Wojna! - straszne słowo. Zawsze żyłem w przeświadczeniu, że nie muszę się zmagać z wojenna traumą jak moi Rodzice i bliscy. Patrząc w obraz telewizora nie wierzę, że to może być prawdą...
Ukraina, bliski mi kraj, nie tylko z mojego pobytu podczas prac na cmentarzu polskim w Kołomyi, także mojego zbioru kresowych pocztówek. Jednak najważniejszym jest poznanie Bolesława Śliwińskiego o którym pisałem na swoim blogu. Z mojej winy jak zwykle nasze kontakty się rozluźniły, Bolesława pisał piękne życzenia świąteczne, niestety nie zawsze na nie odpowiadałem... Przykro mi Bolesławie.
Dużo opowiadał mi o Bolesławie i Kołomyi mój przyjaciel Kacper z Brzezin. Także ostatnie wydarzenia powodowały, że to był temat nr.1. Poprosiłem Kacpra, żeby napisał do Bolesława, że przyjmę go z żoną pod swój dach w tych trudnych chwilach. Odpowiedź nadeszła bardzo szybko: zostaję, tu jest moje miejsce, będę walczył! Bolesław (rocznik 1950) jest wielkim bohaterem, także zdjęcie które pod swoją deklaracją zamieścił, mówi wszystko!
Wczoraj wieczorem odbyliśmy godzinną rozmowę na Messengerze, rozmawialiśmy o wszystkim. Poprosiłem go, żeby mógł spisać jego historię i rodziny, a jest bardzo bogata i ciekawa. Nie minęło kilka godzin, kiedy na mój adres e-mailowy przesła dwa wspaniałe zdjęcia związane z jego rodziną i Kołomyją.
Prezentuję oczywiście pierwsze z nich:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz