czwartek, 1 lipca 2021

Będków - Czarnocin - Stacja Wolbórka - Mord - Republika - 1925

 Działo się w Będkowie - Czarnocinie - Republika - 10.11.1925



         Mord rabunkowy na przystanku Wolbórka

P. prokurator Mandecki domaga się kary śmierci. Sąd skazał obu oskarżonych na 12 lat ciężkiego więzienia z pozbawieniem praw.


    Na linii kolejowej Koluszki — Piotrków jest przystanek Wolbórka. Na przystanku tym pełnili naprzemian służbę dróżników i równocześnie biłeterów Marcin Chrustowskl i Michał Szymor. W dniu 17 kwietnia 1925 roku przypadła służba na Marcina Chrustowsklego. — Tejże nocy około godziny czwartej do mieszkania drugiego dróżnika, Michała Szymora, zapukał ktoś wzywając go, by wstał z łóżka. Szymor ubrał się i wyszedł na podwórze, gdzie oczekiwał nań niejaki Franciszek Łukasik. — Słuchajcie — rzekł doń Łukasik — budka kolejowa jest zamknięta, widocznie z Chrustowskim coś się stało, albo też poszedł dokądś. Udali się natychmiast do budki kolejowej. Przez okno już ujrzeli Chrustowskiego, leżącego bez ruchu na ławce. — Panie Chrustowski, co się z panem stało? — zawołał doń Szymor. Nikt mu jednak nie odpowiedział. Chrustowskl nie zareagował również na pukanie do drzwi. Wówczas Szymor i Łukasik siekierą rozwalili drzwi budki kolejowej. Wewnątrz na ławce spoczywał Chrustowski przykryty kożuchem. Po zdjęciu zeń kożucha oczom ich przedstawił się widok, ścinający krew w żyłach. Chrustowskl miał roztrzaskaną czaszkę, z której sączyła się krew. Twarz miał wykrzywioną straszliwym grymasem. Obok trupa leżał zakrwawiony duży młot kolejowy, na stole zaś brak było kasetki z pieniędzmi pochodzącemi z utargu za sprzedane bilety. Dwie szafki z biletami również były otwarte. Nie ulegało wątpliwości, że Chrustowski padł ofiara mordu rabunkowego Wszczęte przez policję śledztwo nit dało na razie konkretnych rezultatów. Już jednak w maju rb. posterunkowy Tomasz Witkowski, pełniąc służbę w rejonie posterunku p. p. w Rudzie Pabianickiej dowiedział się w drodze poufnej, iż osobnik podejrzany o zabójstwo na stacji Wolbórka ma się ukrywać na Chachule, w mieszkaniu niejakiego Jarzębskiego.

    Witkowski udał się tam natychmiast i rzeczywiście zastał w mieszkaniu Jarzębskiego nieznanego mu osobnika, którego odprowadził na posterunek policyjny w Rudzie Pabjanickiej. Po wylegitymowaniu go okazało się iż jest to niejaki Stanisław Koper, który już przy wstępnem badaniu policyjnem przyznał s dobrowolnie do zarzucanego mu czynu, nadmieniając, że dokonał zabójstwa tego z chęci zysku po uprzedniem porozumieniu się i za namową Leona Grzybczyńsklego. Obaj przybyli w nocy na stację kolejową w Wolbórce, wstąpili do budki kolejowej i czekali tam, aż do odejścia ostatniego pociągu. Gdy wszystkie pociągi już przeszły, a Chrustowski położył się na ławę wówczas Grzybczyński chwycił młot leżący na podłodze uderzył w głowę dróżnika. Chustowski z jękiem stoczył się na podłogę. I wówczas on, t. j. Koper, tym samym młotem uderzył go również w głowę, chcąc go w ten sposób dobić. Gdy Chrustowski już się nie ruszał, porwali obaj kasetkę z pieniędzmi i zabrali z niej pieniądze, dzieląc się niemi. Pociągnięty do odpowiedzialści na zasadzie zeznań Kopera Leon Grzybczski nie przyznał się do winy oświadczając, iż niema z zabójstwem tym nic wspólnego. Wczoraj sprawę powyższą rozważał sąd okręgowy pod przewodnictwem sędziego Arnolda w asyście sędziów Zienkiewicza i Wyżnikiewicza. Sprawa ta wywołała wielkie zainteresowanie i na sali pełno było publiczności. Przeważają urzędnicy kolejowi. Przez salę sądową przesuwa się szereg świadków, którzy stwierdzają udział oskarżonych w napadzie. Prokurator Mandecki żąda kary śmierci dla obu oskarżonych, oświadczac, że nie widzi żadnych okoliczności łagodzących. Obaj oskarżeni są osobnikami, których społeczeństwo nic może tolerować w swoim gronie. Po przemówieniach adwokatów sąd udaje się na naradę, wynosząc wyrok, na zasadzie którego obaj oskarżeni Stanisław Koper i Leon Grzybczyński skazani zostali na 12 lat ciężkiego więzienia z pozbawieniem praw.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz