Wkrótce po godzinie 4 generał von Scheffer odwiedził dowódcę 3 Gwardyjskiej Dywizji Piechoty w pobliskim Wiskitnie, aby osobiście zapoznać się z sytuacją. Przy północno-wschodnim wyjściu z wioski obaj generałowie mieli właśnie usiąść przy rozpalonym ognisku, gdy kilka kroków od nich ciężki granat, na szczęście niecelny, uderzył w stertę obornika. Wkrótce dołączył do niego drugi, tak że oba sztaby pojechały na przełaj do następnego gospodarstwa oddalonego o około 1000 metrów na południowy wschód. Moment, w którym obaj przywódcy pożegnali się ze sobą, był bardzo emocjonujący. Przyćmiona latarnia rzucała migotliwe światło na dwie postacie w skromnej panjebudzie, gdy generał porucznik Litzmann wykrzyczał swoje "Heil und Sieg" do dowódcy generalnego i mocno uścisnął mu dłoń. Gdy tylko Jego Ekscelencja von Scheffer odjechał, do sztabu dywizji dotarł alarmujący meldunek, że Rosjanie są już blisko zachodniego wejścia do Wiskitna. Jak już wspomniano, zatrzymali się jednak w połowie drogi między tą wsią a Górkami Starymi.
Generał von Scheffer wrócił już do swojej kwatery w Hucie Wiskickiej, gdy około godziny 19.00 nadeszła z Armmeoberkommando następująca wiadomość radiowa: "Nowy nieprzyjaciel atakuje XX Korpus przez Brzeziny i Sierpc. XXV Korpus Rezerwowy o zmroku odrywa się od nieprzyjaciela i przesuwa się za odcinek Miazga. Jutro zaatakować Brzeziny, aby odciążyć XX Korpus i odzyskać własne połączenia na tyłach. 3 Dywizja Gwardii z częścią 41 Dywizji osłania wycofanie. H.R.R. 1 ma być zwolniony i ruszyć w kierunku Bendkowa dla całkowitego przerwania zaopatrzenia rosyjskiego przez Piotrków-Wolbórz."
Zrezygnowano więc z pomysłu przebicia się na północ. Mimo to dowódca 3 Dywizji Gwardii zwrócił się telefonicznie do dowódcy generalnego z prośbą o pozostawienie jej na sugerowanym wcześniej kierunku przebicia na północ, gdyż od Hohelsalzy nie można było tak dokładnie prześledzić sytuacji, trzeba było by się też przedzierać przez zarządzony teraz odwrót, a na tyłach zagrażałby nam nieprzyjaciel idący od strony Łodzi. Po poprzednich bitwach przebicie się na północ jawiłoby się żołnierzom jako postęp, zarządzona operacja natomiast jako odwrót i oddanie terenu, o który bohatersko walczono z ciężkimi ofiarami. Ale generał von Scheffer podjął decyzję zgodnie z rozkazami armii.
Mimo coraz bardziej krytycznej sytuacji, generał von Scheffer z godną podziwu wytrwałością i nerwowością utrzymywał dotychczas decyzję o ataku na Łódź. Dowództwo armii oczekiwało zwycięstwa pod Łodzią od decydującej interwencji XXV Korpusu Rezerwowego. Mimo, że sytuacja w końcu stała się tak katastrofalna, generał von Scheffer wydał rozkaz wymarszu dopiero na rozkaz Naczelnego Dowództwa. Skalę niebezpieczeństwa mógł przeoczyć tylko jego sztab. Było jasne, że jest się zupełnie samemu, że jest się zamkniętym ze wszystkich stron. Żelazny pierścień musiał zostać przebity! Kierunek przebicia został wskazany przez rozkaz iskrowy Naczelnego Dowództwa.
Przy realizacji tego zlecenia trzeba było jednak pokonać znaczne trudności. Głównym z nich było to, że cała piechota wszystkich trzech dywizji znajdowała się w bezpośrednim kontakcie z nieprzyjacielem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz