sobota, 30 lipca 2022

Kądzielanka - Wiersze - Łódź - Widzew - Okupacja - cz.1

 

Notesik, a w nim kilkanaście wierszy pisanych kobiecą ręka począwszy od 10 września 1939. Najprawdopodobniej autorką jest GenowefaKądziela. Są tutaj wątki łódzkie - dokładnie Widzew, myślę, że wiersze nie były nigdzie publikowane. Lucynka była instruktorem harcerstwa, organizowała obozy harcerskie na terenie całej Polski, także w przygranicznym Ujściu (jest w wierszu)





                             PIOSENKA O PIĘCIU MARYNARZACH


Raz na bridgea, kpiąc na straże,

Walą w Widzew marynarze,

Marynarze (każdy marynarkę miał),

Każdy nosił marynarkę

W kabzie spluwę z latarką

W Biberweg und andern Strassen się mieszkali. (ul. Józefa – mój przypisek)


I ten pierwszy, co był wielki,

W nocy wyrzekłbyś” „Duch wielki”,

Co to głową łamał drzewka, wiele mógł;

Wciąż więc on schylony chadzał,

Bo inaczej dach zawadzał

I od tego trochę w głowie nie dość miał.

Miał on starą mandolinę;

Wtedy można wziąć i linę

I omotać chwata – on by grał;

Związać nawet mandolinę

Nie pomoże nawet krzynę

Zapaleniec taki już ci był.


I ten drugi w papilotach,

Co to myślał wciąż o wzlotach,

Co po deszczu w włosach kręćka miał;

Miał on spękane skrzypce.

Rzępolił dolec-semplice…

Tak wirtuoz grę czarował, kogo chciał.

Tylko, gdy minął tak od ucha,

Nie miał szczęścia, ten co słuchał,

No bo… watę w uszy musiał kłąść.

Lecz junak się nie przejmował,

Tylko wiersze deklamował,

Bo do tego wielki talent miał.


Szedł ten trzeci, ten we średni,

ten z postaci niepośledni.

Ten z kawałów wszystkich groźny był;

„Bez most” zawsze szedł „przez czapki”,

„Z mrozu rozgrzewał” swe łapki;

Takim ci stylistą srogim był.


I ten czwarty, ten najmniejszy,

Ten od „baka” najskłonniejszy,

Tego hazard toczył jak ten czart;

Tenby w „oko” grał tygodnie,

Byle wygrać choćby spodnie.

Tą zaletą świecił wkoło wraz.

I ten piąty, ten najmłodszy,

Co w miłości był najsłodszy,

Co to w karty szczęście straszne miał;

Żeby stać się więcej starym,

Nosił zawsze okulary

No i… karty by w rewirze w bridgea grać.


Tych to oto pięć junaków,

Tych z Widzewa pięć chłopaków

Wali nocą raz do swego kątka.

Każdy ma tam swą dziewczynkę

„Silną” albo „Koniczynkę”;

Rasa klasa to słodkie dziewczyny.


Jest tam słodka Mimi mała,

Co na ósmą zdążyć chciała.

Jest tam Solo kruczo-czarna, niby noc…

Z tą historia tajna cała:

W ciążby imponować chciała,

„Mogę improwizować” wszędzie woła.

Jest tam Carmen w ogniach cała,

Co by chłopca wciąż kochała

Tylko, że myśl ciągle w Ujściu błądzi.


Bawi się też cała szajka,

Pić by chciała rum „Jamaika”,

Bo do rzeczy trzech to pociąg ma:

Primo-pociąg do „Silmiaków”

Drugie – do bridgeów i baków

Tertio – pić na umór, co się da.

Aż raz rzecz się straszna stała

Wacha chłopców zabrać chciała

Idą chłopcy smutni, jako noc…

A wtem….


Idą chłopcy weseli z powrotem



Bawią. Grają znowu marynarze

Gorą z wesołości hucznej jasne twarze…

I ten pierwszy co był wielki,

Co wyrzekłbyś, że „duch wszelki”

I tern drugi co po deszczu w włosach kręćka miał

I ten trzeci, ten stylista

I ten czwarty, ten bridgeista

I ten piąty, co mu hazard duszę żarł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz