Postać Schenzela Jana Adama była znana w XIX wieku w Bukowcu. Tłumacząc rozdziały z książki Otto Heike: 150 Jahre Schwabensiedlungen in Polen. 1795- 1945, zafasynowałem się tą częścią, którą zamieszczam pod skanem. Co znaczy być dobrym nauczycielem, także człowiekiem.....
Dokument: akt śmierci JANA ADAMA SCHENZELA nauczyciela z Bukowca w dniu (podwójny kalendarz polsko-rosyjski) 8 (20) grudnia 1841 roku , o godz. trzeciej nad ranem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Die Figur des Schenzel Jan Adam war im 19. Jahrhundert in Bukovec bekannt. Bei der Übersetzung von Kapiteln aus dem Buch Otto Heike: 150 Jahre Schwabensiedlungen in Polen. 1795- 1945, war ich fasziniert von diesem Teil, den ich unter dem Scan einfüge. Was es bedeutet, ein guter Lehrer zu sein, der auch ein Mensch ist.....
Dokument: Sterbeurkunde von Jan ADAM SCHENZEL Lehrer aus Bukowiec am (doppelter polnisch-russischer Kalender) 8 (20) Dezember 1841 , um drei Uhr morgens.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
The figure of Schenzel Jan Adam was known in the 19th century in Bukovec. When translating chapters from the book Otto Heike: 150 Jahre Schwabensiedlungen in Polen. 1795- 1945, I was fascinated by this part, which I include below the scan. What it means to be a good teacher, also a human being.....
Document: death certificate of Jan ADAM SCHENZEL teacher from Bukowiec on (double Polish-Russian calendar) 8 (20) December 1841 , at three o'clock in the morning.
Otto Heike wspomina, że: „Najwyraźniej pierwszym zajęciem na
stanowisku nauczyciela było rozwiązanie awaryjne, ponieważ „porządnego”
nauczyciela w Bukowcu można było zdobyć dopiero w 1811 r. w osobie Johanna
Schenzela.” Schenzel przybył do Bukowca z
z Kleinengstingen (Jura Szwabska), był w związku małżeńskim, którego
owocem był dwuletni syn, także o imieniu Johann, który w przyszłości będzie
bardzo ważną postacią w historii tej wsi.
Jak wszędzie, musiał
być zewnętrzny nadzór nad szkołami, w przypadku Bukowca od 1820 roku, taką
funkcję sprawował katolicki kaznodzieja z Mileszek. Zdecydowanie nie zgadzali
się z taką sytuacją mieszkańcy wsi, w której to zaledwie 1% mieszkańców było
wyznania katolickiego. Taki stan rzeczy trwał długo, bo dopiero w 1844 roku
nastąpiła zmiana, kiedy to stanowisko wizytatora otrzymał pastor ewangelicki
Daniel Biedermann z Pabianic. Jego zadaniem było nie tylko bieżące śledzenie
poczynań w szkole, także składanie do wyższych instancji corocznego
sprawozdania w językach polskim i niemieckim. Jeszcze w latach trzydziestych XX
wieku kopie takich raportów znajdowały się w aktach parafii ewangelickiej w
Pabianicach.
Jedyny,
zatrudniony nauczyciel w szkole w Bukowcu pełnił również funkcję kantora.
Wprost nie do wiary ile dodatkowych obowiązków spadło na barki Schenzela, do
jego zadań należało:
czytanie kazań (dlaczego, napisze w rozdziale o kościele) i
gry na organach podczas niedzielnych mszy, brania udziału w obrządku chrzczenia
dzieci, nauk przed przyjęciem bierzmowania, także odczytywania modlitw podczas
pogrzebów. To nie był koniec jego obowiązków. Spełniał po części także funkcję
sołtysa, w szczególności w kontaktach z zewnętrznymi władzami, a
odpowiedzialność była wielka, kiedy to walczono o sprawiedliwe ustalenie
odsetek dziedzicznych, roszczeń odszkodowawczych dla osadników, jak i dbanie o
interesy mieszkańców przed Domeną w Pabianicach, czy też przed sądami.
Żeby dać sobie
radę we wszystkich wymienionych obowiązkach, trzeba było w sposób dostateczny
władać językiem polskim, nie tylko niemieckim. Przyjeżdżając kilka lat
wcześniej Schenzel nie znał słówka w nieznanym mu języka. Niezaprzeczalny
talent spowodował, że w krótkim czasie zdobył w wystarczającym stopniu
znajomość języka polskiego. Nie tylko on sam uczył się tego języka, również
swoją wiedzę przekazywał swojemu synkowi, Johannowi który urodził się Klein
Engstingen w 1809 roku. W nauce obu panów pomagała sąsiadka polka. Od samego
początku w tej rodzinie postanowiono, że ich syn będzie się uczył dalej, aby
osiągać w przyszłości odpowiednie stanowiska. Młody Johann objął stanowisko urzędnicze w Pabianicach,
równocześnie podjął naukę w piotrkowskim
gimnazjum, po którego skończeniu zdał egzamin na stanowisko nauczyciela szkoły
powszechnej. Można sobie wyobrazić z jaką radością przyjął tę wiadomość ojciec
utalentowanego Johanna. Tym bardziej, że już w 1830 roku w wieku 21 lat, objął
on stanowisko nauczyciela w Bukowcu. Wychowując się wśród mieszkańców zyskał ich
zaufanie, cieszył się olbrzymim ich zaufaniem, co w takich małych środowiska
nie zdarzało się często. Dlatego pasuje jak ulał stare biblijne przysłowie
„Prorok nie jest nic wart we własnej ojczyźnie”. Nie tylko uczniowie, także ich
rodzice miele jak najlepsze zdanie o dobrze wykonywanej funkcji nauczyciela.
Także wizytatorzy w swoich sprawozdaniach w samych superlatywach oceniali jego
prace. Niestety, przypadkowe zapalenie płuc zakończyło żywot tego dobrego i
uczynnego człowieka w wieku 46 lat… Było to wielką tragedią dla jego ojca,
który dla dwójki innych swoich synów zabezpieczył dobre stanowiska w rolnictwie
na miejscu w Bukowcu i Wiączyniu.
Następcą
przedwcześnie zmarłego nauczyciela został 18 czerwca 1856 roku Adolph Schwab.
Zupełne przeciwieństwo tak kochanego belfra, nie potrafił znaleźć wspólnego
języka i po zaledwie trzech latach przeniósł się do innej miejscowości pełniąc
funkcję kantora.
Druga połowa XIX
wieku nie była szczęśliwa dla uczniów w Bukowcu, gdyż po niezbyt lubianym
Schwabie, przez następne 15 lat swoje surowe rządy sprawował Karl Job
(1859-74). Z radością przyjęto wiadomość, że na stanowisko nauczyciela w
Bukowcu przyjęto urodzonego w nim Adama Kainatha. Zanim się to wydarzyło, młody
Adam, syn miejscowego instruktora przygotowywał się do swojego przyszłego
zawodu uczęszczając do rosyjskiego gimnazjum w Łodzi, gdzie zdobył znajomość
języka rosyjskiego (przydało się to w przyszłości). Dzięki finansowej pomocy
ojca mógł uzupełniać swoją wiedzę na prywatnych lekcjach, zdając egzaminy przed
samym dyrektorem szkoły, który został powołany z polecenia samorządu rejonowego
w Warszawie. W wieku 23 lat objął
upragnione stanowisko nauczyciela i kantora w szkole w Bukowcu, ku olbrzymiej
radości rodziców. Na jego barki spadło bardzo dużo obowiązków, być może więcej
niż na opisywanego wcześniej Johanna Schenzela. Rodziło się coraz więcej
dzieci, liczba uczniów wzrosła do 112, jednak nie było mowy o zwiększeniu
liczby nauczyciela, główną przeszkodą był brak funduszy. Znany i lubiany w
miejscowym środowisku Adam, nie chciał zawieść pokładanego w nim zaufania.
Pomagał jak mógł, był doradcą dla o wiele starszych od niego rolników w
rozwiązywaniu ich codziennych problemów. Był „złotą rączką”, potrafił naprawiać
zegary, przywracać książki, biblie do stanu używalności, był miejscowych
znachorem znając się na ziołach. Jego wielkim hobby było pszczelarstwo. Był
także miejscowym „sędzią”- „był kimś w rodzaju arbitra, którego autorytet był
również wykorzystywany w sporach małżeńskich i którego decyzje były szanowane”.
Jego praca jako
kantora została doceniona, gdyż objął również funkcję proboszcza
ewangelickiego. Drugim z powodów było także to, że właściwy proboszcz z
Pabianic przyjeżdżając do Bukowca raz w miesiącu, nie potrafił lub nie miał
możliwości wypracowania bliższych kontaktów z parafianami.
Adam Kainath
przepracował 25 lat w służbie Bukowca, przeniósł się do Łodzi, gdzie objął
funkcję kościelnego w Zborze św. Jana w Łodzi, zmarł w wieku 75 lat w 1926
roku. Tak obszerne informacje przekazał w swojej książce Otto Heike, gdyż Adam
był wujkiem jego mamy i często odwiedzał ich rodzinny dom w Bukowcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz