Dziennik Łódzki. 1969-01-24 R. 24 nr 20
Wczoraj, w piątym dniu rozprawy karnej przeciwko osławionemu „wampirowi" z Gałkówka, Stanisławowi Modzelewskiemu zeznania składało 17 świadków. .Fakty przez nich przytaczane dotyczyły okresu sprzed 16 i 17 lat i związane były z niektórymi okolicznościami, które towarzyszyły pierwszym trzem morderstwom dokonanym przez wówczas 23-letniego St. Modzelewskiego na 61 letniej Józefie P. w lesie Zielona Góra koło Gałkówka, 32-letniej Marii K. w lesie Modlica koło Tuszyna oraz na 21-letniej Teresie P. w Józefowie koło Łodzi. W okresie między tymi trzema zabójstwami, a następnym morderstwem w styczniu 1955 r. dokonanym na 24-letniej Irenie D. St. Modzelewski trzykrotnie w 1953 i 1954 roku usiłował dokonać morderstw na kobietach w podobnych okolicznościach.
Miejsca, w których robił zasadzki na kobiety, oskarżony znał dobrze. Po terenie powiatu łódzkiego i brzezińskiego poruszał się często samochodem, służąc w wojsku jako kierowca w batalionie budowlanym.
Zwraca uwagę charakterystyczny szczegół z tego okresu. Służbę wojskową na terenie województwa łódzkiego St. Modzelewski rozpoczął na wiosnę 1951 roku. W grudniu tego roku ożenił się z łodzianką, a po upływie 7 miesięcy popełnił „mord z lubieżności" na 67-letniej kobiecie. 22 grudnia 1952 r., St. Modzelewski zwolniony z wojska zamieszkuje u żony w Łodzi i po upływie 5 dni, w czasie jej nieobecności, wybiera się tramwajem linii Łódź - Tuszyn do Modlicy, gdzie znajduje sobie następną ofiarę. O okolicznościach towarzyszących zabójstwu w Modlicy, dokonanym na mężatce, matce 5-letniej dziewczynki i 6-letniego chłopca, zeznawali wczoraj: leśniczy, który pomógł odszukać jej zwłoki, brat ofiary, jej krewny, siostra i mąż. Maria K. przybyła w grudniu do rodziców w Rydzynkach na święta. 27 grudnia 1952 r. wybrała się do Łodzi po lekarstwa dla dzieci i już nie wróciła. Odnaleziono ją w lesie uduszoną własnym szalikiem. Zeznania świadków pokrywają się z zeznaniami oskarżonego. Mąż Marii K. potwierdza, że na miejscu zabójstwa nie znaleziono złotej obrączki, srebrnego pierścionka oraz około 3 metrów materiału, który jego żona miała w torbie. Wczoraj sąd przesłuchał także osoby, które w lipcu 1952 r. zetknęły się z okolicznościami zabójstwa 67-letniej .Józefy P. - m.in. ówczesnego komendanta posterunku MO w Gałkówku, robotnika leśnego i kobiet, które były wtedy w lesie na jagodach, tak jak Józefa P.
Jak wynika z zeznań złożonych przez ówczesnego kolegę St. Modzelewskiego w większej grupie pili wtedy wódkę w restauracji w Gałkówku. Świadek ten słyszał, że st. Modzelewski w dniu tym po pijanemu pobił podoficera na stacji w Koluszkach i zatrzymany został w areszcie. Świadek ten określa oskarżonego i jako człowieka niezrównoważonego, który łatwo się unosił. Biegły zapytuje świadka, w czym się to wyrażało.
- No, choćby w używaniu „łaciny.
Wczoraj złożył także zeznanie funkcjonariusz MO, który 29 lipca 1952 r. pełnił służbę w dyżurce aresztu w Koluszkach. stwierdza, że nie wie dlaczego człowiek ten był wtedy zatrzymany, ale pamięta, że leżał na pryczy mocno pijany. Dziś można przypuszczać, że w awanturze wywołanej w Koluszkach i zatrzymaniu, oskarżony chciał sobie wówczas stworzyć na wszelki wypadek alibi.
Wczoraj zeznawali także dwaj bracia zamordowanej 28 lutego 1953 r. Teresy P. W sobotę wieczorem młoda kobieta wracała z zakupami do domu, gdy na polnej drodze spotkała Modzelewskiego. Starszy brat był po odnalezieniu zwłok na miejscu zbrodni.
Sąd: Czy były tam ślady świadczące o walce?
Swiadek: Wyraźne, siostra była silna, ale napastnik silniejszy.
Prokurator: Czy świadek był na miejscu gdy do akcji ścigania użyto psa milicyjnego?
Swiadek: Tak, pies doprowadził po śladach do przystanku tramwajowego przy ul. Skrajnej. I to oświadczenie zgodne jest z tym co podał oskarżony. Z tego przystanku, po napadzie St. Modzelewski wrócił wtedy tramwajem do domu. Przez cały czas zeznań świadków, nie było wczoraj widać twarzy oskarżonego. Skulił się na ławce i nisko zwiesił głowę. Dziś w dalszym ciągu zeznają świadkowie.
M. KRAJ()WN A
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz