czwartek, 5 czerwca 2025

Herbert Höft - Turbulente Zeiten - Witkowice - Egzekucja - 1943

 Tłumacząc książkę profesora Herbert Höfta - Turbulente Zeiten na stronach 59-60 znalazłem tekst informujący o egzekucji 10 mieszkańców Witkowic. Nie znałem wcześniej tej tragicznej historii. Liczę, że koledzy działający w Brzezinach, Gałkowie czy też Koluszkach, pomogą w bliższym jej poznaniu. Chociażby informacja, gdzie znajdują się mogiły pomordowanych?


                                             ŚRODKI KARNE W 1943 R.

W nieco oddalonej małej wiosce Witkowice za miejscowością Zielona Góra polski rolnik nie zgłosił posiadania świni i sądził, że może ją potajemnie zabić bez pozwolenia. Albo został zadenuncjowany, albo przypadkiem żandarm chciał przeprowadzić kontrolę w domu i akurat trafił na moment rozbioru zwierzęcia. Co teraz? Zgłoszenie byłoby równoznaczne z wyrokiem śmierci. W desperacji rolnik uderzył siekierą i żandarm zginął na miejscu. Sąsiedzi pomogli mu zakopać ciało w lesie. Nie minęło dużo czasu, zanim znaleziono ciało zaginionego żandarma. Niemieccy okupanci już dawno ustanowili zasadę: za jednego zabitego Niemca – dziesięciu zabitych Polaków. W ramach zadośćuczynienia aresztowano dziesięciu zupełnie niewinnych Polaków. Folksdojcze, którzy ze względu na swój wzrost zostali przydzieleni do SS, zostali wybrani do plutonu egzekucyjnego. Nikt nie odważył się odmówić udziału. Aby złagodzić ich sumienie, powiedziano im, że będą strzelać w grupie. Tylko jeden miałby ostrą kulę w przekazanej mu naładowanej broni. Pozostali mieli tylko ślepe naboje. Ale wszyscy musieli celować dokładnie. Wśród wskazanych był również syn naszego dobrego sąsiada, który nie skrzywdziłby nawet muchy. On również musiał podjąć decyzję: „Jeśli mam ostrą kulę, celuję niecelnie, a ofiara nie padnie, to ja zostanę uznany za osobę która odmówiła wykonania rozkazu”. Potem powiedział: „Mam nadzieję, że moja kula nikogo nie trafiła”. Zginął później na froncie wschodnim. Kiedy kilka miesięcy później członek partii w mundurze przekazał rodzicom wiadomość, że jego młodszy brat również zginął za Führera, naród i ojczyznę, matka wściekła wygnała mundurowego z podwórka, krzycząc i przeklinając. W tym czasie władze nie odważyły się podjąć żadnych działań przeciwko matce.

Jeden z wielu członków rodziny Patzerów z naszej wsi, który ze względu na wiek nie został powołany do Wehrmachtu, również został zmuszony do udziału w tej akcji rozstrzeliwania. W styczniu 1945 roku, zaraz po rozpoczęciu wielkiej ofensywy Armii Czerwonej i wycofaniu się Wehrmachtu z naszej wsi, został pierwszym mieszkańcem wsi zabitym przez Polaków.


Bei der Übersetzung des Buches „Turbulente Zeiten“ von Professor Herbert Höft fand ich auf den Seiten 59-60 einen Text über die Hinrichtung von 10 Einwohnern von Witkowice. Diese tragische Geschichte war mir bisher nicht bekannt. Ich hoffe, dass meine Kollegen aus Brzeziny, Gałków oder Koluszki dabei helfen können, mehr darüber zu erfahren. Zum Beispiel, wo sich die Gräber der Ermordeten befinden?

                                STRAFMAßNAHMEN 1943

In dem etwas abgelegenen kleinen Dorf Witkowice hinter dem Ort Grünberg, hatte ein polnische Kleibauer ein Schwein nicht angemeldet und glaubte, es heimlich ohne Genehmigung schlachten zu können. Entweder wurde er angezeigt oder es geschah zufällig, dass der Gendarm eine Kontrolle im Haus durchführen wollte und genau zur Fleischverarbeitung ins Haus kam. Was nun? Eine Anzeige wäre ein sicheres Todesurteil gewesen. In seiner Not schlug der Bauer mit der Axt zu und der Gendarm war auf der Stelle tot. Nachbarn halfen ihm, die Leiche im Wald zu vergraben. Es dauerte nicht lange und die Leiche des vermissten Gendarmen wurde gefunden. Die reichsdeutschen Besatzer hatten schon lange vorher eine Regel aufgestellt: für eine toten Deutschen – zehn tote Polen. Als Sühne wurden zehn völlig unschuldige polnische Männer verhaftet. Volksdeutsche, die wegen ihrer körperlichen Größe der SS zugeordnet waren, wurden zur Erschießung verpflichtet. Keiner traute sich, die Teilnahme zu verweigern. Für die moralische Entlastung sagte man ihnen, dass się in Gruppen schießen würden. Nur einer hätte eine scharfe Kugel im übergebenen geladenen Gewehr. Die anderen hätten nur Platzpatronen. Aber alle müssten genau zielen. Unter den Verpflichteten war auch unserer seelensguter Nachbarssohn, der keiner Fliege etwas zuleide tun konnte. Auch er musste eine Entscheidung fällen: ”Wenn ich die scharfe Kugel habe, und ich daneben ziele und der Delinquent fällt nich tum, dann bin ich als Befehlsverweigerer dran.” Er sagte danach: ”Hoffentlich hat meine Kugel keinen getroffen.” Er ist später an der Ostfront gefallen. Als Monate später ein Parteimann in Uniform den Eltern die Nachricht überbrachte, das auch sein jüngerer Bruder für Führer, Volk und Vaterland gefallen war, hatte die Mutter wutentbrannt den Uniformierten schimpfend und schreiend vom Hof gejagt. Zu dieser Zeit trauten sich die Machthaber nicht mehr, gegen die Mutter Maßnahmen zu ergreifen.

Einer von den zahlreichen Patzer Familien unseres Dorfes, der wegen seines Alters nicht mehr zur Wehrmacht gezogen wurde, war zu dieser Erschießungsaktion auch verpflichtet worden. Im Januar 1945, gleich nachdem die Rote Armee ihre große Offensive gestartet und die Wehrmacht unserer Dorf geräumt hatte, wurde er als Erster im Dorf von den Polen umgebracht.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz