środa, 30 marca 2022

Kresy - Wołkowysk - Białoruś - Rodzina Inowrocławski - Policja Państwowa - Łódź

      Wołkowysk, miasto na obecnej Białorusi zamieszkiwało wiele narodowości, wśród nich wielu polaków. Rodzina Inowrocławskich także zamieszkiwała w tym mieście, niestety, bandycki napad na te tereny radzieckiego okupanta we wrześniu 1939 roku zmusił Inowrocławskich do opuszczenia miasta. W swoim życiorysie, syn policjanta Władysława Inowrocławskiego, Zbigniew pisze, że zamieszkał w wiosce koło Białegostoku. Następnie przenosiny do warszawy, gdzie jego rodziców zastało Powstanie Warszawskie, w konsekwencji obóz. Wielkie szczęście, ze ojciec Zbigniewa nie podzielił losu tysięcy polskich policjantów i żołnierzy, którzy zostali zamordowani przez Rosjan. Zbigniew był od urodzenia głuchoniemym, jego kariera zawodowa zaczęła się w Łodzi. posiadam sporo materiałów związanych z tą osobą. Moim celem było pokazanie tych trudnych czasów, ucieczki i życia od nowa. Historia kołem się toczy, obecnie miliony Ukraińców opuściło swoją ojczyznę, jak potoczą się ich losy?....

Pod skanami dokumentów zamieściłem opis ksiązki:

Rozpisani.pl

Wołkowysk miasto trzech narodów Ilustrowana opowieść o mieście i jego mieszkańcach do 1939 rokuBychowcew MikałajHawrylik-Kuklińska Renata






Wołkowysk – miasto na Białorusi, w obwodzie grodzieńskim, stolica rejonu wołkowyskiego, nad Wołkowyją, w pobliżu jej ujścia do Rosi; 44 tys. mieszkańców; przemysł maszynowy, metalowy, elektrotechniczny, mineralny, drzewny, chemiczny, spożywczy; węzeł kolejowy.Wikipedia

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Volkovysk, eine Stadt im heutigen Weißrussland, wurde von vielen Nationalitäten bewohnt, darunter viele Polen. Die Familie Inowrocławski lebte ebenfalls in dieser Stadt. Leider zwang ein Banditenangriff der sowjetischen Besatzer im September 1939 die Familie Inowrocławski zum Verlassen des Ortes. In seiner Biografie schreibt Zbigniew, der Sohn des Polizisten Władysław Inowrocławski, dass er sich in einem Dorf in der Nähe von Białystok niederließ. Dann zog er nach Warschau, wo seine Eltern am Warschauer Aufstand teilnahmen und infolgedessen in ein Lager kamen. Es ist ein großes Glück, dass Zbigniews Vater nicht das Schicksal von Tausenden polnischer Polizisten und Soldaten teilte, die von den Russen ermordet wurden. Zbigniew war von Geburt an taubstumm, seine berufliche Laufbahn begann in Lodz. Mein Ziel war es, diese schwierigen Zeiten, die Flucht und das neue Leben zu zeigen. Die Geschichte dreht sich immer weiter, jetzt haben Millionen von Ukrainern ihr Heimatland verlassen, was wird mit ihnen geschehen? ....


Unter den Scans der Dokumente habe ich eine Beschreibung des Buches eingefügt:

Rozpisani.pl

Wolkowysk - eine Stadt der drei Nationen Eine illustrierte Geschichte über die Stadt und ihre Bewohner bis 1939

Bychowcew Mikayla, Hawrylik-Kuklinska Renata

Wołkowysk - eine Stadt in Weißrussland, in der Region Grodno, Hauptstadt des Kreises Wołkowysk, am Fluss Wołkowyja, in der Nähe der Einmündung des Flusses Rosi; 44.000 Einwohner; Maschinen-, Metall-, Elektro-, Mineral-, Holz-, Chemie- und Lebensmittelindustrie; Eisenbahnknotenpunkt.Wikipedia










Bogato ilustrowany album Wołkowyska. Miasta, które kryje wiele tajemnic, nawet nazwa miasta interpretowana jest na różne sposoby. Według jednej wersji nazwa rzeki Wołkowyi oraz Wołkowyska pochodzi od wilka szarego, który w licznych watahach zamieszkiwał okoliczne lasy.

Bogactwem i siłą ziemi wołkowyskiej byli przez wieki jej wielokulturowi, wieloreligijni mieszkańcy: Białorusini, Polacy, Żydzi, Tatarzy, Rosjanie i Niemcy, prawosławni, unici, katolicy, żydzi, muzułmanie, ewangelicy i baptyści. Leżący na skrzyżowaniu ważnych szlaków Wołkowysk silnie został naznaczony przez Historię, która przez wieki okrutnie obchodziła się z jego mieszkańcami.

Prawdziwa hekatomba dokonała się wraz z wybuchem II wojny światowej. Nie ma dostępu do danych, które ujawniłyby, ilu mieszkańców Wołkowyska i powiatu pochłonęły trzy deportacje na Sybir. Brak opracowania, ile osób repatriowało się do Polski w latach 1945-1958. Tylko w okresie 1946-1951 wyjechało z Wołkowyska 378 rodzin, a w latach 1945-1947 z powiatu wołkowyskiego 19207 osób. Wiadomo na pewno, że hitlerowcy wymordowali prawie całą społeczność żydowską.

Dzisiejszy Wołkowysk też jest wielonarodowy i wieloreligijny. Mieszkają tu Białorusini, Polacy i potomkowie obywateli byłego Związku Radzieckiego przybyłych do miasta po 1944 roku. Żydów, którzy przed wojną stanowili 40% mieszkańców, nie ma prawie wcale.

Obecni obywatele Wołkowyska dumni są ze swojego miasta. Cudzoziemców odwiedzających ziemię wołkowyską uderza życzliwość i gościnność jej mieszkańców. Wielu z nich łączy zamiłowanie do miejscowej historii.

Jednym z nich jest Mikałaj Bychowcew, białoruski historyk. Jego działalność badawcza jest nie do przecenienia. Od lat zbiera, zachowuje pamiątki i wspomnienia świadków historii - najstarszych mieszkańców ziemi wołkowyskiej. Moje spotkanie z Mikałajem Bychowcewem zaowocowało powstaniem albumu. Jest autorem tekstów i opisów zdjęć. Jestem Mu niezwykle wdzięczna za udostępnienie swojego archiwum, poświęcony mi czas i cierpliwość.

Mam nadzieję, że album stanie się podróżą sentymentalną na Kresy nie tylko dla potomków obywateli powiatu wołkowyskiego. Moim pragnieniem jest, aby zachęcił czytelników do odwiedzenia miasta i okolic, do zapoznania się z jego dzisiejszą wielokulturową, bogatą tożsamością, do spotkania się z jego gościnnymi mieszkańcami, którzy piszą kolejne rozdziały historii Wołkowyska.

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Reich illustriertes Album Volkovysk. Die Stadt, die viele Geheimnisse verbirgt, sogar der Name der Stadt wird auf verschiedene Weise interpretiert. Einer Version zufolge stammt der Name des Flusses Volkovyi und Volkovysk von einem grauen Wolf, der in zahlreichen Rudeln in den umliegenden Wäldern lebte.


Der Reichtum und die Stärke des Volkovysker Landes waren seine multikulturellen und multireligiösen Einwohner: Weißrussen, Polen, Juden, Tataren, Russen und Deutsche, orthodoxe Christen, Unierte, Katholiken, Juden, Muslime, Evangelisten und Baptisten. Wolkowysk, an der Kreuzung wichtiger Verkehrswege gelegen, ist stark von der Geschichte geprägt, die im Laufe der Jahrhunderte grausam mit seinen Bewohnern umgegangen ist.


Die eigentliche Katastrophe kam mit dem Ausbruch des Zweiten Weltkriegs. Es liegen keine Angaben darüber vor, wie viele Einwohner von Wolkowyssk und des Bezirks bei den drei Deportationen nach Sibirien getötet wurden. Es gibt keine Angaben darüber, wie viele Menschen zwischen 1945 und 1958 nach Polen repatriiert wurden. 1946 bis 1951 verließen 378 Familien Wolkowysk und zwischen 1945 und 1947 verließen 19207 Menschen den Kreis Wolkowysk. Es ist sicher, dass die Nazis fast die gesamte jüdische Gemeinschaft ermordet haben.


Das heutige Wolkowyssk ist auch multinational und multireligiös. Hier leben Weißrussen, Polen und Nachkommen der Bürger der ehemaligen Sowjetunion, die nach 1944 in die Stadt kamen. Es gibt kaum noch Juden, die vor dem Krieg 40 % der Bevölkerung ausmachten.


Die heutigen Bürger von Wolkowysk sind stolz auf ihre Stadt. Ausländer, die Volkovysk besuchen, sind von der Freundlichkeit und Gastfreundschaft der Einwohner beeindruckt. Viele von ihnen teilen eine Leidenschaft für die lokale Geschichte.


Einer von ihnen ist Mikalai Bychovtsev, ein weißrussischer Historiker. Seine Forschungsarbeit ist von unschätzbarem Wert. Seit Jahren sammelt und bewahrt er Souvenirs und Erinnerungen von Zeitzeugen - den ältesten Bewohnern des Gebiets Wolkowysk. Mein Treffen mit Mikalai Bychovtsev führte zur Entstehung dieses Albums. Er ist der Autor der Texte und Beschreibungen der Fotos. Ich bin ihm sehr dankbar, dass er sein Archiv, seine Zeit und seine Geduld zur Verfügung gestellt hat.


Ich hoffe, dass das Album zu einer sentimentalen Reise ins Grenzland wird, nicht nur für die Nachkommen der Bürger des Bezirks Wolkowysk. Ich wünsche mir, dass es seine Leser dazu anregt, die Stadt und ihre Umgebung zu besuchen, ihre gegenwärtige multikulturelle, reiche Identität kennenzulernen und ihre gastfreundlichen Einwohner zu treffen, die neue Kapitel der Geschichte von Wolkowysk schreiben.


Die obige Beschreibung stammt vom Verlag.


Übersetzt mit www.DeepL.com/Translator (kostenlose Version)





wtorek, 29 marca 2022

1 Wojna Światowa - Feldpost - Warszawa - Jabłonna - Zegrze - Wierzbica (Serock) - 1916 - cz.3

 Poczty polowe (Feldpost) od zawsze cieszyły się moim zainteresowaniem....Żołnierze pisali do swoich rodzin najczęściej w okopach, na kolanie, kopiowymi ołówkami co czuli, tego nie da się opisać, samemu nie będąc w podobnej sytuacji. To, że przetrwały do naszych czasów jest wspaniałe, bohaterów piszących z frontu już od dana nie ma wśród nas, wielu z nich ginęło po napisaniu tych kartek... Posiadam w swoich archiwach wiele pocztówek, kartek pocztowych z taką korespondencją. leżą w kartonach, pozwalam więc sobie małą ich część pokazać na moim blogu. Zacząłem od terenu Warszawy, dokładnie Jabłonnej, Zegrza, Wierzbicy koło Serocka. Teraz przedstawiam rok 1916, kiedy front przesuwał się z Łodzi, Tomaszowa, Brzezin właśnie w kierunku Warszawy Wszystkie pokazane skany są pocztówkami w widokami Warszawy. 

 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Feldpostämter haben mich schon immer interessiert....Soldaten schrieben an ihre Familien, meist im Schützengraben, auf den Knien, mit Kopierstiften, was sie fühlten, kann ich nicht beschreiben, da ich selbst nicht in einer ähnlichen Situation war. Die Tatsache, dass sie bis heute überlebt haben, ist wunderbar, denn die Helden, die von der Front schrieben, sind nicht mehr unter uns, viele von ihnen starben, nachdem sie diese Notizen geschrieben hatten... Ich habe viele Postkarten und Postkarten mit solcher Korrespondenz in meinem Archiv. Sie liegen in Kisten, und so erlaube ich mir, einen kleinen Teil davon in meinem Blog zu zeigen. Ich begann in der Gegend von Warschau, genauer gesagt in Jabłonna, Zegrze und Wierzbica bei Serock. Jetzt stelle ich das Jahr 1916 vor, als sich die Front von Łódź, Tomaszów, Brzeziny in Richtung Warschau bewegte. Alle abgebildeten Scans sind Postkarten mit Ansichten von Warschau. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Field post offices (Feldpost) have always been of interest to me....Soldiers wrote to their families, usually in the trenches, on their knees, with copying pencils, what they felt, it is impossible to describe, not being in a similar situation myself. The fact that they have survived to this day is wonderful, the heroes who wrote from the front are no longer with us, many of them died after writing these letters... I have many postcards and postcards with such correspondence in my archives. They are lying in cardboard boxes, so I allow myself to show a small part of them on my blog. I started from the Warsaw area, precisely Jabłonna, Zegrze, and Wierzbica near Serock. Now I present the year 1916, when the front was moving from Łódź, Tomaszów, Brzeziny towards Warsaw. All scans shown are postcards with views of Warsaw. 














1 Wojna Światowa - Feldpost - Warszawa - Jabłonna - Zegrze - Wierzbica (Serock) - 1915 - cz.2

   Poczty polowe (Feldpost) od zawsze cieszyły się moim zainteresowaniem....Żołnierze pisali do swoich rodzin najczęściej w okopach, na kolanie, kopiowymi ołówkami co czuli, tego nie da się opisać, samemu nie będąc w podobnej sytuacji. To, że przetrwały do naszych czasów jest wspaniałe, bohaterów piszących z frontu już od dana nie ma wśród nas, wielu z nich ginęło po napisaniu tych kartek... Posiadam w swoich archiwach wiele pocztówek, kartek pocztowych z taką korespondencją. leżą w kartonach, pozwalam więc sobie małą ich część pokazać na moim blogu. Zacząłem od terenu Warszawy, dokładnie Jabłonnej, Zegrza, Wierzbicy koło Serocka. Teraz przedstawiam rok 1915, kiedy front przesuwał się z Łodzi, Tomaszowa, Brzezin właśnie w kierunku Warszawy Wszystkie pokazane skany są pocztówkami w widokami Warszawy. 

 ---------------------------------------- P--------------------------------------------------------------------------------

    Feldpostämter haben mich schon immer interessiert....Soldaten schrieben an ihre Familien, meist im Schützengraben, auf den Knien, mit Kopierstiften, was sie fühlten, kann ich nicht beschreiben, da ich selbst nicht in einer ähnlichen Situation war. Die Tatsache, dass sie bis heute überlebt haben, ist wunderbar, denn die Helden, die von der Front schrieben, sind nicht mehr unter uns, viele von ihnen starben, nachdem sie diese Notizen geschrieben hatten... Ich habe viele Postkarten und Postkarten mit solcher Korrespondenz in meinem Archiv. Sie liegen in Kisten, und so erlaube ich mir, einen kleinen Teil davon in meinem Blog zu zeigen. Ich begann in der Gegend von Warschau, genauer gesagt in Jabłonna, Zegrze und Wierzbica bei Serock. Jetzt stelle ich das Jahr 1915 vor, als sich die Front von Łódź, Tomaszów, Brzeziny in Richtung Warschau bewegte. Alle abgebildeten Scans sind Postkarten mit Ansichten von Warschau. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Field post offices (Feldpost) have always been of interest to me....Soldiers wrote to their families, usually in the trenches, on their knees, with copying pencils, what they felt, it is impossible to describe, not being in a similar situation myself. The fact that they have survived to this day is wonderful, the heroes who wrote from the front are no longer with us, many of them died after writing these letters... I have many postcards and postcards with such correspondence in my archives. They are lying in cardboard boxes, so I allow myself to show a small part of them on my blog. I started from the Warsaw area, precisely Jabłonna, Zegrze, and Wierzbica near Serock. Now I present the year 1915, when the front was moving from Łódź, Tomaszów, Brzeziny towards Warsaw. All scans shown are postcards with views of Warsaw. 













1 Wojna Światowa - Feldpost - Warszawa - Jabłonna - Zegrze - Wierzbica (Serock) - cz.1

     Poczty polowe (Feldpost) od zawsze cieszyły się moim zainteresowaniem....Żołnierze pisali do swoich rodzin najczęściej w okopach, na kolanie, kopiowymi ołówkami co czuli, tego nie da się opisać, samemu nie będąc w podobnej sytuacji. To, że przetrwały do naszych czasów jest wspaniałe, bohaterów piszących z frontu już od dana nie ma wśród nas, wielu z nich ginęło po napisaniu tych kartek... Posiadam w swoich archiwach wiele pocztówek, kartek pocztowych z taką korespondencją. leżą w kartonach, pozwalam więc sobie małą ich część pokazać na moim blogu. zaczynam od terenu warszawy, dokładnie Jabłonnej, Zegrza i na końcu ciekawa pozycja z Wierzbicy koło Serocka. Wszystkie pokazane skany są pocztówkami w widokami Warszawy.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Feldpostämter (Feldpost) haben mich schon immer interessiert....Soldaten schrieben an ihre Familien, meist im Schützengraben, auf den Knien, mit Kopierstiften, was sie fühlten, kann ich nicht beschreiben, da ich selbst nicht in einer ähnlichen Situation war. Die Tatsache, dass sie bis heute überlebt haben, ist wunderbar, denn die Helden, die von der Front schrieben, sind nicht mehr unter uns, viele von ihnen starben, nachdem sie diese Notizen geschrieben hatten... Ich habe viele Postkarten in meinem Archiv, Postkarten mit solcher Korrespondenz. Sie liegen in Kisten, und so erlaube ich mir, einen kleinen Teil davon in meinem Blog zu zeigen. Ich beginne mit der Gegend um Warschau, genauer gesagt mit Jabłonna, Zegrze, und am Ende ein interessantes Stück aus Wierzbica bei Serock. Alle gezeigten Scans sind Postkarten mit Ansichten von Warschau.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Field post offices (Feldpost) have always been of interest to me....Soldiers wrote to their families, usually in the trenches, on their knees, with copying pencils, what they felt, it is impossible to describe, not being in a similar situation myself. The fact that they have survived to this day is wonderful, the heroes who wrote from the front are no longer with us, many of them died after writing these notes... I have many postcards in my archives, postcards with such correspondence. They are lying in boxes, so I allow myself to show a small part of them on my blog. I start from the Warsaw area, precisely Jabłonna, Zegrze, and at the end an interesting item from Wierzbica near Serock. All scans shown are postcards with views of Warsaw.







niedziela, 27 marca 2022

Rogowiec - Kleszczów - Wiesia Mantyk - Wywiad - cz.2

 

Alicja: A czy Rogowiec ma swoją ukrytą historię, która została odkryta niedawno? 

Babcia Wiesia: Tak, historia ta dotyczy cmentarzy, których tak w niewielkiej wiosce jaką był wtedy Rogowiec, było ich aż trzy. We wsi Rogowiec, było kilka z wniesień, największe z nich było nazywane Piaskową Górą, to tam przebiegał front w 1914 roku na początku pierwszej wojny światowej, jeszcze do dziś można w lesie odnaleźć ,prawie już przysypane okopy. Piaskowa Góra już nie istnieje od kilkudziesięciu lat, bo górę, czyli piasek wybrała kopalnia. W czasie prac wydobywczych robotnicy wykopali tam, dobrze zachowane szkielety. Okazało się, że na przełomie XIX i XX wieku, w Rogowcu i okolicy panowała epidemia cholery. Podjęto decyzję o pochówku zmarłych na Piaskowej Górze. Podłoże torfowe i piasek doskonale zabezpieczyły szkielety zmarłych ponad osiemdziesiąt lat temu. 

Alicja: A kolejne cmentarze? 

Babcia Wiesia: Na mapie Rogowca z 1940 roku są widoczne dwa cmentarze. Jeden ewangelicki ,a drugi wojskowy. Około 1932 lub 1933 roku, ekshumowano mogiły polskich żołnierzy, którzy polegli w wojnie bolszewickiej w 1920 roku. Odbyło się to bardzo uroczyście, w eskorcie wojska i orkiestry wojskowej. Cmentarz położony był przy piaszczystej drodze w kierunku Kleszczowa. Tylko miejscowi wiedzieli, co kiedyś znajdowało się w piaszczystej ziemi, porośniętej samosiejkami sosny, bo miejsce to nie było oznaczone. Drugi cmentarz znajduje się do dziś na skraju rogowskiego lasu, jest to cmentarz ewangelicki. Słupki wejściowe oznaczone są datą 14 kwietnia 1934 roku. Jest on obecnie w bardzo złym stanie. Kiedyś wyglądał zupełnie inaczej, nagrobki i groby były dość dobrze zachowane i zadbane. Żyli jeszcze w Rogowcu i okolicy potomkowie leżących, na tym cmentarzu rdzennych mieszkańców pochodzenia niemieckiego. Na cmentarzu znajdują się napisy od 1919 do 1939 roku. Ostatni pochówek odbył się tutaj w końcu lat sześćdziesiątych. Po 1945 roku zmarłych mieszkańców Rogowca, chowano już w odległym o 7km Kleszczowie. Tam też są pochowani, twoi pradziadkowie Janina i Leon Mantyk, którzy urodzili się w 1903 roku. 

Alicja: Z tego co powiedziałaś wynika, że mieszkali tam również Niemcy. Czy znasz historię mieszkańców tej wsi? 

Babcia Wiesia: Wieś Rogowiec zamieszkiwało przed wojną wiele rodzin niemieckich. Wszystkich domów było tam wtedy 31. Obie społeczności Niemcy i Polacy żyli przed wojną ze sobą w zgodzie, żenili się między sobą. W czasie drugiej wojny światowej, wielu mieszkańców w większości mężczyznach, zostało wywiezionych na roboty do Niemiec. Część z nich wróciła do Rogowca po zakończeniu wojny w 1945 roku. Twój dziadek Zenon Nikodem Mantyk wywodził się z licznej rodziny Mantyków. Rodziny, która dominowała po 1945 roku w Rogowcu. Trzon tej rodziny tworzyli trzej bracia Bronisław, Zenon i Leon twój pradziadek. Bronisław wraz ze swoją żoną Bertą mieli sześcioro dzieci, Zenon z żoną Martą trójkę potomstwa, a twój pradziadek Leon ze swoją żoną, a twoją prababcią Janiną z domu Kasikowską sześcioro potomstwa, z których tylko czworo przeżyło.





Pradziadek Leon był długoletnim sołtysem wsi Rogowiec, i jako jedyny prenumerował i czytał ,,od deski do deski” gazetę ,,Rolnik Polski’’. 

Alicja: Jak to się stało, że w tym pięknym, czystym i zielonym miejscu powstała Elektrownia i Kopania Bełchatów? 

Babcia Wiesia: Podczas poszukiwań gazu ziemnego w miejscowości Piaski, położonej blisko Rogowca. W 1960 roku natrafiono na złoża węgla brunatnego. Cztery lata później opisano trzy pola Bełchatów, Szczerców i Kamieńsk, jednak największe pokłady węgla brunatnego zalegały na terenach Bełchatowa. Czyli, tak naprawdę wsi Rogowiec, Pustkowie, Stawek i Kuców. Pamiętam ,że jak przyjechałam na wakacje z twoją mamą w 1972 roku, to już wtedy trwały pomiary godetów w Rogowcu i okolicach. Jadąc z twoją mamą w wózku, miała wtedy cztery miesiące, spotykałam geodetów, mierniczych przy pracy na piaszczystej drodze i w lesie. W 1975 roku Rada Państwa podjęła decyzję, o budowie Zespołu Górniczo-Energetycznego Bełchatów. Powołano też przedsiębiorstwo Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów w budowie i rozpoczęto odwadnianie terenu. Po zbadaniu wód głębinowych, okazało się, że są bardzo czyste i otwarto w Czyżowie zakład, który butelkuje wydobywaną w ujęciu Czyżów, naturalną wodę mineralną pod nazwą Polaris Plus.

Alicja: Czy wiesz Babciu, jak wyglądały początki budowy kopalni i elektrowni? 

Babcia Wiesia: Pierwszy nakład ziemi w kopalni, zdejmował górnik Ryszard Kaczmarek. Kierował on koparką, która miała osiemdziesiąt metrów wysokości, ponad dwieście metrów długości i ważyła siedem tysięcy ton. Węgiel brunatny zalegał na głębokości stu czterdziestu metrów, a więc zdjętą ziemię wywożono pod Kamieńsk. Obecnie jest to Góra Kamieńsk usypana właśnie z tej ziemi ,na której zboczu zbudowano wyciąg narciarski. Jak opowiadał pan Kaczmarek, koparka numer czterdzieści jeden, rozpoczęła pracę w czerwcu 1977 roku. Do wywiezienia ziemi z odkrywki, potrzeba było trzydziestu tysięcy wywrotek. A co znajdowali ludzie podczas kopania? Na przykład pnie drzew, jeden z nich miał pięć metrów średnicy, bursztyny, największy miał wielkość połowy cegły, szczątki mamuta, ogromne kamienie z odciskami dawnych roślin i zwierząt. Znalazły się one, na wystawie w siedzibie kopalni i można je oglądać. 



Alicja: Jak zareagowali mieszkańcy wsi Rogowiec i okolicznych miejscowości, na budowę elektrowni i kopalni? 

Babcia Wiesia: W miejscu, gdzie dziś jest kopalnia były wioski m.in. Pustkowie, Stawek, Kuców, Folwark. Wcześniej wykupiono te ziemie i wyprowadzano ludzi. Często wracali oni jednak, zwłaszcza w soboty i niedziele ,aby popatrzeć jak pracuje koparka. Ludzie pytani o to po co przyjechali, odpowiadali że przyszli się pożegnać. Bo to ich ojcowizna , mieszkali tutaj ich rodzice, dziadkowie. Niektórzy z nich, klękali przed wielką koparką, aby pożegnać się z ojcowizną. Tak wspominają ludzie, którzy pracowali na tej olbrzymiej koparce , sprowadzonej z RFN z zakładów Kruppa. Obecnie powstały dwa tarasy widokowe. Jeden koło Kleszczowa, drugi w Żłobnicy, gdzie każdy może zobaczyć jak wygląda i jak wielka jest odkrywka, z skąd wydobywa się węgiel brunatny, który taśmociągami transportowany jest do Elektrowni Bełchatów. Dziewiętnastego listopada 1980 roku wydobyto tam pierwszą tonę węgla brunatnego. Jest to największa dziura w Polsce, o głębokości trzystu czternastu metrów. Kopalnia Węgla Brunatnego zakończy wydobycie w 2020 roku . Tereny te mają być zrekultywowane, a w miejscu „ największej dziury w ziemi ”ma powstać największe jezioro w Polsce. Wokół niego mają powstać ośrodki wypoczynkowe i przystanie jachtowe. 

Alicja: Babciu, a jak zmieniło się życie mieszkańców wsi, już po rozpoczęciu budowy kopalni i elektrowni? 

Babcia Wiesia: Rogowiec położony w gminie Kleszczów, na terenie której znajduje się bełchatowska kopalnia i elektrownia, od wielu lat posiada miano najbogatszej w Polsce. Dochód na jednego mieszkańca wynosi tutaj prawie czterdzieści sześć tysięcy złotych. Paradoksem jest to, że najmniej na tym skorzystali mieszkańcy Rogowca na, których ziemi powstała elektrownia i kopalnia. Niektórzy z nich, uzyskali w nich zatrudnienie. Z rolników stali się robotnikami. Dziś już nikt nie uprawia tam ziemi, ani nie hoduje zwierząt. Wieś w tej chwili ma dobrą, asfaltową drogę, ścieżki rowerowe, plac zabaw, nowoczesną świetlicę, elektryczny zegar i przystanek autobusowy z nowoczesną wiatą. Wieś położna jest, jak mówiłam w najbogatszej gminie Kleszczów w Polsce. 

Alicja: Babciu bardzo lubisz Rogowiec, to miejsce jest dla ciebie bardzo ważne, co ono dla ciebie znaczy? 

Babcia Wiesia: Odpowiem ci na to pytanie



wierszem, który napisał Jan Jakub Kolski, a zamieścił go w książce ,,Egzamin z oddychania”. ,,Jest takie miejsce na ziemi, za którym tęsknie nocami. Ukryty domek w zieleni, miłością nasiąkłe ściany. Świerki srebrzone księżycem, i tuje złocone słońcem, lipy pachnące miodem, ptaki gniazda wijące. Dobrze mieć takie miejsce, domek tonący w zieleni, kocha się wtedy mocniej i słucha głębi ziemi.” Takim miejscem jest dla mnie kamienny dom, którego mury mają prawie sto lat. A drewniane gonty i dachówka, zostały wykonane ręcznie przez tamtejszych rzemieślników, na zamówienie twojego pradziadka Leona, w miejsce strzechy. Przed tym domem twój dziadek Nikodem posadził dwie lipy, które nazwał na pamiątkę naszych rodziców Irena i Tadeusz , którzy też tam przez wiele lat, lubili przyjeżdżać. Czuli się z tym miejscem związani, tak jak ja. Do tej pory jest to miejsce spotkań, jak wiesz całej naszej rodziny. ,, Są miejsca w, których nasza dusza doznaje ukojenia, choć są skromne, i są miejsca ,których nigdy nie nazwiesz domem, choć niczego w nich, nie brakuje” to cytat z książki Ewansa. 

Alicja: Dziękuje babciu, za wywiad.




Kołomyja - Kresy - Rodzina Chomiak - Bolesław Śliwiński - Fotografie - Teatr Śląski - 1931- cz.4

 W części III przedstawiałem dwa zdjęcia związane z cyrkiem i Mikołajem Chomiakiem. Nie mogłem znaleźć informacji na temat Cyrku Szapito i dlatego napisałem do Bolesława, czy ma więcej informacji w tym temacie. Oto odpowiedź: 

Witaj drogi Andrzej!

Potwierdzenia oficjalnego tego faktu związanego z cyrkiem nie mamy, bo kiedy Mikołaj Chomiak w 1945 roku został aresztowany przez „nkwd”, to z domu zabrali dosłownie wszystko. Rok później jego żona Rozalia Chomiak „wykupiła” swojego męża i rodzinny fotoalbum. Te zdjęcia z cyrku pochodzą właśnie z tego albumu. Ale teściowa moja i jej brat śp. Bogdan Chomiak (były zastępca dyrektora Teatru Śląskiego w Katowicach) tak mówili. Co ciekawe cyrk ten przyjeżdżał specjalnie do Mikołaja Chomiaka żeby odnawiać uprząż dla koni i obroże dla psów. Pewną informacją jest również to, że cyrk ten dał w Kołomyi dwa przedstawienia, a dziadek z Rodziną byli gośćmi honorowymi. Po tych przedstawieniach pojechał bezpośrednio na tourne do Stanów Zjednoczonych.


Bogdan Chomiak, kierownik techniczny Teatru Śląskiego, były tancerz Teatru II Armii W.P., od roku 1947 nieprzerwanie związany z Katowicami, odznaczony medalami wojennymi, Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz Złota Odznaką "Zasłużonemu w rozwoju województwa katowickiego".

sobota, 26 marca 2022

Rogowiec - Kleszczów - Wiesia Mantyk - Wywiad - cz.1

     Wiesia Lisowka - Mantyk, bo to właśnie ona „ukrywa” się pod Babcia Wiesia. Trudno mi przychodzi ta babcia…, zapamiętałem Wiesię jako szczuplutką, pełną młodzieńczej urody okularnicę z lat 60-tych ubiegłego wieku. Dokładnie pamiętam jak w wakacje do „mojego” (tak traktowałem dom babci Władzi) domu w Rogowcu przyjechało kilka kobiet., a wśród nich Krysia i Wiesia i ich młodszy braciszek Pawełek. Dwie siostry łodzianki. Jaka zmiana nastąpiła w moich wakacyjnych planach nie jestem teraz w stanie opisać! Ja, dzikus który nie czesał z rana swojej wielkiej czupryny musiałem się ucywilizować, także lepiej ubierać, przecież przez ścianę zamieszkały urocze dziewczyny. Początki nie były zbyt ciekawe, po wyjeździe ich mamy, pozostała na straży ich babcia. Oj jakże się jej bałem, postura że cho cho, także mina nie wróżyły nic dobrego! Jednak bardzo się myliłem, była to kobieta gołębiego serca, to, że bała się o swoje wnuczki wcale teraz się jej nie dziwię!

W tym wywiadzie poruszane jest wiele wątków, w które byłem zamieszany. Wspólne wyprawy na Górę Piaskową, budowanie tam na strumyku. Także w łapaniu raków i ich gotowaniu grałem pierwsze skrzypce. Wieczorami wspólne słuchanie na Mańkowych balach ułożonych wzdłuż głównej drogi muzyki z tranzystorowego radia. Wyprawy po lesie, także zajmujące zajęcie wrzucania kamieni w rury po odwiertach. Słuchaliśmy jak obijały się o ścianki i leciały, leciały w głębinę….

Dużo by opowiadać, wspominać dawne szczenięce lata. W wielkim wzruszeniem przeczytałem ten wywiad, który dzisiaj przesłała mi Wiesia. Bardzo dziękuję, wróciłem choć na chwilkę do tych cudownych czasów, zapraszam na część pierwszą.


Rogowiec to malutka wioska w województwie łódzkim , koło Bełchatowa, a zarazem jedna z najbardziej znanych w Polsce. Największa elektrownia na węgiel brunatny znajduje się właśnie w Rogowcu. Przed budową elektrowni w latach siedemdziesiątych liczyła 23 domy , obecnie ma 14 domostw. Było to miejsce wakacji mojej babci, mojej mamy, a teraz również moje.

AlicjaMój wywiad, będzie dotyczył historii tego miejsca i przeprowadzę, go z moją babcią Wiesławą Mantyk, która zna to miejsce najdłużej bo od lat 60 XX wieku. 

 A: Z czym kojarzy ci się Rogowiec?

Babcia Wiesia: Rogowiec kojarzy mi się z domem, rodziną, lasem, grzybami, wakacjami, największą dziurą w ziemi w Polsce i Europie, kominami.

Alicja: Kiedy po raz pierwszy przyjechałaś na Rogowiec?

Babcia Wiesia: Po raz pierwszy, razem z moją rodziną przyjechałam na Rogowiec w 1962 roku. Miałam wtedy trzynaście lat.

Alicja: To jaki był ten Rogowiec, gdy pojechałaś tam po raz pierwszy? Bo przecież urodziłaś się w Łodzi i tam też mieszkałaś.

Babcia Wiesia: Wieś Rogowiec była wtedy otoczona lasami, w których było bardzo dużo grzybów, jagód, borówek i malin. Rosły też tam, cisy, modrzewie i widłaki. Na tej wsi nie było wtedy elektryczności i używaliśmy lamp naftowych, a wodę czerpało się ze studni. obiety na wsi same wypiekały wiejski chleb, w wiklinowych koszykach, w piecach chlebowych. Piliśmy tam też, mleko prosto od krowy. Gospodynie robiły w kierzankach najlepsze masło, które owijały w liście chrzanowe, oraz pyszny biały ser. Dziś już nikt tego, w tej wsi nie robi, ale kiedyś gospodyni wypiekała chleb, dla całej wsi i dzieliła się z nim innymi i dzięki temu, tylko raz w tygodniu, każda z gospodyń piekła chleb.

Alicja: A jak spędzałaś tam czas? Nie nudziło ci się, tam? 

Babcia Wiesia: Wielu ludzi przyjeżdżało tu autokarami na grzyby. W lecie przyjeżdżali też letnicy, z Sosnowca, Warszawy i Łodzi, wśród nich byłam ja, moja siostra i brat. Całe wakacje w raz z innymi dziećmi, jeździliśmy na rowerach, słuchaliśmy piosenek z Opola, z małego radia tranzystorowego, graliśmy w badmintona, opalaliśmy się na Piaskowej Górze i kąpaliśmy w strumyku, w którym chłopcy budowali tamy i łowili raki. Graliśmy też w karty, tworzyliśmy mocną wakacyjną grupę, spotykając się przez kilka kolejnych lat.  

Alicja: Dziadek Nikodem urodził się na Rogowcu, a jak go poznałaś? 

Babcia Wiesia: W czasie wakacji na Rogowcu poznałam moją koleżankę mieszkankę Rogowca, Wiesię Siewierę, pasłyśmy z nią razem krowy, spałyśmy w jej stodole na Policzyłam, że z Wiesią moją przyjaciółką, znam się już pięćdziesiąt cztery lata. My się lubimy do dziś, i nasze córki, czyli twoja mama, córka Wiesi Ola spotykają się w każde wakacje na Rogowcu. Dzięki mojej koleżance Wiesi, poznałam tu swojego męża, a twojego dziadka Nikodema, który był mieszkańcem Rogowca, ale wtedy pracował już w Łodzi i przyjeżdżał w sobotę do rodziców.






    


Kołomyja - Kresy - Bolesław Śliwiński - Fotografie - Cyrk Szapito - 1931- cz.3

 Jeśli Kołomyja to i Bolesław Śliwiński! Pomalutku otwierają się archiwa jego rodziny. Tym razem przesłał dwa cudowne zdjęcia dziadka ze strony swojej żony. Tylko podziwiać i pozazdrościć, ze przetrwały do naszych czsów!

Oto wpis pod zdjęciami Bolesława Śliwińskiego:

Dziadek żony  Mikołaj Chomiak (ten z lewej z wąsami) wykonał zamówienia na uprząź dla koni i obroże dla psów Wiedeńskiego cyrku Szapito.




sobota, 19 marca 2022

Kołomyja - Kresy - Bolesław Śliwiński - Fotografie - 1931- cz.2

   Piekna fotografia z 1931 roku przesłana przez Bolesława Śliwińskiego!

Na pamiątkowym zdjęciu Zarządy Cechu szewców, rymarzy, garbarzy i rzemiosł pokrewnych w Kołomyi sa:

Siedzą od lewej: W.Patkowski, A.Morozowicki, M.Chomiak (sekretarz - dziadek żony Bolesława), R.Wersller (starszy cechu), A.Popik (Zastępca), K.Patkowski, M.Piskozub (Sekretarz).

Stoją od lewej: M.Lutnik, J.Wodziczko, J.Sanojca, J.Chomiak, M.Romańczuk, S.Friemet, Ch.Grunwerk, M.Feder, I.Goldschrein, I.Abzug, B.Koch.