Łódzkie Echo Wieczorne. 1927-03-29 R. 3 nr 74
Pan w masce na twarzy i ze stryczkiem w ręku zawita do Kołomyi.
Z Kołomyi donoszą: Obecna kadencja sędziów przysięgłych w Kołomyi obfitowała aż w dziewięć rozpraw o morderstwa względnie zabójstwa. - Mordercy rekrutują się przeważnie z ludności włościańskiej, a okoliczność (a świadczy dowodnie o deprawacji tej ludności i zaniku u niej pobudek moralnych). Oprócz wydanych już dwóch wyroków śmierci, zapadły znowu świeże dwa wyroki, wydane na morderców posterunkowego policji państwowej w Pistyniu, Antoniego Armaty. Mordercami tymi są Fedor Ślusarczuk i Iwan Kniażdworak. Ten ostatni był moralnym sprawcą zbrodni, a Ślusarczuk jej wykonawcą. Po dokonaniu zbrodni w sierpniu 1926 roku Ślusarczuk zbiegł do Rumunji, gdzie miał się spotkać z Kniażdworakiem i skąd obaj mieli wyruszyć do Rosji po — złote runo w postaci ziemi, rozdawanej za... darmo! Tymczasem Ślusarczuk został w Rumunji przytrzymany i wydany władzom polskim. Przyciśnięty do muru wydal swego spólnika i obecnie obaj zasiedli na ławie oskarżonych. Po trzydniowej rozprawie trybunał sędziów przysięgłych wydał na obu wyrok śmierci przez powieszenie. Wyrok ten zostanie wykonany, gdyż morderstwo to popełniono z premedytacją na osobie przedstawiciela władzy bezpieczeństwa.
Głos Trybunalski : niezależny organ polityczny. 1927-10-08 R. 4 nr 231
UKRAIŃSKA AKCJA SABOTAŻOWA NA POKUCIU.
Mieszkańcy powiatów pokuckich zostali zaalarmowani w ubiegłym tygodniu wiadomościami o aresztowaniach, dokonanych wśród młodzieży ukraińskiej w Kołomyi, Stanisławowie i Śniatynie i o planach sabotażowych, które na szczęście do skutku nie doszły. W Kołomyi aresztowano nawet kilku uczniów gimnazjum ruskiego. Jak świadczą zebrane materjały, chodziło o akcję antypaństwową która miała za cel niszczenie środków komunikacyjnych , jak linje kolejowe przez zbrodnicze zamachy na pociągi oraz przecinanie drutów telegraficznych i telefonicznych. W okolicy Stanisławowa — jak już donieśliśmy — umocowano do szyn progi, które mogły spowodować wykolejenie pociągów; w innych miejscowościach przecinano przewody i podcinano słupy telegraficzne. W Kołomyji schwytano dwóch uczniów ruskiego gimnazjum, wyposażonych w specjalne narzędzia do przecinania żelaza.
Szczęśliwym trafem udało się ująć niebezpiecznych szaleńców i osadzić ich w areszcie, a akcję sabotażowo - dywersyjną w zarodku sparaliżować. Katastrofa kolejowa mogła, póciągnąć za sobą wiele ofiar Bogu ducha winnych podróżnych, wśród kto rych zarówno mogli być Polacy jaki Rusini. Celem tej akcji jednak było coś więcej, mianowicie chodziło o sprowokowanie władz, które stosując konieczne środki ochrony, musiałyby dokonać aresztowań i tem samem wskrzesić do życia pogrzebane, już częściowo antagonizmy polsko-ukraińskie na naszym terenie. Zamachy miały za cel przeszkodzić nawiązaniu dobrych stosunków między bratniemi narodami i wreszcie zademonstrować, przed światem, że właśnie Polska, która obecnie tyle mówi o pokoju ogólnym na forum Ligi Narodów i która stara się o pożyczkę; jest krajem wszelkich możliwości. Przez ulice Kołomyji prowadzono ludzi młodych, nieletnich, którzy sami na czyn, mogący spowodować śmierć setek niewinnych ofiar, nie byliby się porwali. Wszystko przemawia zatem, że działali oni z czyjegoś nakazu i że ktoś ukryty w cieniu pchnął tych chłopców ze spokojem wyrafinowanego zbrodniarza do przestępstw chcąc kosztem nierozważnych jednostek ściągnąć upragniony przez siebie efekt. Czyja głowa obmyśliła ten plan niewiadomo, lecz wszelkie poszlaki prowadzą w kierunku Berlina, Gdańską, gdzie siedzą ukryte „wrogie agentury“, których celem jest (niszczenie wszystkiego, co polskie oraz osłabienie siły odpornej Rzeczypospolitej). Próbom sabotażu musi się cała ludność Pokucia zwarcie przeciwstawić i w swoim zakresie dopomóc władzom do tłumienia wszelkiej akcji przeciwpaństwowej.
Echo. 1934-05-04 R. 10 nr 120
Straszliwy cios w serce. Krwawa tragedja miłosna.
Kołomyja, 4 maja. Okropna tragedja rozegrała się wczoraj w Kołomyji. 33-letni Jan Spólnicki, JK. przystępie szału rzucił się na swą kochankę 22-letnią Marję Torousów, zadając jej nożem rzeźnickim cios w serce. Cios spowodwał natychmiastowa śmierć ofiary. Po dokonaniu tej potwornej zbrodni Spólnicki ten sam nóż wbił sobie w pierś, poczem usiłował jeszcze powiesić się. Spólnicki zmarł w kilka chwil po zamachu wskutek rany zadanej nożem. Wypadek rozegrał się na oczach licznych świadków.
Echo. 1935-04-18 R. 11 nr 108
Zuchwały napad rabunkowy w Kołomyi. 60000 złotych w ręku bandytów, Nieprzytomny dyrektor banku na schodach.
KOŁOMYJA 18 kwietnia. Wieczorem o 7.45 wracał ze swego biura do mieszkania przy ul. Kościuszki 17, w najruchliwszym punkcie miasta, dyrektor banku i kantoru wymiany Zygmunt Kriss wraz ze swym pomocnikiem Akselradem. Przed bramą domu dyr. Kriss pożegnał się ze swym pomocnikiem i skierował się mieszkania. Na schodach natknął się p. Kiss na zaczajonego mężczyznę, który uderzył go ciężkiem żelazem w głowę W jakiś czas potem rodzina Krissa zauważyła go leżącego na schodach w wielkiej kałuży krwi. Zawezwano lekarza, który opatrzył rannego, przyczem odzyskał on na chwilę przytomność. Jak się okazało, zrabowano Krissowi 152 dolary, 8 pożyczek inwestycyjnych, 36 pożyczek budowlanych, 15 akcyj Banku Polskiego, 35 funtów angielskich i palestyńskich, 60.000 lei, 50 dolarów kanadyjskich, 60.000 koron czeskich, 400 szylingów austr., 150 franków francuskich, 111 franków szw. 10 dynarów serbskich, oraz weksle na 50.000 złotych. W trzydzieści minut po wypadku przybyła komisja kryminalna i brygada policyjna. Okazało się, że cios zadany napadniętemu był tak silny, że nastąpiło złamanie kości czaszkowej, przyczem kość czaszki przebiła kapelusz. W chwili gdy otrzymujemy tę wiadomość Kriss jest przytomny, jednak jak się okazuje stracił on kompletnie pamięć. Całe miasto jest pod wrażeniem tego wypadku, albowiem Kriss jest osobą bardzo popularną i ogólnie znaną.
Echo. 1935-06-16 R. 11 nr 166
Dramat notariusza z Kalisza • Tragiczne skutki przeniesienia.
KOŁOMYJA, 16.6 — W styczniu b. r. został przeniesiony z Kalisza do Kołomyi pisarz hipoteczny dr. Ignacy Weiss w charakterze trzeciego notariusza. W ub. roku w kancelarji jego zostały popełnione nadużycia i pod zarzutem malwersacyj aresztowano kilku urzędników kancelaryjnych. Sąd pierwszej instancji zasądził obwinionych urzędników, którzy jednak założyli apelacje. Na rozprawie apelacyjnej oskarżeni przedłożyli dowody, że dr. Weiss nie dołożył w czasie urzędowania odpowiedniej staranności i to było przyczyna manka kasowego. Przeciw dr. Weissowi wdrożono dochodzenie dyscyplinarne i przeniesiono go do Kołomyi. Dnia 1 bm. został dr. Weiss przeniesiony z Kołomyi do małego miasteczka w powiecie. Jabłonowa, również w charakterze notariusza. Dr. Weiss, który nie poczuwał się do winy boleśnie odczuł dyscyplinarkę: popadł w silna depresję psychiczną. Często, nawet wobec bliskich osób, wyrażał się. że nie może przeżyć tak bolesnego posadzenia i popełni samobójstwo. Wczoraj rano w Jabłonowie weszła do pokoju dr. Weissa jego żona i ze zgrozą spostrzegła, że mąż jej leży na strasznie zakrwawionem łóżku bez zmysłów. Okazało się, że kilka minut przed wejściem dr. Weiss poderżnął sobie gardło brzytwą. Natychmiast zatelefonowano do Kołomyi po wóz ratunkowy. Karetka pogotowia odwiozła dra Weissa do szpitala powszechnego w Kołomyi. Na wiadomość o zamachu samobójczym, telefonowała do szpitala rodzina desperata z Kalisza. Dyrektor szpitala Kaliniewicz oświadczył, że dzięki przeprowadzeniu natychmiastowej operacji, stan zdrowia dr. Weissa jest zadawalający i jest nadzieja utrzymania go przy życiu. - "Wypadek" ten wywołał w sferach inteligencji przygnębiające wrażenie. Dr. Weiss ma żonę i czworo dzieci.
Express Wieczorny Ilustrowany. 1935-11-13 R. 13 nr 317
CYGANIE WYBIERAJĄ KRÓLA
Wielki sejm cygański pod Kołomyją - Kwiek ma poważnego konkurenta.
Kołomyja 13 listopada.
W bieżącym tygodniu odbywa się w Zabiem, niedaleko Kołomyi wielki "sejm cygański". Na malowniczych połoninach powstał olbrzymi obóz, w którym obraduje kilka tysięcy cyganów z całej Polski. Przedmiotem obrad jest wybór nowego króla cyganów w Polsce.
Najpoważniejszym kandydatem na to stanowisko jest dotychczasowy król cygański Bazyli Kwiek 1. Ma on mocnego kontrkandydata w osobie Marjana Laubnera.
Kwiek 1 zawiódł bowiem zupełnie nadzieje swoich poddanych.
Na ostatnim kongresie cygańskim przyrzekł na wypadek swego wyboru interweniować u rządów państw europejskich jak również i w Lidze Narodów w Genewie, aby stworzono niezawisłe państwo cygańskie, któreby połączyło wszystkie cygańskie ludy w jeden zwarty naród. Z zadania tego nie wywiązał się.
Wynikła z tego powodu niepopularność króla Kwieka 1, wykorzystuje jego groźny kontrkandydat do królewskiej korony - Laubner.
Obrady sejmu cygańskiego stoją pod znakiem burzliwych scysyj.
Echo. 1936-06-02 R. 12 nr 153
Obłęd religijny artystki. Ciekawy proces w Kołomyi.
Z Kołomyi donoszą:
Przed sądem okręgowym w Kołomyi to czy się niezwykle ciekawy proces o rozdział od stołu i łoża. Powódką jest popularna w Kołomyi p. Klaudja Korniakowa, która domaga się separacji od jej męża, pobórcy skarbowego. Pani Klaudja była jeszcze przed paru laty znaną śpiewaczką operową i występowała w operze katowickiej, lwowskiej i poznańskiej. W r. 1928 zdarzyło się śpiewaczce nieszczęście. W czasie śpiewania w operze w Poznaniu jeden z artystów, który miał markować cios sztyletem w skroń artystki, uderzył ją tak nieszczęśliwie, że zranił ją ciężko tak, że doznała ona paraliżu nerwów prawego policzka i zeszpecenia twarzy. Od tego czasu artystka przestała pracować i popadła w stan chorobliwej kontemplacji religijnej, wstąpiła nawet do klasztoru w Wilnie, skąd jednak po pewnym czasie wróciła do Lwowa. Mąż jej miał dawniej sklep galanteryjny w Kołomyi, a obecnie jest egzekutorem skarbowym. Prawdopodobnie starania b. artystki o separację są również wynikiem choroby, powstałej na tle wypadku w czasie przedstawienia. W czasie pobytu jej w Kołomyi przez pewien czas udzielała lekcyj śpiewu, poczem popadła w stan graniczący, zdaniem świadków, z obłędem,
Echo. 1936-06-08 R. 12 nr 159
Kilim dla pani majorowej. Ukarany zwolennik artylerji
Z Kołomyi donoszą: Niecodzienna sprawa była przedmiotem rozprawy przed sądem okr. w Kołomyi. Znane są wypadki przekupstwa urzędników dla uchylenia się od służby wojskowej Tu zaszedł wyjątkowo wypadek inny. Emerytowany rewident kontroli Skarbowej Michał Ryfiuk na wiosnę ub. roku codziennie niemal nagabywał w biurze komendanta PKU. II. w Kołomyi, majora Iwaszkiewicza. Szło mu o to, by jego syna Eugenjusza, którego ostatnio pobrano do wojska, przydzielono do Jarosławia i to do artylerji. Głównie jednak prosił rewident, by syna natychmiast powołano, bo jest bezrobotny. Gdy prośby nie odnosiły skutku Ryfiukowie postanowili działać skuteczniej. Dnia 19 stycznia br. udał się młodszy Ryfiuk do domu majorowej Iwaszkiewiczowej i oddał służącej pakunek, który zawierał kilim i list dla p. majorowej, zaznaczając, że to prezent. Kiedy majorowa I. przekonała się z treści listu, że tu idzie o protekcję, sprawę oddała policji. Akt oskarżenia zaznacza, że w wypadku tym zachodzi przestępstwo z art. 134 k. k., gdyż usiłowano skłonić urzędnika do naruszenia obowiązków służbowych, albowiem przydział do poszczególnych garnizonów i formacyj nie odbywa się wedle widzimisię komendantów PKU., lecz wedle ustalonego przez władze wojskowe klucza. Sąd skazał Michała Ryfiuka na trzy tygodnie aresztu z zawieszeniem, a ojca uniewinnił.
Echo. 1936-12-02 R. 12 nr 335
Fabrykant z Kowla • Maszynka do banknotów. •
Z Kołomyi donoszą:
Naiwność ludzka nie ma granic, a najłatwiej można oszukać ludzi, którzy sami nie szanują przepisów kodeksu karnego. W październiku br. zjawił się w Kołomyi niejaki Izrael Sztambuch z Kowla, który uchodził w pewnych sferach za bogatego fabrykanta. — Sztambuch zaprzyjaźnił się z właścicielem autodorożki z Kut Majerem Stenglem i zaproponował mu łatwy sposób wzbogacenia się: fałszowanie banknotów. Postanowiono założyć w Kołomyi fabryczkę i do spółki wciągnięto jeszcze szofera z Kosowa Szajego Sznajdera, który zakupił wraz z fabrykantem z Kowla w Warszawie odpowiednie „przyrządy". Rozpoczęto produkcję. Sztambuch urządził całe laboratorium wedle najlepszych recept średniowiecznych alchemików i począł swym spólnikom demonstrować fabrykację pieniędzy. — Od jednego ze wspólników wziął banknot 20 złotowy i po dokonaniu nad nim szczególnej konstrukcji aparatem tajemniczego zabiegu, — włożył banknot wraz z czystą kartką papieru do rodzaju prasy introligatorskiej. Po 14 godzinach wspólnicy uroczyście odkręcili prasę i uszczęśliwieni szoferzy ujrzeli dwa nowiuteńkie banknoty, które dla próby wymienili bez przeszkód zresztą w Banku Polskim. Nazajutrz Sztambuch przystąpił do produkcji 100 złotowych banknotów i w tym celu wziął od Sznajdera 6 banknotów po 100 złotych, które również wraz z czystymi kartkami papieru wkręcił do czarodziejskiej prasy. Po 14 godzinach Sztambuch w „laboratorium się nie zjawił, wobec czego jego wspólnicy sami otworzyli prasę, w której zamiast banknotów znaleźli list od Sztambucha tej treści, źe oni są dla niego za biedni, że rozwiązuje spółkę i proponuje im pozyskanie innego „frajera"; sami się „odkują" a i on zarobi... Sznajder posłuchał rady sprytnego „fabrykanta" i za poradą Stengla zwerbował niejakiego Abrahama Steinera z Jabłonowa do owej spółki z naprawdę „ograniczoną odpowiedzialnością". Wezwano ponownie Sztambucha i ten podjął dla fabrykacji u nowej ofiary 500 złotych lecz zamiast je wręczyć Sznajderowi, zbiegł z Kołomyi. Po raz drugi oszukany Sznajder nie posiadając się ze złości - zawiadomił o wszystkim wydział śledczy P. P. w Kołomyi, który jego oraz Stengla aresztował. Za Sztambuchem trwają poszukiwania.
Głos Trybunalski : niezależny organ polityczny. 1937-07-15 R. 14 nr 175
SKANDAL W KOŁOMYI - 14-LETNIA MATKA
KOŁOMYJA W tych dniach ujawniono, że mieszkająca w Kołomyi 14-letnia Józefa S. uczennica szkoły powszechnej w Stanisławowie poczęła dziecko. Aby sprawa nie nabrała rozgłosu dziecko ochrzczono pod fałszywym nazwiskiem. Policja wykryła oszustwo i ustaliła że ojciec dziecka zajmuje wysokie stanowi w Kołomyi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz