Nie przypuszczałem, że takie problemy istniały ponad 111 lat temu..., walka o pochówki mieszkańców Łodzi wyznania katolickiego i ewangelickiego. Materiał który zamieszczam poniżej jest analizą - odpowiedzią na wcześniejszy artykuł, który ukazał się również w Rozwoju z dnia 17 czerwca 1910 roku.
Mam wielką zagwozdkę dwoma zdaniami w środku tekstu:
"W 1862 r. zabroniono na cmentarzu św. Józefa zupełnie chowania zmarłych, wskutek tego z biegiem czasu cmentarz został nie tylko zapomniany, ale i zaniedbany, tak że pomniki rozkradziono, groby murowane rozebrane, cegły zużyto na kominy, a kości zmarłych sprzedano na pudy do cukrowni. W pozostałych dołach kryło się całe łajdactwo łódzkie – wielki ówczesny sztab złodziei".
Co ma cukrownia do ludzkich kości sprzedawanych na pudy?! Szabrowanie, niszczenie grobów również jest dla mnie czymś nowym, myślałem, że po 1945 roku ten niecny proceder miał miejsce... Także "mieszkania" przestępców na cmentarzach nie są nowością (patrz materiał :
Piotrków - Orgie bandyckie na cmentarzu - Godzina Polski - 1916
SPRAWA CMENTARZA PRZY KOŚCIELE ŚW. JÓZEFA
(Przyczynek do historyi Łodzi.)
W No. 136 „Rozwoju” z roku bieżącego była poruszana sprawa cmentarza przy kościele św. Józefa, a to z tej racyi, że po mieście zaczęły krążyć wieści o pertraktacyach ks. proboszcza Przezdzieckiego z Kolegium gminy ewangelickiej o nabycie części tego cmentarza, którą wyrokiem sądu okręgowego w Piotrkowie przyznano jako własność ewangelików.
Wysokie żądanie Kolegium, bo wynoszące 100 tysięcy rubli za 17,173 ½ łokcia placu, wydały się parafianom zbyt wygórowane, gdyż w tych stronach można dostać plac po 2 ruble, za łokieć i w dodatku z frontami na dwie ulice, kiedy dawny cmentarz jest dookoła obstawiony budynkami i łączy się tylko za pomocą wąskiego, podarowanego przez I. K. Poznańskiego, paska ziemi z ulicą Ogrodową, gdyby bowiem nie ten przesmyk, do środka tego placu można byłoby się dostać chyba za pomocą balonu.
Istnieje jeszcze jedna przyczyna dlaczego opinia publiczna zaprotestowała przeciwko nabyciu tego placu…. przyczyna więcej moralnej natury… a mianowicie ta, że Kolegium ewangelickie posiadało ten plac, wyjąwszy 6,740 kw. Łokci na zasadzie wyłącznie prawnej - „przedawnienia”.
Na ten artykuł nadesłało do naszej redakcyi Kolegium gminy ewangelickiej parafii św. Trójcy w Łodzi artykuł, który redakcya w imię bezstronności, zamieściła w No. 155 „Rozwoku”, chcąc wyświetlić sprawę.
Kolegium ewangelickie w tym artykule napisało dużo pięknych frazesów, przejętych duchem chrześcijańskim i zwróciło się nawet z pewnym żalem do jednostek siejących niezgodę w mieście, potrzebującem wspólnej pracy i wspólnych porozumień, zapomniało jednakże, iż nie chodzi w tej całej sprawie ani o rzeczy dobroczynne, ani o rzeczy wyższej natury, ale o pieniądze...o zwykły”geszeft” łódzki.
To też na tę replikę kolegium nie pozostał dłużnym b. dozór kościelny, który nadesłał nam odpowiedź na 10 stronicach dużego formatu.
Ponieważ referent tego działu był na urlopie, przeto i materyał ten zatrzymano do jego powrotu.
Z nadesłanych 10- iu stron streszczamy więc ciekawą kartkę, świadczącą o moralnych stosunkach łódzkich:
Cmentarz św. Józefa został założony 22 lutego 1821 roku przy kościele parafialnym łódzkim na gruntach staromiejskich.
Ewangelików wówczas w Łodzi nie było. Cmentarz ten zajął 8.000 kw. Łokci, a już w 1838 r. uznano za konieczne rozszerzyć go i dnia 28-go kwietnia rozszerzono go o 4.380 łokci, jak świadczy o tem protokuł burmistrza m. Łodzi.
W ciągu tych siedemnastu lat stosunki się zmieniły. Były rząd Królestwa Kongresowego, chcąc podnieść przemysł rękodzielniczy w kraju, począł rozdawać grunty na folwarkach rządowych przybyłym do Łodzi osadnikom, wśród których spora garstka znalazła się ewangelików, imigracya ta wzmagała się z każdym rokiem.
Przybysze swojego Kolegium nie mieli, a obrządki religijne po większej części dopełniane były przez proboszcza katolickiego.
Stosownie do istniejących u nas przepisów, zmarłych ewangelików ks. proboszcz katolicki musiał grzebać na własnym cmentarzu. Pokładnego od rodzin zajmujących się pogrzebem nie pobierano, jak dziś jeszcze nie pobierają pokładnego w wielu miastach powiatowych i na cmentarzach wiejskich. Wszystkie wydatki na utrzymanie w porządku cmentarza i oparkowania pokrywają się ze składek parafian, tak było i z cmentarzem łódzkim św. Józefa, który jednakże rychło zaczął się zapełniać mogiłami, bo i Łódź wzrastała z dniem każdym niepomiernie, tak, już w 1839 r. jak opiewa protokuł komisarza obwodu łęczyckiego z dnia 12- go października 1839 r., musiano rozszerzyć cmentarz o 4, 875 kw. Łokci.
O tem, czy do rozszerzenia tego cmentarza przyczynili się ewangelicy, dotąd nie słychać. Mieli oni już oddawna tu swe mogiły, ale o tem, aby wzywano ich do wspólnych wydatków, akty nie wspominają.
I nic dziwnego, bo czy to wtedy obliczano takie rzeczy za gotówkę?.
Cena ziemi w tych czasach i w tem miejscu była za bezcen. Mamy tego najlepszy dowód, że kiedy i ostatnie rozszerzenie cmentarza okazało się niewystarczającem, były proboszcz katolicki, ks. Krygier, zwrócił się do tych obywateli łódzkich, których grunty graniczyły z cmentarzem o podarowanie ziemi potrzebnej do jego rozszerzenia i otrzymał od nich za darmo 9,677 łokci kw. Z zastrzeżeniem,żeby zostali tylko zwolnieni od składek na oparkowanie tego nowego cmentarza. Darowali więc ten kawał ziemi katolicy z gruntów staromiejskich…. Darowali katolickiej parafii. Ksiądz Krygier, grzebiąc nieustannie na cmentarzu katolickim ewangelików, w tej chwili z tego obszaru połowę, to jest 4,833 ½ łokci przeznaczył na miejsce wiecznego spoczynku dla ewangelików.
Już wtedy z gruntów zajętych pod cmentarz katolicki 5,635 łokci znajdowało się pod mogiłami ewangelików, znajdujemy to zaznaczone w protokule komiszrza, obwodu łęczyckiego z dnia 12 października 1839 r., ale zwłoki ewangelików otrzymały tu tylko przytułek z pobudek chrześcijańskich im udzielony… Nie było mowy płaceniu za miejsca, nie żądano też, aby ewangelicy przyczynili się do utrzymania cmentarza katolickiego.
A chociaż już gromadka spora przybyła tu ewangelików, chociaż corocznie nie mniejszą garść sprowadzali oni czeladników tkackich i familiantów, o własnej gminie nie myśleli.
Może byli jeszcze za biedni. Fakt, że akty stanu cywilnego spisują się często przez proboszcza katolickiego. Kolegium ewangelickie poczęło się formować między rokiem 1848 a 1850. Wtedy powstał pierwszy zbór św. Trójcy, ale i przy tym zborze nie otworzono stałego grzebalnego cmentarza i tylko wówczas nabyto 7,700 łokci kw. Tuż przy cmentarzu św. Józefa i to pod przymusem naczelnika obwodu łęczyckiego, aby na nim grzebać swoich zmarłych.
Jest to jedyne kupno, jakie ewangelicy dokonali na tym cmentarzu. W roku 1851 cmentarz ten zapełnił się zupełnie, nie było gdzie grzebać zmarłych i wtedy dopiero nabyto grunty przy drodze Srebrzyńskiej, zakładając tam trzy osobne cmentarze: katolicki, prawosławny i ewangelicki.
Odtąd poczęto grzebać zmarłych na nowych cmentarzach i tylko tym, którzy posiadali groby familijne na obecnym cmentarzu przy kościele św. Józefa, pozwalano czas jakiś składać ciała w tych mogiłach. Ustanowiono też pierwsze pobieranie pokładnego, licząc po złotemu od starszej osoby, a 15 groszy od dziecka i zwyczaj ten u katolików do dziś jest przestrzegany na nowych cmentarzach.
W 1862 r. zabroniono na cmentarzu św. Józefa zupełnie chowania zmarłych, wskutek tego z biegiem czasu cmentarz został nie tylko zapomniany, ale i zaniedbany, tak że pomniki rozkradziono, groby murowane rozebrane, cegły zużyto na kominy, a kości zmarłych sprzedano na pudy do cukrowni. W pozostałych dołach kryło się całe łajdactwo łódzkie – wielki ówczesny sztab złodziei.
Uporządkował cmentarz ks. Siemiec wtedy dopiero, kiedy w 1888 r., powziąwszy myśl budowy nowego kościoła, stary kazał przenieść na to pustkowie. Wówczas na nowo oparkaniono miejsce wiecznego spoczynku, splantowano doły, zasadzono drzewa, zachowano ocalone pomniki.
Kolegium ewangelickie nie brało w tych pracach udziału zupełnie, jeno starsi i pobożniejsi ewangelicy dziękowali ks. Siemcowi i dozorowi kościelnemu za to, że miejsce, gdzie prochy ich dziadów spoczywają, uporządkowano.
Kolegium ewangelickie nie protestowało wówczas, że katolicy przenieśli tu stary, drewniany kościółek św. Józefa z placu, na którym poczęto budować wielki, nowy, gotycki kościół pod wezwaniem N.Maryi Panny, nie protestowało nawet wtedy, kiedy dzwonnica tego kościoła znalazła się właśnie na miejscu, gdzie grzebano ciała ewangelików.
Nie protestowało kolegium dla tego, że w łonie swoim nie posiadało niezwykłego machera do takich „geszeftów”, nie protestowało dla tego, że i obecnie dzwonnica nie zajęła jeszcze miejsca, za które gmina ewangelicka wyłożyła pieniądze.
Kwestya własności gruntu cmentarnego wylęgła się w 10 lat po przeniesieniu tu kościółka katolickiego i zarysowała się bardzo brzydko… Zupełnie tak, jakby to Kolegium chrześcijańskie ją podjęło.
Oto szczegóły pierwszego wystąpienia:
Kolegium poczęło gromadzić masę budulca z przytułku. P. Walenty Kamiński, obywatel, ujrzawszy taki zapas belek i desek, spytał się: „na co to drzewo” i otrzymał odpowiedź, że gromadzą je na reperacye podług w przytułku.
Pewnego dnia o godz. 4 rano wybito olbrzymią dziurę w parkanie sąsiednie posesyi, obecnie oznaczonej Nr. 27 przy ulicy Konstantynowskiej, gdzie był przytułek noclegowy i piętnastu cieśli poczęło wznosić ogrodzenie.
Ponieważ cmentarz okalają domy familijne dla robotników z fabryki I. K. Poznańskiego, gdzie już o świcie ruch bywa, przeto dostrzeżono z okien tę manipulacyę; w domach familijnych wszczął się alarm i robotnicy spędzili cieślów..
To fakt niezapomniany.
Wówczas dopiero skierowano sprawę na drogę sądową! I na zasadzie „przedawnienia” kolegium uzyskało wyrok prawomocny.
Katolicy nie bronili się osobiście, broniła interesów parafialnych Prokuratorya Królestwa Polskiego. P.p. Walenty Kamiński i Maryan Skiba utrzymują, że byli osobiście u adwokata przyś. św. p. Borowskiego, który oświadczył im, że stawać w tej sprawie nie będzie, bo jest już ona z powodu przedawnienia przesądzoną.
Zdaje się jednak, że w tym razie ów cywilista mylił się. Do dziś jeszcze groby na cmentarzach są dwojakie: jedne nabywane na własność inne zajęte tylko na 20 lat, po upływie których parafia znów rozporządza miejscem.
Otóż na dawnych cmentarzach grobów nabywanych na własność nie było! Parafia też katolicka miała prawo na tych miejscach grzebać po upływie czasu oznaczonego prawem.
W ostatnich więc czasach, jakiś „zły duch” podsunął kolegium gminy ewangelickiej ową myśl prawną – podsunął tego, że place w tych stronach zdrożały – wyprocesować kawał gruntu, który potem nabędą katolicy i grubo zapłacą. To przecież myśl niepoślednia.
I udano się do sądów koronnych o prawną zdobycz! Gdyby jeszcze skarżono o rzeczywistą własność, t. j. O owe 6,700 kw. Łokci, które kolegium ewangelickie nabyło, można byłoby czynność tę tłumaczyć.., Ale kolegium nie zadowolniłoby się taką zdobyczą. Ono wywdzięczyło się znakomicie parafii katolickiej, bo oto do pretensyi swoich wciągnęło połowę cmentarza, a następnie gdy dokładniejsze sporządzono plany, zabrało tę część gruntów na których od najdawniejszych czasów grzebano ewangelików, a więc 5635 kw. Łokci, na których znalazły się mogiły ewangelików do 1838 roku: (protokół komisarza łęczyckiego 4838 ½ kw. Łokci wydzielonych przez proboszcza Krygera i 6700 łokci nabytych przed rokiem 1851, czyli razem 17,173 ½ kw. Łokci, a więc za gościnność parafii katolickiej i za ten przytułek dla ubogich ewangelików zdobyło jeszcze sobie kolegium 10,473 ½ łokci kw. Za które ani grosza nie zapłacono.
Mamy analogiczną w Łodzi sprawę prawnie wygraną, a tą jest sprawa Bałut. Od dawnych właścicieli nabyli po folwarku grunta nie zamożni mieszczanie, a nie świadomi praw nie zastrzegli tego kupna w hypotece.
Wyszperało tę sprawę dwóch łódzkich adwokatów i do współki z właścicielami, oparszy się na tej nieformalności, kazali za nabyte place jeszcze raz sobie zapłacić.
Prawnie w porządku… A moralnie?
Nasze cmentarze katolickie w małych miasteczkach od czasu utraty niepodległości Polski, stały się przytułkiem dla wszystkich wyznań chrześcijańskich, grzebią na nich katolików, ewangelików i prawosławnych. Nikt się nie dopomina do dziś o pokładne nawet… a cóż dopiero, o nabycie części cmentarza.
Tą rzeczą nie handluje się wcale. Czyż więc można przypuszczać aby inaczej się działo przed rokiem 1839 lub wcześniej.
Tymczasem Kolegium nadesłało pełne pokory i chrześcijańskiej uległości wyjaśnienie. Niesłychana naiwność wiele z całego tego usprawiedliwiania się Kolegium ewangelickiego.
Oto jak przemawia Kolegium:
„Kolegium kościelne, pisząc słowa powyższe miało na myśli li tylko wyświetlenie prawdy niewtajemniczemu ogółowi społeczeństwa naszego i przerzuceniu mostu nad przepaścią, które pogłoski fałszywe w związku z poruszaną sprawą już znowu utworzyć zdołały między ludnością katolickiego i ewangelickiego wyznania.
Gdyby Kolegium w tej sprawie głosu do odpowiedzi w tej sprawie nie zabrało, tem samem przyczyniłoby się do utworzenia fałszywego poglądu i pogłąbienia przepaści; odpowiadając – Kolegium spełnia obowiązek względem ludności jednego i drugiego wyznania.
Mimo doznanego zawodu Kolegium i w przyszłości starać się będzie orać twardą pod względem narodowo-religijnym glebę łódzką, mającą na celu porozumienie, a nie jątrzenie mieszkańców jednego miasta, którzy tyle mają wspólnych a wzniosłych zadań do spełnienia i dla tego ramię przy ramieniu winni podtrzymywać środkami materialnymi i wpływem moralnym na polu oświatowym i wpływem moralnym na polu oświatowem, społecznem i hygieny publicznej, te liczne instucye, które w ostatnich latach inicyatywa prywatna powołała do życia.
Tędy droga do szczęścia kraju i do porozumienia w spornych sprawach rozmaitych grup społeczeństwa.
To wszystko są tylko czcze słowa. Kolegium gminy ewangelickiej miało bowiem różne sposoby do załatwienia tej sprawy, a przedewszystkiem sąd polubowny – obywatelski.
Kolegium tego środka się nie chwyciło. Rozpoczęto wprawdzie pertraktacye z parafią katolicką po uzyskaniu wyroku o zamianę tego placu na inny… Jednak członkowie dozoru kościelnego na umówiony termin nie stawili się… I słusznie!
W takich aferach lepiej oddać wypracowany na zasadzie porozumienia grunt, niż potwierdzać polubownemi umowami tego rodzaju zdobycze.
Niech kroniki lepiej zapiszą ten postępek na pamiątkę głębokiej etyki chrześcijańskiej!
Sprawa ta niech zostanie wymownym dowodem etyki Kolegium gminy ewangelickiej. Wznieście najrychlej na pamiątkę tej wygranej parkan. Prawo was tam wiedzie.
B. dozór kościelny.
Ich hätte nicht gedacht, dass es solche Probleme vor mehr als 111 Jahren gab..., der Kampf um die Beerdigung von Lodzer Bürgern katholischen und evangelischen Glaubens. Bei dem Material, das ich nachstehend einstelle, handelt es sich um eine Analyse - eine Antwort auf einen früheren Artikel, der ebenfalls in der Development vom 17. Juni 1910 erschien.
Zwei Sätze in der Mitte des Textes verwirren mich sehr:
"Im Jahr 1862 wurde es verboten, die Toten auf dem St. Josephs-Friedhof zu begraben, was zur Folge hatte, dass der Friedhof im Laufe der Zeit nicht nur vergessen, sondern auch vernachlässigt wurde, so dass die Denkmäler gestohlen, die Ziegelgräber abgerissen, die Ziegel für Schornsteine verwendet und die Knochen der Toten als Pfähle an die Zuckerfabrik verkauft wurden. In den verbleibenden Gruben versteckten sich alle Schurken von Łódź - die große Diebesbande jener Zeit".
Was hat eine Zuckerfabrik mit menschlichen Knochen zu tun, die für Unmengen verkauft werden? Das Plündern und Zerstören von Gräbern ist auch für mich etwas Neues, ich dachte, dass diese üble Praxis nach 1945 stattfand.... Auch die "Behausungen" von Verbrechern auf Friedhöfen sind nicht neu (siehe Material :
Piotrków - Banditenorgien auf dem Friedhof - Polnische Stunde - 1916
DER FALL DES FRIEDHOFS DER KIRCHE ST. JOZEF
(Beiträge zur Geschichte von Łódź.)
Die Nr. 136 der diesjährigen Ausgabe von "Entwicklung" befasste sich mit dem Thema des Friedhofs an der St.-Josephs-Kirche, da in der Stadt die Nachricht über die Verhandlungen von Pfarrer Przezdziecki mit dem Evangelischen Gemeindekollegium über den Kauf eines Teils dieses Friedhofs, der den Evangelischen durch das Urteil des Bezirksgerichts in Piotrków zugesprochen worden war, die Runde machte.
Die hohe Forderung des Kollegiums, die sich auf 100.000 Rubel für 17.173 ½ ½ ½ ½ ½ ½ Ellen des Platzes belief, erschien den Gemeindemitgliedern zu hoch, da man in diesen Gegenden einen Platz für 2 Rubel pro ½ ½ ½ Ellen bekommen kann, noch dazu mit Fronten an zwei Straßen, wo doch der alte Friedhof von Gebäuden umgeben ist und nur durch einen schmalen Streifen Land, gestiftet von I. K. Poznañski, mit der Ogrodowa-Straße verbunden ist, da man ohne diese Landenge wahrscheinlich mit einem Ballon in die Mitte dieses Platzes gelangen könnte.
Es gibt noch einen weiteren Grund, warum die Öffentlichkeit gegen den Erwerb dieses Platzes protestiert.... Es gibt noch einen anderen Grund, der eher moralischer Natur ist... nämlich, dass das Evangelische Kollegium diesen Platz besaß, mit Ausnahme von 6.740 qm. Der Grund dafür war, dass das Evangelische Kollegium bis auf 6.740 Quadratmeter Eigentümer des Platzes war, und zwar auf rein rechtlicher Grundlage - der "Verjährung".
Als Reaktion auf diesen Artikel wurde unserer Redaktion vom Evangelischen Gemeindekolleg der Pfarrei Heilige Dreifaltigkeit in Łódź ein Artikel zugesandt, den die Redaktion im Namen der Unparteilichkeit in Nr. 155 von "Rozwoj" veröffentlichte, um die Angelegenheit darzustellen.
In diesem Artikel schrieb das evangelische Kollegium viele schöne, von christlichem Geist durchdrungene Platitüden und richtete sogar einige Beschwerden an die Individuen, die Zwietracht in der Stadt säten, die gemeinsame Arbeit und gemeinsame Vereinbarungen brauchte, vergaß aber, dass es bei der ganzen Angelegenheit nicht um Nächstenliebe oder Dinge höherer Natur ging, sondern um Geld ... um das übliche "Geschäft" von Łódź.
Aus diesem Grund blieb der ehemalige Superintendent der Kirche die Antwort des Kollegiums, die er uns auf 10 großformatigen Seiten übermittelte, nicht schuldig.
Da der Sachbearbeiter dieser Abteilung im Urlaub war, wurde auch dieses Material bis zu seiner Rückkehr aufbewahrt.
Aus den übermittelten 10 Seiten fassen wir ein interessantes Blatt zusammen, das von den moralischen Verhältnissen in Łódź zeugt:
Der St.-Josephs-Friedhof wurde am 22. Februar 1821 bei der Pfarrkirche von Lodz auf altem Stadtboden angelegt.
Zu dieser Zeit gab es in Lodz keine Evangelikalen. Dieser Friedhof nahm 8.000 Quadratmeter ein. Bereits 1838 wurde eine Erweiterung für notwendig erachtet und am 28. April wurde sie um 4.380 Ellen erweitert, wie aus dem Protokoll des Bürgermeisters von Łódź hervorgeht.
In diesen siebzehn Jahren haben sich die Beziehungen verändert. Die damalige Regierung des Kongress-Königreichs wollte das Handwerk im Land ankurbeln und begann, Land auf den staatlichen Gütern an die Neuankömmlinge in Łódź zu verteilen, unter denen sich einige Evangelische befanden, und diese Einwanderung nahm mit jedem Jahr zu.
Die Neuankömmlinge hatten kein eigenes Kollegium, und die religiösen Riten wurden größtenteils von den katholischen Pfarrern durchgeführt.
Gemäß den in unserem Land geltenden Vorschriften musste der katholische Pfarrer die verstorbenen Evangelischen auf seinem eigenen Friedhof beerdigen. Die Familien, die sich um die Bestattung kümmerten, erhoben keine Gebühren, so wie es auch heute noch in vielen Kreisstädten und auf ländlichen Friedhöfen der Fall ist. Alle Kosten für die Instandhaltung des Friedhofs und der Einfassungen wurden durch die Beiträge der Gemeindemitglieder gedeckt, was auch für den St.-Josephs-Friedhof in Lodz galt, der sich bald mit Gräbern füllte, da Lodz ins Unermessliche wuchs, so dass der Friedhof 1839 laut dem Protokoll des Bezirkskommissars von Lęczyca vom 12. Oktober 1839 um 4.875 qm erweitert werden musste. Łokci.
Ob die Evangelischen zur Erweiterung des Friedhofs beigetragen haben, ist nicht bekannt. Sie hatten hier schon vor langer Zeit ihre Gräber, aber dass sie zu den gemeinsamen Kosten herangezogen wurden, wird in den Aufzeichnungen nicht erwähnt.
Und das ist nicht verwunderlich, denn wurden solche Dinge damals gegen Bargeld berechnet?
Damals und an diesem Ort war der Preis für Land unbezahlbar. Der beste Beweis dafür ist, dass der damalige katholische Pfarrer Krygier, als sich die letzte Erweiterung des Friedhofs als unzureichend erwies, die Bürger von Lodz, deren Grundstücke an den Friedhof grenzten, um die für die Erweiterung benötigten Grundstücke bat und von ihnen 9.677 Quadratkubikmeter kostenlos erhielt, mit der Maßgabe, dass sie nur von der Zahlung von Beiträgen für den neuen Friedhof befreit werden sollten. Also schenkten sie dieses Stück Land den Katholiken von der alten Stadt Land.... Sie schenkten es der katholischen Kirchengemeinde. Pfarrer Krygier, der immer wieder Evangelische auf dem katholischen Friedhof bestattete, wies nun die Hälfte dieser Fläche, d.h. 4.833 ½ Ellen, als letzte Ruhestätte für Evangelische zu.
Schon damals befanden sich 5,635 Hektar des vom katholischen Friedhof belegten Geländes unter den Gräbern der Evangelischen, heißt es im Proto-Kollektorat des £êczycki-Bezirks vom 12. Oktober 1839, aber die Leichen der Evangelischen wurden hier nur aus christlichen Gründen untergebracht... Es war weder die Rede davon, für die Grundstücke zu bezahlen, noch wurden die Evangelischen aufgefordert, zum Unterhalt des katholischen Friedhofs beizutragen.
Obwohl bereits eine beträchtliche Anzahl von Evangelikalen hierher gekommen war und obwohl sie jedes Jahr eine nicht unbeträchtliche Anzahl von Weberlehrlingen und Familienmitgliedern mitbrachten, dachten sie nicht an ihre eigene Gemeinschaft.
Vielleicht waren sie noch zu arm. Die Tatsache, dass die Personenstandsurkunden häufig von einem katholischen Pfarrer verfasst werden. Das evangelische Kollegium begann sich zwischen 1848 und 1850 zu bilden, als die erste Dreifaltigkeitskirche errichtet wurde, aber auch an dieser Kirche wurde kein ständiger Friedhof eröffnet, und erst dann wurden 7.700 Quadratkubikmeter Land direkt neben dem St. Josephs-Friedhof und unter dem Zwang des Bezirksvorstehers von Leczyca erworben, ihre Toten dort zu begraben.
Dies ist der einzige Kauf, den Evangelikale auf diesem Friedhof getätigt haben. Im Jahr 1851 war der Friedhof völlig überfüllt, es gab keinen Platz mehr, um die Toten zu begraben, und erst dann wurde das Grundstück an der Srebrzynska-Straße gekauft und dort drei separate Friedhöfe eingerichtet: ein katholischer, ein orthodoxer und ein evangelischer.
Von da an wurden die Toten auf den neuen Friedhöfen beigesetzt, und nur diejenigen, die Familiengräber auf dem jetzigen Friedhof an der St. Josephs-Kirche hatten, durften ihre Leichen eine Zeit lang dort bestatten. Es wurde auch festgelegt, dass die erste Sammlung einer Kaution, die einen Zloty für eine ältere Person und 15 Groschen für ein Kind zählte, durchgeführt wurde, und dieser Brauch wird von den Katholiken auf den neuen Friedhöfen immer noch befolgt.
Im Jahr 1862 wurde es verboten, die Toten auf dem St.-Josephs-Friedhof zu begraben, was zur Folge hatte, dass der Friedhof im Laufe der Zeit nicht nur in Vergessenheit geriet, sondern auch vernachlässigt wurde, so dass die Denkmäler gestohlen, die gemauerten Gräber abgerissen, die Ziegel für Schornsteine verwendet und die Knochen der Toten als Pfähle an eine Zuckerfabrik verkauft wurden. In den verbleibenden Gruben versteckten sich alle Schurken von Lodz - die große Diebesbande der damaligen Zeit.
Der Friedhof wurde erst von Pater Siemiec in Ordnung gebracht, als er 1888, nachdem er beschlossen hatte, eine neue Kirche zu bauen, den alten Friedhof in diese Einöde verlegen ließ. Damals wurde die Stätte der ewigen Ruhe rekultiviert, die Gruben wurden gepflügt, Bäume gepflanzt und die erhaltenen Denkmäler wurden geschützt.
Das evangelische Kollegium beteiligte sich an diesen Arbeiten überhaupt nicht, nur die älteren und frommeren Evangelischen dankten Pfarrer Siemiec und der Kirchenaufsicht dafür, dass die Stelle, an der die Asche ihrer Großväter beigesetzt worden war, in Ordnung gebracht wurde.
Das evangelische Kollegium hat nicht dagegen protestiert, dass die Katholiken die alte Holzkirche St. Joseph von dem Platz entfernt haben, auf dem sie mit dem Bau einer großen neuen gotischen Marienkirche begonnen haben, es hat nicht einmal protestiert, als der Glockenturm dieser Kirche an der Stelle errichtet wurde, an der die Leichen der Evangelischen begraben wurden.
Das Kollegium hat nicht protestiert, weil es keinen außerordentlichen Macher für solchen "Klatsch" in der Brust hatte, es hat nicht protestiert, weil der Glockenturm noch immer nicht den Platz eingenommen hat, für den die evangelische Gemeinschaft das Geld aufbrachte.
Die Frage des Besitzes des Friedhofsgeländes wurde 10 Jahre, nachdem die katholische Kirche hierher verlegt worden war, ausgebrütet und sehr hässlich umrissen... Es war, als ob das christliche Kollegium sie aufgegriffen hätte.
Hier sind die Einzelheiten des ersten Auftritts:
Das Kollegium begann mit der Sammlung von Baumaterialien aus der Unterkunft. Herr Walenty Kamiński, ein Bürger, sah einen solchen Bestand an Balken und Brettern und fragte: "Er erhielt die Antwort, dass sie es für die Reparaturen im Armenhaus sammeln würden.
Eines Tages, um 4 Uhr morgens, wurde ein großes Loch in den Zaun des Nachbargrundstücks mit der heutigen Nummer 27 in der Konstantynowska-Straße geschlagen, auf dem sich das Nachtasyl befand, und fünfzehn Zimmerleute begannen, einen Zaun zu errichten.
Da der Friedhof von Familienhäusern der Arbeiter der I. K. Poznañski-Fabrik umgeben ist, wurde dort bereits ein Zaun errichtet. Da der Friedhof von Wohnhäusern der Arbeiter der I. K. Poznañski-Fabrik umgeben ist, in denen bereits im Morgengrauen reger Betrieb herrscht, wurde diese Manipulation von den Fenstern aus bemerkt; in den Wohnhäusern wurde Alarm ausgelöst, und die Arbeiter eilten zu den Zimmerleuten.
Dies ist eine unvergessliche Tatsache.
Erst dann wurde der Fall vor Gericht gebracht! Und aufgrund der "Verjährungsfrist" erhielt die Hochschule ein rechtskräftiges Urteil.
Die Katholiken haben sich nicht persönlich verteidigt, sondern die Interessen der Gemeinde wurden von der Staatsanwaltschaft des Königreichs Polen vertreten. Herr Walenty Kamiński und Herr Maryan Skiba behaupten, den Anwalt von St. Borowski persönlich aufgesucht zu haben, der ihnen mitteilte, dass er sich nicht an dem Fall beteiligen werde, da dieser aufgrund der Verjährung bereits entschieden sei.
Es scheint jedoch, dass sich der Zivilist in diesem Fall geirrt hat. Bis heute gibt es auf den Friedhöfen zwei Arten von Gräbern: Einige werden für das Eigentum erworben, andere werden nur für 20 Jahre belegt, danach verfügt die Gemeinde wieder über den Platz.
Auf den alten Friedhöfen gab es keine gekauften Gräber! Die katholische Kirchengemeinde hatte auch das Recht, Menschen nach Ablauf der gesetzlich vorgeschriebenen Frist auf diesen Plätzen zu bestatten.
In jüngster Zeit schlug ein "böser Geist" dem Kollegium der evangelikalen Gemeinde vor, ein Stück Land zu pachten, das die Katholiken dann kaufen und teuer bezahlen sollten - was angesichts der Tatsache, dass die Plätze in dieser Gegend teurer geworden sind, nahe lag. Immerhin ist es eine hervorragende Idee.
Und sie haben sich an die Staatsanwaltschaft gewandt, um einen legalen Gewinn zu erzielen! Wenn nur das Grundstück, d.h. die 6.700 qm große Fläche. Hätten sie das eigentliche Grundstück, d.h. die 6.700 qm, die das Evangelische Kolleg erworben hatte, eingeklagt, wäre diese Aktion erklärbar gewesen... Aber das Kolleg wäre mit einem solchen Gewinn nicht zufrieden gewesen. Sie war der katholischen Gemeinde gegenüber hoch verschuldet, da sie die Hälfte des Friedhofs in ihre Ansprüche einbezog und dann, als genauere Pläne erstellt wurden, den Teil des Geländes übernahm, auf dem seit jeher die Evangelischen begraben worden waren, nämlich 5635 qm. Łokci, auf dem sich bis 1838 Gräber von Evangelischen befanden: (Protokoll des Kommissars von Łęczyce) 4838 ½ m², die von Pfarrer Kryger zugewiesen wurden, und 6700 m², die vor 1851 gekauft wurden, also insgesamt 17.173 ½ m². Für die Gastfreundschaft der katholischen Gemeinde und für diese Unterkunft für arme Evangelische erhielt das Kollegium also 10.473 ½ m², für die kein Pfennig bezahlt wurde.
In Łódź gibt es einen ähnlichen Fall, den Fall Bałuty. Das Land nach dem Gutshof wurde von den früheren Besitzern von mittellosen Bürgern erworben, die ihre Rechte nicht kannten und den Kauf nicht im Hypothekenregister eingetragen hatten.
Zwei Łódź-Anwälte untersuchten den Fall und forderten in Zusammenarbeit mit den Eigentümern auf der Grundlage dieser Unregelmäßigkeit diese auf, die erworbenen Grundstücke erneut zu bezahlen.
Rechtlich in Ordnung... Aber moralisch?
Seit Polen seine Unabhängigkeit verloren hat, sind unsere katholischen Friedhöfe in den Kleinstädten zu einem Zufluchtsort für alle christlichen Konfessionen geworden und beherbergen Katholiken, Evangelikale und Orthodoxe. Bis heute bittet niemand um eine Anzahlung, geschweige denn um den Kauf eines Teils des Friedhofs.
Diese Dinge werden überhaupt nicht gehandelt. Wie kann man also annehmen, dass die Dinge vor 1839 oder früher anders waren?
In der Zwischenzeit hat das Kollegium eine demütige und christliche Stellungnahme abgegeben. Unglaubliche Naivität bei all diesen Rechtfertigungen durch das Evangelische Kollegium.
So spricht das Kollegium:
"Das kirchliche Kollegium hatte bei der Abfassung der obigen Worte nur die Absicht, der nicht eingeweihten Öffentlichkeit unserer Gesellschaft die Wahrheit zu zeigen und die Kluft zu überbrücken, die falsche Gerüchte im Zusammenhang mit der fraglichen Angelegenheit bereits wieder zwischen den Menschen der katholischen und der evangelischen Konfession zu schaffen vermochten.
Hätte das Kollegium in dieser Angelegenheit nicht eingegriffen, hätte es dazu beigetragen, ein falsches Bild zu schaffen und die Kluft zu vertiefen; durch seine Reaktion erfüllt das Kollegium seine Pflicht gegenüber den Menschen beider Konfessionen.
Trotz der Enttäuschung, die das Kollegium erlitten hat, wird es sich weiterhin bemühen, den harten nationalen und religiösen Boden von Lodz mit dem Ziel zu durchpflügen, eine Einigung zu erzielen und nicht die Bewohner einer Stadt zu entflammen, die so viele gemeinsame und edle Aufgaben zu erfüllen haben, und deshalb sollten sie Schulter an Schulter mit materiellen Mitteln und moralischem Einfluss im Bildungsbereich und moralischem Einfluss im Bereich der Erziehung, der sozialen und öffentlichen Hygiene jene zahlreichen Einrichtungen unterstützen, die die Privatinitiative in den letzten Jahren ins Leben gerufen hat.
Dies ist der Weg zum Glück des Landes und zu einer Einigung in strittigen Fragen zwischen verschiedenen gesellschaftlichen Gruppen.
All dies sind nur leere Worte. Das Evangelische Gemeinschaftskolleg verfügte über verschiedene Mittel zur Beilegung der Angelegenheit, vor allem über ein gütliches Zivilgericht.
Das Evangelical Community College hat dieses Mittel jedoch nicht eingesetzt. Nach dem Urteil wurden Verhandlungen mit der katholischen Gemeinde aufgenommen, um den Platz gegen einen anderen zu tauschen... Die Mitglieder der Kirchenaufsicht erschienen jedoch nicht zum vereinbarten Termin... Und das zu Recht!
In solchen Fällen ist es besser, den einvernehmlich erarbeiteten Boden zurückzugeben, als diese Gewinne durch gütliche Vereinbarungen zu bestätigen.
Möge die Chronik diese Tat als Erinnerung an eine tiefe christliche Ethik festhalten!
Dieser Fall soll ein beredtes Zeugnis für die Ethik des Evangelical Community College sein. Errichten Sie so bald wie möglich einen Zaun zum Gedenken an diesen Sieg. Das Gesetz wird Sie dabei unterstützen.
B. Kirchliche Aufsicht.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz