niedziela, 27 marca 2022

Rogowiec - Kleszczów - Wiesia Mantyk - Wywiad - cz.2

 

Alicja: A czy Rogowiec ma swoją ukrytą historię, która została odkryta niedawno? 

Babcia Wiesia: Tak, historia ta dotyczy cmentarzy, których tak w niewielkiej wiosce jaką był wtedy Rogowiec, było ich aż trzy. We wsi Rogowiec, było kilka z wniesień, największe z nich było nazywane Piaskową Górą, to tam przebiegał front w 1914 roku na początku pierwszej wojny światowej, jeszcze do dziś można w lesie odnaleźć ,prawie już przysypane okopy. Piaskowa Góra już nie istnieje od kilkudziesięciu lat, bo górę, czyli piasek wybrała kopalnia. W czasie prac wydobywczych robotnicy wykopali tam, dobrze zachowane szkielety. Okazało się, że na przełomie XIX i XX wieku, w Rogowcu i okolicy panowała epidemia cholery. Podjęto decyzję o pochówku zmarłych na Piaskowej Górze. Podłoże torfowe i piasek doskonale zabezpieczyły szkielety zmarłych ponad osiemdziesiąt lat temu. 

Alicja: A kolejne cmentarze? 

Babcia Wiesia: Na mapie Rogowca z 1940 roku są widoczne dwa cmentarze. Jeden ewangelicki ,a drugi wojskowy. Około 1932 lub 1933 roku, ekshumowano mogiły polskich żołnierzy, którzy polegli w wojnie bolszewickiej w 1920 roku. Odbyło się to bardzo uroczyście, w eskorcie wojska i orkiestry wojskowej. Cmentarz położony był przy piaszczystej drodze w kierunku Kleszczowa. Tylko miejscowi wiedzieli, co kiedyś znajdowało się w piaszczystej ziemi, porośniętej samosiejkami sosny, bo miejsce to nie było oznaczone. Drugi cmentarz znajduje się do dziś na skraju rogowskiego lasu, jest to cmentarz ewangelicki. Słupki wejściowe oznaczone są datą 14 kwietnia 1934 roku. Jest on obecnie w bardzo złym stanie. Kiedyś wyglądał zupełnie inaczej, nagrobki i groby były dość dobrze zachowane i zadbane. Żyli jeszcze w Rogowcu i okolicy potomkowie leżących, na tym cmentarzu rdzennych mieszkańców pochodzenia niemieckiego. Na cmentarzu znajdują się napisy od 1919 do 1939 roku. Ostatni pochówek odbył się tutaj w końcu lat sześćdziesiątych. Po 1945 roku zmarłych mieszkańców Rogowca, chowano już w odległym o 7km Kleszczowie. Tam też są pochowani, twoi pradziadkowie Janina i Leon Mantyk, którzy urodzili się w 1903 roku. 

Alicja: Z tego co powiedziałaś wynika, że mieszkali tam również Niemcy. Czy znasz historię mieszkańców tej wsi? 

Babcia Wiesia: Wieś Rogowiec zamieszkiwało przed wojną wiele rodzin niemieckich. Wszystkich domów było tam wtedy 31. Obie społeczności Niemcy i Polacy żyli przed wojną ze sobą w zgodzie, żenili się między sobą. W czasie drugiej wojny światowej, wielu mieszkańców w większości mężczyznach, zostało wywiezionych na roboty do Niemiec. Część z nich wróciła do Rogowca po zakończeniu wojny w 1945 roku. Twój dziadek Zenon Nikodem Mantyk wywodził się z licznej rodziny Mantyków. Rodziny, która dominowała po 1945 roku w Rogowcu. Trzon tej rodziny tworzyli trzej bracia Bronisław, Zenon i Leon twój pradziadek. Bronisław wraz ze swoją żoną Bertą mieli sześcioro dzieci, Zenon z żoną Martą trójkę potomstwa, a twój pradziadek Leon ze swoją żoną, a twoją prababcią Janiną z domu Kasikowską sześcioro potomstwa, z których tylko czworo przeżyło.





Pradziadek Leon był długoletnim sołtysem wsi Rogowiec, i jako jedyny prenumerował i czytał ,,od deski do deski” gazetę ,,Rolnik Polski’’. 

Alicja: Jak to się stało, że w tym pięknym, czystym i zielonym miejscu powstała Elektrownia i Kopania Bełchatów? 

Babcia Wiesia: Podczas poszukiwań gazu ziemnego w miejscowości Piaski, położonej blisko Rogowca. W 1960 roku natrafiono na złoża węgla brunatnego. Cztery lata później opisano trzy pola Bełchatów, Szczerców i Kamieńsk, jednak największe pokłady węgla brunatnego zalegały na terenach Bełchatowa. Czyli, tak naprawdę wsi Rogowiec, Pustkowie, Stawek i Kuców. Pamiętam ,że jak przyjechałam na wakacje z twoją mamą w 1972 roku, to już wtedy trwały pomiary godetów w Rogowcu i okolicach. Jadąc z twoją mamą w wózku, miała wtedy cztery miesiące, spotykałam geodetów, mierniczych przy pracy na piaszczystej drodze i w lesie. W 1975 roku Rada Państwa podjęła decyzję, o budowie Zespołu Górniczo-Energetycznego Bełchatów. Powołano też przedsiębiorstwo Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów w budowie i rozpoczęto odwadnianie terenu. Po zbadaniu wód głębinowych, okazało się, że są bardzo czyste i otwarto w Czyżowie zakład, który butelkuje wydobywaną w ujęciu Czyżów, naturalną wodę mineralną pod nazwą Polaris Plus.

Alicja: Czy wiesz Babciu, jak wyglądały początki budowy kopalni i elektrowni? 

Babcia Wiesia: Pierwszy nakład ziemi w kopalni, zdejmował górnik Ryszard Kaczmarek. Kierował on koparką, która miała osiemdziesiąt metrów wysokości, ponad dwieście metrów długości i ważyła siedem tysięcy ton. Węgiel brunatny zalegał na głębokości stu czterdziestu metrów, a więc zdjętą ziemię wywożono pod Kamieńsk. Obecnie jest to Góra Kamieńsk usypana właśnie z tej ziemi ,na której zboczu zbudowano wyciąg narciarski. Jak opowiadał pan Kaczmarek, koparka numer czterdzieści jeden, rozpoczęła pracę w czerwcu 1977 roku. Do wywiezienia ziemi z odkrywki, potrzeba było trzydziestu tysięcy wywrotek. A co znajdowali ludzie podczas kopania? Na przykład pnie drzew, jeden z nich miał pięć metrów średnicy, bursztyny, największy miał wielkość połowy cegły, szczątki mamuta, ogromne kamienie z odciskami dawnych roślin i zwierząt. Znalazły się one, na wystawie w siedzibie kopalni i można je oglądać. 



Alicja: Jak zareagowali mieszkańcy wsi Rogowiec i okolicznych miejscowości, na budowę elektrowni i kopalni? 

Babcia Wiesia: W miejscu, gdzie dziś jest kopalnia były wioski m.in. Pustkowie, Stawek, Kuców, Folwark. Wcześniej wykupiono te ziemie i wyprowadzano ludzi. Często wracali oni jednak, zwłaszcza w soboty i niedziele ,aby popatrzeć jak pracuje koparka. Ludzie pytani o to po co przyjechali, odpowiadali że przyszli się pożegnać. Bo to ich ojcowizna , mieszkali tutaj ich rodzice, dziadkowie. Niektórzy z nich, klękali przed wielką koparką, aby pożegnać się z ojcowizną. Tak wspominają ludzie, którzy pracowali na tej olbrzymiej koparce , sprowadzonej z RFN z zakładów Kruppa. Obecnie powstały dwa tarasy widokowe. Jeden koło Kleszczowa, drugi w Żłobnicy, gdzie każdy może zobaczyć jak wygląda i jak wielka jest odkrywka, z skąd wydobywa się węgiel brunatny, który taśmociągami transportowany jest do Elektrowni Bełchatów. Dziewiętnastego listopada 1980 roku wydobyto tam pierwszą tonę węgla brunatnego. Jest to największa dziura w Polsce, o głębokości trzystu czternastu metrów. Kopalnia Węgla Brunatnego zakończy wydobycie w 2020 roku . Tereny te mają być zrekultywowane, a w miejscu „ największej dziury w ziemi ”ma powstać największe jezioro w Polsce. Wokół niego mają powstać ośrodki wypoczynkowe i przystanie jachtowe. 

Alicja: Babciu, a jak zmieniło się życie mieszkańców wsi, już po rozpoczęciu budowy kopalni i elektrowni? 

Babcia Wiesia: Rogowiec położony w gminie Kleszczów, na terenie której znajduje się bełchatowska kopalnia i elektrownia, od wielu lat posiada miano najbogatszej w Polsce. Dochód na jednego mieszkańca wynosi tutaj prawie czterdzieści sześć tysięcy złotych. Paradoksem jest to, że najmniej na tym skorzystali mieszkańcy Rogowca na, których ziemi powstała elektrownia i kopalnia. Niektórzy z nich, uzyskali w nich zatrudnienie. Z rolników stali się robotnikami. Dziś już nikt nie uprawia tam ziemi, ani nie hoduje zwierząt. Wieś w tej chwili ma dobrą, asfaltową drogę, ścieżki rowerowe, plac zabaw, nowoczesną świetlicę, elektryczny zegar i przystanek autobusowy z nowoczesną wiatą. Wieś położna jest, jak mówiłam w najbogatszej gminie Kleszczów w Polsce. 

Alicja: Babciu bardzo lubisz Rogowiec, to miejsce jest dla ciebie bardzo ważne, co ono dla ciebie znaczy? 

Babcia Wiesia: Odpowiem ci na to pytanie



wierszem, który napisał Jan Jakub Kolski, a zamieścił go w książce ,,Egzamin z oddychania”. ,,Jest takie miejsce na ziemi, za którym tęsknie nocami. Ukryty domek w zieleni, miłością nasiąkłe ściany. Świerki srebrzone księżycem, i tuje złocone słońcem, lipy pachnące miodem, ptaki gniazda wijące. Dobrze mieć takie miejsce, domek tonący w zieleni, kocha się wtedy mocniej i słucha głębi ziemi.” Takim miejscem jest dla mnie kamienny dom, którego mury mają prawie sto lat. A drewniane gonty i dachówka, zostały wykonane ręcznie przez tamtejszych rzemieślników, na zamówienie twojego pradziadka Leona, w miejsce strzechy. Przed tym domem twój dziadek Nikodem posadził dwie lipy, które nazwał na pamiątkę naszych rodziców Irena i Tadeusz , którzy też tam przez wiele lat, lubili przyjeżdżać. Czuli się z tym miejscem związani, tak jak ja. Do tej pory jest to miejsce spotkań, jak wiesz całej naszej rodziny. ,, Są miejsca w, których nasza dusza doznaje ukojenia, choć są skromne, i są miejsca ,których nigdy nie nazwiesz domem, choć niczego w nich, nie brakuje” to cytat z książki Ewansa. 

Alicja: Dziękuje babciu, za wywiad.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz