piątek, 23 lutego 2024

Stróża - Wola Rakowa - Samolot - Wojsko Polskie - Zagadkowa historia - 1939

 

Mój Kolega, Darek Mikołajczyk przesłał mi ciekawy materiał dotyczący Stróży i okolic. Czy ktoś słyszał cokolwiek w tym temacie, będziemy bardzo zobowiązani!

Kazimierz Szeller, pluton cyklistów kompanii zwiadu 146 pp. Relacja, bmir [Łódź, lata siedemdziesiąte XX w.]

Po przejechaniu paru kilometrów dojechaliśmy do nieznanej mi wtedy wioski, gdzie zatrzymała nas młoda kobieta, która oświadczyła że ona jest nauczycielką w miejscowej szkole, że dwóch lotników pozostawiło jej opiece polski samolot. Zaciekawieni postanowiliśmy sprawdzić. Pod gotowym do strzału karabinem doprowadziła nas do skraju lasu, gdzie ujrzeliśmy zamaskowany samolot myśliwski. Po wymontowaniu broni maszynowej i pobraniu rolek (coś w rodzaju meldunków) postanowiliśmy zniszczyć samolot. Było to już wczesnym rankiem. Znalazłem trochę papieru, jakaś starą gazetę i po wykonaniu bagnetem otworu w skrzydle podpaliłem. Samolot wkrótce buchnął ogniem, a nim doszliśmy do drogi artyleria niemiecka zaczęła nas ostrzeliwać.

Prosiliśmy, aby natychmiast uciekła. Powiedziała nam również, że jest Łodzianką, a wieś jest kolonią niemiecką. W międzyczasie nadjechał samochód wojskowy. Chcieliśmy oddać owe rolki i karabin maszynowy. Nie zatrzymał się. Nadjechała ciężarówka naładowanymi oficerami. Postanowiłem zatrzymać ich siłą. Widząc wycelowane karabiny, zatrzymała się. Zaczęli na nas pyskować, że jesteśmy w okrążeniu itp. Zapytałem ich co myślą o wojsku pieszym. Odebrali rolki wraz z karabinem maszynowym i odjechali.

Następnie zwróciliśmy się z naglącą prośbą do nauczycielki, że jeden z nas weźmie walizkę, a drugi ją samą na ramę roweru. Odmówiła, twierdząc że transport do Łodzi ma przygotowany i że sama da sobie radę.

Jak mi wiadomo owa młoda nauczycielka została schwytana przez Niemców i rozstrzelana. Dowiedziałem się o tym już w październiku 1939 roku.

W obozie szwagra nie było, został zwolniony na podstawie choroby. W powrotnej drodze udałem się przez Tomaszów. Głodny i zmoczony od deszczu w Ujeździe wstąpiłem do restauracji. W rozmowie z właścicielką dowiedziałem się o losie nauczycielki, która jakoby w Kurowicach za podpalenie samolotu została zastrzelona. Po wojnie robiłem poszukiwania tego miejsca. Niestety bez powodzenia. W 1979 r dowiedziałem się o odtworzeniu kontynuacji Nauczycielstwa Polskiego. Udałem się raz jeszcze na poszukiwania.

Mimo że byłem po zawale. Okazało się, że trzy drogi prowadzą do szosy tomaszowskiej w kierunku Łodzi. Jedna z Kurowic, a druga z Rakowej Woli. Okazało się że we wrześniu 1939 roku dojechaliśmy do Kurowic, a do Łodzi jechaliśmy z Rakowej Woli, a spalenie samolotu było we wsi Stróża niedaleko Wiśniowej Góry.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz