niedziela, 31 grudnia 2017

Brzeziny - Cmentarz ewangelicki - Cmentarz żydowski - Judaika - Grupa Łódź

Koniec roku powinien kończyć się w wesołym nastroju. Wczoraj zadzwoniła do mnie Ewa, ta sama Ewa która zasypuje mnie każdego dnia dziesiątkami archiwalnych dokumentów! Jestem zagrzebany w nich po same uszy.. i ten telefon:
- Jutro spotykamy się w Brzezinach i to z samego rana.
- Musisz być na cmentarzu ewangelickim, zameldują się koledzy z Grupy Łódź - Bedą dalej oczyszczać miejscową studnię.




- Zapraszam ciebie na zwiedzanie starych Brzezin, przewodnikiem będzie Kacper Buldecki nasz 18-to latek - dzisiaj oblewa swoje urodziny, ma czas do 12 w południe!
Jak odmówić takiemu zaproszeniu i towarzystwu?!
Oczywiście pojechałem, ślisko, minus 4 stopnie, ale bardzo słonecznie. Koledzy z Łodzi zabrali się z biegu do drenowania studni, a Piotr swoim samochodem powiózł nas na teren cmentarza żydowskiego.
Byłem tam po raz pierwszy, wiedziałem z opisów, że jego stan jest katastrofalny.., liczyłem jednak, że ten olbrzymi teren (ponad 20.000 m2) będzie przypominał cmentarz..
Gdyby nie mała furtka z Gwiazdą Dawida nigdy bym tego miejsca nie skojarzył z miejscem pochówku...


Nieocenionym przewodnikiem okazał się Kacper, mimo młodego wieku, jego wiedza była godna pozazdroszczenia. Oprowadził nas, opowiedział co działo się na przestrzeni ostatnich 70 lat, smutne ale prawdziwe informacje...
Byliśmy pod wrażeniem, zrodził się pomysł, mamy w związku z tym plany. Już w przyszłym miesiącu przystąpimy do jego realizacji....
Na tym zakończę pierwszą cześć naszej wędrówki po Brzezinach.

                    Kacper, Ewa i Piotrek na dnie żwirowni, która kiedyś była cmentarzem...










Opis tego cmentarza znalazłem pod:

Brzeziny - Cmentarz żydowski w Brzezinach. Atrakcje turystyczne ...

www.polskaniezwykla.pl › ciekawe miejsca › zabytki: cmentarze różnych wyznań

Żydowski kirkut położony w północnej części Brzezin znajduje się przy ulicy Reymonta, stanowiącej przedłużenie ul. Marii Curie-Skłodowskiej. Od szpitala miejskiego musimy maszerować (lub jechać) ok. 0,5 km. Jako datę jego powstania przyjmuje się przełom XVI i XVII wieku. Podczas ostatniej wojny został zdewastowany przez Niemców. Wykorzystali z tego kirkutu dużą ilość macew do budowy mostu na Mrożycy w parku miejskim a także dróg.
W latach PRL-u cmentarz włączono do obszaru żwirowni, co jak się okazało było największą profanacją tego miejsca. Piasek stąd wydobywany, zmieszany z ludzkimi szczątkami był wykorzystywany do produkcji prefabrykatów budowlanych. W latach następnych urządzono tu dzikie wysypisko śmieci. Stan taki trwał do początku lat 90 XX w. Na początku lat dziewięćdziesiątych z inicjatywy Żydów brzezińskich cmentarz uporządkowano i ogrodzono. 10 listopada 1993r. wpis do rejestru zabytków pod nr. 935.
Obecnie powierzchnia kirkutu wynosi ok 20 tyś. m². Kilkanaście rozbitych macew znajduje się na terenie Muzeum regionalnego w Brzezinach. Na terenie cmentarza znajduje się niewiele starych macew; te które pozostały w przeważającej ilości są porozbijane. Zaś jego okolica skłania do przypuszczeń iż znajdujemy się na skraju jakiegoś lasku, ogrodzonego niewielkim parkanem.

czwartek, 28 grudnia 2017

Brzeziny - Getto - Egzekucja - Judaika - Żyd

Zamieszczam materiał, który wspólnie z Ewą z Łodzi przygotowałem na temat brzezińskiego getta:



      

Terror, bicie, mordy na terenie getta były codziennością. Głód zmuszał mieszkańców do szukania kontaktów z aryjczykami. Pewno nie tylko głód, choć był to czynnik decydujący. Gdzieś w głębi umęczonych serc skomasowani w getcie ludzie wierzyli, że ludzie im pomogą. Kiedyś zamieszkiwano w jednym mieście, na jednych ulicach i pomimo różnic kulturowych i religijnych kwitło jakieś życie sąsiedzkie, nawiązywano przyjaźnie, kłócono się, kochano, zwyczajnie jak to w życiu.
Wojna wszystko zmieniła, do tego stopnia, że trudno było ludziom uwierzyć, że to co widzą, dzieje się naprawdę, chociaż oczywiście byli i tacy, którzy z zadowoleniem i aprobatą patrzyli na wszelakie okropieństwa. I ten okropny, wszechobecny GŁÓD i LĘK.
Kuchnia ludowa, która pomagała najbardziej potrzebującym, biednym ludziom nie była w stanie wyżywić wszystkich. Niedostatek żywności, fatalne warunki mieszkaniowe przyczyniły się do powstania epidemii, gruźlica zbierała swoje żniwo. Nie dało się ukryć tego co dzieje się na terenie getta. Polacy zdali w 100 % egzamin, pomagali w miarę swoich ograniczonych możliwości, ryzykowali życie przy dostarczaniu żywności .Nic nie powstrzymało mieszkańców Brzezin przed pomaganiem . Współczucie do Żydów, do których nie tak dawno jeszcze było wiele przypadków antysemityzmu, znikało. Polacy zdawali sobie sprawę, że Niemcy po eksterminacji narodu żydowskiego, podobnie zachowają się w stosunku do Polaków. Zresztą terror w stosunku do polskich katolików istniał, jednak nie w takim stopniu jak do wyznawców Mojżesza. Okupanci zdawali sobie z tego sprawę, że czarny rynek istnieje, jest dostarczana żywność na teren getta. Zdawali sobie sprawę, a nawet można powiedzieć,że byli zaskoczeni siłą oporu , jaki wykazywali mieszkańcy Brzezin. Zdumiewała ich także przemyślność i brawura , która pozwalała im na zorganizowanie rzeczy potrzebnych do przeżycia, przede wszystkim żywności. Bo żywność, zwykły kawałek czarnego chleba stał się towarem najbardziej wartościowym. I te właśnie działania , których wspólnym mianownikiem był głód i chęć przeżycia stały się pretekstem do wyznaczenia 10 „szmuglerów” celem ich przykładnego ukarania! Co gorsze, rozkazano Radzie Żydowskiej getta podać nazwiska skazańców. W przypadku nie wydania 10 handlarzy-przemytników, hitlerowcy sami wybiorą 20 Żydów. To była jedna z najtragiczniejszych dób w dziejach getta. Zarząd podjął decyzję po wielogodzinnych naradach, wybrano upośledzonych psychicznie i nieuleczalnie chorych….
Oto wspomnienia Sary Zyskind, naocznego świadka tego mordu:
………..Po całonocnej naradzie postanowiono wskazać Niemcom dziesięć osób. Dziesięcioro nieuleczalnie chorych, niesprawnych kalek od urodzenia, umysłowo chorych od zawsze. Między nimi był Lemel, który całe życie czerpał wiadrami wodę ze studni i roznosił ją do mieszkań, w których nie było wodociągów. Była wariatka Mindzia. Był prawie niewidomy żebrak, garbus, kulas.Dwóch beznadziejnie chorych gruźlików. I pięciu podobnych.
Wszyscy mieszkańcy getta pod przymusem zostali sprowadzeni na tę egzekucję. W wyklejonych na murach obwieszczeniach przeczytaliśmy, że ukrywający się, odmawiający przybycia będą rozstrzelani na miejscu.
Obraz tej egzekucji prześladuje mnie do dzisiaj. Duża grupa gestapowców stała przy szubienicach. Obok żydowska policja. I cały Judenrat. Przewodniczący getta Ika Fiszke.
Policjanci przyprowadzili skazanych. Ci co szli z rękami związanymi z tyłu, kulejąc i potykając się. Nie rozumieli, dokąd i po co się ich tak prowadzi. Wszyscy Żydzi z getta stali nieruchomo, skamieniali ze zgrozy, aż do chwili, kiedy nagle wariatka Mindzia zaczęła głośno śpiewać kołysankę: Śpij, dziecinko, śpij… I wtedy wszyscy wybuchnęliśmy dławiącym płaczem.
Gdy ofiary znalazły się pod szubienicą, na podwyższenie specjalnie tam ustawione wszedł Ika Fiszke i zaczął mowę po niemiecku. Głośno oświadczył, ze ludzie ci poniosą karę, na jaką zasłużyli. Oni bowiem chowali cenne dobra, jakie winni byli przekazać Niemcom. Oni szmuglowali do getta żywność, a przecież władze niemieckie dbają o nas, dbają o to, żeby w getcie było dość jedzenia, choć sami Niemcy wskutek wojennych trudności muszą ograniczać swoje normalne potrzeby. Ta kara dla wszystkich winna być sprawiedliwym ostrzeżeniem!
Fiszke skończył. Wtedy dopiero niektórzy z dziesiątki nagle zrozumiawszy, co ich czeka, głośno zaczęli krzyczeć i płakać. Tylko Mindzia nie przestawała śpiewać kołysanki…
Skazanych niemieccy policjanci dźwignęli na długą ławkę, ustawioną pod szubienicami.
Nim pierwszej ofierze założono pętlę na szyję, chwyciłam dłoń Talki, która blada i trzęsąca się stała obok. I zaraz razem wymknęliśmy się, uciekliśmy w stronę domu.
Przez całe dwa dni nie wolno było zdejmować zwłok z szubienicy. Dwa dni wiatr kołysał martwe ciała dziesięciorga niewinnych ludzi….
Oto nazwiska tych nieszczęśników: Lajzer Urbach, Fajgu Mindlak, Judel Sochaczewski (pseudonim Iddu Woziwoda), Hauser Szmiluzer, Jankiel Frankenstein, Haim Freund, Fajwisz, Mindzia Bader i dwóch nieznanych.






                          



wtorek, 12 grudnia 2017

Cmentarz ewangelicki - Brzeziny - Apel - Akcja

Tej oto treści apel znalazłem na Facebooku. Bardzo dobra akcja, popieram ją zdecydowanie!
Nie chcę się chwalić, jako pierwszy wpłaciłem symboliczną sumę na dobry początek.

Uwaga! Ważne! Zapraszamy wszystkich, którym nie jest obojętny los cmentarza do udziału w zbiórce. Prosimy też o udostępnianie ! Mamy nadzieję,że wspólnie uzbieramy potrzebne środki i na wiosnę ruszymy pełną parą ! Z góry dziękujemy za pomoc !
https://pomagam.pl/he6rbder
Kacper Buldecki udostępnił link.

Załóż własną zbiórkę na Pomagam.pl i zbierz pieniądze na dowolny cel. Pomóż sobie lub bliskim Ci osobom. Spełniaj marzenia!
pomagam.pl
W 1816 roku księżna Izabela Ogińska z domu Lasocka zobowiązała się do wybudowania brzezińskim ewangelikom kościoła. Dzięki ofiarności Brzezinian został on wybudowany i wyposażony. Znane są nawet nazwiska osób, które przyczyniły się do powstania parafii i różnych innych instytucji z których korzystali również mieszkańcy innego wyznania.
Prace organizowali Wilhelm Kunkel mistrz murarski, mistrz ciesielski Michael Hartwig oraz dekarz Gottlieb Bober.
JohannPyczkowski z Łowicza wykonał ambonę , Karl Eckert ufundował żyrandole ( odnaleźliśmy jego grób-zachował się w dobrym stanie) , organy ufundował karczmarz Johann Kachlmann i Johann Ruppmich. Dużo więcej nazwisk udało nam się odczytać z nagrobków, a kwerenda archiwalna przyniosła zaskakujące efekty, które dodatkowo zobligowały nas do podjęcia pracy .
W listopadzie 1914 roku nastąpiła krwawa niedziela brzezińska ,dokładnie 22 .11 .1914  - po ulicach płynęła krew a zabici setkami leżeli na ulicach. Przy kościele Rosjanie rozbili swoje namioty, zdewastowali i zabrudzili kościół.
W czasie 1 wojny w 1914 roku parafia doznała strat. Tu właśnie, w domu parafialnym, wielokrotnie atakowanym przez Rosjan pastor Wannagat ze swoją rodziną ukrywali w piwnicach ludzi, w tym też katolików. Długo chwalono dobroć pastora za uratowanie życia. Wtedy też zginął od ciosu szabli Dawid Ludwig ,kościelny , i 15 innych członków parafii. Wielu zostało wywiezionych ,rozstrzelanych.
2 wojna przyniosła także straty. Niemieckie bomby rozwaliły budynek na terenie kościoła w którym byli ulokowani biedni i starcy, zniszczyły sad i płot. Do końca wojny działali ewangelicy niosąc pomoc ludziom. Większość z nich która nie zdążyła lub nie mogła się ewakuować w 1945 roku została zamordowana lub wywieziona, poddana represjom.

Jesteśmy społecznikami , zajmujemy się cmentarzem w Brzezinach z potrzeby serca i całkowicie bezpłatnie.  Staramy się przekazywać historię i krzewić patriotyzm w ciekawy i niekonwencjonalny sposób. Kładziemy nacisk na szacunek dla człowieka, dla jego codziennego życia, które często mija niezauważone i szybko zapomniane. W Brzezinach zapuszczony i brudny cmentarz jest dowodem na to, że umarła pamięć o mieszkańcach miasta. Nie jest do końca ważne,jakiego byli wyznania,  byli przede wszystkim mieszkańcami tej ziemi, mieli tutaj swe domy i rodziny. Włożyli też niemały wkład w budowanie Brzezin i w życie kulturalne miasta, działały przecież różne organizacje dobroczynne, chóry, zespół puzonistów,  wśród ewangelików żyła też Eugenia Teichmann, krewna założycielki łódzkiego szpitala ,, Korczaka,, . Jej ojciec -pastor Teichmann wyraźnie powiedział że to dzieło (szpital) ma służyć wszystkim dzieciom, każdego wyznania. Z pewnością można stwierdzić, że w sercach tych ludzi kwitła polska myśl. Na nagrobkach są wyryte polskie wiersze, pojawiają się spolszczone nazwiska. Nie patrzymy na to pod kątem wyznania czy pochodzenia, to po prostu ludzie, którzy odeszli i nikt o nich już nie pamięta. Wojna przekreśliła ich plany na przyszłość, wszystko pogmatwała. Szczególnie ta druga,która zasiała nienawiść między mieszkańcami różnych wyznań i różnego pochodzenia, wcześniej żyjącymi w zgodzie. Ludzie żyli razem, zawierali małżeństwa, przyjaźnie i nagle ktoś kazał im się nienawidzić.

 Porządkowanie cmentarza przebiega systematycznie, spotykamy się w każdą sobotę. Obecnie koncentrujemy się na wycięciu i wykarczowaniu krzewów,koszeniu trawy, odkrywamy nagrobki które znajdowały się podwarstwą ziemi lub trawy.
Chcemy już na wiosnę  je odnowić, posklejać w całość połamane ręką człowieka pomniki, niektóre naprawdę bardzo piękne i cenne. Okazało się, że cmentarz posiada własną studnię, z mechanizmem pompowania wody – oczywiście zniszczoną, ale również ją odnowimy.  Należy też naprawić ogrodzenie, miejscami zniszczone,rozszabrowane, zdewastowane. Ustalamy też miejsce pochówku zbiorowego 300 mieszkańców Brzezin zabitych podczas wejścia do miasta Armii Czerwonej, a także ofiar reżimu komunistycznego,wywożonych na teren nekropolii i pozbawianych tu życia.  Pieniądze z tej zbiórki przeznaczymy na zakupienie materiałów niezbędnych do  remontu nagrobków takich jak kleje czy cement  , środków chwastobójczych, oraz innych materiałów które pozwolą ocalić zabytek . Z góry serdecznie dziękujemy za pomoc, a także zapraszamy do wspólnej pracy i przygody z historią . 

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Judaika - Blog Reunion 68 - Apel - Gliwice

Interesujący apel-prośbę znalazłem na Facebooku! Jeśli mój blog w czymś pomoże będę zadowolony!

REUNION 68 | Najwiekszy blog emigracji marca'68 | Reunion-68 ...

www.reunion68.com/




Drodzy przyjaciele!
Nazywam się Larissa Botkier.

Mając 14 lat wyjechałam w 1968 roku, jak prawie wszyscy, którzy zaglądacie na te strony, z Polski, a dokładnie z Gliwic. Wiele lat nie miałam kontaktu z tym miejscem. Po latach kiedy Polska się zmieniła pojechałam do moich korzeni, do mojego dzieciństwa. Wróciłam wspomnieniami.

Zaczęłam szukać tych z którymi spędziłam cudne, beztroskie lata. Było Was nie wielu, ale kiedy wróciły wspomnienia zaczęły się odnajdywać imiona, nazwiska, twarze a co najważniejsze to kontakty na całym świecie .
Zaczęły nadchodzić stare zdjęcia z Gliwickiego okresu, wtedy to powstał projekt aby zrobić album/książkę „Przystanek Gliwice”- pod takim tytułem bo wielu z Was nie urodziło się w tym mieście tylko znalazło się w powojennej zawierusze.

Publikacja w języku polskim i angielskim ukaże się ( mam nadzieję ) w przyszłym roku. Za tekst odpowiedzialna jest Ania Koszykowski, która skończyła judaistykę na UJ w Krakowie i napisała swoją pracę magisterską o TSKŻ w Gliwicach. Chcemy żeby publikacja była możliwie najpełniejszą opowieścią o naszej wspólnej przeszłości, o ludziach, których znaliśmy i którzy byli nam bliscy.

Przez ostatnie lata nazbierało się setki zdjęć naszego środowiska, ale mimo wszystko potrzebna jest Wasza pomoc. Brakuje wielu osób, wydarzeń. Na wielu zdjęciach nie wiemy kto jest kim. Potrzebujemy Waszej pomocy.

 Bardzo Was też, proszę prześlijcie mi Wasze zdjęcia rodzinne i towarzyskie plus wszystko związane z TSKŻ, jeśli jeździliście na kolonie młodzieżowe takie zdjęcia też są potrzebne.  Jakość zdjęć jest ważna dlatego zeskanujcie je w największej rozdzielczości 300dpi, rozdzielczość 1200, jeśli to możliwe . Jeśli nie- to po prostu prześlijcie tak, jak możecie.

Oczywiście do zdjęć potrzebny jest opis: kto jest na zdjęciu, i jeśli możliwe, gdzie i kiedy zostało zrobione.
Czas nas goni, bo jak wszyscy wiecie 50 rocznica Marca 68′ się zbliża, byłoby fantastycznie gdyby album ukazał się w przyszłym roku. To nasza wspólna historia, którą chcemy uwiecznić dla młodych pokoleń, dla dzieci i wnuków wychowanych poza Polską. Nie odkładajcie tego na później, gorąco prosimy.

W sprawach przesłania zdjęć lub jakiejkolwiek pomocy w tworzeniu tego albumu prosimy o kontakt


Dziękujemy za każdą pomoc
Larissa Baldovin ( z domu Botkier) i Ania Koszykowski
P.s. Prześlijcie tę korespondencję do tych którzy mogą być tą tematyką zainteresowani.