poniedziałek, 6 maja 2024

Łaznowska Wola - Grömbach - Freie Presse - Pożar - 1937

       O tej tragedii jaka wydarzyła się  28 maja 1937 roku w Łaznowskiej Woli pisałem na moim blogu wcześniej (30 czerwca 2021). Dwa artykuły, różnią się w swoich opisach. Najważniejszy to ten, że w obecnym podano, że spłonęło 20 gospodarstw, w polskiej gazecie, że 36 zabudowań.  W tym artykule podano, że sprawcami tego pożaru byli polscy pracownicy mieszkający w pobliżu cegielni. W części 2, zamieszczam zdjęcia zrobione krótko po pożarze.


Łaznowska Wola - Grömbach - Rokiciny - Pożar - Straż Pożarna - Republika - 1937

       


                     

                                                      Niemiecka wioska w ruinie.

                         (Od członka naszej redakcji pkb, który podróżował do Grömbach).


Jedną z najlepszych dróg w województwie łódzkim (a jest naprawdę dobra), przez Andrzejów, Königsbach - Bukowiec i Karpin dotarliśmy w niespełna godzinę pod tablicę informującą, że stuletnia niemiecka wieś przydrożna Grömbach - Łaznowska Wola - części maszyn rolniczych - znajdowała się właśnie tutaj, około 30 kilometrów od Łodzi, przy drodze prowadzącej do Rokicin i Gałkówka.

Chciałoby się wręcz powiedzieć: była. Z pięknych domów otoczonych ogrodami pozostało niewiele, a zamiast stodół i stajni widać tylko zwęglone, tlące się jeszcze belki i pogięte części maszyn rolniczych.

Dwadzieścia dwie farmy zostały zniszczone przez płomienie w ciągu kilku krótkich godzin w zeszłym tygodniu. Wysiłki ratunkowe mężczyzn i kobiet spieszących do domu, bezinteresowna, praktyczna pomoc przejeżdżających oficerów, późne przybycie straży pożarnej z Łodzi, Tomaszowa i Brzecina - niektórzy ludzie z Grömbach ledwo zdołali uratować swoje życie  i swoich małych dzieci.

Nieświadomi świadkowie pożaru, który wybuchł o godzinie 11 w domu zamieszkałym przez polskich robotników obok miejscowej cegielni, byli zrozpaczeni. W ciągu kilku minut lecące iskry, którym sprzyjał silny wiatr, podpaliły kryte strzechą dachy gospodarstw w Łaznowskiej Woli na przestrzeni prawie półtora kilometra. Płomienie oszczędziły tylko dwa lub trzy murowane gospodarstwa. Spłonęły gospodarstwa: Boberka, Fiksa, Rittmanna, Włodarczyka, Promińskiego, Pauline Kühler, Karla Kühlera, Rudolfa Klemma, Ludwiga Klemma, Kepplera, Rudolfa Hau, Friedricha Klemma, Friedenstaba, Kuhlmanna, Hinza, Menera, Wegnera, Juliua Eglera i Karla Grubera. Spłonęło również gospodarstwo Grunwalda, które znajdowało się już w Rokicinach. Większość poszkodowanych nie była ubezpieczona w ogóle lub tylko w ograniczonym zakresie.

Łaznowska Wola była zamieszkana głównie przez Szwabów i został założony około 1800 r. przez Południowopruską Komorę Wojenną i Domenalną oraz Urząd Domenalny w Łaznowie. Mniej więcej w tym samym czasie powstały również osady Wiończyń, Wilhelmswald - Borowa, Grünberg - Zielona Góra i Neu-Sulzfeld - Nowosolna, dobrze znane wszystkim łodzianom jako letniska.

Gruzy wciąż dymią, a zapach spalenizny unosi się nad okolicą kilometrami - ale ręce niemieckich rolników, początkowo zrozpaczone i zastygłe w bezradności, już znów pracują. Twarde chłopskie pięści już przybijają deskę do deski, kobieca pracowitość już pielęgnuje pola, pola i wyblakłe bydło, choć z łzawiącymi oczami.

A ziarno na polach dojrzewa i kwitnie. Drzewa i łodygi są ciężkie od owoców. Szeroka ziemia oddycha życiem. 

J.G.B. dał nam 5 złotych i E.R. również 5 złotych, w sumie 10 złotych jako pierwszą darowiznę dla ciężko doświadczonych mieszkańców w Łaznowskiej Woli.



Ein deutsche Dorf in Schutt und Asche.
(Von unserem nach Grömbach entstandten pkb-Redaktionsmitglied). 


 

Auf einer des besten Straßen der Lodzer Wojewodschaft (die wirklich gut ist), sind wir in knapp eine Stunde über Andrzejów, Königsbach und Karpin an der Tafel angelangt, die in etwa 30 kilometer Entfernung von Lodz – an der Straße, die nach Rokiciny i Gałkówek weiterführt – besagt, daß sich hier das hundertjähriger deutsche Straßendorf Grömbach – Teile landwirtschaftlicher Maschinen.

Fast möchte man sagen: befand. Denn von den gartenumgebenen Schmucken Häusern sind nich viele mehr übrig geblieben, und anstelle der Scheunen und Ställe sieht man nur verkohlte, noch schelende Balken und verbogene Teil landwirtschtlicher Maschinen.

Zweiundzwanzig Wirtschaften sin dam Freietag der verganengen Woche im Laufe kurzer Mittagsstunden ein Raub der Flammen geworden. Nichts halfen die Rettungsbemühungen der von den Zelben heimwärts stürzenden Männer und Frauen, nichts die uneingennützige, praktische Hilfe zufällig vorbeifahrender Offiziere, nicht das späte Eintreffen der Lodzer, Tomaschower und Brzeziner Feuerwehr – manchem Grömbacher gelang es kaum, sein und Feiner kleinen Kinder nacktes Leben zu retten.

Berzweifelte Bilder boten sich den ohnmächtigen Zeugen des Brandes, der um 11 Uhr in einem neben der örtlichen Ziegelei befindlichen, von polnischen Arbeitern bewohnten Haus ausbrach. Der durch starken Wind begünstigte funkenflug setzte im Laufe weniger Minuten die Strohdächer der Gehöfte von Grömbach auf einer Strecke von nahezu eineinhalb Kilometer in Brand. Nur zwei oder drei gemauerte Wirtschaften blieben von den Flammen verschont. Die auf die Grundmauern brannten nie der die Wirtschaften von: Boberek, Fiks, Rittmann, Włodarczyk, Promiński, Pauline, Kühler, Karl Kühler, Rudolf Klemm, Ludwig Klemm, Keppler, Rudolf Hau, Friedrich Klemm, Friedenstab, Kuhlmann, Hinz, Mener, Wegner, Julius Egler und Karl Gruber. Auch die bereits in Rokiciny liegende Wirtschaft von Grunwald verbrannte. Die meinsten der Getroffenen waren überhaupt nicht ober nur gering versichert.

Grömbach ist eine zumeist von Schwaben bewohnte, die um 1800 von der südpreußischen Kriegs-und Domänenkammer und Domänenamte Łaznów gegründet wurde. Zur gleichen Zeit etwa entstanden auch die als Sommerausenthaltsorte allen Lodzer bestens bekkanten Siedlungen Wionczyn, Wilhelmswald, Grünberg und Neu-Sulzfeld.

Noch rauchen Trümmer noch liegt kilometerweit Brandtgeruch über dem Land – aber schon sind die anfangs in Berzweiflung gestalteten, in Hilflosigkeit erstarrten Hände hundertfältig geprüfter deutscher Bauern wieder tätig. Schon nagelt harte Bauernfaust Bret tan Brett, schon besorgt, wenn auch tränenden Auges, Frauenfleiß Acker, Feld und verblibenes Bieh.

Und die Saat auf den Feldern reift und blüht. Fruchtschwer sind Bäume und Halme. Leben atmet das weite Land.

Als erste Spende für die schwer geprüften Volksgennosen in Grömbach wurden uns von J.G.B. 5 Zloty und von E.R. ebenfalls 5 Zloty zusammen 10 Zloty übergeben.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz