niedziela, 21 kwietnia 2024

Sulęcin - Jednostka wojskowa - List - Bitwa z Rosjanami! - 1957

 Wygrzebane z kontenera z makulaturą na jednym ze Skupów na terenie Łodzi (kilka dobrych lat temu).  List - płachta (duży bardzo rozmiar), jak list, w nim opowieści młodego żołnierza stacjonującego w Sulęcinie w 1957 roku. Pod koniec tego długiego listu zaintrygowała mnie informacja o starciu Rosjan z Polakami, gdzie śmierć poniosło ogółem 94 żołnierzy!

    Ciekaw bardzo jestem, czy ktoś może więcej powiedzieć, co tak naprawdę tam się stało, czy opinia publiczna została o tym powiadomiona?

Pisownia oryginalna.




                                                                                                                   Sulęcin 26. - VII - 57 r.

                                                             Czołem Zbyszek !!!

    W pierwszych słowach mego listu dziękuję za Twój list, który otrzymałem dn. 25.VII. Piszesz ten list i niemal w całym liście przepraszasz mnie za tak spóźniony zapłon, owszem jest on bardzo spóźniony, ale mówi się trudno. Piszesz i niewiesz czy Ci wybaczę ten okres milczenia otóż Zbyszku już Ci przebaczyłem. Ale to dlatego że miałem Cię za pożądnego Kolegę (najlepszego).

    Dam Ci ja odpowiedź na to pytanie na które Ty sam sobie nie umiesz odpowiedzieć, zaznaczam, że robię to dla tego że jestem szczerym wobec Ciebie i proszę nie brać mi tego za złe. Pisałem do Ciebie list i do chłopaków, po jakimś czasie w jednym z listów od L.... czytam że gdy szła do mnie do domu widziała się z Mietkiem i on miał powiedzieć żebym się nie spodziewał odpowiedzi od Zbyszka ani od kumpli. Ty podobno miałeś powiedzieć że jak już możesz odpisać do takiego co mnie obraził, czy coś takiego, ale mniejsza z tym. Przypuszczam że oni też musieli coś wpłynąć na to że nie napisałeś. A co do takich kolegów, jak są oni, to możesz im Zbyszku powiedzieć że przekonałem się dopiero będąc w wojsku co oni są warci jak mnie widzieli że pamiętali ale gdy mnie nie widzą to zapomnieli o imieniu Heniek. Ale to nic nie szkodzi człowiek uczy się rozumu do końca życia. Pozwalam Ci powiedzieć im że już nieznam ich imion i znać niebędę (bo niechcę).

    Ale przejdę do innych spraw które może Cię trochę interesują. Jak Ci chyba wiadomo jestem na poligonie od 17. VI. to już (40) okrągłych dni, a wogule służby mam "dopiero" 235 dni a pozostało mi jeszcze 314, ale jakoś mi lecz nie mogę nażekać. Z początku się trochę podpadało a później zaczęło się wpadać na całego, lecz jak się przekonałem że nie warto się za bardzo wygłupiać, zacząłem się skrobać wyżej, po jakimś czasie stałem się wzorowym żołnierzem (mało brakowało do awansu (1-V) ale...

    Wiesz jak jest starałem się o urlop pomimo że były wstrzymane starałem się chyba z pięć razy ale spełzło na niczym. Poszedłem wtęczas do dowódcy pl. o powiedziałem że łaski nie robi że nie chce dać urlopu a ja wam łaski nie robię że jestem dobrym żołnierzem i dałem mu tak ob. Por. od dnia dzisiejszego pociechy zemnie mieć nie będzie i poszedłem. Było to przed egzaminami (MON) przyszedł domnie i mówi że na egzaminach będę zdawał z elektrotechniki i telef.... A ja na to żeby wcale nie liczył bo Brożek na egzaminach będzie tak milczał jak ob. por. o mym urlopie. To wiesz myślałem ze dostanie jakiej spazmy tak się nademną ukrzyczał a ja jak bym tego wogóle nie słyszał. Choć dobrze wiesz że jak przyszły egzaminy to p. Brożek odpowiedział na 5, a nawet ich tam kasowałem pożądnie i wyobraź sobie, że on zato że wyszkolił wojsko najlepiej w pułku dostał tysiąc zł. nagrody a ja urlopu niet. Macham teraz tylko ręką jak mi coś mówi na temat urlopu i mówię bez łaski. Muszę się przyznać szczerze że ja jak tylko jestem w wojsku to jeszcze nie dostałem pożądnie w zadek za przeproszeniem, ale jak popatrzę jak inni dostają, to aż mi jest ich żal. Nie dostajemy tylko dla tego że gdy są jakieś szczelania to nasz Dywizjon zawsze wyszczela na 5- ale muszę dodać że gdy przychodzi sobota lub niedziela za nasz dywizion też przoduje, bo zawsze od 5-10 zdatnych musi przyjść, ja to już niepamiętam kiedy byłem poraz ostatni na przepustce a to ze względu nato że niema kąkretnie gdzie wyjść a chodzić bez celu to się zachodzę dość po koszarach to w niedziele mi się już nieche a zresztą to szkoda gwoździ.

     Co do czasu spędzonego na poligonie to płynie dość dobrze, tylko za wyjątkiem dnia dzisiejszego, podpadłem na całego u szefa sztabu nie wiem co mnie jutro czeka ale najważniejsze to żeby się nie łamać i mieć jak najwygodniejsze buty. Już trzecią noc z rzędu nie śpię, raz na szczelaniu nocnym, wczoraj na obstawie poligonu dziś mamy warty z wszystkie służby tak że ja zgłosiłem na łącznika sztabu jest już godzina 1,15 a ja jeszcze piszę bo wogóle nie mogę spać, śpię całymi dniami i jestem porządnie wypoczęty. prawdo podobnie w sobotę to jest dnia 27.-VII mamy wyjechać z poligonu ale gdzie to chilowo niewiem czy na żniwa czy do Sulechowa czy do Skwierzyny bo prawdopodobnie nie będę stał w Sulechowie tylko w Skwierzynie.

    Jednego dnia na terenie poligonu zdarzył się smutny wypadek. Cała artyleria miała szczelanie a na obstawie poligonu stali piechocińce i wiesz co się stało. Przyjechali ruskie i chcieli wjechać na teren poligonu a obstawa ich nie wpuścila, wysiadł z czołgu rosyjski major o zaczął tego jednego piechońca a ten drugi piechoniec leżał w krzakach i usłyszał .... załadował swój karabin, wyszedł z krzaków i zobaczył swego kolegę z rozwaloną głową na ziemi, mało myśląc wycelował w tego majora i go zastrzelił zabrał mu broń i zaszczelił tam kilku tych ruskich a ostatnim pociskiem sam siebie rąbnął w głowę rosjanie pojechali dalej i tam się dopiero zaczęło na całego, w rezultacie rosjan padło 78 a polaków z szesnastu (16).

     No a teraz z innej beczki. Pytasz czy pisze Lonia owszem piszę i muszę Ci powiedzieć gdzie będę, jak zmienię adres to napiszę do Ciebie, jeszcze jeden list, ale już nie taki długi jak ten. Proszę teraz Cię byś mi wybaczył i zapomniał te złe chwile które miały miejsce u Ciebie w domu, jeszcze raz proszę zapomnij.

    Jeśli będziesz pisał następny list to chciał bym byś odpisywał tak szybko jak "odrzutowiec" i pisz jak najwięcej, mnie stać na durzo, Ciebie na jeszcze więcej. 

    Kończy się papier, kończę i ja pisanie bop Ci się znudzi czytanie, gdy będziesz pisał do Józka D., to pozdrów go odemnie.

    Tobie zasyłam moc szczerych pocałunków, proszę ucałuj także mamusię i tatusia odemnie ale tak mocno by przypomniał im się niegrzeczny Henio.

                                                                                Henio Trajdos "Odrzutowiec"



     

1 komentarz:

  1. Nie wiem co mnie bardziej dziwi, brak informacji o strzelaninie (jak to w PRL), tylko takie beznamiętne opisanie zdarzenia jednym akapitem. "smutny wypadek".

    OdpowiedzUsuń