Moc internetu nie zna granic! Informator Kleszczowski, a przede wszystkim Pan Jerzy Strachocki, przyczynili się, że Sabine z Fryburga odnalazła swoje korzenie w dalekim dla niej Rogowcu. Swoją rolę odegrał również Stasiu Hejak, dzięki któremu poznałem osobiście Pana Jerzego. Mogę tylko podziękować za miłe słowa pod moim adresem! Można się tylko cieszyć, że takie historię mają swój Happy End!
Informator Kleszczowski nr 10/506 – 15.V.2019-31.V.2019
Trudne poszukiwania przodków
Sabine Bennemann mieszka we Fryburgu (niem. Freiburg) w południowych Niemczech, w pobliżu granicy ze Szwajcarią. Poszukując swoich przodków natrafiła w internecie na wydanie „Informatora Kleszczowskiego” sprzed prawie 2 lat. Był w nim artykuł o pozostałościach cmentarza ewangelickiego w Rogowcu. „Właściwie dopiero wczoraj odkryłam, że pochowani są tam moi pradziadkowie, Johan Reclaw i jego żona Karolina Retzlaw, z domu Spring, rodzice mojego dziadka. Matka mojej matki, Julianna Emma Berg, pochodziła również z tego samego regionu. Urodziła się w Łuszczanowicach w 1901 roku” - informowała w swoim mailu pani Sabina. Z kolejnego listu, przesłanego pocztą elektroniczną, dowiedziałem się, że matka pani Sabiny, obecnie 93-letnia, nie ma zbyt wielkiej wiedzy o życiu swoich rodziców na ziemi kleszczowskiej. Los pomógł im się spotkać nie tutaj, na terenie Polski, ale… na saksach. Wyjazdy do dobrze płatnej pracy sezonowej (głównie w rolnictwie) były na początku XX stulecia nie tylko marzeniem Polaków wyznania rzymskokatolickiego. Starali się o nie również protestanci pochodzenia niemieckiego. Na zarobkowe wyjazdy wyruszały nawet nastoletnie dzieci. Dziadek Rudolf Retzlaff Sabina Bennemann wspomina, że jej wywodzący się z Rogowca dziadek Rudolf Retzlaff pracował jako 11-letni chłopak w roli pomocnika przy pracach polowych za granicą. Podczas tego wyjazdu na saksy poznał pochodzącą z Łuszczanowic Juliannę Emmę Berg, która także dorabiała w gospodarstwie rolnym. Po kilku latach młodzi się pobrali, a w roku 1920 przyszło na świat ich pierwsze dziecko. O przejściach, jakie były udziałem niemieckojęzycznej rodziny po zakończeniu II wojny światowej pani Sabina nie wspomina. Historię dziadków kwituje jednym zdaniem „przeprowadzili się kilka razy i ostatecznie mieszkali w Saksonii-Anhalt aż do śmierci”. Do rozpoczęcia genealogicznych poszukiwań swoich korzeni skłoniły Sabinę Bennemann zachowane w rodzinie dokumenty. Były to „tłumaczenia rodowodów, które moja ciotka potrzebowała do małżeństwa pod koniec lat trzydziestych. Wśród nich jest tłumaczenie świadectwa urodzenia i chrztu mojego pradziadka Johanna Retzlaffa, ur. 24 maja 1860 r. (parafia ewangelicko-augsburska w Kleszczowie, nr 86/1860), którego nazwisko (Johan Reclav) pojawiło się w artykule”. W artykule z „Informatora Kleszczowskiego”, do którego nawiązała pani Sabina („Cmentarz w Rogowcu przywracany pamięci”) informowałem m.in. o akcji oczyszczania starych, ocalałych nagrobków. W połowie 2017 r. podjęła ją grupa uczniów Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Kleszczowie.
Kontakt z Andrzejem Braunem
Wspomniałem też o pracach porządkowych, które samodzielnie, n a t y m s a m y m cmentarzu przeprowadził pasjonujący się historią Andrzej Braun. Jego rodzina wywodziła się z Rogowca. Pan Andrzej z wielką skrupulatnością przeprowadził też działania dokumentujące - w 2010 roku, po oczyszczeniu betonowych płyt z napisami, wynotował nadające się jeszcze do odczytania imiona i nazwiska. Na stworzonej przez niego liście znalazło się m.in. nazwisko Johan Reclaw. I właśnie na nie - za sprawą internetowej wyszukiwarki - natrafiła w zeszłym roku Sabina Bennemann. Poprosiła mnie o mailowy kontakt do Andrzeja Brauna, licząc na to, że - być może - będzie on potrafił uzupełnić jakieś luki w wiedzy o dziejach jej rodziny w czasach, które spędziła na kleszczowskiej ziemi. Niefrasobliwi, niedbali i niedouczeni urzędnicy w czasach zaboru rosyjskiego (ale też w latach II Rzeczypospolitej) rodzinne nazwisko zapisywali w różnorakich dokumentach na co najmniej trzy sposoby (Retzlaw, Reclaw oraz Retzlaff). Z Holandii do piotrkowskiego archiwum W kwietniu odwiedził Kleszczów kolejny obcokrajowiec, poszukujący śladów pobytu w Polsce swojej rodziny. Jan Siepart przyjechał na parę dni wraz ze swoją córką do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie zatrzymał się w hotelu. Odwiedzał miejscowe Archiwum Państwowe, przeszukując stare księgi metrykalne. Któregoś dnia zajrzał także do Urzędu Gminy w Kleszczowie. - W piotrkowskim archiwum znalazłem trochę informacji na temat mojego dziadka, urodzonego w 1870 roku - dzielił się ze mną efektami swoich poszukiwań. - Dziadek był rzemieślnikiem i specjalizował się w naprawianiu dachów. Wiele robót wykonywał w Warszawie, ale mieszkał niedaleko Kleszczowa, w Stawku. Stawek, jako miejsce urodzenia widniał też w paszportach rodziców Jana Sieparta. Przez część pobytu w Polsce mieszkali w Rogowcu. Tu urodziły się dwie siostry pana Jana: Hilda Natalia w 1937 i Else Erika w 1941 roku. Między nimi był jeszcze brat Ryszard, który zmarł 2 miesiące po urodzeniu. Pan Jan jest najmłodszym z rodzeństwa. - Rodzice bardzo mało opowiadali o życiu w Stawku - wspomina. - Wiem tylko, że mój ojciec był tkaczem. Miał w domu warsztat tkacki, na którym przygotowywał płótno. Urodzony w Lejdzie Po wojnie, tak jak inne rodziny z niemieckim rodowodem, musieli opuścić teren Polski. Jedna z sióstr ojca oraz jego dwaj bracia zamieszkali na terenach należących do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Rodzice Jana Sieparta zatrzymali się aż w Holandii. W paszporcie pana Jana jako miejsce urodzenia figuruje sławne niderlandzkie miasto Lejda. To tutaj urodził się Rembrandt, tu znajduje się także siedziba najstarszego holenderskiego uniwersytetu. Obecnie miejscem zamieszkania J. Sieparta jest Horn koło Amsterdamu. Peregrynacje po polskich archiwach zaczął prowadzić w 1996 roku. - Moja córka Marike Emilia miała wtedy 14 lat. Chciała dowiedzieć się więcej o przyszłości swojej rodziny. W Polsce spędziliśmy parę tygodni podczas wakacji, z tego kilka dni zajęły nam poszukiwania m.in. w piotrkowskim archiwum. Jan Siepart wspomina, że był też w ówczesnej starej siedzibie Urzędu Gminy Kleszczów. Odwiedził również łódzkie Archiwum Państwowe, skąd odesłano go do parafii ewangelicko-augsburskiej. Niestety - znalezione ślady były raczej skąpe. Zapowiedział, że będzie kontynuował archiwalne i genealogiczne przeszukiwanie dokumentów. Robi to nie tylko dla swojej córki, z zawodu - pani psycholog, ale również dla swoich dwóch wnuków. Noszą oni to samo nazwisko co dziadek. Po ojcu powinni się - co prawda - nazywać de Jong, ale to nazwisko w Holandii tak popularne, jak w Polsce dajmy na to Kowalski. Ojciec chłopców zgodził się, by synowie przyjęli bardziej oryginalne nazwisko po swoim dziadku. To dodatkowy bodziec dla poszukiwań, czynionych przez pana Jana.
Jerzy Strachocki.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Das Internet kennt keine Grenzen! Der Kleszczowski-Newsletter und vor allem Herr Jerzy Strachocki haben Sabine aus Freiburg geholfen, ihre Wurzeln im für sie weit entfernten Rogowiec zu finden. Stasiu Hejak, dem ich es verdanke, dass ich Jerzy persönlich kennengelernt habe, spielte ebenfalls eine Rolle. Ich kann Ihnen nur danken für Ihre freundlichen Worte über mich! Wir können nur froh sein, dass solche Geschichten ein Happy End haben!
Informator Kleszczowski nr 10/506 - 15.V.2019-31.V.2019
Eine schwierige Suche nach Vorfahren
Sabine Bennemann lebt in Freiburg in Süddeutschland, nahe der Schweizer Grenze. Auf der Suche nach ihren Vorfahren stieß sie im Internet auf eine Ausgabe des "Informator Kleszczowski" von vor fast 2 Jahren. Sie enthielt einen Artikel über die Überreste des evangelischen Friedhofs in Rogowiec. "Erst gestern habe ich entdeckt, dass meine Urgroßeltern, Johan Reclaw und seine Frau Karolina Retzlaw, geborene Spring, die Eltern meines Großvaters, dort begraben sind. Die Mutter meiner Mutter, Julianna Emma Berg, stammte ebenfalls aus dieser Region. Sie wurde 1901 in Łuszczanowice geboren". - teilte Frau Sabina in ihrer E-Mail mit. Aus einem anderen Brief, den ich per E-Mail erhielt, erfuhr ich, dass Sabinas Mutter, die inzwischen 93 Jahre alt ist, nicht viel über das Leben ihrer Eltern in der Region Kleszczów weiß. Das Schicksal hat dazu beigetragen, dass sie sich nicht hier, auf polnischem Territorium, sondern... in einem Pauschalangebot getroffen haben. Zu Beginn des 20. Jahrhunderts war die Reise zu gut bezahlter Saisonarbeit (hauptsächlich in der Landwirtschaft) nicht nur ein Traum der römisch-katholischen Polen. Auch Protestanten deutscher Herkunft suchten sie auf. Selbst Kinder im Teenageralter machen sich auf den Weg, um Geld zu verdienen. Großvater Rudolf Retzlaff Sabina Bennemann erinnert sich, dass ihr Großvater Rudolf Retzlaff, der aus Rogowiec stammte, als 11-jähriger Junge im Ausland als Feldarbeiter arbeitete. Während dieses Arbeitsurlaubs lernte er Julianna Emma Berg kennen, die aus Łuszczanowice stammte und ebenfalls auf einem Bauernhof arbeitete. Nach einigen Jahren heiratete das junge Paar, und 1920 wurde ihr erstes Kind geboren. Sabina spricht nicht über die Erfahrungen der deutschsprachigen Familie nach dem Zweiten Weltkrieg. Sie fasst die Geschichte ihrer Großeltern mit einem Satz zusammen: "Sie zogen mehrmals um und lebten schließlich bis zu ihrem Tod in Sachsen-Anhalt". Die genealogische Suche von Sabina Bennemann nach ihren Wurzeln wurde durch Dokumente in ihrer Familie ausgelöst. Es handelte sich um "Übersetzungen von Stammbäumen, die meine Tante Ende der 1930er Jahre für ihre Heirat benötigte. Darunter befindet sich eine Übersetzung der Geburts- und Taufurkunde meines Urgroßvaters Johann Retzlaff, geboren am 24. Mai 1860 (Evangelisch-Augsburgische Kirchengemeinde in Kleszczów, Nr. 86/1860), dessen Name (Johan Reclav) in dem Artikel erscheint". In dem Artikel aus dem "Informator Kleszczowski", auf den sich Frau Sabina bezog ("Friedhof in Rogowiec wieder in Erinnerung gebracht"), informierte ich unter anderem über die Aktion zur Reinigung alter, noch erhaltener Grabsteine. Mitte 2017 wurde sie von einer Gruppe von Schülern des Sekundarschulkomplexes in Kleszczów durchgeführt.
Kontakt mit Andrzej Braun
Ich habe auch die Reinigungsarbeiten erwähnt, die Andrzej Braun, ein leidenschaftlicher Geschichtsforscher, auf diesem Friedhof durchgeführt hat. Seine Familie stammte aus Rogowiec. Nachdem er 2010 die Betonplatten mit den Inschriften gereinigt hatte, notierte er die Namen und Nachnamen, die noch zu lesen waren. Die von ihm erstellte Liste enthielt den Namen Johan Reclaw. Und auf diesen Namen stieß Sabina Bennemann im vergangenen Jahr über eine Internetsuchmaschine. Sie bat mich um einen E-Mail-Kontakt zu Andrzej Braun, in der Hoffnung, dass er einige Wissenslücken über die Geschichte ihrer Familie während der Zeit, die sie in der Region Kleszczów verbrachte, schließen könnte. Unvorsichtige, nachlässige und ungebildete Beamte während der russischen Annexion (aber auch während der Zweiten Polnischen Republik) trugen den Familiennamen in verschiedenen Dokumenten auf mindestens drei Arten ein (Retzlaw, Reclaw und Retzlaff). Von den Niederlanden zum Archiv in Piotrków Im April wurde Kleszczów von einem weiteren Ausländer besucht, der auf der Suche nach Spuren des Aufenthalts seiner Familie in Polen war. Jan Siepart kam für ein paar Tage mit seiner Tochter nach Piotrków Trybunalski, wo er in einem Hotel wohnte. Er besuchte das örtliche Staatsarchiv und sah sich alte Registerbücher an. Eines Tages besuchte er auch das Gemeindeamt von Kleszczów. - Im Archiv von Piotrków fand ich einige Informationen über meinen Großvater, der 1870 geboren wurde - er teilte mir die Ergebnisse seiner Suche mit. - Großvater war Handwerker und auf die Reparatur von Dächern spezialisiert. Er arbeitete viel in Warschau, lebte aber in der Nähe von Kleszczów, in Stawek. Stawek war auch in den Pässen der Eltern von Jan Siepart als Geburtsort eingetragen. Während eines Teils ihres Aufenthalts in Polen lebten sie in Rogowiec. Die beiden Schwestern von Jan wurden hier geboren: Hilda Natalia im Jahr 1937 und Else Erika im Jahr 1941. Zwischen ihnen war ein Bruder Richard, der zwei Monate nach seiner Geburt starb. Jan ist der jüngste der Geschwister. - Meine Eltern sprachen sehr wenig über das Leben in Stawek", erinnert er sich. - Ich weiß nur, dass mein Vater ein Weber war. Er hatte zu Hause eine Weberei, in der er Leinen herstellte. Geboren in Leiden Nach dem Krieg mussten sie, wie andere Familien mit deutschen Vorfahren, Polen verlassen. Eine der Schwestern seines Vaters und seine beiden Brüder ließen sich in der Deutschen Demokratischen Republik nieder. Die Eltern von Jan Siepart blieben bis in die Niederlande. In Jans Reisepass ist die berühmte niederländische Stadt Leiden als sein Geburtsort angegeben. Hier wurde Rembrandt geboren und hier befindet sich die älteste niederländische Universität. Derzeit wohnt J. Siepart in Horn bei Amsterdam. Er begann seine Streifzüge durch die polnischen Archive 1996. - Meine Tochter Marike Emilia war zu diesem Zeitpunkt 14 Jahre alt. Sie wollte mehr über die Zukunft ihrer Familie herausfinden. In den Ferien verbrachten wir einige Wochen in Polen, von denen wir einige Tage mit Recherchen u. a. in den Archiven von Piotrków verbrachten. Jan Siepart erinnert sich, dass er auch den damaligen Sitz des Gemeindeamtes von Kleszczów besuchte. Er besuchte auch das Staatsarchiv in Łódź, von wo aus er an die Evangelisch-Augsburgische Gemeinde geschickt wurde. Leider waren die gefundenen Spuren eher dürftig. Er kündigte an, dass er seine archivarische und genealogische Suche nach Dokumenten fortsetzen werde. Er tut dies nicht nur für seine Tochter, die von Beruf Psychologin ist, sondern auch für seine beiden Enkel. Sie tragen denselben Nachnamen wie ihr Großvater. Eigentlich hätten sie nach ihrem Vater de Jong heißen müssen, aber in Holland ist das ein ebenso gebräuchlicher Nachname wie, sagen wir, Kowalski in Polen. Der Vater der Jungen stimmte zu, dass seine Söhne den ursprünglicheren Nachnamen ihres Großvaters annehmen sollten. Dies ist ein zusätzlicher Anreiz für Jans Forschung.
Jerzy Strachocki.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
The power of the internet knows no boundaries! The Kleszczowski newsletter, and above all Mr Jerzy Strachocki, helped Sabine from Freiburg to find her roots in Rogowiec, far away for her. Stasiu Hejak, thanks to whom I met Jerzy in person, also played his part. I can only thank you for your kind words about me! We can only be glad that such stories have their Happy End!
Informator Kleszczowski nr 10/506 - 15.V.2019-31.V.2019
A difficult search for ancestors
Sabine Bennemann lives in Freiburg (German: Freiburg) in southern Germany, near the Swiss border. While searching for her ancestors, she came across an issue of "Informator Kleszczowski" on the internet from almost 2 years ago. It contained an article about the remains of the Evangelical cemetery in Rogowiec. "Actually, it was only yesterday that I discovered that my great-grandparents, Johan Reclaw and his wife Karolina Retzlaw, nee Spring, my grandfather's parents, are buried there. My mother's mother, Julianna Emma Berg, also came from the same region. She was born in Łuszczanowice in 1901". - Ms Sabina informed in her e-mail. From another letter, sent by e-mail, I found out that Sabina's mother, now 93 years old, does not know much about her parents' life in the region of Kleszczów. Fate helped them to meet not here, on Polish territory, but... in a package deal. At the beginning of the 20th century, travelling to well-paid seasonal work (mainly in agriculture) was not only a dream of Roman-Catholic Poles. Protestants of German origin also sought them. Even teenage children set off to earn money. Grandfather Rudolf Retzlaff Sabina Bennemann recalls that her grandfather Rudolf Retzlaff, who came from Rogowiec, worked as an 11-year-old boy abroad as a field labourer. During this work holiday he met Julianna Emma Berg, who came from Łuszczanowice and also worked on a farm. After a few years, the young couple married and in 1920 their first child was born. Sabina does not talk about the experiences of the German-speaking family after the Second World War. She sums up the story of her grandparents with one sentence: "They moved several times and finally lived in Saxony-Anhalt until their death". Sabina Bennemann's genealogical search for her roots was prompted by documents in her family. These were "translations of pedigrees that my aunt needed for her marriage in the late 1930s. Among them is a translation of the birth and baptismal certificate of my great-grandfather Johann Retzlaff, born 24 May 1860 (Evangelical-Augsburg parish in Kleszczów, no. 86/1860), whose name (Johan Reclav) appears in the article". In the article from the "Informator Kleszczowski" to which Ms Sabina referred ("Cemetery in Rogowiec restored to memory"), I informed, among other things, about the action of cleaning old, surviving tombstones. In mid-2017, it was undertaken by a group of students from the Secondary School Complex in Kleszczów.
Contact with Andrzej Braun
I have also mentioned the cleaning work which was carried out in this cemetery by Andrzej Braun, who is passionate about history. His family originated from Rogowiec. In 2010, after cleaning the concrete slabs with inscriptions, he noted down the names and surnames which could still be read. The list he created included the name Johan Reclaw. And it was this name that Sabina Bennemann came across through an internet search engine last year. She asked me for an e-mail contact to Andrzej Braun, hoping that he might be able to fill in some gaps in the knowledge about the history of her family during the times they spent in the Kleszczów region. Careless, negligent and ill-informed officials during the Russian annexation (but also during the Second Polish Republic) recorded the family name in various documents in at least three ways (Retzlaw, Reclaw and Retzlaff). From the Netherlands to the Piotrków archive In April, Kleszczów was visited by another foreigner, who was looking for traces of his family's stay in Poland. Jan Siepart came for a few days with his daughter to Piotrków Trybunalski, where he stayed in a hotel. He was visiting the local State Archive, looking through old register books. One day, he also visited the Kleszczów Municipal Office. - In the Piotrków archive I found some information about my grandfather, born in 1870 - he shared with me the results of his search. - Grandfather was a craftsman and specialized in repairing roofs. He did a lot of work in Warsaw, but lived near Kleszczów, in Stawek. Stawek was also listed as the place of birth in the passports of Jan Siepart's parents. For part of their stay in Poland, they lived in Rogowiec. Jan's two sisters were born here: Hilda Natalia in 1937 and Else Erika in 1941. Between them was a brother Richard, who died two months after his birth. Jan is the youngest of the siblings. - My parents spoke very little about life in Stawek," he recalls. - I only know that my father was a weaver. He had a weaving workshop at home, where he prepared linen. Born in Leiden After the war, like other families with German ancestry, they had to leave Poland. One of his father's sisters and his two brothers settled in the German Democratic Republic. Jan Siepart's parents stayed as far away as the Netherlands. Jan's passport lists the famous Dutch city of Leiden as his place of birth. This is where Rembrandt was born and where the oldest Dutch university is located. Currently, J. Siepart resides in Horn near Amsterdam. He began his peregrinations through Polish archives in 1996. - My daughter Marike Emilia was 14 at the time. She wanted to find out more about her family's future. We spent a couple of weeks in Poland during the holidays, of which a few days were spent searching in the Piotrków archives, among other places. Jan Siepart recalls that he also visited the then old seat of the Kleszczów Commune Office. He also visited the State Archive in Łódź, from where he was sent to the Evangelical-Augsburg parish. Unfortunately - the traces found were rather scanty. He announced that he would continue his archival and genealogical search of documents. He is doing this not only for his daughter, a psychologist by profession, but also for his two grandsons. They bear the same surname as their grandfather. They should have been called de Jong after their father, but in Holland that is as common a surname as, say, Kowalski in Poland. The boys' father agreed that his sons should take the more original surname after their grandfather. This is an additional incentive for Jan's research.
Jerzy Strachocki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz