Lwów 17.6.43
Lucynko!
….. Dostałem w sobotę zastrzyk przeciwtyfusowy i to akurat w prawą rękę. Ledwie się ruszam. Uderzyli nas tymi zastrzykami. Nie dość, ze ręką nie można ruszać ale można nawet tyfusu dostać i pojechać na cmentarz łyczakowski. Ja „niestety” dostałem tylko gorączkę i przez całe Zielone Świątki leżałem w domu. Tylko w pierwsze święto mimo gorączki poszedłem do kościoła (widzisz jaki się ze mnie pobożny człowiek zrobił), potem jeszcze do kina a wieczorem na stację.
…. We wtorek wyjazd do Rudek, Sambor w czwartek. W sobotę pojechałem do Mikołajewa po Szprengsztof do wysadzania kamienia. Miałem go przewieźć do kamieniołomów w …..? Podróż niezbyt przyjemna z takim ładunkiem. W tamtą stronę jechałem zupełnie sam. Pierwszy raz. Jak zawsze z kimś jadę. Przeważnie z ojcem. Ten po tym wypadku z osią boi się troche Oplem jeździć. Nie wiadomo co znów mu się odmontuje. Samemu zaś można gazować po kawalersku. Nie szczędziłem więc benzyny i waliłempo dziurach 60 km. , a po gładkim 80 km. Chwilami zamieniałem się w lotnika. Prz 80 km/godz. Opel fruwał w powietrze. Miałem szczęście, droga była śliska (deszcz lał jak z cebra) i ani opona nie nawaliła.
Niestety magazynier, gdzie przechowywano ten proch wyjechał sobie i musiałem wracać bez niczego.
…..Spokoju nam nie dają. Teraz znów trzeba starać się o kennkarty. Trzeba wyszukać wszystkie babki i prababki.
Getto już znikło u nas. Przez tydzień się z „naszymi” uporali. Teraz szukają widać tych co się pochowali.
…..Aha. Pisałem Ci, ze się ścigamy ze Zdzichem kto prędzej swoją maszynę wykończy. Niestety zostałem pokonany. Zdzicha Hanomag stoi już 2,5 tygodnia na remoncie. Wczoraj zrobił taką sztukę jak nikt. Zamiast jechać na benzynę pojechał na wodę, ale daleko nie zajechał – 10 metrów tylko…..
Benek.
Kraków 31.III.44
Droga Lucynko!
Właśnie myślałem czy poczekać do jutra aby Ci wyrżnąć jakiś „primaaprilisowy” list czy też nie robić kawałów. Piszę jednak dziś a to dlatego, ze wzięłabyś wszystko za kawał lub wszystko za prawdę (gorzej jeśli prawdę za żart i odwrotnie). Przede wszystkim jak widzisz siedzę jeszcze w Krakowie choć na jazdę do Litzmannstadtu też się już zbierało i zbiera. Będzie to w pierwszym rzędzie zależeć od nas a potem od stanu robót. Jeśli chociaż od nich zależny jest pobyt w Krakowie. Jeśli robót nie dostaniemy to oddział firmy Allganer? W G.G. zostanie zlikwidowany a my mamy w takim wypadku propozycję powrotu do Łodzi. Jest całkiem zrozumiałem że chciałbym bardzo tam pojechać ale jest pewne ”ALE !!”
Nie mam domu ani mieszkania (tego na Składowej 13) ani mebli a tylko rodzinę na łaskę lepiej nie liczyć i są pewne sprawy które nam nie są przyjemne. Zostaniemy w G.G. i będzie co Bóg da. Robotę zawsze się dostanie. Ździsiek nawet w wypadku powstania tutaj firmy nie ma wcale zamiaru nadal pracować u p. A. miał już przecież pewną propozycję w firmie „Telefunken” a pracował przecież u Petzolda (ale nie tego co Twój) przeszło rok. A nawet jako mechanik samochodowy ma szanse lepszego zarobku i lżejszej pracy niż w firmie p. A. Ja gdy będzie potrzeba też coś znajdę. Kiedyś to się musi wszystko skończyć.
Ale teraz muszę ci napisać trochę nowinek. Przedwczoraj przyjechała reszta naszego lwowskiego oddziału. Zdzisiek jeszcze dziś pojechał ostatnią turą do Lwowa i wraca w niedzielę. Już nie ma nic. Listy które ostatnio szły do Lwowa 6 dni, już wcale nie dochodzą. Roboty wstrzymano w ubiegłym tygodniu, tak że nie było już po co siedzieć. Tutaj znów SS zajmuje tą cegielnię gdzie my jesteśmy i będziemy się musieli wyprowadzić. Z mieszkaniami jest bardzo trudno ale jak trzeba to cóż robić.
Ja zacząłem się rozbijać po Krakowie tym starym Oplem a poza tym nadal nic nie robię. Czekamy na roboty i co dalej…..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz