niedziela, 31 lipca 2022

Sokolniki - Las - Łódź - Sprzedaż działek - Afera - Baron Rozstocki - Rozwój - Dziennik Łódzki - 1929-32 - cz.4

 Dziennik Łódzki - 7 kwietnia 1932



     W szeregu artykułów, zamieszczonych w „Dzienniku” omówiliśmy aferę polegającą na narażeniu około tysiąca osób na poważne straty materjalne. O tem, w jaki sposób powstał projekt utworzenia miasta-lasu w pobliżu Łodzi i jak zamierzenie to zostało zrealizowane. Pisaliśmy mianowicie, iż obecny właściciel maj. Sokolniki, p. Aleksander Rozstocki, uprzednio Rozenstock, właściciel odziedziczonego po błogosławionej pamięci Austrji tytułu baronowskiego, rozpoczął parcelację terenów leśnych majątku Sokolniki, przyczem początkowo rozparcelował jedną transzę lasów, następnie drugą i po wielu staraniach uzyskał zatwierdzenie parcelacji obu transz. Właściciele działek leśnych, nabytych w tych obydwu parcelacjach, uzyskali prawa własności i, wobec tego, że obie wielkie parcele położone są na gruncie suchym, latwo przepuszczalnym, w pięknej, na wyniosłym terenie położonej miejscowości, mogą uważać się za naogół solidnie przez bar. Rozstockiego załatwionych klientów.

Prawdziwe letnisko.

     Wielu z nich pobudowało na tym terenie wille i różne inne zabudowania, tworząc sympatyczne, w pobliżu Łodzi położone letnisko. P. Rozstocki, zachęcony powodzeniem, przystąpił do parcelacji trzeciej połaci lasu. P. Rozstocki nie powinien był tego czynić, albowiem nie tylko nie uzyskał zezwolenia okręgowego urzędu ziemskiego na dokonanie parcelacji ale i następnie, aż do chwili obecnej, urząd ziemski, dbały z obowiązku o stan zalesienia kraju. mimo wyprzedania parceli tysiącowi zgórą nabywców działek , zezwolenia tego nie udzielił.

...i prawdziwe bagno.

    P. Rozstocki nie powinien był parcelować trzeciej transzy lasu jeszcze i z tego względu, iż - w przeciwieństwie do dwu pierwszych transz - teren trzeciej parceli jest bagnisty, a zatem najzupełniej nie odpowiedni do zamieszkania na nim w porze letniej, nienadający się szczególniej na „uzdrowisko", a jako takie „miasto-las" było reklamowane. Tem niemniej parcelacji trzeciej transzy dokonano, a ponieważ stało się to wbrew przepisom, a dalej - naraziło na poważne straty nabywców działek, którzy do tej pory nie mogą uzyskać prawa własności, przeto w rezultacie całą sprawę, która nabrała posmaku wyraźnej afery, zajął się urząd prokuratorski, powierzając przeprowadzenie dochodzeń łódzkiemu urzędowi śledczemu.

W urzędzie śledczym.

     W toku dochodzeń tych przesłuchano cały szereg osób, jak b. komisarza ziemskiego w Łodzi, dr. Zawadzkiego, obecnego komisarza, p. Lipskiego, naczelnika okręgowego urzędu ziemskiego w Piotrkowie, p. Grąbczewskiego, prezesa O. U. Z. p. Rychlowskiego, plenipotenta majątku, p. Antoniego Witteka, p. Antoniego Łączkowskiego, mec. Słomińskiego i szereg innych osób. P. Rozstocki, jak się dowiadujemy, otrzymał wezwanie do łódzkiego urzędu śledczego na dzień 14 bm.

Wyraźna zła wola.

     Nawiązując do roli p. Rozstockiego odnośnie przeprowadzenia trzeciej, zabronionej parcelacji wskazać należy przede wszystkiem na jeden takt, który mówi wyraźnie o złej woli parcelanta, mianowicie gdy w swoim czasie powołany przez p. Rozstockiego do przeprowadzenia sprawy zatwierdzenia trzeciej transzy parcelacji adw. łódzki, p. mec. Słomiński, zwrócił uwagę na to, iż uzyskanie odnośnego zezwolenia jest wykluczone i zrzekł się zajmowania tą sprawą, p. Rozstocki, wiedząc już dokladnie o tem, że zezwolenia nie uzyska, otoczył się grupą ludzi niepewnych i nieodpowiedzialnych, przy których pomocy parcelację przeprowadził. Już w następstwie, kiedy właściciel Sokolnik zorjentował się, iż nie ”załatwienie" parcelacji pachnie grubą odpowiedzialnością, czynił wszystko, aby uzyskać wpływ na O. U. Z .... ze strony władz centralnych. Polowania nie pomogły. W tym celu nawiązał stosunki z wielu wpływowemi osobistościami w stolicy, urządził szereg polowań, z zaproszonymi do Sokolnik gośćmi, jednakowoż... zabiegi te nie dały rezultatu i władze centralne nie uważały za wskazane wpływać na okręgowy urząd ziemski w kierunku „oczyszczenia” p. Rozstockiego od zarzutu bezprawnego rozparcelowania znacznej połaci lasu.

"Dojna krowa"

     W toku dochodzeń, o ile nam wiadomo, wyszedł na jaw znamienny szczegół, iż pan R. nie tylko umiał obejść się bez zezwoleń O.U.Z. lecz potrafił nawet zignorować zatwierdzone plany w ten spos6b, iż miejsca wyznaczone w planie na tereny publiczne (kościół, targowisko, cmentarz, teren dla straży) uszczuplał wydzielając z całym spokojem i z tych terenów działki dla nabywc6w.

    Jak dalece p. R. traktował „miasto-las Sokolniki "jako dojną krowę dowodzi fakt, iż nie tylko nie włożył w parcelację żadnych inwestycyj, lecz na wet nie przeprowadził możliwej drogi do przystanku Emilia do parcelowanych terenów, mimo iż do tego był zobowiązany i mimo, iż parcelacja przyniosła mu miljony które – notabene- lokował w bankach… amerykańskich, o ile nie zużywał pieniędzy, uzyskanych z parcelacji, na podróże do krajów egzotycznych.

     Oczekiwać należy, iż prowadzone w dalszym ciągu dochodzenie rzuci dostatecznie jasne światło na całą sprawę i znajdzie może środki, aby zwrócić nabywcom działek w trzeciej parceli pieniądze, pobrane za to, czego nie wolno było sprzedać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz