wtorek, 2 grudnia 2025

Konstantynów - Cmentarz ewangelicki - Niemieckie osadnictwo - Derr Heimatbote - 4/1971

 

                                           Wielkanocny poranek na grobach

Rodak Leopold Schultz z Konstantynowa pisze, wspominając rodzimą tradycję wielkanocnej wizyty na cmentarzu:

Gdybym chciał odwiedzić w wielkanocny poranek wszystkie groby moich bliskich, musiałbym odbyć długą podróż. Podróż tę mogę odbyć jedynie w myślach. Większość moich krewnych spoczywa na cmentarzu ewangelickim w Konstantynowie, oboje dziadkowie (Schulz i Funke), rodzice, ojciec zmarł w 1914 r., matka zmarła w 1915 r., a także rodzeństwo, moja pierwsza ukochana żona Emilie z domu Drews, która zmarła w 1917 r., a także moi teściowie, wielu krewnych i znajomych. W Łodzi, na Starym Cmentarzu, spoczywają moi pradziadkowie, którzy wyemigrowali do Polski z Züllichau.

Na Nowym Cmentarzu spoczywa moja pierwsza córka, zmarła w 1920 roku. Na cmentarzu wojskowym Pomezia we Włoszech spoczywa mój najstarszy syn, który był nauczycielem; zaginiony od maja 1944 roku jest drugi syn, który również był nauczycielem i musiał służyć w wojsku. A zięć Eugen Rösler poległ w 1945 roku nad Nysą i tam spoczywa.

Po prześladowaniach i cierpieniach przybyliśmy w 1946 roku do Salzwedel, a w 1955 roku zmarła moja druga żona Julianna Alma i spoczywa tam. Gdybym jako 86-latek chciał odwiedzić groby wszystkich moich bliskich zmarłych, czułbym się tak jak pogańskie kobiety w historii wielkanocnej: ledwie znalazłbym zmarłych, usłyszałbym raczej głos: „Czemu szukasz żywych wśród umarłych?”. Czy mamy powody do smutku? Nie, Jezus żyje, a wszyscy nasi bliscy również żyją, są z Jezusem! Zostali oni uwolnieni od wszelkiej goryczy i grzechu. Według J 5,24 Jezus stał się pierwszym zmartwychwstałym i żyjącym, a my, którzy wierzymy, podążamy za Nim, jeden po drugim, do domu Ojca.

                                                                   Leopold Schulz, 7082 Oberkochen, Dreissentalstr. 36.

                                           Ostermorgen an Grabeshügeln

Ldm. Leopold Schultz aus Konstantynow schreibt in Erinnerung an die heimatliche Sitte des Osterbesuchs auf dem Friedhof:

Weim ich am Ostermorgen alle Grabhügel meiner lieben Familienangehörigen besuchen wollte, so müßte ich eine weite Reisemachen. Diese Reise kann ich nur in Gedanken ausführen. Die größte Zahl meiner Blutsverwandten ruht auf dem ev. Friedhof zu Konstantynow, die beiden Großelternpaare (Schulz und Funke), die Eltern, Vater starb 1914, Mutter 1915, auch leibliche Geschwister, sowie meine erste liebe Frau Emilie geb.Drews, die 1917 starb  auch meine Schwiegereltern, viele Verwandte und Bekannte. I In Lodz auf dem Alten Friedhof ruhen meine Urgroßeltern, die aus Züllichau nach Polen einwanderten. Auf dem Neuen Friedhof ruht meine erste Tochter, gest. 1920. Auf de'm Soldatenfriedhof Pomezia in Italien aber ruht mein ältester Sohn,der Lehrer war; verschollen seit Mai 1944 ist der zweite Sohn, der auch Lehrer war und zum Kriegsdienst mußte. Und ein Schwiegersohn Eugen Rösler fiel 1945 an der Neiße und ruht dort. Nach Verfolgung und Leid kamen wir 1946 nach Salzwedel und 1955 starb meine zweite Frau Julianna Alma und ruht dort. Wenn ich als 86 jähriger all meine lieben Entschlafenen am Grabe besuchen wollte, würde es mir wohl gehen wie den heiden Frauen in der Ostergeschichte: Kaum würde ich noch die Toten finden, ich könnte wohl auch eher die Stimme hören: Was suchst du die Lebendigen bei den Toten? Ja, haben wir was zu trauern? Nein, Jesus lebt und alle unsere Lieben leben auch, sie sind bei Jesus! Sie sind aller Bitternis und Sünde enthoben. Nach J oh. 5,24 ist Jesus der Erstling als Auferstandener und Lebender geworden und wir, die wir glauben, folgen Ihm, einer nach dem andern, heimwärts zum Vaterhause.

                                                                       Leopold Schulz, 7082 Oberkochen, Dreissentalstr. 36.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz