Echo. 1933-11-29 R. 9 nr 330
BURZA W KAMOCINIE. NIEZWYKŁA PRZYGODA AMELJI.
Gdy mój brzuszek zaczął się wdzięcznie a ponętnie zaokrąglać- wysunęły
się przed nim dwie alternatywy, przestać jeść i schudnąć, lub dalej jeść i
tyć. Lubię jeść. Przecież, gdy tylko
chwilkę się zastanowimy dojdziemy
wszyscy, jak jeden mąż i wszystkie żony do zgodnego wniosku, że właściwie
człowiek tylko po to żyje, aby jeść. Cały świat nie robi nic innego od wielu
lat jak tylko zastanawia się nad zagadnieniem aby każdy człowiek mógł
jeść tyle ile zechce. Wielka wojna dlatego tylko miała miejsce, że Niemcom
przyszedł apetyt na rosyjski kawior bez
cła i francuskie wina za fenigi. W rezultacie muszą się wprawdzie zadowolić
niemieckiem piwem, które sobie sami
nawarzyli ale ochota była i na to tylko po to miliony ludzi poległo w latach 1914- 1918 aby usiłować zrealizować chęć jednego narodu do zjadania przysmaków
innego narodu.
Dzisiejsze wszelkie wyczyny najrozmaitszych konferencyj maja na celu wyłącznie rozwiązanie kwestji jedzenia. Międzynarodowe obrady zbożowe zamierzały rozwiązać kwestje tego rodzaju, aby Chińczyk mógł jeść chleb z polskiej pszenicy, Afrykańczyk z pszenicy amerykańskiej. Kryzys polega na tem, że wielu ludzi nie może jeść tych rzeczy, na które ma apetyt. Radio wymyślono po to, aby muzyczka pomagała ludziom przy trawieniu. Naturalnie nie Polskie Radjo, które jest ponure jak grabarz na własnym pogrzebie i które w porze obiadowej wogóle milczy a przy kolacji poucza nas o mądrościach nawożenia gleby gliniastej.
Nie wierzcie ludziom, którzy powiadają: ach dla mnie jedzenie nie odgrywa najmniejszej roli Tak mówią tylko
ludzie, którzy mają chory żołądek i lekarz zabronił im przyjemnie się odżywiać, lub też cierpią na cukrzycę.
Zresztą co tu dużo gadać. Wiadomem jest ponad wszelką wątpliwość,
że człowiek głodny, względnie człowiek
jedzący bardzo skromnie jest zazwyczaj
w złym humorze, jest ponury jak program
Polskiego Radja i żołądkuje się o byle
głupstwo. Zupełnie inaczej układa swój
stosunek do życia człowiek, który lubi
jeść i który ma za co jeść. Taki człowiek jest jowialny, patrzy na świat i życie z uśmiechem, niczem się nie przejmuje, jest zawsze w dobrym humorze, uważa kobiety za zło, ale zło bardzo
przyjemne, stara się unikać małżeństwa,
pije wódkę gdyż jest życzliwie usposobiony dla państwa a więc i dla monopolu, nie narzeka nigdy na podatki, tylko po prostu ich nie płaci, to samo robi się z Kasą Chorych, słowem zachowuje się w życiu jak człowiek rozsądny.
W ZACISZNYM POKOIKU.
Panna. a w każdym razie niezamężna
Amelja Majer z Kamocin przeżyła niesamopwitą przygodę. Zaczęła się ta niezwykła i jedyna w dziejach ludzkości
przygoda zgoła niewinnie. Faktem jest że kantor i nauczyciel Kamocin, pan
Freilich zaprosił pewnego wieczoru
Amelię aby w pokoju odśpiewać z nią pieśni, które następnie miały być wykonane w towarzystwie całego kamocińskiego chóru. Samo zaproszenie nie było dziwne, gdyż Freilich często zapraszał do siebie „pojedyncze" chórzystki, by z dala od gwaru ludzkiego przerabiać z niemi na osobności poszczególne pieśni.
Zaczęło się od pieśni i to jest najdziwniejsze, nie bardzo wiadomo, na
czem się właściwie skończyło. W każdym razie przygoda ta zaważyła poważnie na życiu Ąmelji Majer - Podczas owej pierwszej wizyty Freilich poczęstował ją winem, które miało dziwnie
słodkawy i odurzający smak. I od owej chwili coś się zmieniło w życiu Amelji. Dzień w dzień zachodziła do Freilicha i długo u niego bawiła. Chodziła tam,
jak sama opowiada, pod jakimś wewnętrznym przymusem. Te długie i częste wizyty, przeciągające się niekiedy do późnej nocy, zwróciły uwagę co ciekawszych mieszkańców Kamocina, którzy poczeli bacznie przvglądać sie Amjlii i Freilichowi i wyciągać z ich wyglądu swoiste wnioski. Jak owi ciekawi
opowiadają, widzieli oni przez szpary okien mieszkania Freilicha niesłychane
rzeczy, nie licujące według ich niesłusznego zdania z godnością kantora i nauczyciela. W Kamocinie zawrzało jak w
kotle. Mieszkańcy podzielili się na dwa
obozy. Jeden potępiał z oburzeniem kantora, drugi twierdził, że to wszystko są
wymysły zawistnych. Żądano przeniesienia kantora do innej miejscowości. Sprawą zainteresował się wreszcie pastor i
konsystorz gminy. Pastor przeprowadził
w tej sprawie dochodzenie, w którego
świetle kantor Freilich okazał się winny.
Sąd Grodzki wysłuchał wyników dochodzeń pastora kamocińskiego i obrony pełnomocnika kantora i na tem tymczasem sprawę zakończył.
Niesamowite przygody Amelii Majer
będą we właściwym czasie podane, w
formie zakończenia ich, do wiadomości
czytelników krateczek.
Jerzy Krzecki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz