wtorek, 29 października 2024

Oddział SAMA - AK - Obóz pracy Kaletnik - Koluszki - Odgłosy - 1983 - cz.2

 Po „załatwieniu" wartownika postawiono jednego z chłopców przy bramie, a dwaj inni - jak on, uzbrojeni tylko w pistolety - ruszyli każdy w inna stronę wzdłuż wału, rozbrajając, czekających na to, następnych wartowników, którzy po oddaniu broni wskazywali drogę do miejsca zbiórki na centralnym placu. W tym samym czasie pchor. Sam z pozostałą siódemką ludzi prowadzony przez wartownika sprzed bramy ruszył ostrożnie w kierunku wartowni, którą należało w pierwszym rzędzie opanować, gdyż zgromadzona była tam broń Baudienstu. (Osobistą krótką broń mieli przy sobie zatrudnieni w obozie Niemcy). Nagle z mroku wynurzyły się dwie postacie. Jedna z nich podeszła do idącego przodem Sama, który usłyszał: 

- Dalej ja was poprowadzę. Byli to Burza i Kres, którzy wraz z Witem organizowali od wewnątrz rozbicie obozu, a potem przyłączyli się do oddziału.

Gdy podeszli do wartowni, zobaczyli, że drzwi otwarte są na oścież. Była wspaniała, ciepła noc. Wnętrze oświetlała jedna, osłonięia tekturą lampa. Przy stole siedziało dwóch ludzi. Po obstawieniu okna Grom, Nero i Nurek weszli do środka i wymierzyli swoje dwa steny i karabin w śpiących przy stole oraz innych, którzy w głębi wartowni leżeli na pryczach. Grom krzyknął: 

- Hande. hoch, wir werden schiessen blieb ruhich ! 

Wyrwani ze snu, zaskoczeni niemiecką komendą wartownicy podnieśli posłusznie ręce do góry, a gdy zorientowali się, iż pomiędzy nimi a stojakami z bronią stoją jacyś trzej osobnicy z wymierzonymi w nich lufami, na okrzyk Groma „Padnij !" posłusznie zeszli z prycz i położyli się na podłodze wartowni. Zaskocznie było całkowite. Gdy Grom ze swoją grupą opanowywał wartownię, a dwaj inni - barak admimstracji, pchor. Sam w towarzystwie Burzy i Kresa poszedł do baraku, w którym mieszkał komendant-inspektor Baudienstu Kaletnik.

Kreuzer grał ostatnią już partię szachów z jednym z majstrów, kiedy usłyszał czyjeś kroki na chrzęszczącym żwirze przed swoim barakiem. Podniósł głowę znad szachownicy i ku wielkiemu zdumieniu zobaczył wskakującego przez otwarte okno Sama, który mierzył w niego ze swego stena. Komendant odruchowo podniósł słuchawkę stojącego obok aparatu telefonicznego i przyłożył ją do ucha. Telefon był głuchy. Po chwili od strony drzwi dało się słyszeć „Hande hoch" Burzy i dopiero na to wezwanie obaj szachiści podnieśli ręce do góry, nie bardzo jeszcze rozumiejąc, co się właściwie stało. 

W rogu pokoju leżała na łóżku żona komendanta i czytała książkę. Kreuzer grał ostatnią już partię szachów z jednym z majstrów, kiedy usłyszał czyjeś kroki na chrzęszczącym żwirze przed swoim barakiem. Podniósł głowę znad szachownicy i ku wielkiemu zdumieniu zobaczył wskakującego przez otwarte okno Sama, który mierzył w niego ze swego stena. Komendant odruchowo podniósł słuchawkę stojącego obok aparatu telefonicznego i przyłożył ją do ucha. Telefon był głuchy. Po chwili od strony drzwi dało się słyszeć „Hande hoch" Burzy i dopiero na to wezwanie obaj szachiści  podnieśli ręce do góry, nie bardzo jeszcze rozumiejąc, co się właściwie stało.  

- Wiem. że umie pani dobrze strzelać - powiedział do niej Sam - ale nie radzę nawet próbować, bo cały obóz opanowany jest przez partyzantów Następnie wytłumaczył Kreuzerowi. jaki jest cel wizyty oddziału w obozie, zaznaczając przy tym, że jeżeli nie będzie stawiał oporu, to nikomu nic złego się nie stanie. Wkrótce zjawił się Grom, meldując, że wartownia opanowana, trzej niemieccy majstrowie rozbrojeni i doprowadzeni na wartownię. gdzie trzymani są pod dobrą strażą. - Ponieważ w takiej sytuacji nie jestem w stanie przeciwdziałać - powiedział wówczas łamaną polszczyzną komendant - zmuszony jestem poddać obóz i wydać posiadaną broń oraz to, co panowie sobie życzą. Mam nadzieję, że panowie dotrzymają słowa, nikt z nas nie będzie skrzywdzony...   



Nachdem die Wache „fixiert“ war, wurde einer der Jungen am Tor platziert, und zwei andere - wie er nur mit Pistolen bewaffnet - bewegten sich jeweils in eine andere Richtung entlang des Walls und entwaffneten, darauf wartend, die nächsten Wachen, die, nachdem sie ihre Waffen abgegeben hatten, den Weg zum Sammelplatz auf dem zentralen Platz wiesen. Zur gleichen Zeit führte Pfc. Sam mit den verbleibenden sieben Männern, angeführt von der Wache vor dem Tor, vorsichtig auf das Wachhaus zu, das in erster Linie überwältigt werden musste, da die Baudienstwaffen dort versammelt waren. (Persönliche Kurzwaffen wurden von den im Lager beschäftigten Deutschen mitgeführt). Plötzlich tauchten zwei Gestalten aus der Dunkelheit auf. Eine von ihnen näherte sich Sam, der vorauslief und hörte:

- Ich werde euch weiterführen. Es waren Burza und Kres, die zusammen mit Wit die Auflösung des Lagers von innen organisiert hatten und sich dann der Einheit anschlossen.

Als sie sich dem Wachhaus näherten, sahen sie, dass die Tür weit geöffnet war. Es war eine herrliche, warme Nacht. Eine einzige Lampe, abgeschirmt durch Pappe, beleuchtete das Innere. Zwei Männer saßen an einem Tisch. Nachdem sie das Fenster ausspioniert hatten, gingen Grom, Nero und Diver hinein und richteten ihre beiden Stenos und ein Gewehr auf die Schlafenden am Tisch und die anderen, die in den Tiefen der Wachstube auf den Kojen lagen. Grom brüllte:

- Hande. hoch, wir werden schießen blieb ruhigich !

Aus dem Schlaf gerissen und von dem deutschen Befehl überrascht, hoben die Wachposten gehorsam die Hände in die Luft, und als sie merkten, dass zwischen ihnen und den Gewehrständern drei Personen standen, deren Gewehre auf sie gerichtet waren, stiegen sie auf Groms Ruf „Runter! kamen sie gehorsam aus ihren Kojen und legten sich auf den Boden des Wachhauses. Die Überraschung war vollkommen. Als Grom mit seiner Gruppe die Kontrolle über das Wachhaus und die beiden anderen über die Bewachungsbaracke übernommen hatten, kam Pfc. Sam, begleitet von Burza und Kres, in die Baracke, in der der Baudienst-Kommandant Kaletnik wohnte.

Kreuzer spielte gerade eine letzte Schachpartie mit einem der Vorarbeiter, als er Schritte auf dem knirschenden Kies vor seiner Baracke hörte. Er hob den Kopf über das Schachbrett und sah zu seiner großen Überraschung, wie Sam durch das offene Fenster hereinsprang und mit seinem Sten auf ihn zielte. Instinktiv nahm der Kommandant den Hörer des neben ihm stehenden Telefonapparats ab und hielt ihn an sein Ohr. Das Telefon war ohrenbetäubend. Nach einem Moment war Storms „Hande hoch“ von der Seite der Tür zu hören, und erst bei diesem Ruf hoben beide Schachspieler die Hände in die Luft, ohne wirklich zu begreifen, was eigentlich geschehen war. 

- Ich weiß, dass du gut schießen kannst“, sagte Sam zu ihr, “aber ich rate dir, es gar nicht erst zu versuchen, denn das ganze Lager ist von Partisanen überrannt. Dann erklärte er Kreuzer. den Zweck des Besuchs der Truppe im Lager und wies darauf hin, dass niemand verletzt würde, wenn sie keinen Widerstand leisteten. Bald darauf erschien Grom und meldete, dass das Wachhaus eingenommen, die drei deutschen Vorarbeiter entwaffnet und in das Wachhaus gebracht worden waren, wo sie gut bewacht wurden. - Da ich in einer solchen Situation nichts ausrichten kann“, sagte der Kommandant in gebrochenem Polnisch, “bin ich gezwungen, das Lager zu übergeben und die in meinem Besitz befindlichen Waffen und alles, was Sie wünschen, auszuhändigen. Ich hoffe, dass Sie, meine Herren, Ihr Wort halten werden und dass niemandem von uns etwas passieren wird. ....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz