PRACA WYPOCZYNEK STOSUNKI SPOŁECZNE
Codzienna praca mieszkańców
Olechowa, jak w każdej
wsi. Od roku 1820
gdy wykluwała się
Łódź przemysłowa, życie mieszkańców
Olechowa odmieniło się, zniknął
problem nadmiaru siły roboczej. Dorastające pokolenie
mogło zatrudnić się, w
powstających fabrykach.
Byli chętnie zatrudniani, z powodu
znajomości języka niemieckiego.
Powstała też możliwość, zbywania produktów rolnych, za całkiem godziwą zapłatę. Pojawili się /mleczarze/ bardziej przedsiębiorczy rolnicy. Skupowali produkty rolno -spożywcze, sprzedając w mieście, zarabiając na tym. W tym czasie pojawił się taki dowcip:
Kiedy gospodarz je rosół ? - Ano wtedy, kiedy jest chory, albo kura jest chora.
Pracę
dawała też Huta
Szkła w Olechowie, ale
gdzie była tego nie wiem. W aktach metrykalnych pojawia
się zapis: Towarzysz z
Huty.
Coś dla ekologów, w
owym czasie nie
było nawozów sztucznych.
Jedynym nawozem był
obornik bydlęcy, oraz fekalia z ubikacji. Stosowano je w sadach, na łąkach i polach. Wylewano je na pola, w
okresie zimowym.
Najdorodniejsze i najsmaczniejsze były
maliny, zasilane tym
nawozem.
Ponieważ w owym czasie Widzew nie był skanalizowany, ubikacje opróżniali okoliczni rolnicy. Mieli specjalne beczkowozy konne. Wolno im było wjeżdżać do miasta, od godz.22 do 5-tej rano. Policja stała pod mostem na ul. Rokicińskiej. Zawartość wylewano na pola. Jeszcze w latach 60-tych, ubiegłego wieku, idąc do pracy, polami z Olechowa w kierunku Augustowa, spotykałem takie pojazdy. Zbliżając się do Augustowa czuć było specyficzny zapach z tuczarni świń.
Dodatkowy dochód uzyskiwano od tak zwanych letników. Dorabiający się mieszkańcy Łodzi coraz liczniej starali się, spędzać czas wolny poza miastem. Gospodarze udostępniali im swoje mieszkania. Najwięcej letników przyjmowały wioski, leżące przy linii kolejowej; Łódź-Koluszki. Wiśniowa Góra została zdominowana przez ludność żydowską. Dla nich wybudowano wille i stworzono przemysł rozrywkowy.
W Olechowie u gospodarza Najmana, był plac na zabawy taneczne, jakieś trzysta metrów w stronę Andrzejowa. Od ul. Transmisyjnej. Były loterie fantowe, strzelanie z kuszy do gwiazdy. Ostatnią zabawą na której byłem, to było wtedy, kiedy Węgrzy mieli najlepszą drużynę piłkarską. Wstawiono radio w otwarte okno, przerwano zabawę i wszyscy słuchali transmisji
W każdą niedzielę przed południem, grała kapela /Dzierżanowskiego / Kolega miał psa, on też słuchał muzyki, wychodził z domu, kiedy kapela przestała grać. Z soboty na niedzielę, po godzinie 22 grała orkiestra Cajmera. Grali utwory taneczne. Utarło się powiedzenie:
Zagrywasz jak Cajmer o północy Po wybudowaniu remizy strażackiej, jakieś 500 m od szkoły, w kierunku Andrzejowa, tam odbywały się imprezy rozrywkowe.
Ulica Transmisyjna, teraz od ul. Zakładowej do ul. Rokicińskiej, była wtedy drogą z Wiskitna do Mileszek. Wiskitno należało do parafii Mileskiej Uczestnicy pogrzebu wracając do domu zatrzymywali się w karczmie, teraz ul. Zakładowej, na stypę pogrzebową.
Karczma była dochodowa. Właściciel chciał kupić folwark, żona nalegała by pieniądze dać do Banku Carskiego. Wybuchła rewolucja 1917 roku, wszystko stracili.
Droga stała się
/ślepą / po wybudowaniu
przez Niemców, stacji kolejowej; Łódź – Olechów. W
latach; 1941 -44. Przed
drugą wojną światową, komunikacja mieszkańców
Olechowa z Łodzią
była utrudniona. Najkrótsza droga, od
cmentarza polami do
ulicy Rokicinskiej. Rowery były
rzadkością. Często dwie
osoby jechały na przemian.
Osoba jechała, wyprzedzała biegnącą
osobę, zostawiała rower i
biegła dalej. i.t.d.
Mieszkańcy Olechowa, tego bliżej Andrzejowa, nazywani przez pozostałych olechowian : żebraczym końcem /Bettelende / mieli ułatwiony dojazd do miasta. Na potrzeby kolei Łódzkiej, kursował pociąg osobowy, który rozwoził pracowników kolei. Mogli z niego korzystać okoliczni mieszkańcy. Był to tak zwany; PENDEL czyli wahadło. Po wojnie pociąg służbowy kursował od stacji kol. Łódź – Kaliska przez Łódź – Chojny, Czerwony Krzyż /teraz Olechów-Zachód / Łódź - Olechów wschód, Andrzejów - Szosa, Wiączyń, Janów – Wagonownia, Łódź – Widzew, Niciarniana, Łódź – Fabryczna.- Czerwony Krzyż, dlatego że w czasie wojny, tam przywożono, rannych żołnierzy niemieckich z frontu wschodniego, których dalej rozwożono samochodami, do łódzkich szpitali. Były tam dwa baraki, takie jak na Przylesiu, blisko torów, od strony Wiskitna. Po wojnie mieszkały tam rodziny kolejarskie. Przystanek kolejowy na Wiączyniu zlikwidowano w latach, 80-tych, po wypadku jaki zdarzył się w niedzielny wieczór, kiedy pociąg zabił trzy osoby.
Olechów przeżywał też pożary. Linia zabudowy, wschód- zachód, sprzyjała rozprzestrzenianiu się ognia, oraz drewniana zabudowa i słomiane dachy. W czasie pierwszej wojny światowej kiedy wojska niemieckie, nacierały na Olechów, od strony Wiskitna, na broniące Olechowa dywizje syberyjskie, też nie obyło się bez pożarów.
Mieszkanka Olechowa, p. Szczybiecka, która przeżyła ten bój, opowiadała, że wcześniej, ostrzeżono ich że będzie bitwa. Mieszkańcy mieli ukryć inwentarz a sami mieli schować się do piwnic. Przeważnie spalone domy drewniane, kryte słomą, odbudowano z cegły czerwonej, kryte gontem, dachówką lub papą. Chwaliła czasy zaboru Rosyjskiego. Rokicińską pędzono stada bydła, jedzenie było bardzo tanie. Opowiadała o konkurencji w branży mięsnej. Polak na Widzewie miał sklep mięsny. Wszyscy kupowali u niego. W pobliżu sklep mięsny, otworzył Żyd. Ludzie dziwili się że w takim miejscu to uczynił. Żyd sprzedawał wyroby taniej, to Polak zrobił to samo. Ale on ciągle obniżał ceny. Polak nie dał rady, zamknął sklep, aby nie zbankrutować. Wówczas Żyd podniósł ceny. Mógł tak tanio sprzedawać, bo dostał wsparcie, od Gminy Żydowskiej.
To była nieuczciwa
konkurencja. Znane też
było powiedzenie; Wasze ulice, nasze
kamienice.
Mój sąsiad skomentował
to tymi słowami; Żydzi zawsze
będą lepsi od
nas, Co kupuje ojciec kiedy urodzi
mu się syn? Taczuszkę i
szpadelek, aby zaprawiał się
do roboty. A a co kupuje Żyd
? Patyczki aby
nauczył się liczyć.
Stację kolejową, Łódź- Olechów, budowali więźniowie z Radogoszcza, Żydzi, jeńcy radzieccy, Polacy. Byli też jeńcy angielscy, lotnicy, zestrzeleni nad Francją. Rosjanie z głodu jedli trawę.
Żydzi idąc do
pracy przez Olechów, wpadali do
zabudowań, wyjadając
jedzenie przygotowane dla
świń. Anglicy nie
pracowali, spacerowali po wsi, często
w kurniku zamiast
jaj, znajdowano, czekoladę
lub kawę. Po
wojnie, Anglicy pozostawili po
sobie, stertę zardzewiałych puszek
po konserwach, które załadowano
na kilka samochodów
ciężarowych i wywieziono
na złom.
Krótką historię związaną z bitwą o Anglię, opowiedział mi p. Lubarski z Andrzejowa, którego dziadek mieszkał w Andrespolu. Opowiedział mi o lotnikach Niemieckich, którzy byli ranni podczas bitwy o Anglię. Leczenie i rekonwalescencję odbywali w Wiśniowej – Górze. Na wieść o kolejnej śmierci kolegi, kultywowali taki obyczaj; Miskę z wodą stawiali na stole w niej zapalona świeca. Siadali przy stole wspominając kolegę.
Przy ul. Zakładowej na wysokości lokomotywowni, wybudowano osiedle dla kadry kolejarskiej, mieli własny sklep i stołówkę. Komendant budowy stacji kolejowej, mieszkał w Willi przy ul. Zakładowej z obszernym ogrodem. Teraz Nr.147
Nie było dwóch
pierwszych bloków, które wybudowało
PKP w latach
60-tych.
Na tym placu
gdzie teraz jest
pomnik, stała szubienica lub
szubienice. W każdą sobotę, spędzano tam,
okolicznych mieszkańców, aby przyglądali
się egzekucji.
Esesman wygłaszał mowę. Każdy kto sprzeciwi się władzy, będzie sabotował pracę, pracował niewydajnie i.t.p., będzie ukarany. Następnie wieszano nieszczęśników. Było ich od kilku do kilkunastu. Byli to więźniowie zatrudnieni przy budowie stacji kolejowej, przeważnie Żydzi.
Na moje pytanie
gdzie ich grzebano, nie
znał odpowiedzi, ten
świadek miał wtedy
16- lat.
Przylegający do drogi
las, nazywał się
wtedy; Juden-Wald. /Las- Żydowski
/
Po wojnie, willę komendanta
budowy stacji kolejowej, Łódź- Olechów przejął, polski komendant. P. Spychalska z Ustronia
która mi to
opowiedziała, była gospodynią u
niego.
Tego dnia przynieśli z Juden- Waldu dużo grzybów. Obrała je i sporo było grzybów robaczywych. Komendant obejrzał te grzyby i zarządził; Robaczywe damy gościom, zdrowe zjemy my.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
ARBEIT FREIZEIT SOZIALE BEZIEHUNGEN
Die tägliche Arbeit der Einwohner von Olechów, wie in jedem Dorf. Ab 1820, als die industrielle Entwicklung einsetzte, änderte sich das Leben der Einwohner von Olechów, und das Problem des Arbeitskräfteüberschusses verschwand. Die heranwachsende Generation konnte sich in den entstehenden Fabriken selbst beschäftigen.
Aufgrund ihrer Deutschkenntnisse waren sie leicht zu beschäftigen.
Es ergab sich auch die Möglichkeit, landwirtschaftliche Produkte für einen angemessenen Lohn zu verkaufen. Es gab mehr unternehmungslustige Bauern. Sie kauften landwirtschaftliche Erzeugnisse und verkauften sie in der Stadt, um einen Gewinn zu erzielen. In dieser Zeit entstand auch ein solcher Scherz:
Wann isst ein Bauer Brühe? - Nun, wenn er krank ist, oder wenn das Huhn krank ist.
Es gab auch Arbeit in der Glashütte in Olechów, aber ich weiß nicht, wo das war. In den metrischen Aufzeichnungen gibt es einen Vermerk: Genosse aus der Glashütte.
Etwas für die Umweltschützer: Damals gab es noch keine Kunstdünger. Der einzige Dünger war Rindermist und Toilettenfäkalien. Diese wurden auf Obstgärten, Wiesen und Felder ausgebracht. Sie wurden im Winter auf die Felder geschüttet. Himbeeren, die mit diesem Dünger gedüngt wurden, waren die reifsten und schmackhaftesten.
Da Widzew damals noch nicht über eine Kanalisation verfügte, wurden die Toiletten von den örtlichen Bauern geleert. Sie hatten spezielle, von Pferden gezogene Fässer. Von 22 Uhr abends bis 5 Uhr morgens durften sie die Stadt betreten. Die Polizei stand unter der Brücke in der Rokicinska-Straße. Der Inhalt wurde auf die Felder geschüttet. Als ich in den 1960er Jahren auf dem Weg zur Arbeit durch die Felder von Olechów in Richtung Augustów ging, begegnete ich immer wieder solchen Fahrzeugen. Wenn man sich Augustów näherte, konnte man einen spezifischen Geruch aus der Schweinemastanlage riechen.
Zusätzliche Einkünfte wurden durch die so genannten Sommerfrischler erzielt. Die Einwohner der Stadt versuchten zunehmend, ihre Freizeit außerhalb der Stadt zu verbringen. Die Vermieter stellten ihnen ihre Wohnungen zur Verfügung. Die meisten Sommergäste kamen aus den Dörfern in der Nähe der Eisenbahnlinie zwischen Łódź und Koluszki. Wiśniowa Góra wurde von der jüdischen Bevölkerung dominiert. Für sie wurden Villen gebaut, und es entstand eine Unterhaltungsindustrie.
In Olechów, bei Najmans Gastgeber, gab es einen Platz für Tanzveranstaltungen, etwa dreihundert Meter in Richtung Andrzejow. Von der Transmissionsstraße aus. Es gab Tombolas, Armbrustschießen auf einen Stern. Das letzte Fest, an dem ich teilnahm, war, als die Ungarn die beste Fußballmannschaft hatten. Ein Radio wurde in ein offenes Fenster gestellt, das Spiel wurde unterbrochen und alle hörten der Übertragung zu.
Jeden Sonntag vor Mittag spielte eine Band /Dzierżanowski / Ein Freund hatte einen Hund, auch er hörte die Musik, er verließ das Haus, wenn die Band aufhörte zu spielen. Von Samstag bis Sonntag, nach 22 Uhr, spielte das Cajmer-Orchester. Sie spielten Tanzmelodien. Ein Sprichwort blieb hängen:
Du spielst wie ein Cajmer um Mitternacht Nachdem die Feuerwache etwa 500 m von der Schule entfernt in Richtung Andrew Street gebaut worden war, wurden dort Unterhaltungsveranstaltungen abgehalten.
Die Übertragungsstraße, die heute von der Pflanzenstraße bis zur Rokicinska-Straße verläuft, war damals die Straße von Wiskitno nach Mileszki. Wiskitno gehörte zur Mileszki-Gemeinde. Beerdigungsteilnehmer, die nach Hause zurückkehrten, kehrten im Gasthaus, der heutigen Zakładowa-Straße, ein, um eine Totenwache abzuhalten.
Das Gasthaus war einträglich. Der Besitzer wollte das Gehöft kaufen; seine Frau bestand darauf, dass das Geld an die Zarenbank gegeben wurde. Die Revolution von 1917 brach aus, sie verloren alles.
Die Straße wurde /blind/, nachdem die Deutschen den Bahnhof Lodz - Olechow gebaut hatten. In den Jahren 1941 -44, vor dem Zweiten Weltkrieg, war die Kommunikation zwischen den Bewohnern von Olechów und Łódź schwierig. Der kürzeste Weg führte vom Friedhof durch die Felder zur Rokicinska-Straße. Fahrräder waren selten. Oft fuhren zwei Personen abwechselnd. Eine Person fuhr, überholte die laufende Person, ließ das Fahrrad stehen und lief weiter. und so weiter.
Die Einwohner von Olechów, das näher an Andrzejów liegt und von anderen Olechów-Bewohnern "Bettelende" genannt wurde, hatten einen einfachen Zugang zur Stadt. Für die Łódź-Eisenbahn gab es einen Personenzug, der Eisenbahnarbeiter in die Stadt brachte. Er konnte von den Anwohnern genutzt werden. Es war ein so genannter PENDEL oder Pendelzug. Nach dem Krieg verkehrte ein Personenzug vom Bahnhof Łódź-Kaliska über Łódź-Chojny, Czerwony Krzyż /heute Olechów-Zachód/ Łódź-Olechów Ost, Andrzejów-Szosa, Wiączyń, Janów-Wagonownia, Łódź-Widzew, Niciarniana, Łódź-Fabryczna. -Rotes Kreuz, denn während des Krieges wurden verwundete deutsche Soldaten von der Ostfront dorthin gebracht und mit Autos in Łódź-Krankenhäuser transportiert. Dort gab es zwei Baracken, genau wie in Przylesie, in der Nähe der Bahngleise, auf der Wiskitno-Seite. Nach dem Krieg wohnten dort Eisenbahnerfamilien. Der Haltepunkt in Wiskitno wurde in den 1980er Jahren nach einem Unfall an einem Sonntagabend, bei dem ein Zug drei Menschen tötete, entfernt.
Auch in Olechów gab es Brände. Die in Ost-West-Richtung verlaufende Gebäudelinie begünstigte die Ausbreitung des Feuers, ebenso wie die Holzbauten und Strohdächer. Während des Ersten Weltkriegs, als die deutsche Armee Olechów aus Richtung Wiskitno gegen die sibirischen Divisionen angriff, die Olechów verteidigten, kam es ebenfalls zu Bränden.
Eine Einwohnerin von Olechów, Frau Szczybiecka, die die Schlacht überlebte, erzählte, dass sie im Vorfeld gewarnt wurde, dass es zu einer Schlacht kommen würde. Die Bewohner wurden aufgefordert, ihr Vieh zu verstecken und sich in den Kellern zu verstecken. Die meist verbrannten, mit Stroh gedeckten Holzhäuser wurden aus roten Ziegeln wieder aufgebaut und mit Schindeln, Ziegeln oder Teerpappe bedeckt. Sie verherrlichten die Zeiten der russischen Teilung. Rokicinska Rinderherden wurden getrieben, Lebensmittel waren sehr billig. Sie erzählte von der Konkurrenz in der Fleischindustrie. Ein Pole in Widzew hatte eine Metzgerei. Jeder kaufte bei ihm. In der Nähe eröffnete ein Jude eine Metzgerei. Die Leute waren überrascht, dass er das an einem solchen Ort tat. Der Jude verkaufte seine Produkte billiger, also tat der Pole dasselbe. Aber er senkte die Preise immer weiter. Der Pole konnte das nicht verkraften, er schloss den Laden, um nicht bankrott zu gehen. Dann erhöhte der Jude seine Preise. Er konnte so billig verkaufen, weil er von der jüdischen Gemeinde unterstützt wurde.
Das war unlauterer Wettbewerb. Es gab auch ein bekanntes Sprichwort: Eure Straßen, unsere Mietshäuser.
Mein Nachbar kommentierte dies mit den Worten: "Die Juden werden immer besser sein als wir, was kauft ein Vater, wenn sein Sohn geboren wird? Eine Schubkarre und einen Spaten, damit er zur Arbeit gehen kann. Und was kauft ein Jude? Stöcke, um ihm das Zählen beizubringen.
Der Bahnhof Łódź-Olechów wurde von Gefangenen aus Radogoszcz, Juden, sowjetischen Kriegsgefangenen und Polen gebaut. Es gab auch englische Kriegsgefangene, Flieger, die über Frankreich abgeschossen wurden. Die Russen aßen vor lauter Hunger Gras.
Die Juden, die durch Olechów zur Arbeit gingen, fielen in die Gebäude und aßen das für die Schweine vorbereitete Essen. Die Engländer arbeiteten nicht, sie spazierten durch das Dorf und fanden oft statt Eiern Schokolade oder Kaffee im Hühnerstall. Nach dem Krieg hinterließen die Engländer einen Haufen rostiger Blechdosen, die auf mehrere Lastwagen verladen und zum Schrotthandel abtransportiert wurden.
Eine kurze Geschichte, die mit der Schlacht um Großbritannien zusammenhängt, wurde mir von Herrn Lubarski aus Andrzejów erzählt, dessen Großvater in Andrespol lebte. Er erzählte mir von deutschen Fliegern, die während der Schlacht um Großbritannien verwundet wurden. Sie wurden in Wiśniowa-Góra behandelt und rekonvalesziert. Wenn sie vom Tod eines Kollegen erfuhren, pflegten sie einen solchen Brauch: Sie stellten eine Schale mit Wasser auf den Tisch, in der eine Kerze brannte. Sie setzten sich an den Tisch und gedachten ihres Kollegen.
In der Zakładowa-Straße, auf der Höhe des Lokschuppens, wurde eine Wohnsiedlung für das Bahnpersonal gebaut, sie hatten ihren eigenen Laden und ihre eigene Kantine. Der Kommandant des Bahnhofsgebäudes wohnte in einer Villa in der Zakowa-Straße mit einem großen Garten. Jetzt Nr. 147
Die ersten beiden Wohnblocks, die in den 1960er Jahren von der PKP gebaut wurden, gab es nicht.
Auf dem Platz, wo heute das Denkmal steht, befand sich ein Galgen oder eine Galgenstange. Jeden Samstag wurden Leute aus der Nachbarschaft dorthin geschickt, um die Hinrichtung zu beobachten.
Ein SS-Mann würde eine Rede halten. Jeder, der sich den Behörden widersetzte, die Arbeit sabotierte, ineffizient arbeitete usw., wurde bestraft. Die Unglücklichen wurden dann gehängt. Es gab mehrere bis ein Dutzend von ihnen. Es waren Häftlinge, die beim Bau des Bahnhofs beschäftigt waren, meist Juden.
Auf meine Frage, wo sie begraben wurden, wusste er keine Antwort, dieser Zeuge war damals 16 Jahre alt.
Der Wald, der an die Straße angrenzte, hieß damals: Juden-Wald. /(Jüdischer Wald).
Nach dem Krieg wurde die Villa des Kommandanten für den Bau des Bahnhofs in Łódź- Olechów von dem polnischen Kommandanten übernommen. Frau Spychalska aus Ustroń, die mir davon erzählte, war seine Haushälterin.
An diesem Tag brachten sie eine Menge Pilze aus dem Juden- Wald. Sie schälte sie und es waren viele wurmige Pilze dabei. Der Kommandant sah sich die Pilze an und befahl: "Die wurmigen geben wir den Gästen, die gesunden essen wir.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz