Miałem troszeczkę dość tego tłumaczenia z Gotyku. Jednak słowa: Będków, Wolbórka było mocniejsze od mojego nygustwa! Działy się rzeczy ważne, zarazem tragiczne, warto poczytać.
Przeciwko 49 Dywizji Rezerwowej i przylegającym do niej częściom 50 Dywizji nieprzyjaciel ponowił ataki o świcie. Na północ od lasu tuszyńskiego trwały ciężkie walki. Rosjanie raz po raz posuwali się w kierunku gospodarstwa Gospodarz. Nagle w lesie zrobiło się cicho. Z braku oficerów generał porucznik von Waenker wysłał Intendanturrat Krampe z patrolem na rozpoznanie. Przywitała ich salwa karabinów; tylko jeden dyspozytor wrócił żywy do sztabu.
Po tym, jak nie udało się odeprzeć wyłomu pod Rzgowem, Rosjanie zdwoili wysiłki przeciwko prawemu skrzydłu 49 Dywizji Rezerwowej pod Starową Górą i przeciwko karabinom maszynowym tej dywizji, które zajęły pozycje na wzgórzach Górki Stare po tym, jak 5 Pułk Gwardii wyszedł pieszo, aby wypełnić powstałą lukę. Po wielokrotnych atakach, wieczorem nieprzyjacielowi udało się zdobyć te wzgórza. Jednak do połowy drogi do Wiskitna podążał tylko chwiejnie, a szczęśliwie ocalałe tam karabiny maszynowe zapewniły w nocy pożądane zwiększenie sił Gwardii. W Gospodarzu ataki rozpoczęły się na nowo około południa. Silny ogień padał ze wszystkich stron na dwór, gdzie urządzono główne miejsce zbiórki. Mimo uderzeń ciężkich pocisków lekarze wiernie wykonywali swoje obowiązki. Dziewięciu ciężko rannych mężczyzn, których dopiero co opatrywano na korytarzu, zostało właśnie uwolnionych od cierpienia przez granat; chmura murowanego pyłu powoli opadła na bladych, pokrytych krwią wojowników. Niedziela śmierci w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu! Ogień piechoty przebijał się przez ściany i okna. Niewielka grupa obrońców na zewnątrz stała jednak na straży i nie pozwoliła Rosjanom przedostać się przez park osiedlowy.
Początkowo nieprzyjaciel prowadził jedynie ostrzał artyleryjski umocnień 50 Dywizji Rezerwowej na Wolbórce. Po południu zaatakował jednak również piechotą pod Modlicą i Rutą, a niepokojący zwrot nastąpił, gdy 6 Dywizja Kawalerii została zmuszona do odwrotu z rejonu Dalkowa na linię Wardzyn-Kurowice wobec silniejszego przeciwnika nacierającego z Bendkowa po obu stronach Miazgi. Gdy tylko nieprzyjacielowi udało się przekroczyć Wolbórkę, stało się wątpliwe, czy 6 Dywizja Kawalerii i słabe części 50 Dywizji Rezerwowej, które były dostępne na południu, będą w stanie nadal osłaniać tyły części Korpusu Scheffera, które ciężko walczyły na północy, zachodzie i południowym zachodzie. Obawiano się również, że wróg prędzej czy później zablokuje przeprawę przez Miazgę w Karpinie, uniemożliwiając jakiekolwiek zaopatrzenie. Sytuacja uległa dalszemu pogorszeniu, gdy o godz. 3.30 po południu otrzymano meldunek z 9 Dywizji Kawalerii, że jej oddział w Brzezinach wycofał się rano na południowy zachód w obliczu silnych działań nieprzyjaciela, a także, gdy dowiedziano się, że Brygada Schaer jest atakowana z północnego wschodu w Rudni. W ten sposób należało się spodziewać całkowitego okrążenia wojsk generała von Scheffera, jeśli pozostaną one na swojej obecnej pozycji 23-go.
Decyzja, którą należało podjąć w sztabie korpusu w Hucie Wiskickiej była nieskończenie trudna. Przedarcie się na zachód wydawało się niemożliwe. Jedynym wyjściem była więc próba przebicia się na północ lub wschód w celu odzyskania kontaktu z XX Korpusem Armijnym. Naczelne Dowództwo Armii, z którym w końcu udało się nawiązać kontakt radiotelegraficzny, otrzymało już o godzinie 11 rano szczegółowy opis sytuacji korpusu. Niedopuszczalne było wyprzedzanie własnej wiedzy Naczelnego Dowództwa Armii o warunkach walki w innych częściach armii. Na razie wydane zarządzenia pozostają w mocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz