Notesik, a w nim kilkanaście wierszy pisanych kobiecą ręka począwszy od 10 września 1939. Najprawdopodobniej autorką jest GenowefaKądziela. Są tutaj wątki łódzkie - dokładnie Widzew, myślę, że wiersze nie były nigdzie publikowane. Lucynka była instruktorem harcerstwa, organizowała obozy harcerskie na terenie całej Polski, także w przygranicznym Ujściu (jest w wierszu)
PIOSENKA O PIĘCIU MARYNARZACH
Raz na bridgea, kpiąc na straże,
Walą w Widzew marynarze,
Marynarze (każdy marynarkę miał),
Każdy nosił marynarkę
W kabzie spluwę z latarką
W Biberweg und andern Strassen się mieszkali. (ul. Józefa – mój przypisek)
I ten pierwszy, co był wielki,
W nocy wyrzekłbyś” „Duch wielki”,
Co to głową łamał drzewka, wiele mógł;
Wciąż więc on schylony chadzał,
Bo inaczej dach zawadzał
I od tego trochę w głowie nie dość miał.
Miał on starą mandolinę;
Wtedy można wziąć i linę
I omotać chwata – on by grał;
Związać nawet mandolinę
Nie pomoże nawet krzynę
Zapaleniec taki już ci był.
I ten drugi w papilotach,
Co to myślał wciąż o wzlotach,
Co po deszczu w włosach kręćka miał;
Miał on spękane skrzypce.
Rzępolił dolec-semplice…
Tak wirtuoz grę czarował, kogo chciał.
Tylko, gdy minął tak od ucha,
Nie miał szczęścia, ten co słuchał,
No bo… watę w uszy musiał kłąść.
Lecz junak się nie przejmował,
Tylko wiersze deklamował,
Bo do tego wielki talent miał.
Szedł ten trzeci, ten we średni,
ten z postaci niepośledni.
Ten z kawałów wszystkich groźny był;
„Bez most” zawsze szedł „przez czapki”,
„Z mrozu rozgrzewał” swe łapki;
Takim ci stylistą srogim był.
I ten czwarty, ten najmniejszy,
Ten od „baka” najskłonniejszy,
Tego hazard toczył jak ten czart;
Tenby w „oko” grał tygodnie,
Byle wygrać choćby spodnie.
Tą zaletą świecił wkoło wraz.
I ten piąty, ten najmłodszy,
Co w miłości był najsłodszy,
Co to w karty szczęście straszne miał;
Żeby stać się więcej starym,
Nosił zawsze okulary
No i… karty by w rewirze w bridgea grać.
Tych to oto pięć junaków,
Tych z Widzewa pięć chłopaków
Wali nocą raz do swego kątka.
Każdy ma tam swą dziewczynkę
„Silną” albo „Koniczynkę”;
Rasa klasa to słodkie dziewczyny.
Jest tam słodka Mimi mała,
Co na ósmą zdążyć chciała.
Jest tam Solo kruczo-czarna, niby noc…
Z tą historia tajna cała:
W ciążby imponować chciała,
„Mogę improwizować” wszędzie woła.
Jest tam Carmen w ogniach cała,
Co by chłopca wciąż kochała
Tylko, że myśl ciągle w Ujściu błądzi.
Bawi się też cała szajka,
Pić by chciała rum „Jamaika”,
Bo do rzeczy trzech to pociąg ma:
Primo-pociąg do „Silmiaków”
Drugie – do bridgeów i baków
Tertio – pić na umór, co się da.
Aż raz rzecz się straszna stała
Wacha chłopców zabrać chciała
Idą chłopcy smutni, jako noc…
A wtem….
Idą chłopcy weseli z powrotem
Bawią. Grają znowu marynarze
Gorą z wesołości hucznej jasne twarze…
I ten pierwszy co był wielki,
Co wyrzekłbyś, że „duch wszelki”
I tern drugi co po deszczu w włosach kręćka miał
I ten trzeci, ten stylista
I ten czwarty, ten bridgeista
I ten piąty, co mu hazard duszę żarł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz