Tragiczną historię rozstrzelania 14 zakładników przez niemieckiego okupanta w dniu 11 kwietnia 1941 w Wiskitnie opisywałem wcześniej na moim blogu. W międzyczasie zdobyłem dużo materiałów dotyczących tej sprawy. Najważniejszym była zgoda Państwowego Archiwum w Łodzi na wgląd do akt Policji Kryminalnej prowadzącej sprawę śmieci żandarma Wackera z Wiśniowej Góry (Kirschberg), urodzonego w Bukowcu. Otrzymałem również zgodę nas ich publikację. Tego matreiału, który przetłumaczyłem z niemieckiego nie zamieszczam na blogu, gdyż chciałbym całość zgromadzoną latami wydać w postaci książki. Ten bestialski mord dotyczy obecnie terenu Łodzi po wchłonięciu w 1988 roku Wiskitna, gminy Andrespol gdzie przez 5 lat była mogiła w Stróży, także gminy Brójce, gdzie po ekshumacji w 1945 szczątki 14 rozstrzelanych spoczęły na cmentarzu katolickim w Kurowicach.
W tendencyjnym jak zwykle artykule nie wspomniano słowem o 14 rozstrzelanych.....
Stróża - mogiła w której natychmiast po egzekucji zakopano 14 zakładników, aby zakryć ślady mordu.Artykuł z Litzmannstadter Zeitung 1941 kw II Nr 136.pdf
NIEMIECKIE SĄDOWNICTWO UDERZA SZYBKO.
Skazano również drugiego mordercę Żandarma Posterunkowego Wackera.
Jak już wiadomo z relacji prasowych, do poważnego krwawego czynu doszło 10 maja we wsi Wiskitno-Wald, na południowy wschód od Litzmannstadt.
Żandarm Wacker musiał przeprowadzać niezbędne kontrole dla ochrony narodu niemieckiego, także polskiego, aby upewnić się, że nigdzie nie dochodzi do zabronionego uboju. Kiedy pracował we wsi Wiskitno-Wald, dowiedział się, że w kilku miejscach doszło do zabronionego uboju, a mleko, które należało dostarczyć do skupu, sprzedawano pod stołem niektórym osobom prywatnym. W końcu usłyszał o tajnej destylarni (produkcja bimbru). Jednym z tych, który prowadził niedozwolony ubój był Antoni Gońdzia. Był służącym u swojego wuja Zygmunta Kałużki. Gdy żandarm zbliżał się na koniu do zagrody Kałużki, zobaczył, że Antoni Gońdzia próbuje uciekać przez pola. Ponieważ od razu podejrzewał, że Gondzia ucieka tylko z powodu złego sumienia, dopadł go i zmusił do przyjścia do gospodarstwa Kałużki. Przed wejściem dołączył do niego także ojciec Gońdzia i zapytał urzędnika:
"Czego chcesz od mojego syna?"
Pojawił się również Zygmunt Kałużka. Oficer zsiadł z konia, by wejść na podwórko Kałużki. Wkrótce po przekroczeniu bramy jeden z trzech mężczyzn zaszedł funkcjonariusza od tyłu i rozbił mu kamieniem lewą stronę czaszki. To był sygnał dla pozostałych mężczyzn, by również rzucili się na oficera i roztrzaskali mu czaszkę kamieniami. Gdy zobaczył to 15-letni chłopak, który trzymał konia posterunkowego żandarma, popędził do najbliższego posterunku żandarmerii po pomoc. Antoni Gońdzia zobaczył pistolet służbowy oficera, zabrał go i uciekł z nim przez pola do Łodzi.
Kałużka uciekł do Pabianic. Kułużka został złapany już wieczorem i jak już podano, rozstrzelany następnego dnia. Anton Gońdzia został ujęty w nocy z poniedziałku na wtorek i 15 maja postawiony przed Sądem Specjalnym przy Sądzie Okręgowym w Łodzi.
Późnym wieczorem sąd zwołał się jednak na dokładne rozpoznanie sprawy na rozprawie głównej i po dokładnym przesłuchaniu świadków i biegłego sądowego oraz po uwzględnieniu obszernego materiału dowodowego dostarczonego przez policję kryminalną skazał Antoniego Gońdzię za przestępstwa według § 1 rozporządzenia z dnia 5 grudnia 1939 r. o przestępcach gwałtownych. Oskarżony został dwukrotnie skazany na karę śmierci i przepadek praw obywatelskich, przepadek gospodarstwa za przestępstwa z § 1 rozporządzenia z dnia 5 grudnia 1939 r. o przestępstwach gwałtownych w połączeniu z przestępstwami z § 8 rozporządzenia z dnia 6 czerwca 1940 r. o wprowadzeniu niemieckiego prawa karnego na terenach okupowanych, a także za przestępstwo bezprawnego posiadania broni.
Oskarżony dopuścił się aktu przemocy wobec niemieckiego policjanta. Za tę zbrodnię prawo przewiduje jedynie karę śmierci. Ponadto zabrał pistolet służbowy żandarma i zakopał go później w Łodzi w znanym tylko sobie miejscu.
Raz po raz zwraca się uwagę, że Polakom nie wolno posiadać broń, bo ich nieroztropność zawsze prowadzi ich do przemocy.
W Wiskitnie posłuszny urzędnik niemiecki został zamordowany w tchórzliwy i wyjątkowo okrutny sposób przez przeważających liczebnie Polaków. Ale pokuta nastąpiła pod wpływem impulsu. Sprawca, który początkowo uciekł, również został ujęty i skazany kilka godzin po tym, jak sąd dowiedział się o jego zatrzymaniu.
Niemiecki wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych uderza szybko.
DIE DEUTSCHE JUSTIZ SCHLÄGT SCHNELLE ZU.
Auch der zweite Mörder des Gendermeriewachtmeisters Eacker abgeurteilt.
Wie schon aus den Zeitungsberichrten bekannt ist, hat sich am 10 Mai im Dorfe Wiskitno-Wald, südöstlich von Litzmannstadt, eine schwere Bluttat ereignet.
Der Gendermeriewachtmeisters Wacker hatte die zur Sicherstellung der Ernährung des deutschen, aber auch des polnischen Volkes erforberliche Kontrolle durchzuführen, daß nirgends schwarzegeschlachtet wurde. Als er in dem Dorfe Wiskitno-Wald zu tun hatte, erfuhr er, daß an mehreren Stellen schwarzegeschlachtet worden war, und daß Milch, die abgeliefert werden mußte, unter der Hand an einige Privatpersonen verkauft wurde. Schließlich hörte er nach von einer geheimen Schapsbrennerei. Einer von denen, die schwarzegeschlachtet hatten, war Anton Gondzia. Er war Knechtbei seinem Onkel Zygmunt Kaluzka. Als nun der Gendermeriewachtmeisters auf seinem Pferde sich dem Gehöft des Kaluzka näherte, sah er, wie Anton Gondzia über der Felder zu fliehen versuchte. Da er sofort vermutete, daß Gondzia nur infolge eines bösen Gewissens ausriß feßte er im nach erreichte ihn und zwang ihn, zum Hof des Kaluzka zu kommen. Vor der Eingang kam auch der Vater des Gondzia hinzu und fragte den Beamten:
"Was wollen Sie von meinem Sohn?"
Auch Zygmunt Kaluzka kam hinzu. Der Beamte stieg vom Pferd um in den Hof des Kaluzka hineinzugehen. Kurz nach dem er das Tor passiert hatte, stürzte sich einer der drei Männer von hinten auf den Beamten und schug ihm mit einem Stein die linke Schädeldecke ein. Das war das Signal für die übrigen Männer, sich ebenfalls auf den Beamten zu stürzen und ihm mit Steine den Schädel vollens zu zertrümmern. Als ein 15-jähriger Junge, der dem Gendermeriewachtmeisters das Pferd gehalten hatte, das sah, eilte er zum nächstern Gendermerieposten, um Hilfe zu holen. Anton Gondzia erblickte in der Hand des Beamten dessen Dienstpistole, nahm sie an sich und flüchtete damit über der Felder nach Litzmannstadt.
Kałuzka flüchtete nach Pabianice. Kuluzka wurde bereits am Abend gefaßt und, wie bereits gemeldet, am nächsten Tag erschossen. Anton Gondzia wurde in der Racht von Montag zum Dienstag gefaßt und am 15. Mai dem Sondergericht beim Landgericht Litzmannstadt vorgeführt.
Doch spät abends trat das Gericht zu einer gründlichen Untersuchung des Falles in der Hauptverhandlung zusammen und verurteilte nach eingehendem Berhör der Zeugen und des Sachverständigen unten Hinzuziehung eines unfangreichen, von der Kriminalpolizei herbeigeschafsten Beweismaterials den Anton Gondzia wegen Verbrechens gemäß § 1 der Gewaltverbrecherverordnung von 5. Dezember 1939 in Tateinheit mit Verbrechen gemäß § 8 der Verbrechung über die Einführung des deutschen Strafrechts in den besetzten Gebieten vom 6. Juni 1940 sowie wegen Verbrechens des unerlaubten Waffenbesitzes zweimal zum Tode und zum Verust der bürgerlichen Ehrenrechte auf Lebensbauer.
Der Angeklakte hatte an einem deutschen Polizeibeamten eine Gewalttat begengen. Für dieses Verbrechen steht das Gestzt nur die Todesstrafe vor. Weiter aber hatte er die Dienstpistole des Gendermeriewachtmeisters an sich genommen und später in Litzmannstadt an einer nur ihm bekannten Stelle vergraben.
Immer wieder wird darauf hingewiesen, daß die Polen seine Waffen bestzen dürfen, wiel ihren Unünberlegtheit sie immer wieder zum Gewaltatten hinreitzt.
In Wiskitnowar ein pflichttreuer deutscher Beamter in feiger und besonders roher Weise von in der Überzahl befindlichen Polen ermordet worden. Die Sühne folgte aber auf dem Jutze. Auch der Täter, der zunächts entkommen war, wurde gefaßt und bereits einige Stunden, nachdem das Gerichts von seiner Festnahme Kenntnis erhalten hatte, abgeurteilt.
Der deutsche Straffjustiz schlägt schnell zu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
GERMAN JUDICIARY STRIKES SWIFTLY.
The second murderer of Gendarme Post Wacker was also convicted.
As is already known from press reports, the serious bloody act took place on 10 May in the village of Wiskitno-Wald, south-east of Litzmannstadt.
The gendarme Wacker had to carry out the necessary checks for the protection of the German people, including the Polish, to ensure that no prohibited slaughter was taking place anywhere. When he was working in the village of Wiskitno-Wald, he found out that forbidden slaughtering was taking place in several places, and that milk that should have been delivered for purchase was being sold under the table to some private individuals. Finally, he heard about a secret distillery (production of moonshine). One of those who carried out unauthorised slaughtering was Antoni Gońdzia. He was a servant with his uncle Zygmunt Kalużka. When a gendarme was approaching Kalużka's homestead on horseback, he saw Antoni Gońdzia trying to flee across the fields. Since he immediately suspected that Gondzia was only running away because of a bad conscience, he caught up with him and forced him to come to Kalużka's farm. Before entering, Gondzia's father also joined him and asked the official:
"What do you want from my son?"
Zygmunt Kalużka also appeared. The officer dismounted from his horse to enter Kalużka's yard. Soon after crossing the gate, one of the three men cornered the officer from behind and smashed the left side of his skull with a stone. This was the signal for the other men to also rush at the officer and smash his skull with stones. When a 15-year-old boy who was holding the gendarme constable's horse saw this, he rushed to the nearest gendarmerie post for help. Antoni Gońdzia saw the officer's service pistol, took it and fled with it across the fields to Lodz.
Kałużka fled to Pabianice. Kalużka was caught already in the evening and, as already reported, shot the next day. Anton Gondzia was captured on the night of Monday to Tuesday and brought before the Special Court at the District Court in Lodz on 15 May.
Late in the evening, however, the court convened for a thorough examination of the case at the main hearing and, after carefully questioning witnesses and an expert witness and taking into account the extensive evidence provided by the criminal police, convicted Anton Gońdzia of offences under § 1 of the Violent Offenders Ordinance of 5 December 1939. The accused was sentenced twice to death and forfeiture of civil rights, forfeiture of his farm for offences under § 1 of the Violent Offenders Ordinance of 5 December 1939 in combination with offences under § 8 of the Ordinance of 6 June 1940 on the introduction of German criminal law in the occupied territories, as well as for the offence of unlawful possession of weapons.
The accused committed an act of violence against a German police officer. For this crime, the law provides only for the death penalty. In addition, he took the gendarme's service pistol and buried it later in Lodz in a place known only to himself.
Time and again, it is pointed out that Poles are not allowed to own guns because their imprudence always leads them to violence.
In Wiskitno, an obedient German official was murdered in a cowardly and extremely cruel manner by the outnumbered Poles. But the atonement occurred on impulse. The perpetrator, who had initially fled, was also apprehended and sentenced a few hours after the court learned of his arrest.
The German criminal justice system strikes quickly
Ciekawa historia. Mam pytanie dotyczące tego sądu specjalnego. Jakie były jego uprawnienia? Czy występował na terenie całej Rzeszy?
OdpowiedzUsuń