Wystarczyło troszeczkę dobrej woli....
Echo. 1937-05-13 R. 13 nr 132
BRZEZINY, dn. 13 maja. — Onegdaj w godzinach popołudniowych powracała samochodem z Brzezin delegacja Ochotniczej Straży Pożarnej z Koluszek, która bawiła w Brzezinach na uroczystościach, związanych z poświęceniem motopompy strażackiej. W Starych Koluszkach w aucie strażackim pękło sprzęgło, wobec czego auto zatrzymało się tuż przed młynem, stanowiącym własność ziemianina Topolewskiego, a dzierżawionym przez Stanisława Rogowskiego. Komendant straży koluszkowskiej M. Borwański udał się do właściciela majątku Stare Koluszki z prośbą, o pomoc. Okazało się jednak, że nie można było dostać tu kawałka pasa skórzanego, który można by użyć do reperacji auta. Wobec tego strażacy zaszli do młyna, zdążając od Rogowskiego, aby dał im pas transmisyjny. Rogowski odmówił, oświadczając, że gdyby straż jechała do pożaru chętnie oddałby pas wartości około 100 zł. Ponieważ jednak jest to tylko wycieczka, nie może ponosić tak znacznej straty. W tym czasie nadszedł oddział straży koluszkowskiej, powracający z Brzezin pieszo. Strażacy w liczbie około 30 na rozkaz ich kom. Borwańskiego weszli do młyna, aby siłą zabrać pas. Gdy Rogowski stawił opór pobito go i chciano wrzucić do wody. Sytuację uratował swym spokojem zastępca komendanta straży, który wraz z żoną młynarza pochwycił Rogowskiego i zamknął go w mieszkaniu. Strażacy usiłowali wyrąbać drzwi do mieszkania, ale Rogowski, który oprzytomniał, pochwycił za broń i zagroził strzelaniem. Po całym zajściu Rogowski złożył meldunek policji w Gałkówku, stwierdzając, że w czasie awantury skradziono mu z kieszeni marynarki 240 zł. w banknotach po zł. 20. Dochodzenie w opisanej sprawie jest w toku, przy czym, jak nas informują, wkroczył już prokurator.
Tak czytam to całe zdarzenie i się zastanawiam czy tam wszyscy byli trzeźwi. :D
OdpowiedzUsuń"Gdy Rogowski stawił opór pobito go i chciano wrzucić do wody. Sytuację uratował swym spokojem zastępca komendanta straży, który wraz z żoną młynarza pochwycił Rogowskiego i zamknął go w mieszkaniu."
Jak w dowcipie o Stalinie: a mógł zabić. ;-)