wtorek, 12 grudnia 2023

    Ponad 70 lat temu działy się na terenie Gałkówka ciekawe sprawy.. Sporo nazwisk mieszkańców. Kiedy Spółdzielnia Produkcyjna zakończyła swój żywot?

Dziennik Łódzki. 1953-02-26 R. 9 nr 49


W smugach światła, które przez okna świetlicy wcina się w mrok nocy widać wirujące płatki śniegu. Przybliż się do okna: w świetlicy w takt porywistej polski wirują liczne pary.

Bartnik spółdzielni produkcyjnej Józef Sokołowski tańczy z żoną sołtysa-spółdzielcy zażywną Kuletową, drugi członek zarządu Jan Polańczyk z dojarką Stanisławą Krysek, nauczyciel Julian Selga z członkinią Zofią Czapnik. Tańczą starzy, tańczą młodzi.

Na stołach piramidy pączków, kopce chróścików, kosze jabłek, dzbany jabłek.

Spółdzielcy kolonii Gałkówek wspólnie bawią się na karnawałowym wieczorku. Jest to ich pierwszy wieczorek tego rodzaju. Pierwszy w tak licznym gronie. Pierwszy po odniesionym zwycięstwie - nasamprzód w gromadzie, a następnie w powiecie brzezińskim.

W gromadzie - bo ich spółdzielnia produkcyjna I typu dojrzała do przejścia na wyższy typ kolektywnego gospodarowania. Bo na walnym zebraniu w dniu 10 stycznia niemal wszyscy podpisali statut Rolniczego Zespołu Spółdzielczego. Bo do połowy lutego przybyło im 24 nowych członków, tak że obejmują 80 proc gospodarstw gromady, co stanowi 43 rodziny chłopskie i 300 ha ziemi.

W powiecie - bo za dobre osiągnięcia gospodarcze oraz za dobrą pracę uświadamiającą wśród mieszkańców gromady zdobyli sztandar przechodni oraz 5.000 zł. nagrody. 

ICH DROGA DO ZWYCIĘSTWA

Zrzeszenie Uprawy Ziemi w Kolonii Gałkówek powstało 22 września 1949 roku. Liczyło wówczas tylko 14 członków posiadających 49 ha własnej roli i 34 ha otrzymanych z Funduszu Ziemi.

Zaraz jesienią 1949 roku POM Bogdanka przyszły traktory, pługi i siewniki, bo członkowie powstałego ZUZ nie mieli wówczas ani dość szprzężaju, ani rolniczych narzędzi. Nie mieli również w zapasie tyle zboża, aby we własnych zakresie obsiać owe 34 ha z Funduszu ziemi. A więc trzeba było w Banku Rolnym zaciągnąć pożyczkę krótkoterminową.

Minął rok 1950. Spłacono pożyczkę. POM otrzymał swoją należność za pracę, a państwo ziarno w ramach obowiązkowych dostaw. Zaczęła się podnosić zamożność spółdzielców.

W 1951 roku rodzina ZUZ rozrosła się do 32 członków. Uprawiali już 104 hektary według I typu i 55 ha według III typu spółdzielczego gospodarowania. Pięciu kupnymi krowami zapoczątkowali zespołową oborę.

W 1952 roku do ZUZ przyłączyli się Zenon Dąbrowski i Henryk Brot. Uprawa objęła 110 ha członkowskich i 59 ha zespołowych. Zbiory w tym roku było o e do 4 q wyższe u spółdzielców indywidualnie.

Obora zespołowa powiększy się do 15 sztuk bydła, a zapoczątkowana w 1950 roku pasieka - do 34 uli.

Dodajmy do tego: w zespołowej stajni 5 koni, w zespołowych szopach 1 żniwiarka, 2 pługi, 3 pary bron, 2 kopaczki do ziemniaków, 1 beczkowóz, 1 opielacz konny i 1 przerywacz buraków.

Pomoc ze strony państwa: połączenie telefoniczne, elektryfikacja, radiofonizacja, zmeliorowane 54 ha podmokłych gruntów.

ODSTAWY DLA PAŃSTWA - WZROST DOBROBYTU.

- U nas gdy chodzi o spółdzielców - mówi sołtys gromady i skarbnik ZUZ Seweryn Kuleta - tylko 4 członków wywiązało się z odstaw dla państwa w 100%.

- A reszta? - zapytałem przykro zdziwiony.

- A reszta? - Ano szeroko przekroczyła obowiązkowe odstawy. I to wszystkie bez wyjątku. 

Widząc na mej twarzy ponowny wyraz zdziwienia, sołtys ciągnął dalej:

- Weźmy dla przykładu mleko, z którym tyle kłopotu mają niektóre rady narodowe. Gdy chodzi o mnie, już w maju wykonałem plan obowiązkowej odstawy, a od maja odstawiam przeciętnie po 300 litrów miesięcznie. Inni członkowie tez odstawiają wysoko ponad plan. A za przykładem członków idzie cała gromada.

- Znaczy to - wtrącam swoje zdanie - to w ciągu ostatnich 3 lat, znacznie wzrosła dochodowość gospodarstw członkowskich- Tak jest. I to bardzo poważnie. Zwiększyło się bowiem kilkakrotnie pogłowie bydła, trzody i owiec. Nasze zony hodują spore ilości rasowego drobiu, przeważnie kur i indyków. Jaja zalęgowe zabiera wylęgarnia w Koluszkach, a konsumpcyjne oraz drób rzeźny nabywa nasza Gminna Spółdzielnia "Samopomoc Chłopska".

PLANY NA ROK 1953

Jak już wspomnieliśmy na wstępie ZUZ w Kolonii Gałkówek w dniu 10 stycznia przekształcił się w RZS, czyli z typu I przeszedł na III typ gospodarki zespołowej.

Członkowie postanowili więc zebrać oziminy jako wspólny plon, a na wiosnę wszystkie grunty scalić i obsiać według ułożonego planu. Przy zagrodach członkowskich pozostaną tylko 75-arowe działki - oczywiście łącznie z terenem, który zajmują zabudowania gospodarskie, podwórza i sady przyzagrodowe.

Uprawy wiosenne, kontraktowane obejmują: 25 ha owsa, 25 ha ziemniaków, 3 ha jęczmienia, 2,5 ha buraków cukrowych, 2 ha rzepaku jarego i 1.5 ha lnu.

Pracami polowymi kierować będa agrotechnik Kazimierz Sokołowski oraz brygadziści Józef Wawrzonek i Stefan Sienkiewicz. Ich ambicją jest podnieść wydajność ziemi o dalszy kwintal na każdym hektarze.

Ogrodnik Leonard Sokołowski na półtora ha zakłada ogród warzywny. W celu wyhodowania dostatecznej ilości rozsady przygotowano już 80 okien inspektowych.

Bartnik Józef Sokołowski zaplanował powiększenie pasieki z własnych rojów do 50 uli.

W ciągu roku zostanie wybudowana ferma drobiarska i rozpoczęta zespołowa hodowla kur karmazynów.

Oborowi henryk i Stanisława Kryskowie zobowiązali się powiększyć mleczność krów z 2.200 do 3.200 litrów rocznie od każdej dójki, przy czym pogłowie wzrośnie o dalsze 6 sztuk.

Za zdobyta nagrodę pieniężną członkowie postanowili kupić silnik elektryczny oraz sieczkarnię.

WALKA Z WROGAMI SPÓŁDZIELCZOŚCI PRODUKCYJNEJ.

- Przysłuchując się waszym rozmowa o 3-letnim dorobku i planach na przyszłość, odnosi się wrażenie, że u was w Gałkówku nikt nie bruździł, że nie przeszkadzali kułacy - czyż to możliwe? - rzuciłem pytanie.

- Wróg klasowy był i działał. I to bardzo perfidnie. Nie mógł nas inaczej uderzyć, to zemstę swą wycelował w naszą pasiekę. No, ale połamał sobie zęby i w ogóle zniknął z gromady.

- Lecz mówcie konkretnie i o kogo chodzi?

- Nazywał się Adam Krupiński. Osadnik zza Bugu, dawniejszy pracodawca. Ponoć w swym warsztacie ślusarskim zatrudniał 14 ludzi. Tu u nas usadowił się na jednym z najlepszych gospodarstw poniemieckich. Ładne zabudowania, ziemi około 14 ha. Wyrósł szybko na kułaka, bo siedział w nim spekulant - no i otoczył się kliką swych popleczników w 1951 roku poprosił nas o przyjęcie do spółdzielni. Czemu nie - przyjęliśmy. . I wtedy okazało się, że tak jak przed tym wraz ze swoją kliką usiłował plotkami rozsadzić naszą spółdzielnie od zewnątrz, to teraz próbował zrobić to samo od wewnątrz. Ale zawiodły obydwie taktyki. - Zdemaskowaliśmy go i usunęli. Dziś, poza 5 rozpoznanym przez nas zdecydowanymi wrogami, trzyma z nami cała gromada. To znaczy 43 rodziny członkowskie oraz 8 rodzin jeszcze niezrzeszonych, lecz sympatyzujących z nami. Jesteśmy pewni, że do końca roku do naszego RZS przystąpi i ta reszta uczciwych chłopów. Droga wybrana przez nas jest bowiem słuszna i jedyna.Wieczór karnawałowy dobiegał do końca. Starzy spółdzielcy zacieśnili mocniej więź z nowymi. Rozchodząc się do domów, unosili z sobą ciepło serdecznej atmosfery. Niezapomniana treść rozmów o planach Rolniczego Zespołu Spółdzielczego rodziła jasne. pogodne myśli. O przyszłych sukcesach o pięknej przyszłości. 

Czesław Mondrzyk


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz