Der Heimatbote - 6/1967
Przyjaciel z Andrzejowa ✞
Rolnik i lider Andrzejowskiego Chóru Puzonowego Reinhold Kriese został nagle odwołany. Zmarł 3 marca w wyniku poważnego wypadku przy pracy. 62-latek urodził się 7 marca 1905 r. jako szóste dziecko rolnika Rudolfa Kriese i jego żony Pauline z domu Roth w Andrzejowie. Młodość upłynęła mu na nauce w szkole podstawowej i konfirmacji oraz intensywnej pracy w gospodarstwie ojca. Szczególnym epizodem jego młodości była służba wojskowa w 4 Pułku Artylerii Polskiej w Łodzi, gdzie został przydzielony do orkiestry i w ciągu półtora roku awansował do stopnia barytonisty. Po powrocie ze służby wojskowej do gospodarstwa rodziców nadal poświęcał się grze na instrumentach muzycznych, którymi na niemieckiej wsi były puzony. Stał się duszą i motorem Andrzejowskiego Chóru Puzonowego i został jego dyrygentem. Jeśli jego rodzimy chór puzonowy stał się zarejestrowanym stowarzyszeniem, miał świetlicę, zorganizował poświęcenie sztandaru i założył bibliotekę, to w dużej mierze było to zasługą zmarłego. Kriese żył jako człowiek spokojny i cichy; nigdy nie padło z jego ust pochopne słowo. W 1935 r. znalazł partnerkę w osobie Selli Müller i przez 32 lata dzielił z nią szczęście i nieszczęście.
Wypędzenie sprowadziło K. w okolice Lipska. Wydzierżawił 80-hektarowe gospodarstwo, ale w pobliżu kopalni węgla brunatnego, która coraz bardziej zagłębiała się w jego ziemię. Kiedy powstały kolektywne gospodarstwa rolne (LPG), kilkakrotnie proponowano mu stanowisko lidera, ale odmówił. - Ksiądz Lipski wygłosił mowę pogrzebową; znał zmarłego z czasów jego urzędowania w Andrzejowie (około 1929 r.). Chwalił jego zasługi dla chóru puzonowego i chęć pomocy, którą przypłacił życiem. Krótko przed śmiercią wysłał pozwolenia na pobyt do wszystkich swoich krewnych na Zachodzie - z okazji 62. urodzin. Krewni przyjechali - ale na jego pogrzeb! W głębokim smutku pozostała jego żona, syn, który zarządza majątkiem państwowym w Berlinie Wschodnim, oraz córka, która jest asystentką medyczną. - Ziemia ojczysta nie została ci dana, ale niebo Boże będzie łukiem nad twoim kopcem pogrzebowym aż do dnia, w którym będziesz mógł wejść do lepszej ojczyzny. Erich Kriese
Ein Andrzejower Heimatfreund ✞
Plötzlich abberufen wurde der Landwirt und Leiter des Posaunenchors von Andrzejow, Reinhold Kriese. Er starb am 3. 3. an den Folgen eines schweren Betriebsunfalles. Der knapp 62 jährige wurde am 7. 3. 1905 als sechstes Kind des Landwirts Rudolf Kriese und seiner Frau Pauline geb. Roth in Andrzejow geboren. Er erlebte seine Jugend mit Volksschule und Konfirmation und viel Arbeit auf dem Hofe seines Vaters. Die besondere Episode seiner jungen Mannesjahre war der Militärdienst beim 4. poln. Artillerie-Regiment in Lodz; hier wurde er dem Orchester zugeteilt und rückte im Verlauf von anderthalb Jahren bis zum Baritonisten auf. Nach der Rückkehr vom Militärdienst auf den elterlichen Hof widmete er sich weiterhin den Musikinstrumenten, die in einem deutschen Dorf die Posaunen waren. Er wurde Seele und Motor des Andrzejower Posaunenchors und zu dessen Dirigenten berufen. Wenn sein heimatlicher Posaunenchor ein eingetragener Verein wurde, ein Vereinslokal besaß, eine Fahnenweihe veranstaltete und eine Bücherei anlegte, so ist dies zum größten Teil ein Verdienst des Verstorbenen gewesen. Kriese lebte als ein ruhiger und friedfertiger Mensch; nie ist ein unbesonnenes Wort über seine Lippen gegangen. Im Jahre 1935 hatte er in Selli Müller seine Lebensgefährtin gefunden und hat mit ihr 32 Jahre lang Glück und Unglück geteilt.
Die Vertreibung verschlug K. in die Nähe von Leipzig. Er pachtete einen Hof von 80 Morgen, jedoch in der Nähe einer Braunkohlengrube, die sich immer weiter in sein Ackerland hineinfraß. Als die Kolchosen (LPGs) gebildet wurden, wurde ihm mehrmals der Posten eines Leiters angetragen, doch verzichtete er. - P. Lipski hielt die Grabrede, er kannte den Heimgegangenen noch von seiner Amtszeit in Andrzejow her (um 1929). Er würdigte seine Verdienste um den Posaunenchor und seine Hilfsbereitschaft, die er zuletzt mit dem Leben bezahlte. Er hatte kurz vor dem Tode noch Aufenthaltsgenehmigungen an alle Verwandten im Westen geschickt - zur Feier seines 62. Geburtstages. Die Verwandten kamen - jedoch zu seiner Beerdigung! In tiefstem Schmerz blieben die Gattin, ein Sohn, der bei Ostberlin Staatsgüter verwaltet, und eine Tochter, die med. Assistentin ist, zurück. - "Heimaterde ward dir nicht vergönnt, doch Gottes Himmel wölbe sich auch hier über deinem Grabeshügel bis zu dem Tage, da du in die bessere Heimat eingehen kannst. Erich Kriese
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz