Niesamowita sytaucja jaka miała miejsce w malutkim Karpinie. Obecność generała von Scheffera na skrzyżowaniu drogi w kierunku Kurowice - Tomaszów - obecnie DW 713. Kto z mieszkańców, czy też przejeżdżających w tym miejscu zdaje sobie sprawę, że w tym dokładnie miejscu 107 lat temu zebrało się tysiące niemieckich żołnierzy z różnych formacji. Wycięczonych, głodnych, setki rannych, w chaosie czekających na dalsze rozkazy. Przemowa generała von Scheffera zapisana przez Ernesta Eilsbergera robi duże wrażenie. Także sytuacja kilkaset metrów w kierunku Kurowic na moście przez Miazgę jest nie mniej interesująca.
Około godziny 4 rano z przybyłego do Kurowic naczelnego dowództwa wyjeżdża ze swoimi gońcami major Füßlein, kierując się na czoło, a potem dalej obok szwadrony awangardy do mostu na Miazdze pod Karpinem. Zbliża się teraz ostrożnie do niego.
- To by było wprost nie do pojęcia, gdyby Rosjanie mieli nam ten most zostawić.
Stoi tam posterunek, który podrywa się i krzyczy:
- Stać! Kto tam?
- Oficer sztabu dowództwa XXV Korpusu Rezerwowego, a wy?
- Wzmocniony posterunek strażniczy 12. kompanii pułku fizylierów gwardii.
- A po drugiej stronie strumienia?
- A tam też jest posterunek.
- A więc most jest wciąż w naszych rękach?
- Tak jest. Zbudowaliśmy jeszcze drugi.
- Wspaniale! Kim jest wasz dowódca?
- Podporucznik Kath. - Brawo!
Ogromny ciężar spada z piersi oficera sztabu. Jedzie jeszcze szybko wąską drogą do mostu, pod którym śmigają wśród lodu i kamieni mocno nabrzmiałe fale Miazgi. Tam na lewo naprawdę stoi drugi most! Na drugim brzegu major Füßlein dostrzega odprzodkowane działo, muszą więc gdzieś tu być w pobliżu obsługi. Udaje mu się je znaleźć w sąsiadujących chałupach i postawić na nogi z ich drzemki. Zaspany podoficer przekazuje informacje: piechota pod Karpinem należy do 12. kompanii pułku fizylierów gwardii i do 2. batalionu 54. pułku, przy czym ten ostatni batalion przybył dopiero poprzedniego wieczora; dalej na wschód stoi półkoliście na czymś w rodzaju przedmościa pod Karpinem szwadron Wedela z 13. pułku huzarów, który wczoraj po południu zestrzelił nieprzyjacielski samolot; Rosjanie umacniali się wczoraj 10 km dalej pod Wilkucicami. No to teraz z powrotem z wieściami do generała von Scheffera, kóry wysłuchuje wszystkiego z ulgą: „Życzę naszemu łaskawemu nieprzyjacielowi jeszcze trzygodzinnego orzeźwiającego snu”.
O godzinie 5 generał von Scheffer stoi przy wojskowym pochodzie koło skrzyżowania pod Karpinem. Obok niego ordynans trzyma lampkę, której blask pada na generała i pobliski krzyż z urwaną pociskiem drewnianą poprzeczką. W obie strony rozpościerają się w powietrze nieprzybite ręce Chrystusa. „Patrz kolego, błogosławiony Chrystus”, krzyczy przechodzący obok ochotnik do swojego sąsiada i od tego obrazu wstrząsa nim dreszcz.
W niekończącym się szeregu ciągnie się kolumna pod generałem von Schefferem, aż kolorowa od zebranych w jednym miejscu wszystkich dywizji. Teraz trzeba będzie znów rozsupłać tę grupę wojska, splecioną i zbitą razem w ciemnej nocy przez gorzkie wymagania wojenne. Należące do jednej jednostki oddziały muszą się zebrać i zostać wyznaczone na właściwe pozycje, z których mają wykonać stojące przed nimi główne zadanie, czyli przełamanie. Oficerowie sztabowi ustawili się na drodze w pobliżu skrzyżowania.
- Która dywizja?
- 49.
- Maszerować na północ, kierunek Borowa.
- Tutaj 50. Dywizja Rezerwowa.
- Maszerować dalej prosto na wschód, na Łaznowską Wolę.
- Gwardia skręca na lewo, na północny zachód, do Zielonej Góry, na skraj lasu.
- Tutaj radiostacja naczelnego dowództwa.
- Maszerować dalej przy awangardzie 49. Dywizji Rezerwowej.
- Oddział Kunowskiego zatrzymuje się tuż na wschód od Karpina i zaopatruje w amunicję z taborów dowództwa XXV Korpusu Rezerwowego.
- Kolumny 49. Dywizji Rezerwowej ustawiają się na wschód od Borowej.
- Pojazdy 6. i 9. Dywizji Kawalerii posuwają się dalej na wschód od Łaznowskiej Woli.
Wszystko idzie bez postojów. Maszerują nie pułki, nawet nie bataliony, tylko pojedyncze kompanie, często wręcz pojedyncze działa, a przed wszystkim wsunięte między nich wozy z rannymi. O tych ostatnich specjalnie się już teraz nie dba, pozostaną na głównym szlaku 49. Dywizji Rezerwowej pod opieką, jeśli to tylko możliwe, samym sobie. Wszystko odbywa się powoli i w porządku. Zauważyć można u żołnierzy wewnętrznie zadowolenie, że z kolorowej, wymieszanej kolumny marszowej znów tworzy się z nich zdyscyplinowane jednostki. Nowe życie ogarnia ich cżłonki, zdeterminowani patrzą na świtający poranek i prostują się, gdy maszerują obok stojącego na skrzyżowaniu generała von Scheffera. Pełni zaufania spoglądają na niego, a ten kiwa na nich przyjaźnie.
- Dzień dobry żołnierze.
- Dzień dobry ekscelencjo.
- Jak tam, w porządku?
- Tak jest, ekscelencjo.
- Umiecie przecież jeszcze bardziej dziarsko maszerować. Teraz dobrze. Znowu otrzymaliście naboje, prawda? Mogą być wam wkrótce bardzo potrzebne. Dzień dobry. Nie poznajecie mnie w tej brodzie? Nie mogę się ogolić już od ośmiu dni. Przy waszych to jeszcze i tak piękny blond meszek. Ciesz się, ochotniku młody, tak, blond kędzierzawa głowo, że myślę o tobie. Tam jedzie silna artyleria. Przygotujcie sobie trochę bączków. Rosjan już swędzi skóra po nich. Spokojnie, spokojnie, leżcie cicho! Szybkiego powrotu do zdrowia. Ojczyzna dziękuje za wasze rany i ból. Panie kucharzu polowy, macie tam chyba łyk kawy dla waszego głównodowodzącego? Dzień dobry, dzień dobry! Głowa do góry! Niedługo będzie po wszystkim! Naprzód! Ciągle naprzód!
I pochód zmierza coraz dalej, idzie na północ, rozdziela się na lewo, rozdziela na prawo, a każdy jeszcze próbuje uchwycić choć jedno spojrzenie, choć jedno słowo generała. „Stary Scheffer jest zadowolony, że ostatni raz naprzód!”.
Wikipedia:
Reinhard Gottlob Georg Heinrich Freiherr von Scheffer-Boyadel (28 marca 1851 – 8 listopada 1925) był generałem cesarskiej armii niemieckiej podczas I wojny światowej , osiągając stopień generała der Infanterie .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz