środa, 12 października 2022

Kalisz - Cmentarze ewangelickie - Heimatbote - 11/1963

 Czasopismo dla przesiedleńców niemieckich Heimatbote z listopada 1963 w większości był poświęcony cmentarzom ewangelickim na terenie centralnej Polski.

Cmentarze ziemi kaliskiej po 1945 r.

Podobnie jak w innych miejscach dawnej ojczyzny, cmentarze w Kalisch Land nie mogły być już po wojnie utrzymywane. Około 80 procent krewnych zmarłych uciekło po inwazji rosyjskiej, a pozostali Niemcy nie mieli możliwości zadbania o miejsca spoczynku.

Polski tłum najpierw zaatakował ogrodzenia cmentarzy. Skradziono ogrodzenie z całej tylnej części cmentarza w Stawiszynie/Stavensheim. Jedynie wzdłuż drogi pozostało ogrodzenie. Kto by chciał, chodziłby po grobach i cmentarz wyglądałby źle. W kolonii Zbiersk, w Przyraniu, Korzeniewie, Zamentach, Danowcu, Teodorowie i Kasale, a także w Radzanach i Aleksandrowie ogrodzenia znikały z cmentarzy z dnia na dzień, w zależności od potrzeb, chęci i siły Polaków. Drzewa, które jeszcze wieczorem były widoczne, rano również znajdowały się ścięte i już ich nie było. Były to "tanie ogniska domowe". Wiele cmentarzy w 1956 r. było ledwo rozpoznawalnych jako takie. W międzyczasie jednak ucisk Niemców ustąpił i w 1953 roku wraz z pastorem Kalischem Sachsem postarali się o oficjalne pozwolenie, postawienie ogrodzenia wokół cmentarza w Stawiszynie i kolonii w Zbiersku. Władze wyraziły zgodę. Niemcy wycięli kilka cennych drzew, które stały jeszcze na cmentarzu w Stawiszynie, sprzedali je, a pieniądze przeznaczyli na postawienie drucianego ogrodzenia wokół obu cmentarzy.

Według ostatnich wiadomości, tylko cmentarz w Stawiszynie jest jeszcze ogrodzony. W kolonii Zbiersk Polacy właśnie ponownie wykorzystali ogrodzenie. Tymczasem tu, jak wszędzie na niemieckich cmentarzach w ojczyźnie, większość zmarłych bezpiecznie spoczęła, a jeśli ktoś z tych nielicznych Niemców, którzy wytrwali, musi mieć miejsce w Bożej ziemi, to i tak jest złożony na starym skrawku ziemi, do starej łaty ziemi. 

H. Rau




Friedhöfe im Kalischer Land nach 1945

Wie anderswo in der alten Heimat, konnten auch ,im Kalischer Land die Friedhöfe nach dem Kriege nicht mehr gepflegt werden. Die Angehörigen der Toten waren nach dem Einmarsch der Russen zu etwa 80 Prozent geflüchtet und die dagebliebenen Deutschen hatten keine Möglichkeit, sich für die Ruhestälten einzusetzen.

Der polnische Pöbel machte sich zunächst über die Zäune der Friedhöfe her. So wurde von dem ganzen hinteren Teil des Friedhofs von Stawiszyn/Stavensheim der Zaun entwendet. Nur längs der Straße blieb die Einfriedung stehen. Es lief dann jeder, der Lust hatte, über die Gräber hinweg, und der Friedhof sah böse aus. In der Kolonie Zbiersk, in Przyranie, Korzeniew, Zamenty, Danowiec, Teodorow und Kasale sowie in Radzany und Alexandrów verschwanden die Zäune von den Friedhöfen jeweils über Nacht, je nach Bedürfnis, Lust und Kraft der Polen. Auch Bäume, die man abends noch gesehen hatte, fand man am Morgen abgehauen und verschwunden. Sie waren "billiger hausbrand". Viele Friedhöfe waren 1956 kaum noch als solche zu erkennen. Inzwischen halte die Unterdrücknug der Deutschen aber nachgelassen, und sie bemühten sich 1953, gemeinsam mit den Kalischer Pastor Sachs, um die behördliche Genehmigung, wenigstens wieder um den Friedhof von Stawiszyn und den von Kolonie Zbiersk einen Zaun zu ziehen. Die Behörden erteilten die Genehmigung. Die Deutschen fällten mehrere wertvolle Bäume, die noch auf dem Stawiszyner Friedhof standen, verkauften sie und erridIteten für das Geld um die beiden Friedhöfe wieder einen Drahtzaun.

Wie jüngste Nachrichten besagen, ist nur noch der Friedhof von Stawiszyn umzäunt. In Kolonie Zbiersk haben die Polen den Zaun eben wieder aufgebraucht. Inzwischen sind hier wie überall auf den deutschen Friedhöfen in der Heimat, die meisten Toten sicher zerfallen, und wenn von den ganz wenigen Deutschen, die ausgehalten haben, einer ein Plätzchen Gottes Erde haben muß, so Iegt man ihn auch heute noch in das alte Fleckchen Erde. 

H. Rau


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz