wtorek, 4 maja 2021

Łódź - Orkiestra mandolinistów - W. Filipczyński - Facebook - 1911

 

    Prosże zobaczyć, przeczytać, co może spowodować zamieszczenie jednego zdjęcia. Moc internetu jest przeogromna! dwa dniu temu na profilu Łódzki Wehikuł Czasu zamieściłem zdjęcie które posiadam w moim zbiorze. Przedstawia ono dosłownie:

ŁÓDZKA ORKIESTRA MANDOLINISTÓW POD KIERUNKIEM W.FILIPCZYŃSKIEGO Z 1911

Nie spodziewałem się takiej reakcji członków Wehikułu, tym razem obyło się bez brzydkich komentarzy. Wniesiono moc wspaniały informacji w tym temacie, wzbogacając tym samym naszą wiedzę o naszej pięknej Łodzi!






-  Najsłynniejsza orkiestra mandolinistów była pod kierunkiem Edwarda Ciukszy. Jednak tam grali dorośli.

O tej szkółce dla młodych nie słyszałam. Było ich kilka.

-  Ciuksza był aż do lat 60-tych

-  Pan Cezary Banaszkiewicz .znakomity akordeonista grał w tej orkiestrze lata 60 i później .
Uczyłem się gry na akordeonie w Harnamie u Pana Cezarego .znakomity muzyk i człowiek .
Pozdrawiam Harnamowcow.
Pokój Jego Duszy

-  Bardzo interesująca informacja.

-  jeszcze '62 roku jak byłem w XI klasie występowali w sali gimnastycznej... także regularnie słyszało sie ich przez radio

-  słuchałam przez radio,mama też lubiła.

-  Grałam na mandolinie w zespole profesora Sokołowskiego w roku1964 Szkoła podstawa nr 120 Może jest ktoś z tego zespołu

-  Basia Pietruszka też wtedy

-  OKnie ma sprawy, jak coś przypadkiem się przypomni, albo ktoś z Twoich bliskich, to napisz proszę, na priv również można śmiało 
🙂
Też pamięć mam już nie taką jak kiedyś, ale to nasza ojczyzna.
Dlatego prosiłem mojego 70 letniego ojca by spisał dla mnie wszystko co pamięta ze swego życia. Był lepszy ode mnie, powstała gruba kniga, ale najwięcej jest o jego podbojach wieku szczenięcego, nie upilnowalem. 😃 takulka by napisał o tym co dla mnie było najważniejsze, czyli o Zbiorczej. Przepiękne lata sześćdziesiąte, może tylko dla mnie, a nie dla niego? Ponoć polityka wtedy była bardzo nieciekawa, a on się tym za bardzo interesował.
Dobrze, że ja nie mam potomków, nie muszę wspominać i pisać dla nich.
Bo tak naprawdę najważniejsze jest tu i teraz, ten moment, przeszłość nie istnieje, przyszłość jeszcze nie istnieje, więc szkoda życia tracić na bycie nieobecnym.
Nie żyć przeszłością tego nam wszystkim życzę. Wiem, że można być trupem za życia, gdy nasz umysł zawiedzie nas na takie manowce.
Ja musiałem zmienić swoje życie by nie iść automatycznie zgodnie z tradycją, gdyż nie była to dobra tradycja, bo przez nią, gdy się ją kultywuje, a robi się to nadal w przeważającej większości, przyczynia się do zabijania, so cierpienia i niewolenia bezbronnych wobec ludzi nieludzkich istot, Ziemian, zwanych zwierzetami, które lądują na talerzach, kończą życie, choć nie muszą, bo weganizm jest zdrowszy dla naszych ciał i to zostało udowodnione, sam to sprawdziłem przez 40 lat niekultuwowania tej tradycji, podłej, obozów zagłady dla moich braci mniejszych, fabryk śmierci gdzie co roku miliardy zwierząt idą pod nóż. Bo tradycja, bo kubki smakowe, bo bylejakość życia ludzi zmanipulowanych, śpiących w swym życiu, pozwalających na to.
W tej grupie zajmujemy się przeszłością Łodzi, a nikt nie dawał postów o tradycji życia rzeźni łódzkich, jatek. Mało przyjemny temat dla kronikarzy przeszłości naszego kochanego miasta?

-  z mojego projektu "Skorowidz ikonografii łódzkiej w "Łodzi w Ilustracji" (http://lodz.wilustracji.kowner.pl/)

-  34. FILIPCZYŃSKI Wacław; mierniczy Wydz. Technicznego Zarządu m. Łodzi
– ur. ....... – zm. .........
– mierniczy Wydz. Technicznego Zarządu m. Łodzi (1938)
– w lipcu 1938 r. obchodził 20-lecie pracy w samorządzie łódzkim
1938
– nr 31, z 31 VII, s. 4: zdjęcie portretowe

-  Ta dziecięca orkiestra nie ma nic wspólnego z Orkiestrą Mandolinistow Polskiego Radia pod dyrekcją Edwarda Ciukszy. Ciuksza kierował orkiestrą mandolonistow w Wilnie. Po wojnie i depatriacji znalazl się w Łodzi i tu odtworzył taką orkiestrę od nowa znacznie poszerzając jej sklad.

-  A czy ktokolwiek z komentujących twierdzi, że ma coś wspólnego? Przecież nie.

-  Nad zdjęcie jest napisane pod czyim kierunkiem grała ta orkiestra. Szkoda, że nic o niej nie wiem.

-   Pani Staniszewska i Pan Bocian wyrazili przypuszczenie, że zdjecie może mieć związek z Orkiestrą Edwarda Ciukszy.

-  Pani Staniszewska zwróciła mi tylko uwagę na literówkę w nazwisku. Wcześniej napisałam "Czukszy". Pan Bocian też nie odnosił się do zdjęcia tylko do mojej wypowiedzi w której orkiestrę Ciukszy wspomniałam.
A poza wszystkim pozdrawiam serdecznie mojego częstego rozmówcę telefonicznego. Był czas kiedy często przez pomyłkę dzwonił Pan do mnie, a nie do mojego męża. 😄(Kiedyś miał zepsuty telefon i podał mój jako kontaktowy...potem miał Pan wpisanych dwóch Woźniakow i najczęściej wybierał mnie.)

-  Ucieszyłem się. Świat jest pełen niespodzianek. Miłych. Okazuje się ze n

-  Smartfon, z którego piszę dał mi kuksańca i wytrącił ciąg dalszy. Okazuje się, że nigdy nie ma nadmiaru telefonów. Raczej uporczywy ich niedosyt. Dużo serdeczności, dla Pani i męża Krxysztofa.

-  Najprawdopodobniej ten sam....

-  W oprac. na temat życia muzycznego z tamtego ok. w naszym mieście pod nazwą Łódzka Orkiestra Mandolinistów występuje tylko jedna. We wrzesniu 1906r. powstała przy LIRZE Orkiestra Mandolinowa złożona z mandolin, gitar i bałałajek. Organizatorem jej był Wacław Korotkiewicz.

-  Nie wiem czy to ma związek,ale jak chodziłam do Sz.P.nr 66 w latach 1957-1960 lub jeszcze dłużej była taka mini orkiestra i chór,w orkiestrze były osoby,które grały na mandolinach,gitarze i innych.ja usiłowałam grać na mandolinie,bo tak chciał Tata,ale jestem leworęczna i nikt nie wpadł na to,że takie dziecko nigdy nie będzie grac,jeżeli instrument nie zostanie przestrojony dla leworęcznych.Wspominam o tej orkiestrze,ale niewiele pamiętam,może ktoś wie coś więcej.

-  Nie mam żadnych wiadomości o działalności tej orkiestry w pierwszej połowie dwudziestego wieku. Wiem, że w drugiej połowie była Orkiestra Mandolinistów w Łódzkiej Rozgłośni Polskiego Radia i z pewnością grał w niej Pan Jerzy Wasiela, który był znakomitym nauczycielem skrzypiec w PPSM przy ul.Jaracza 19. a ja od 1953r. do 1960r. byłam jego uczennicą.

-  Elu, ja też byłam uczennicą pan Jerzego Wasieli w latach 1960-1970, ale w szkole na pl. Zwycięstwa. Utrzymywałam z nim kontakt aż do jego śmierci. Znałam dobrze córkę Ewę i to ona zawiadomiła mnie o jego śmierci i dacie pogrzebu. Niestety dyrektor na pogrzeb nie chciał nas zwolnić z części próby :-(( jest nas kilkoro grających w naszej orkiestrze).

-  Wiem ,Basiu, że wielu bardzo dobrych skrzypków było uczniami właśnie prof. Wasieli, Jego uczniowie nie musieli latami poprawiać aparatu i nikt z nich chyba nie miał problemów z kontynuowaniem nauki w Liceum i Wyższej Szkole u najlepszych pedagogów. Profesorów: Franciszka Jamrego, , Zenona Hodora i Zenona Płoszaja. Niestety nie żyje już nie tylko pan Jerzy Wasiela,( nie znam daty) ale także jego uczniowie. Pierwsza odeszła bardzo zdolna i bardzo sympatyczna Gosia Błażejewska, a nie tak dawno Iwona Wojciechowska. Innych nie jestem pewna, więc nie będę pisać, żeby nie popełnić straszliwej gafy.

-  Kiedy byłam ostatni raz u prof. Wasieli zadziwiło mnie jak dużo wiedział o swoich wychowankach, gdzie pracują, nawet o tych, którzy wyjechali za granicę. Jego uczniami byli: Magda Tomalak-Wierzba, Iwona Przyłęcka, Magda Kozłowska, oboje Łuczakowie, Iza Ceglińska.

-  Ja pamiętam te wcześniejsze roczniki, ale także Mirka Hodora, który wchodził na lekcję, bo odprowadzał go dziadek, ale na tych lekcjach jednak nie był. Na Jaracza były podwójne drzwi, więc Mirek "odstawał" lekcje między nimi. Nie wiem, jak długo mógł uprawiać ten proceder, ale trochę trwało, zanim został "rozpracowany"!

-  Niestety Magda Tomalak i Iwona Przyłęcka dawno nie żyją, takie dobre skrzypaczki. Bardzo przykro. Mirek na szczęście dobrze się ma, gra w Bilbao. Hultaj, ale jaaaki zdolny i inteligentny. Nic mu nie przeszkodziło zostać świetnym skrzypkiem . Ma bardzo zdolnego syna pianistę.

-  Przepraszam, nie wybaczalny błąd. Iwona Przyłęcka na szczęście żyje, mieszka w Bilbao. Nie żyje Janka Przyłęcka, również skrzypaczka.

-  W latach 50-tych działała młodzieżówa orkiestra mandolinistów przy Młodzieżowym Domu Kultury na Moniuszki. Była taką szkółka po lekcjach, ale także koncertowała. Orkiestra była w przyjaznych relacjach z Edwardem Ciukszą. Nota bene - Ciuksza był tłumaczem przysięgłym z kilku języków naszych wschodnich sąsiadów. W tej roli pozostał we wdzięcznej pamięci moich Rodziców, jak to wilnianin. Kancelarie miał przy ul Piotrkowskiej.

-  Taką orkiestrę prowadził Bronisław Hajn.

-  Grób Ciukszeńki jest na cmentarzu katolickim na Dołach.

-  kiedyś na nagrobku miał wyrytą harfę. Teraz razem z nim leży chyba jego żona Jadwiga. Na nowym nagrobki harfy już nie ma, a szkoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz