poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Kądzielanka - Wiersze - Łódź - Sokolniki - Wojna - Okupacja - cz.4

Dalszy ciąg wierszy pisanych przez Genowefę Kądzielę podczas niemieckiej okupacji w Sokolnikach - Lesie. Przepiękny wiersz o wietrze!




WIATR – SWAWOLNIK.

Pędzi, huczy,

wyje, świszczy,

Zachichoce,

to zapiszczy.

 To znów załka w łozach, kępach,

To zagubi się w ostępach…

Skacze znowu w leśne progi,

Pędzi w ciemnie, lecz bez trwogi.

Trzęsie pniami, konarami

Szumi liśćmi

Z pniami tańczy,

Rzuca liśćmi

Strumyk niańczy.



Wali dalej jak gromada

I na pola hen wypada;

    Pędzi, leci

    Praska, hasa

A w parowach nie popasa

Ryje, wierci skiby roli,

I przewraca i swawoli,

Wzbija kłęby i kurzawy,

Kręci wkoło, młyńcem błyśnie,

Żywą matnią dalej ciśnie,

Aż znużony myk na stawy.



Tu nurkuje, fale wzbija,

Gna i marszczy, pryska, siepie

Tysiąc zrębów w loty wybija

I na grzywach pianą trzepie.



Lecz już wskoczył na gościniec

I wysypał pyłu skrzynię.

    I w podskokach,

    I w podrygach,

    I w przysiadach,

    I jak fryga,

   Jak źrebaczek,

   To jak żaczek,

    Pomalutku,

    Pocichutku

Zleciał w dal, aż zoczył wieś.

Aż się zatrząsł od uciechy,

Gdy zobaczył chłopskie strzechy.

Wspiął się w palcach, stanął dęba,

i jak chyży lot jastrzębia,

Skrzydła swoje w lot rozpuszcza,

I jak horda i jak tłuszcza,

Wpada pośród chałup stado.



Praska w okna, w drzwi łomocze,

Samodziałem załopoce;

To zaskrzypi okiennicą,

To zatrzęsie kalenicą;

    Hula, skacze,

    Wyje, płacze,

    Zachichoce,

    To zastraszy,

    To znów jęknie,

    A to stęknie,

    A to ryknie

    Kozła fiknie.



To znów zginie gdzieś w opłotkach,

Wyrwie słomę gdzieś spod dachu,

To znów goni gdzieś po płotkach

I napędza ludziom strachu.

Tu wywraca wóz ze sianem,

Tam przewiewa wskroś sukmanę.

Potem wpada w brogi, stogi

I podwiewa z słomy poły;

Az stąd za pas bierze nogi,

Wpada z hurmem do stodoły.





Sypnie plewą ludzim w oczy,

W czterech kątach wraz zawyje,

pod pułapem krąg zatoczy,

Z dzikim świstem w szpary wryje.

    I poleci,

    I popłynie,

    Potoczy się,

    W dali zginie….



I zmęczony i zgoniony,

Ucieszony z swgo plonu,

W świat daleki i nieznany

Płynie w drutach telefonu.

                             Dn. 30.X,1940r.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz