Interesujacy materiał dla badaczy Lwowa i Kresów. Codzienne życie widziane oczyma łodzianina zatrudnionego w tym mieście podczas niemieckiej okupacji.
Lwów 7.II.43
Lucynko!
Prawdą jest podobno, że najlepiej zaczyna się listy od zaadresowania koperty. Zrobiłem to natychmiast po otrzymaniu Twego listu a resztę dopisuję obecnie t.j. w niedzielę.
Jest to tzw. znormalizowana lwowska niedziela. Wogóle dzielę niedziele na dwie grupy. Do pierwszej należą te, kiedy chodzę do kina, a do drugiej które spędzam w domu. Dziś mimo szczerych chęci nie poszedłem do kina gdyż nie było już biletów. Ostatnio kina były zamknięte przez trzy dni, tak że dzisiaj jest tłok. I to do tego stopnia, że nawet biletów na pasku nie ma. Zwyczaj ten wszedł w zycie dopiero jesienią ub. roku. Zajmują się tym handlem przeważnie młodzi obywatele lwiego grodu. U tych można wszystko dostać. Sporty, Mewy, machorkowe Leventy, bilety do kina na wszystkie miejsca od trzecie do loży. Ceny odpowiednio do zapotrzebowania. Rekord został pobity w "Roxy" w pierwszy dzień Bożego Narodzenia, gdzie za balkon (normalna cena 3,20 zł) płacono nawet 36 złotych i to zabrakło. Przyjemność kosztuje. Obecnie mają niedługo wejść podobno na pasek bilety tramwajowe.
Te tramwaje stały się tak sławne , że lwowscy poeci pisują o nich wiersze. Najbardziej rzeczowym jest koniec tego wierszyka: .... jeśli ci się śpieszy lub masz grubą flotę i słabe masz kości, to leć na piechotę...
Ostatnio prawie codziennie postępuję w myśl tej wskazówki wracając do domu. Jakoś jeszcze mię żaden tramwaj nie dogonił. Nie jest na szczęście zbyt daleko. Około 15-20 minut drogi, "dwójką" tramwajem 15 minut włącznie z ewentualnym zleceniem ze stopnia i podarunkiem w wysokości 10 zł dla milicjanta. Jeśli mi w domu nie chcą prasować spodni, wsiadam do tramwaju. Po półgodzinnej jeździe kanty są jak brzytwa.
Ale tylem już napisał a jeszcze nie zdążyłem Ci podziękować za fotografię. Widać odrazu że porządna robota a nie jak tutaj, "galicjok" jakiś Ci mordę zdejmnie. Że na tych jeszcze kara boska nie przyszła. Ale może przyjdzie.
Mają zamykać niepotrzebne zakłady. Najpierw pójdzie kulparków a potem kioski i knajpki. Ja się z tego powodu nie będę martwił. Gorzej dla takiego Zygmunta, on ostatnio zaczął robić szum w klasztornym grodzie. Czarował gości swymi sztuczkami i zamiast jak mi się szczerze przyznał jest przez wszystkie towarzystwa "rozrywany". Ciotka też go czasami "rozerwie" ma więc wesołe życie.
Gdyby tak wszyscy mieli szczęście jak on. Po roku czasu zdziwi się stary Widzew, gdy zobaczy jakiegoś "batjara" z lwowskiego rodu, co ma pretensje do pochodzenia w porządnej widzewskiej familii.....
Donek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz