Zepchnięta od tyłu przez
masy pojazdów, rzesza jeńców (Rosjanie) minęła wysokość osłony
i ogarnięta wściekłym ogniem, ta "niemiecka brygada",
zmasowana jak do ataku, co mogło dać nieprzyjacielowi wrażenie
silnych rezerw, rzuciła się na ziemię w poszukiwaniu osłony.
Niejedna zakapturzona postać zginęła od amerykańskiej
kuli.
Nadszedł decydujący moment bitwy. Wróg umacniał się
coraz bardziej. Stopniowo pojawiał się na skraju lasu na południowy
zachód i południe od głównej grupy "zu" Gałkowa.
Atakujący zostali zepchnięci na ziemię ciężkim ogniem z trzech
stron. Bohaterską wolą trzymali się dzielnie. Poszczególne małe
grupki uginały się pod naporem nowego wroga. Ale atak Rosjan z
lasu, którego należało się spodziewać w każdej chwili, musiał
zniszczyć domek, zwinąć całą artylerię, jak poprzedniego dnia,
gdzie na lewej flance przebywała 49 Dywizja Rezerwowa. Sytuacja stała
się rozpaczliwie poważna! Z ciężkim sercem hrabia Schweidnitz
odwołał obok niego kapitana von Lettowa, aby ratować sztandar 1
Rezerwowego Pułku Ułanów. Ten doczołgał się do koni pod osłoną,
i galopem z miejsca ruszył z innymi w las, gdzie sztandar został
przejęty. Jeden Ułan wziął drzewce, drugi okucia, sam Lettow tkaninę sztandaru schował pod brokatowym mundurem polowym.
Następnie ruszyli dalej na wschód przez Chrusty Stare. W sąsiedniej 49. Dywizji Rezerwowej dobrze widziano trudy kamratów; czuło się, że od ich wytrwałości zależy ich własny los. O 9.10 rano zarządzono tu trasę w kierunku Borowa-Pszanowice. W rezerwie nie było ani jednego człowieka do natychmiastowej dyspozycji; sama dywizja toczyła walkę o być albo nie być. W najcięższym ogniu od frontu i od Gałkowa, ostrzeliwani z flanki i z tyłu z kierunku Bukowca, walczyli o kluczowy punkt pozycji, wysokość 229 i nasyp kolejowy przed nim. Trzy baterie 49 Dywizji Rezerwowej znalazły się w odległości około 1 km od linii kolejowej na wschód od Borowej. Strzelali teraz z widocznym skutkiem w bezpośredniej osłonie wzdłuż nasypu kolejowego. Nie otrzymano jeszcze żadnego raportu na temat sytuacji w 50 Dywizji Rezerwowej. Ciężkie walki, które miały miejsce dzień wcześniej i stopniowo rosnący brak amunicji nie pozostawiały wątpliwości co do powagi sytuacji. Niepokój ciążył na Dowództwie Głównym, które z pozycji w Chrustach Starych z najwyższą uwagą śledziło wszystkie te wydarzenia. W związku z tym generał von Scheffer zwrócił uwagę dowódcy swojego korpusu kawalerii na fakt, że może zaistnieć konieczność przesunięcia jego dywizji kawalerii na wschód od linii kolejowej Rokiciny - Koluszki na północ. Generał porucznik von Richthofen miał już przygotowane wszystkie rozkazy, gdy o godz. 10.30 przybył patrol rowerowy pod dowództwem sierżanta Alkeningsa z pułku piechoty Lehr z zaskakującą wiadomością, że Brzeziny zostały w nocy zajęte przez nasze wojska (f.G.82).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz