe, które były na pograniczu Poręby i ogrodów (o tych stawikach pisałem przy okazji łapania ryb w koszyk). Podobno kilka z nich miejscowi osaczyli, jednak nie upolowali żadnego. Emocji było wiele, strachu dla nas jeszcze więcej...
    Nie pamiętam nikogo z moich miejscowych rówieśników, być może ich nie było. Byli natomiast starsi koledzy: Janek Mantyk, Kaziu Mantyk, Włodek Nagoda. Starsi o kilka lat, byli dla mnie wzorem do naśladowania. Dla nich wakacje nie istniały, prace polowe, pasienie krów czy też owiec, ja chłopak z miasta Łodzi, który nie miał nic do robienia, prócz łażenia, zbijania bąków... Chodziłem do nich, uczyłem się dorastania, kontaktów z naturą i przyrodą, chłonąłem pełnymi ustami tę wiejską idyllę.. Z wypiekami na twarzy wracałem umorusany do domu, z przejęciem opowiadając co też nowego zobaczyłem i czego się nauczyłem. Cudownym czas..
     Niestety Janka i Włodka nie ma już wśród nas..., jednak coś bardzo ważnego w moich wspomnieniach pozostało, co wiąże się z tą trójką rogowiaków...
     Znów ryby, cóż by innego... - grzyby, były na drugim miejscu, w tym czasie jeszcze nieosiągalne, chociażby z tego powodu, że moja Mama nie lubiła ich zbierać... , a Tata musiał w Łodzi pracować...
     Byłem zbyt mały aby sam chodzić po lesie, strach chociażby przed dzikami, żmijami, wężami, którym było co niemiara...
     Ryby to było coś innego, starsi chłopcy, ja, jak wierny piesek chodziłem z nimi ślad w ślad... Nie, oni przy mnie nie łapali ryb koszykiem, czy też sakiem. Ich "wędką" była ostka, takie dziwne narzędzie na długim kiju, gdzie na końcu znajdowały się małe, mini widełki, których pionowe bolce były małymi harpunami. Trafiona ryba, nie mogła już uciec..., brutalne, takie jest życie... Muszę nadmienić, że polowania odbywały się na duże ryby, małymi moi koledzy nie zawracali sobie głowy...Takie polowania odbywały się po ulewnych deszczach, źródło, którego początek brał nasz strumyk, znajdowało się za pastwą. Teren był bardzo podmokły, grząski, nawet miejscowi rolnicy nie zapuszczali się tam, mimo, że rosła tam soczysta trawa. Tam, w tych rozlewiskach był raj dla linów, szczupaków czy też karasi, miały na miejscu karmę, tam się rozmarzały. Jednak zdarzało się, że jakaś z ciekawszych osobników wybierał się na wycieczkę strumykiem..., to była pierwsza i ostatnia zarazem wycieczka krajoznawcza.. Zawsze ktoś z chłopców był w pobliżu strumyka pasąc krowy, ostka była zawsze pod ręką, co dalej się działo, możecie sobie wyobrazić. Grupka latała wzdłuż brzegu, zapędzała uciekiniera, a ten z ostką oczekiwał, kiedy ryba będzie w zasięgu jego rzutu.. - nie zawsze za pierwszy razem trafiał, jednak po dłuższym czasie i tak zmęczona i przerażona ryba trafiała na patelnię...

Dedykuję te wspomnienie Wiesi Mantyk, z którą miałem przyjemność rozmawiać wczoraj. Dzięki naszej rozmowie, odżyły moje wspomnienia, gdyż pomimo tego, że urodziliśmy się w Łodzi, Rogowiec pozostanie dla nas cudowną krainą, czym, o czym nie da się zapomnieć...


Na tym zdjęciu od lewej: Kaziu Mantyk, z prawej Włodek Nagoda, który trzyma za ramiona płaczącego autora tych wspomnień - Lato 1955 roku.

                             Tak, to ja we własnej osobie....., na tle Poręby -  rok 1955

sobota, 26 stycznia 2019

Żołnierz L.W.P. - Armia Czerwona - Grupa "Wilka" - Urząd Bezpieczeństwa - Życiorys - Głowno - cz.4

      Ostatnia część dotyczące kapitana L.W.P. - kilka dokumentów nie nadaje się do prezentacji. Dodam, troszeczkę dodatkowych danych:
1 - Stopień wojskowy : porucznik lotnictwa
2.- Wykształcenie: inżynier Bud.Lot. i Spec.  - szkoły: Gimnazjum, Instytut Bud.Lot., Centralna
      Szkoła Pol.-Wych., WUML.
3. - Odznaczenia:
    - Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski - Rada Państwa 1972.
    - Złoty Krzyż Zasługi - Rada Państwa 1966.
    - Złoty Medal Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny - MON 1973
    - Srebrny Medal Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny - MON 1968
    - Brązowy Medal za Zasługi dla Obronności Kraju - MON 1967
    - Brązowy Medal za Zasługi dla Obronności Cywilnej - Prezes Rady Ministrów 1977
    - Złote Odznaczenie - Zasłużony Działacz LOK - Zarząd Główny LOK 1969
    - Srebrne i Brązowe Odznaczenie - Zasłużony Działacz LOK - Zarząd Woj. LOK 1965
    - Odznaka 25 Lecia LOK -1969
    - Złota Odznaka Czł. Bryg. Pracy Socjalistycznej XXV.
4. - Kariera wojskowa i zawodowa:
   
5. - Więzienia podczas okupacji:


 6. - Okupacja - uzyskanie wolności:

7. - Kariera wojskowa i praca po wojnie:

Jest ciekawy dokument podpisany przez ppłk.rezerwy J.Marchewę, który stwierdza m.in., że:
.... znam jeszcze z okresu 1945 roku, gdy służył na terenach zachodnich. Następnie spotkałem się z nim na terenie powiatu opoczyńskiego woj.kieleckie, gdzie .... jako żołnierz - brał udział w walce z bandami. Pamiętam, że od połowy listopada 1946 roku, do połowy lutego 1947 roku, ..... był na tamtejszym terenie i brał udział w operacji likwidacji bandy "Wilka". Był kontuzjowany i cierpiał już wtedy na niedowład kończyn dolnych. Wiadomym mi jest również, że .... przez szereg lat leczył kontuzję doznaną na skutek prowadzenia walk, ze zbrojnym podziemiem, przeciwstawiającym się władzom Polski Ludowej.....
     

piątek, 25 stycznia 2019

Żołnierz L.W.P. - Armia Czerwona - Grupa "Wilka" - Urząd Bezpieczeństwa - Życiorys - Głowno - cz.3


    Następnie przewieziony w okolice Lancendorfu, lecz nie dowieziony już do żadnego obozu, bowiem w połowie kwietnia 1945 roku Armia czerwona wyzwoliła Wiedeń i okolice Wiednia. I tak z oddziałami Armii Czerwonej w Agit Oddziale, obsługując wóz propagandowy poprzez Czechy, okolice Wrocławia przybyłem do Koszalina, gdzie przekazano mnie do Armii Polskiej do K.B.W. , do informacji. Tam w siedzibie pełnomocnika Rządu Polskiego, płk. Borkowskiego najpierw w ochronie Szefa Wojewódzkiej Informacji, następnie pod koniec 1945 roku, odkomenderowany do zorganizowania Powiatowego Urzędu Informacji w Szczecinku.
    Po zorganizowaniu Powiatowego Urzędu Informacji w Szczecinku w kwietniu 1946 roku odkomenderowany do Centralnej Szkoły politycznej w Łodzi. Po ukończeniu C.Sz.P. pozostawiony w Łodzi do ochrony Organów Ministra Matuszewskiego, a imiennie Dyrektora departamentu Społeczno Politycznego, Towarzysza Siwka.
    Następnie od listopada 1946 roku do lutego 1947 roku udział w akcjach przy likwidacji bandy "Wilka"*. Od 1947r. do 1956r. po demobilizacji praca w cywilu na kierowniczych stanowiskach. Od 1956 powołany do służby w Ludowym Wojsku Polskim w W.Z. Mat 3 w Głownie, następnie w połowie 1959r. w J.W. 2563 w Jarocinie jako inżynier budowy lotnisk. Służbę zawodową jako oficer zawodowy kończę z końcem 1961 roku ze względu na odnowienie się dolegliwości po kontuzji i innych nabytych w czasie wojny, tak że od 1962r. zwolniony zostaję L.W.P. ze względu na stan zdrowia otrzymując drugą grupę inwalidztwa na trwałe i rentę wojskową z pierwszego portfela, a więc bardzo skromną, do roku 1970 nie wystarczającą wówczas nawet na wyżywienie rodziny składającej się z 4 osób...

* - odnośnie Oddziału "Wilka" - to co znalazłem na ten temat pod:

IPN Ld 0121/274, Analiza udziału MO w akcji ... - Wybory 1947


wybory1947.pl/download/102/372/Ld0121274011-018.pdf


 



 

Żołnierz W.P. - Armia Czerwona - NKWD - Gestapo - Radziecka Partyzantka -- Zdołbunów - Kresy - Wiedeń - Łódź - Życiorys - Głowno - 1939-1941 - cz.2


    Na danym terenie, dowódcy Tow. Bujczak, Kowalenko i "Kostia" którego nazwiska nikt nie znał, oraz były sekretarz Rajkomu Konsomołu w Zdołbunowie na terenie Szepetówki Tow. Gorbatiuk, w Dniepropietrowsku Tow. Rudiew z Charkowa.
    Ze względu na to, iż intensywnie byłem poszukiwany przez gestapo na terenie Zdołbunowa i okolic wobec tego przesłany zostałem w 1943 roku do Ruchu Oporu Radziecko - Polskiego do Lwowa, do grupy płk. Lubicza (Lawalerów?) i  punkty kontaktowe we Lwowie na ulicy Jakuba Strzemy 5 i na Kleparowie.
    Podczas kolejnego powrotu z Dniepropietrowska do Lwowa aresztowany w połowie 1943 roku przez gestapo w Brodach, przewieziony do Lwowa i więziony przez gestapo w więzieniu Cela nr.2, współtowarzysze polityczni w tej celi Ormianie - ojciec i syn Tarasiewiczowie skazani już wówczas na karę śmierci za ukrywanie ludzi z partyzantki Radzieckiej, następnie Tow. Drebut z Drohobycza, inż. Lisowski ze Lwowa, innych nazwisk współwięźniów ze Lwowa nie pamiętam. W styczniu 1944 roku podczas kolejnego przewozu większej grupy więźniów z więzienia na przesłuchanie w gestapo, spowodowano zator przy targowicy we Lwowie i odbiło całą grupę 7 czy 8 więźniów przez kogo i jaką organizację podziemną do dziś nie wiem. Wiem, że mnie i dwóm jeszcze osobom jacyś cywile kazali uciekać, innych zabrali owi cywile ze sobą.



    Po tym gdy zgłosiłem się na punkt kontaktowy na ul. Jakuba Strzemy, niezwłocznie odesłano mnie do Piastowa, a potem na inną trasę z innymi zadaniami w Ruchu Oporu. Odtąd przewoziłem już nie papiery, lecz żywych ludzi spalonych w Kraju - drogą na Wiedeń, a niejednokrotnie i jeszcze dalej. Mój pseudonim wówczas "Tolek". Kurjerstwo moje i powierzonych mi ludzi odbywało się już całkowicie na lewych dokumentach, których dostarczycielem był ktoś w Gminie Ożarów, nazwiska nie pamiętam, kto dostarczał np. oryginalne kenkarty, inne dokumenty otrzymywałem w ówczesnej Firmie Budowlanej Plihala na ulicy Mazowieckiej w Warszawie, na trasie Warszawa - Lwów - Wiedeń. W Firmie Budowlanej Lange we Lwowie i Łodzi na ulicy Tuszyńskiej, na trasę Łódź - Lwów - Wiedeń. W Drogerii Bloch - Lange we Lwowie na trasę Lwów - Wiedeń - Frume.
     Na początku sierpnia 1944 roku na skutek wsypy i aresztowania inż. Bruchy we Lwowie i innych w Piaskowie i Łodzi zgarnęła mnie znów gestapo w Wiedniu, gdzie więziony byłem w więzieniu gestapo na Elisabeth - Promenade Cela Nr.21 w Wiedniu do kwietnia 1945 roku.

                                                                 - ciąg dalszy nastąpi - 
   
    

Żołnierz W.P. - Armia Czerwona - NKWD - ZBOWiD - Radziecka Partyzantka -- Zdołbunów - Kresy - Życiorys - Głowno - 1939-1941 - cz.1

    Co jeszcze znajdę w swoim bałaganie, aż strach pomyśleć..., a może to i dobrze. Znów coś nowego, coś czego nie znałem, być może kogoś z czytelników zainteresuje?
    Wiem, wiem, że znajdą się czytelnicy, którzy stwierdzą, że propaguję komunizm, żołnierzy walczących przeciwko żołnierzom wyklętym...
    Nic z tych rzeczy, chcę przedstawić życiorys człowieka, który żył, był i uważał, że to co zrobił w swoim życiu było oki... W tym życiorysie, jak i w innych dokumentach jest wiele ciekawych wątków, jak na przykład Kresy (do nich mam szczególny sentyment). Nasz bohater jest w N.K.W.D, Armii Czerwonej, Konsomole, radzieckiej partyzantce..., trudno mi oceniać jego życie, już nie żyje - niech jego postępowanie oceni historia...Nie podam imienia ani nazwiska bohatera tych dokumentów, stwierdzę jedynie, że mieszkał w Głownie koło Łodzi. Są jeszcze oświadczenia świadków dotyczące jego pobytu na kresach jak i inne ciekawe dokumenty - udostępnię je w następnych częściach.

    " W związku z informacją WKU i Głównym Zarządzie Politycznym Wojska Polskiego, iż byłem członkiem Ruchu Oporu i więzionym przez gestapo w więzieniach hitlerowskich, przysługują jakoby jakieś przywileje z racji najnowszych ustaw PRL. W tej mierze, nieniejszym zwracam się z gorącą prośbą do Zarządu Głównego ZBOWiD o łaskawą pomoc w uzyskaniu odpowiedniego zaświadczenia ze ZBOWIDU w Warszawie, bowiem byłem członkiem Ruchu Oporu i Radziecko - Polskiego Ruchu Oporu, oraz dwukrotnie więziony przez gestapo, lecz niestety nie posiadam i nie mam możliwości w swoim miejscu zamieszkania uzupełnienia odpowiednich zaświadczeń na tę okoliczność.
    W/g. uzyskanych informacji, jedynie Zarządu Głównego ZBOWiD jako posiadający większość materiałów z okresu Wojny jest w stanie wydać takowe zaświadczenie. Dlatego też zwracam się do ZBOWIDU w Warszawie w tej sprawie podając szczegółowo okres od sierpnia 1939 do lutego 1947 roku.



    A więc 28.VIII.1939 roku zostałem powołany do służby wojskowej w KOP w Zdołbunowie*, szeregowy przydzielony do plutonu sanitarno - ewakuacyjnego i OPL na Dworcu P.K.P. z Zdołbunowie (woj.wołyńskie). Dowódcą plutonu był wówczas porucznik Grzybowski. Służbę w KOP pełniłem do 16.IX.1939, kiedy to po ucieczce dowództwa oddział i placówka KOP-u została pozostawiona sama sobie i rozformowana.
    W dniu 17.IX.1939 roku na tamte tereny wkroczyła Armia Czerwona. W pażdzieniku 1939 roku wstępuję ochotniczo do Armii Czerwonej i zostaję przydzielony do służby w Oddziale Miestnoj Protiwozdusznoj Oborony w Równem. Zimą na przełomie 39 i 40 roku zostaję jako jeden z pierwszych polaków przyjęty w poczet członków Radzieckiego Konsomołu (WLKSM). W roku 1940  Oddział Miestnoj Protiwozdusznoj Oborony przechodzi w gestię Narodnogo Komisarjatu Wnutriennych Dieł. (NKWD). Wówczas to zostaję odkomenderowany do Oddziału Osoawiachimu w Równem i Zdołbunowie w stopniu starszyna (oznaka jeden trójkąt na kołnierzu) do szkolenia nowopoborowych. Moim dowódcą Oddziału był lejtnant Mielnikow, a Komisarzem Towarzysz Urżyj. W czerwcu 1941 roku Oddział ewakuowany w głąb Z.S.R.R. w stronę Dniepropietrowska, w lipcu lub sierpniu 1941 roku po kolejnym bombardowaniu i rozbiciu przepraw przez Niemców Oddział rozformowany.
     W tym okresie kontuzjowany lewostronnie. Niedobitki, już jako cywile zostają skierowane do Partyzantki Radzieckiej i tak od 1942 roku zostaję skierowany do Radzieckiego Ruchu Oporu, do zgrupowania Towarzysza Prechodźki w okolice Równego, Zdołbunowa, Ostroga, Szepietówki, aż po Lwów do funkcji Łącznika z Kursowaniem na trasie Lwów - Zdołbunow - Dniepropietrowsk - pseudonim "Łotezyk" (Łotczyk?...

Wikipedia:
* - Zdołbunów – miasto na zachodniej Ukrainie, w obwodzie rówieńskim, siedziba rejonu zdołbunowskiego. Od 1 stycznia 1925 do II wojny światowej siedziba powiatu zdołbunowskiego.

                                               - ciąg dalszy nastąpi -