czwartek, 13 października 2022

Łódź - Małczew - Brzeziny - Bitwa o Łódź - Heimatbote - 11/1964

Każdy nowy materiał o Bitwie o Łódź jest dla mnie bardzo interesujący! W Heimatbote z listopada 1964 roku znalazłem ten materiał, zapraszam:                     


                                                        BITWA POD ŁODZIĄ

     Mija 50 lat od czasu, gdy w naszym rodzimym regionie rozegrała się jedna z najbardziej skomplikowanych bitew I wojny światowej, w której przez wiele tygodni walka toczyła się w tę i z powrotem, a szczęście zwycięstwa wahało się, aż w końcu przechyliło się na stronę niemieckich sztandarów i Niemcy mogli 6 grudnia 1914 roku wmaszerować do Łodzi, już półmilionowego miasta. Rosyjski atak na Niemcy, na co liczył głównodowodzący Mikołaj Nikołajewicz Pland oraz Francja i Anglia, nie doszedł do skutku.

Francja i Anglia miały nadzieję, została jednak udaremniona. Gdyby otoczonym już wojskom niemieckim nie udało się w listopadzie 1914 r. przebić do Brzezin i gdyby Grupa Armii Scheffer została zniszczona, między Strykowem a kolejną niemiecką pozycją na północny zachód od Łowicza powstałaby luka o długości 40 km, a do jej zamknięcia 24 listopada nie byłoby ani jednego niemieckiego żołnierza. Klęska byłaby wtedy prawdopodobnym losem 9 Armii rozmieszczonej w Polsce, a rosyjski "walec parowy" mógłby bez przeszkód przetoczyć się przez granice na Śląsk i Poznań! Genialnym posunięciem zakończyła się strategia Hindenburga, a skutecznie wsparli ją konfederaci austro-węgierscy, którzy z częścią swoich sił w tym samym czasie, a z drugą częścią by uniemożliwić przewadze rosyjskich mas marsz na północ. Bitwa o Łódź nie zakończyła się zniszczeniem wroga, mimo 78 tysięcy jeńców; mimo to Niemcy w tygodniach ciężkich walk okazały się silniejsze. Milczącymi świadkami listopadowo-grudniowych dni 1914 roku pozostają cmentarze wojskowe w regionie łódzkim, na czele z mogiłami pod Rzgowem. Pierwotnie groby wojenne były rozrzucone w dużej ilości po rozległym polu bitwy, ale lojalne koleżeństwo połączyło dzielnych poległych, zarówno przyjaciół jak i wrogów, i połączyło ich we wspólnych miejscach spoczynku. Przecież w trudnych walkach 50 lat temu życie straciło ponad 39 tysięcy odważnych ludzi, Niemców i Rosjan. Na szczęście zdecydowana większość poległych niemieckich bohaterów została zidentyfikowana z imienia i nazwiska, a mianowicie 9554. Niektóre z cmentarzy honorowych istnieją do dziś.

Poniżej prezentujemy zdjęcie cmentarza honorowego w Malczewie, około 5 km od Brzezin. Miejsce nie pozwala na bardziej szczegółową relację z bitwy o Łódź, ale trzy fragmenty mogą dać wyobrażenie o jej dzikości.


                                               BITWA O MALCZEW

      49 Dywizje Piechoty Rezerwowej i 3 Dywizje Piechoty Gwardii miały zająć kwatery poza Brzezinami 18.11.1914 r., ale zastały swoje miejsca zakwaterowania nadal w dużej mierze zajęte przez wroga. Stąd wszędzie toczyły się zacięte walki o nocne kwatery. 5 Pułk Pieszy Gwardii dopiero o północy zajął swoje miejsce zakwaterowania - Malczew. Jej kapitan v. Seeler poległ i niejeden dobry grenadier poszedł za nim na śmierć. W gwieździstej nocy pułk musiał odeprzeć trzy wściekłe kontrataki znacznie przeważających sił. O świcie zobaczyła ponad 800 martwych Rosjan leżących przed jej dywizjami; zdobyła jako jeńców 4 oficerów i 250 ludzi rannych. Co prawda budynki majątku i wsi Malczew były już przepełnione własnymi rannymi. -

To, że Rosjanie atakowali bez względu na ofiary już w I wojnie światowej, mimo że w bitwie brakowało jeszcze bolszewickiej surowości z lat 1941-45, ilustruje bitwa pod Adamowem opisana 20 listopada 1964 roku:

    Przyszli Rosjanie; przyszli z północy z wielkiego lasu, przyszli ze wschodu, a także z zachodu. Wybuchł wściekły szybki ogień ze wszystkich dział, karabinów i karabinów maszynowych. Ale przyszły w grubych brązowych masach. Wielu padło, ale brunatna masa parła do przodu niemal bez przerwy. Wschodni Prusacy mogli już zobaczyć białka oczu Sybiraków! Wróg znajdował się zaledwie sto kroków od kagańców (dział)! Ale działa ryczały; 50 metrów od lufy pociski wybuchały z ogromnym skutkiem i rozrywały rosyjskie linie. Potknęli się; cofnęli, a z przodu została tylko brunatna ściana trupów. Drugi, trzeci raz też Sybiracy zbliżyli się tylko na 50 metrów, po czym ich atak znów się załamał. Brązowa ściana rosła na wysokość. Ale - odparcie kolejnego ataku nie byłoby możliwe; ostatni nabój był załadowany, ostatni pocisk utknął w lufie pistoletu. Wróg był wszędzie dookoła; co miało się stać? Następnie, o godzinie 3 po południu, pojawił się adiutant pułku artylerii polowej 79, który w nocy przejechał przez zajęty przez Kozaków las Gałkowa i przez Karpin nawiązał kontakt z Gwardią. Dowództwo objął generał porucznik Litzmann; brygada miała wyjść na Wolę Rakową. I na szczęście, krótko po ostatniej napaści Rosjan, lekka mgła opadła jako kurtyna ochronna i umożliwiła niezakłócony wymarsz o zmierzchu.





                                              Brzeziny Zmarła niedziela 1914 r.

     Teraz pozwolimy wypowiedzieć się rodakom R. Saleskiemu i E. Schulzowi, relacjonującym ze swoich wspomnień bitwę o Brzeziny; jest to relacja ludzi z ludu:

Ldsm. Saleski tak rozpoczyna swoje sprawozdanie:

"Generał Litzmann leżał ze swoimi oddziałami bojowymi w Wilhelmswald (Borowo). Właśnie mył się, gdy oficer przyniósł wiadomość: "Generale, jesteśmy otoczeni!".

Generał Litzmann milczał przez chwilę, ale nagle odwaga wzięła górę i wybiegł na zewnątrz do swoich oficerów i wydał rozkaz, aby uformować kocioł wojsk, piechotę w środku, artylerię na zewnątrz, a tę ostatnią ostrzelać i jeszcze raz ostrzelać.

i wystrzelić ponownie. Generał wrócił do swojego mieszkania, a po około dwóch godzinach artyleryjskiego ostrzału krzyżowego Rosjanie wycofali się na zachodnią stronę. Po ciężkiej walce generał Litzmann odszedł, by pomaszerować na zachód. Posterunki ustawiono aż do Gałkowa; w Gałkowie

W samym Gałkowie od strony zachodniej znajduje się kościół katolicki, a obok niego folwark. W tej chacie sierżant Schweigert gotował ziemniaki w marynarce dla swoich towarzyszy, gdy otworzyły się drzwi i do środka weszło 18 Rosjan! Sierżant musiał oddać całą wędzoną kiełbasę, boczek, szynkę, na którą Rosjanie mieli ochotę, potem udało mu się wyskoczyć przez okno (wszystkie szyby były wybite) i uruchomić 3 karabiny maszynowe. Żaden Rosjanin nie uciekł! Sierżant Schweigert był w czasie II wojny światowej żandarmem w Brzezinach i często opowiadał tę historię.

Marsz i walka przebiegały przez Gałków do Malczewa, wzdłuż Winkelweg, ponieważ główna droga z Gałkowa do Brzezin była zajęta przez Rosjan, którzy byli również w lesie malczewskim. Generał Litzmann wbiegł w pułapkę, czyli prosto w wielką kupę Rosjan i wtedy naprawdę zaczęła się walka i krwawienie; każdy walczył za siebie, czy to oficer, czy muszkieter, bez różnicy. Bitwa była ciężka, straty duże. Generał Litzmann stracił w Malczewie w 1914 roku wielu swoich oficerów, wielu z nich miało tytuł hrabiego lub barona, mój brat widział trupy, a także wielu zabitych Kozaków. Po tej bitwie marsz kontynuowano w kierunku Brzezin. 2 km przed miastem generał musiał ściągnąć wojska do majątku Mroczkowizna; oddziały niemieckie ledwie odpoczęły, gdy Rosjanie znów przypuścili szturm i w ciężkiej walce musieli zostać pobici; cenny materiał Niemcy stracili. Mimo to jeszcze tego samego wieczoru dotarli do miasta Brzeziny.

Następnego dnia, Totensonntag 1914, Rosjanie zaatakowali z trzech stron. Cztery razy zostali odparci; za piątym razem nie doszli do niczego. Generał Litzmann próbował dokonać wyłomu w pobliżu kościoła luterańskiego na szosie strykowskiej w kierunku Strykowa. Przed kościołem luterańskim leżała niesłychana liczba zabitych i rannych; wszystkie domy do 250 m od kościoła były zajęte rannymi. Z niemieckim porucznikiem kwaterował niemiecki pastor Albert Wannagat. Kiedy powiedział "Do widzenia" i wyszedł za drzwi, wszedł rosyjski oficer, który pilnował domu. Oficer wszedł, by przeszukać dom! Obaj oficerowie zasztyletowali się nawzajem - w drzwiach pastora; a przecież byli luterańskimi współwyznawcami, bo rosyjski oficer pochodził z luterańskiej rodziny. Rosyjski oficer pochodził z bałtyckiej rodziny z Rygi! W każdą niedzielę przed I wojną światową pastor Wannagat przypominał swojemu zgromadzeniu o niedzieli śmierci w 1914 roku, jak krew płynęła w rynsztoku, a zgromadzenie opłakiwało wszystkie niewinne ofiary na kamiennym chodniku. Oddziały niemieckie w najtrudniejszych warunkach dotarły do Strykowa, tam pomaszerowały na zachód drogą zgierską. Pierwsza wieś na lewo od Strykowa nazywa się Smolige.

zakorzenili się. Tymczasem około 4000 Rosjan przyszło z Głowna do Strykowa i natknęło się na Niemców za wsią Smolige, zupełnie zaskoczonych; ich karabiny maszynowe natychmiast zaszczekały i w ciężkiej walce Rosjanie zostali pobici.

pokonany. Rosyjski żołnierz opowiadał później mojemu ojcu, jak to było z Rosjanami; był to przyjaciel mojego brata, z którym służył czynnie. Generał Litzmann odzyskał kontakt z jednostkami niemieckimi za Smolige.



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

                                                  DIE SCHLACHT BEI LODZ

50 Jahre ist es her, daß sich in unserem Heimatgebiet eine der verwickeltesten Schlachten des 1. Weltkrieges abspielte, bei der es wochenlang hin und her ging und das Siegesglück schwankte, bis es sich endlich doch den deutschen Fahnen zuwendete und die Deutschen am 6. 12. 1914 in Lodz, schon damals eine Halbmillionenstadt, einmarschieren konnten. Die russische Angriffsbewegung nach Deutschland hinein, wie sie der Oberbefehlshaber Nikolai Nikolajewitsch gepland und

Frankreich und England erhofft hatten, wurde vereitelt. Wäre damals im November 1914 der Durchbruch der bereits umzingelten deutschen Truppen nach Brzeziny nicht geglückt und wäre die Armeegruppe Scheffer vernichtet worden, so hätte zwischen Strykow und der nächsten deutschen Stellung nordwestlich Lowitsch eine Lücke von 40 km geklafft, zu deren Schließung am 24. November auch nicht ein einziger deutscher Soldat zur Verfügung stand. Niederlage wäre dann das wahrscheinliche Los der in Polen eingesetzten 9. Armee gewesen und die russische "Dampfwalze" hätte schon damals ungehindert über die Grenzen nach Schlesien und Posen hineinrollen

können! Ein glänzender Schachzug gelang der Hindenburgischen Strategie, und er wurde von den österreichisch-ungarischen Bundesgenossen wirksam unterstützt, die mit einem Teil ihrer Kräfte gleichzeitig zum Angriff schritten und mit dem anderen Teil

die überlegenen russischen Heeresmassen am Abmarsch nach Norden zu hindern versuchten. Die Schlacht um Lodz endete zwar, trotz der 78000 Gefangenen, nicht mit einer Vernichtung des Gegners; dennoch war Deutschland in dem wochenlangen

schweren Ringen der stärkere, der Siege geblieben. Stumme Zeugen der November-Dezember-Tage des Jahres 1914 sind noch heute die Soldatenfriedhöfe im Lodzer Raum, an der Spitze der Gräberberg bei Rzgow. Ursprünglich lagen die Kriegergräber in großen Mengen auf dem weiten Schlachtfeld zerstreut, aber treue Kameradschaft hat die tapferen Toten, Freund und Feind, zusammengetragen und auf gemeinsamen

Ruhestätten vereint. Waren es doch über 39000 tapfere Männer, die in den schweren Kämpfen vor jetzt 50 Jahren ihr Leben lassen mußten, Deutsche und Russen. Erfreulicherweise ist der weitaus größte Teil der gefallenen deutschen Helden namentlich festgestellt, nämlich 9554. Die Ehrenfriedhöfe bestehen z. T. noch.

Wir bringen hier die Aufnahme des Ehreinfriedhofs von Malczew, ca. 5 km von Brzeziny. Der Raum verbietet eine eingehendere Darstellung der Schlacht um Lodz, aber drei Ausschnitte mögen eine Vorstellung von ihrer Heftigkeit vermitteln.

                                                     DER KAMPF UM MALCZEW

      Die 49. Reserve- und 3. Garde-Infanterie-Division sollten am 18. 11. 1914 außerhalb Brzezinys Unterkunft beziehen, aber sie fanden ihre Unterkunftsorte zum großen Teil noch vom Feind besetzt. So kam es überall zu harten Gefechten um das Nachtquartier. Das 5. Garde-Regiment zu Fuß gelangte erst um Mitternacht in den Besitz seines Unterkunftsortes Malczew. Sein Hauptmann v. Seeler war gefallen und so mancher brave Grenadier ihm in den Tod gefolgt. In der sternklarer Nacht hatte das Regiment dann noch drei wütende, mit weit überlegenen Kräften geführte Gegenangriffe abzuwehren. Bei Tagesanbruch sah es mehr als 800 tote Russen vor seinen Steilungen liegen, 4 Offiziere und 250 Mann hatte es verwundet gefangen. Freilich waren die Gebäude des Gutes und Dorfes Malczew schon von eigenen Verwundeten überfüllt. -

Daß die Russen schon im 1. Weltkrieg ohne Rücksicht auf Verluste angriffen, wenngleich dem Kampf noch die bolschewistische Härte von 1941-45 fehlte, dafür als Beispiel das Gefecht bei Adamow am 20. 11. 1964:
    Es kamen die Russen; sie kamen von Norden her aus dem großen Walde, sie kamen von Osten und auch von Westen. Ein rasendes Schnellfeuer aus allen Geschützen, aus Gewehren und Maschinengewehren brach los. Doch sie kamen in dicken braunen Massen. Viele fielen; die braune Masse aber drängte schier unaufhaltsam vorwärts. Schon sahen die Ostpreußen das Weiße in der Sibirier Augen!. Hundert Schritt nur noch war der Feind von den Mündungen (der Gewehre) entfernt! Aber die Geschütze brüllten; 50 Meter vor dem Rohr zerbarsten die
Geschosse mit ungeheurer Wirkung und zerfledderten die russischen Linien. Sie stutzten; sie gingen zurück, und nur ein brauner Wall von Leichen blieb vor der Front. Auch ein zweites, ein drittes Mal ~amen die Sibirier nur bis auf 50 m heran, dann brach ihr Angriff immer wieder zusammen. Der braune Wall wuchs in die Höhe. Doch - noch einen Angriff abzuschlagen wäre nicht möglich gewesen; die letzte Patrone war geladen, das letzte Geschoß steckte im Geschützrohr. Rings-um der Feind; was sollte werden? Da erschien um 3 Uhr nachmittags der Adjutant des Feldartillerie-Regiments 79; er war in der Nacht durch den von Kosaken besetzten Wald von Galkow geritten und hatte über Karpin Verbindung mit der Garde gewonnen. Generalleutnant Litzmann hatte den Befehl übernommen; die Brigade sollte nach Wola Rakowa ausweichen. Und zum Glück senkte sich kurz nach dem letzten Ansturm der Russen leichter Nebel als schützender Vorhang herab und ermöglichte in der Abenddämmerung den ungestörten Abmarsch.

                                                  Brzeziner Totensonntag 1914

Jetzt lassen wir die Landsleute R. Saleski und E. Schulz zu Wort kommen, die aus ihren Erinnerungen über den Kampf um Brzeziny berichten; es ist die Darstellung von Männern aus dem Volke:

So beginnt Ldsm. Saleski seinen Bericht:

"General Litzmann lag mit seinen Kampftruppen in Wilhelmswald (Borowo). Er war gerade am Waschen, als ein Offizier die Meldung brachte: "Herr General, wir sind umzingelt!"

General Litzmann war erstmal ganz still, auf einmal packte ihn der Mut, er lief nach draußen zu seinen Offizieren und gab den Befehl, die Truppen kesselförmig aufzustellen, Infanterie drinne, Artillerie draußen und letzterer gebot er, Feuer

und nochmals Feuer zu geben. Der General begab sich in seine Wohnung zurück, und nach ungefähr zwei Stunden Artillerie-Kreuzreuer zogen sich die Russen an der Westseite zurück. Nach schwerem Kampf ist General Litzmann zum Marsch nach Westen aufgebrochen. Vorposten waren bis Galkow durch aufgestellt; in Galkow

selbst steht auf der westlichen Seite eine katholische Kirche und daneben ein Bauernhäuschen. In diesem Häuschen kochte Feldwebel Schweigert gerade Pellkartoffeln für seine Kameraden, als sich die Tür öffnete und 18 Russen reinkamen! Der Feldwebel mußte alle geräucherte Wurst, Speck, Schinken hergeben, worauf die Russen scharf waren, dann gelang es ihm, aus dem Fenster zu springen (alle Scheiben waren kaputt) und 3 Maschinengewehre in Gang zu bringen. Kein Russe kam davon! Feldwebel Schweigert ist im 2. Weltkrieg Gendarmerie in Brzeziny gewesen und hat es oft erzählt.

Der Marsch und Kampf zog sich über Galkow nach Malczew und zwar den Winkelweg hin, denn die Hauptstraße von Galkow noch Brzeziny war von den Russen besetzt, die auch im Malczewer Wald lagen. General Litzmann lief in eine Falle, d. h. gerade auf den großen Haufen Russen und da ging das Kämpfen und Bluten erst richtig los; jeder kämpfte für sich, ob Offizier oder Musketier, kein Unterschied. Der Kampf war schwer, die Verluste groß. General Litzmann hot viele seiner Offiziere in Malczew 1914 verloren, viele trugen den Titel Graf oder Baron, mein Bruder hot die Leichen gesehen und auch die vielen toten Kosaken. Nach diesem Gefecht ging der Marsch Richtung Brzeziny weiter. 2 km vor der Stadt mochte der General beim Gute Mroczkowizna holt; die deutschen Truppen hatten sich kaum zur Ruhe gelegt, als schon wieder die Russen heranstürmten und in schwerem Kampf zurückgeschlagen werden mußten; wertvolles Material ging den Deutschen verloren. Dennoch erreichten sie noch am selben Abend die Stadt Brzeziny.

Am nächsten Tag, Totensonntag 1914, griffen die Russen aus drei Richtungen an. Viermal wurden sie zurückgeschlagen; beim fünften Mal stießen sie ins Leere. General Litzmann versuchte nämlich eine Absetzbewegung in der Nähe der lutherischen Kirche auf die Strykower Straße nach Strykow zu. Vor der luth. Kirche lagen unheimlich viele Tote und Verwundete; olle Häuser bis 250 m von der Kirche wurden mit Verwundeten belegt. Beim deutschen Pastor Albert Wannagat war ein deutscher Leutnant einquartiert. Als er "Auf Wiedersehen" sagte und zur Tür hinausging, kam ein russ. Offizier herein, um das Haus zu durchsuchen! Die beiden Offiziere hoben sich gegenseitig erstochen - beim Pastor vor der Tür; dabei waren sie lutherische Glaubensgenossen, der russ. Offizier stammte nämlich aus einer baltischen Familie in Riga! Jeden Totensonntag noch dem 1. Weltkrieg. erinnerte dann Pastor Wannagat seine Brzeziner Gemeinde an den Totensonntag von 1914, wie da das Blut im Rinnstein floß, und die Gemeinde trauerte um all die unschuldigen Opfer auf dem Steinpflaster. Die deutschen Truppen erreichten unter den schwierigsten Verhältnissen Strykow, dort marschierten sie auf der Zgierzer Straße nach Westen. Das erste Dorf links von Strykow heißt Smolige, dicht hinter Smolige liegt ein kleiner Hügel, dahinter verschanzten sie sich. Unterdes kamen ca. 4000 Russen von Glowno nach Strykow und stießen hinter dem Dorf Smolige völlig überrascht auf die Deutschen; deren Maschinengewehre bellten sofort los und in schwerem Kampf wurden die Russen geschlagen. Ein russischer Soldat erzählte später meinem Vater, wie es bei den Russen aussah; er war ein Freund meines Bruders, mit dem er zusammen aktiv gedient hatte. General Litzmann bekam hinter Smolige wieder Verbindung mit deutsch Einheiten.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz