LOKOMOTYWOWNIA OLECHÓW
Lata powojenne
Lokomotyw obsługujących stację kolejową
ŁÓDŹ OLECHÓW było
z pewnością kilkadziesiąt. Większość
z nich była
w ciągłej drodze.
W przerwie między
wyjazdami w trasę,
w Olechowie realizowały
swoje potrzeby. Podobnie
jak człowiek szykuje
się do podróży.
Szykując się do
drogi, obsługa lokomotywy
musiała;
- Napełnić zbiornik zbiornik suchym drobnym piachem, który znajdował się obok komina lokomotywy. Przed składem węgla, znajdował się budynek w którym, magazynowany, był suchy bardzo drobny piach. Napełniania dokonywano, wykorzystując sprężone powietrze.
Tak jak
w miastach, zimą drogi
i chodniki posypujemy
piachem, tak maszynista,
ruszając ciężkim składem
wagonów, lub jadąc
pod górę, odpowiednią
dźwignią uruchamiał posypywanie
szyn piachem, który
sypał się z rur przed kołami
lokomotywy.
– Następnie podjeżdżał pod skład węgla, a dokładnie pod /KRAN / ŻURAW DŹWIGOWY
– Obsługa
nawęglania składała się
z 4 pracowników,
jeden z nich
miał uprawnienia do obsługi
żurawia. Węgiel ładowano
łopatami do stalowych
wózków, jednotonowych.
– Wózkiem
podjeżdżano pod kran,
zaczepiano odpowiednią belkę
podwieszoną do haka gdy
wózek znalazł się
nad lokomotywą, /tendrem /
pracownik stojący na
pomoście, metalowym prętem, uderzał
w rygiel, uwalniając
blokadę, wózek przechylał się
pod ciężarem węgla i
zawartość wysypywała się.
– W ciągu
doby lokomotywy pobierały
kilka wagonów węgla.
– Węgiel przywożony wagonami rozładowywano ręcznie. / łopatami / z wagonów stojących wzdłuż muru składu. W murze była przerwa na długość jednego wagonu.W ten sposób mogli sobie dorobić w czasie pracy, sypiąc węgiel bezpośrednio do wózków. Za rozładunek tego wagonu, mieli dodatkową zapłatę.
Kolejarze pracowali w systemie dwuzmianowym; 12 na 24 godziny. Zmiany trwały od 7 rano do 19 wieczór. Mimo że kolejarze mieli deputat węglowy, to wracając z roboty, ci którzy mieszkali na wsi przynosili do domu bryłę węgla. Niewdzięczne żony jeszcze narzekały, że węgiel źle się palił, albo było za dużo popiołu..
Opowiadano o takim tragikomicznym zdarzeniu;
Jeden z kolejarzy miał liczną rodzinę i dorabiał sobie tym węglem. Była zima, w nocy spadł śnieg. Pechowiec niosąc dwie bryły węgla,
na postronku przełożonym
przez ramię, wpadł do dwumetrowej studzienki odwadniającej i zablokował się. Idący
na poranną zmianę kolejarz usłyszał rozpaczliwe wołanie: LUDZIE RATUJCIE, MOŻE BYĆ
NAWET SOKISTA.
Inne zdarzenie. Nasi ojcowie pracowali przy nawęglaniu, mieszkaliśmy w Olechowie, to żony lub dzieci, zanosiły obiad na skład węgla, gdzie obsługa miała swoje pomieszczenie. Właśnie żona przyniosła obiad, mąż go spożywał a pracownik siedzący obok powiada; ubogi ten obiad. MĄŻ DO ŻONY : STEFCIU JAK TY KRASISZ, WSZYSTEK TŁUSZCZ OPADŁ NA DNO.
– Po
załadunku węgla, lokomotywa
jadąc po tym
samym torze, tankowała
wodę do zbiornika /tendra /
Lokomotywa zatrzymywała się
pod obrotowym, kranem wodnym...Pomocnik obracał
ramię kranu /rura o średnicy 120 mm/ kierując ją w otwór wlewowy. Kołem żeliwnym, otwierał przeływ wody.
Osiedle
Kolejowe i Stacja
Kolejowa, były skanalizowane. Oczyszczalnia
ścieków była w pobliżu wieży ciśnień, nazywano
ją; /BIEROGICZNA / Oczyszczoną
wodę, kanałem podziemnym,
doprowadzano, do rzeki Olechówki, w okolicy Olechowa Małego.
– Wodę dostarczała wieża ciśnień, studnie głębinowe były, w dorzeczu rzeki NER. Po zatankowaniu wody, lokomotywa przejeżdżała jakieś 30 m., gdzie odbywało się szlakowanie / czyszczenie paleniska /. Odbywało się w ten sposób: Lokomotywa stała na torach, w których był kanał, podobny jak kanał, w warsztacie samochodowym.W kanale był odpowiedniej wielkości i kształtu, pojemnik stalowy, dopasowany do profilu kanału. Pomocnik może, odpowiedni pracownik, wchodził do kanału, mając odpowiednią /gracę/ pręt stalowy zakończony blachą, wygarniał z paleniska, żużel i popiół.
Po
odjechaniu lokomotywy, wciągarką elektryczną wyciągano pojemnik ze szlaką z kanału. Wciągarka podwieszona do stalowej belki, przemieszczała się poziomo, wysypując zawartość między torami.
Szlakę wykorzystywano do utwardzania dróg, na terenie stacji. W latach 50-tych tą szlaką utwardzano drogę, do magazynów, oraz drogę od ul. Przylesie do Osiedla Kolejowego. Szlakę transportowano ręcznie, używając JAPONEK – tą robotę wykonywały kobiety.
Jeżeli lokomotywa miała jakąś usterkę, wjeżdżała do parowozowni, gdzie dokonywano, przeglądu, konserwacji, smarowania łożysk ślizgowych, drobnych napraw.Wymieniano żeliwne klocki hamulcowe z
lokalnej odlewni. W
szczycie lokomotywowni były, pomieszczenia socjalne; natryski, szatnie itd. Na zewnątrz lokalna kotłownia. Skład węgla, w tym składzie, kolejarze
realizowali swoje deputaty węglowe.
PKP to instytucja poważna i odpowiedzialna ale zdarzają się wpadki. W latach siedemdziesiątych w okolicy Częstochowy, zdarzył się wypadek kolejowy. W nocy pociąg osobowy, jak się potem wyjaśniło jadąc pod górę, nieoczekiwanie zaczął się cofać. Pasażerowie pytają konduktora, dlaczego cofamy się do stacji z której dopiero co wyjechaliśmy? Na to konduktor: Na kolei już tak jest; RAZ DO PRZODU RAZ DO TYŁU, no i po chwili zderzyli się z pociągiem, który jechał za nimi. Komisja śledcza wyjaśniła przyczynę. Maszynista po przekroczeniu semafora, otworzył drogę dla następnego pociągu, ale przysnął jadąc pod górę nie dodał /gazu / i pociąg zaczął się cofać.
Horst Milnikel
22.01.2024r. Łódź
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz