środa, 16 listopada 2022

Łódzka Palestra - Prokuratura - Adwokaci - Łódź - Julianów - Judaika - 1949 - cz.6

 

                                  LISTA PERSONALNA DO MOICH SPRAW.

1/. Przyjaciel adwokat Aleksander R....c  sama Pani wie kto to jest: może porządny człowiek, może kanalia, może i szubrawiec /przepraszam Pani czułe ucho/..

2/. Adwokat Bernard B...a, sklejony z tymże R. , delikatnie powiedziawszy, syndelikonem, emanowanym przez "wysokie morale" R.. Pewno może nawet "kapo" obozowy, ale bez świadków.

3/. Adwokat maria Ł...a /dawniej mi przyjazna/, sklejona z nimi tym samym i może jeszcze czym innym. przecie opłaci się z takimi, co to w piłkę nożną i polityczną jednocześnie - w jednej drużynie grywali.

P.s. Na wyjezdnem a Łodzi jeden z notariuszów - poufnie, jako zastrachany przez reżim słaby człowiek - opowiedział mi następującą anegdotę w związku z moją sytuacją. - Adwokaccy i sędziowscy prawnicy sanacyjni przed wojną już nie podawali panu /znaczy mnie/ ręki, gdyż zbyt mocno bronił pan prawników żydów. Ci sami zgłaszali - też przed wojną - pretensje do adwokata Jerzego W łódzkiego /jest jeszcze adwokat Jerzy W...o. w Radomsku/, że obcuje przyjacielsko z R...m i innymi kolegami, pochodzenia żydowskiego. Zgadza się, czy nie? Obecnie, powiedział, mój rozmówca, faszyści żydowscy z łódzkiej Palestry / ze zmarłym nagle - może za mnie - adwokatem Z,, jako delegatem/ wyrażają zdziwienie, iż tenże adwokat R....c, jako "szara eminencja dopuszcza do zbytniej konfidencji i nawet faworyzuje /urzędowy mecz/ tegoż Jurka W. - Tutaj muszę zauważyć, że kochany Oleś R....c  w 1945 roku - gdy zjechała do niego żona W...o. z obozu, głodna i obdarta / jeszcze Jurek nie powrócił/ - zżymał się i klął do mnie, chociaż masy na volksdeutschach zarabiał, że musi wiele wydawać na żywienie, ubranie itp. tej Jurka żonie. Zeznam to pod przysięgą.

4/. Adwokat Edmund M....i , zdawałoby się, poważny i solidny i mój rówieśnik. Tymczasem ten, o mentalności carskiego oficera sprzed pierwszej wojny światowej, woli podrygiwać koło "szarej eminencji" R., niż pomyśleć o tym, że jest skończoną świnią wobec mnie, obecnie pyłka.

5/. Adwokat Henio F...n, też dawny i oddany przyjaciel, obecnie taka sama nikła świnka.

6/. Adwokat B...g zaistniał jako ministerialny dygnitarz i należy mu się, przecie był zdolny i przed wojną. Kocha bardzo swoją jedynaczkę córkę - też w porządku. Tylko dlaczego dopuszczał w 1945 roku, aby przebywała w deprawującym towarzystwie R...a Pamięta Pani w Grand Hotelu w 1945 roku - siadywała z nami na sali przy wieczornym posiłku. Pewnie dlatego, że zaprzyjaźnił się - pewno niesłusznie - po wojnie z R...m - nie odpowiedział mi na list, chociaż też przed wojną  podobne jak należy oceniał mnie.

7/. Pierwszy mój aplikant łódzki K...l, obecny prokurator, major wojskowy, urzędujący na kolei. Przyjął mnie wybitnie życzliwie i po przyjacielsku, gdy odwiedziłem go w moich tarapatach. Opowiedział mi, że również ma zatargi z Z...m - na tle przypisania do adwokatury ma wszelki wypadek. Obiecał udzielić mi pomocy, liczyłem na nią i wówczas nie zamierzałem opuścić łodzi i rujnować się do dna materialnie. Jednak - widocznie namówiony, znów zastraszony - i on zrezygnował i piłatowo umył ręce.

8/. Adwokat Aspis P...i , nawet komunista. przed wojną też znał mnie "dobrze". Gdy zwróciłem się do niego przy pomocy pułkownika Logi S...o, ówczesnego  I-go sekretarza W.K.P.P.R. w Łodzi, pomógł trochę formalnie, chociaż obiecywał przez telefon wiele. Wreszcie i on zastraszony przez powojenny faszyzm, chociaż komunista, zląkł się różnych pleców: nawet odmówił widzenia się ze mną. Proszę ich wszystkich powstydzić ode mnie - i podziękować za moje przedwojenne wyczyny dla nich.

    Na tych przykładach zakończę tą niezbyt "etyczną litanię", chociaż brak mi jeszcze wielu dawnych przyjaźniących się ze mną "izraelitów", obecnych senatorów sui generis, Łódzkich  senatorów, rdzennych "polaków" w litanii nie umieszczam. Jako kanalia - nawet z wyglądu i kryminalnych spraw, które im wytaczają. Większość na szczęście - nie wpada, chociaż powinni.

    W 1945 r. przyjechał z Częstochowy do mnie przedwojenny mój klient, zamożny włąściciel nieruchomości /nazwiskiem Kaliski/, gdzieś cudem ocalały. telefonował, że ma prywatną sprawę, że mu jednak ktoś w mieście zdążył wyjaśnić, że jestem już do niczego itp.., więc zastanowi się. Miał mnie odwiedzić, widocznie mu nie dali. Opajęczyli jak wielu innych ludzi dobrodusznych szeptanymi niedomówieniami. Jak zamierzali opajęczyć do dna i mnie samego.  - To też tylko łódzki fragment.

    W nowoczesnym sądownictwie Łodzi zaistniał po wojnie młody przybysz. Zaistniał on i w moich sprawach - ale dwulicowo. Zostawił mi w tym przedmiocie - po drodze swych czynności - aż dwa poważne dowody rzeczowe, jako - przepraszam - małointeligentny i słaby prawnik, skoro te dowody zostawił. Słaby prawnik widocznie i dlatego, ze prawo studiował bez etyki. Większość to czyniła i przed wojną i w wielu zawodach. Dlatego też za czasów sanacji i wyłącznie prawdziwi inteligenci posiadali etykę.. Posiadali ją również robotnicy, mało stykający się poza swą pracą z tzw. inteligencją, oraz chłopi z dalekich wsi, mało rozumiejący zepsucie miast. - Młodzieniec powyższy zdradził mnie haniebnie i brzydko. Zdekonspirował go poważny partyzant leśny i sekretarz ówczesny /1947r./ W.K.P.P.R. w Łodzi pułk. Loga S...i., do którego sztabu wcisnął się ten młodzian, jako prawnik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz