czwartek, 4 grudnia 2025

Pastor Robert Badke - Wspomnienia - Konin i okolice - Der Heimatbote - 3/1971 - cz.2

 

W poprzednim numerze nasza gazeta rozpoczęła publikację biografii. Opisano rodzinne miasto Sompolno, dzieciństwo i pierwsze lata szkolne. Dzisiaj zakończymy najpierw okres młodości. Potem przyjdzie kolej na Warszawę.

Na nabożeństwa dla dzieci uczęszczałem do lokalnego kościoła w Sompolnie, gdzie posługiwał pastor Alexander Bierschenk. Parafia rozciągała się na zachód i północ aż do granicy z Poznaniem i obejmowała wiele niemieckich kolonii, które należały do dużej diaspory. Pastor Bierschenk miał do wykonania różnorodną i męczącą pracę. Sami wierni nie zawsze okazywali wdzięczność, co już wtedy budziło moje zaniepokojenie.

W 1913 roku wyjechałem do Łodzi, metropolii niemieckiego protestantyzmu w Polsce. Pracował tu już mój najstarszy brat Karl i to on utorował mi drogę do Łodzi. W Łodzi uczęszczałem do Cirklerische Handelsschule (Szkoły Handlowej Cirklera), której dyrektorem był Siegmund Siede, mój daleki krewny: moja babcia była z domu Siede. Miałem tu takich nauczycieli jak Schmidt Fuchs, Truckel, Siede i inni. Miłą niespodzianką było dla mnie późniejsze spotkanie w zachodnich Niemczech syna nauczyciela Schmidta, pana Georga Schmidta, który następnie spędził kilka lat w Edmonton i stał się moim wiernym współpracownikiem zarówno w Niemczech, jak i w Kanadzie. Zmarł on w międzyczasie w Freden / Leine, głęboko opłakiwany przez całą społeczność Edmonton. Jego syn Rolf Schmidt założył w Edmonton znaną firmę ubezpieczeniową

W Łodzi uczęszczałem na nabożeństwa w kościele św. Jana, a kazania Sup. Angersteina i pastora Dietricha wywierały na mnie ogromny wpływ i nie opuściłem żadnego z nich. Wrażenie wywarły na mnie również chóry, a zwłaszcza niezapomniany chór puzonowy. Wakacje 1914 roku spędziłem w domu i cieszyłem się na powrót do Łodzi, ale wybuchła I wojna światowa i zniweczyła wszystkie plany. Musiałem pozostać w domu i przeżyłem tu wkroczenie wojsk niemieckich, ich wycofanie się z Warszawy i ponowne wkroczenie. W międzyczasie tu i ówdzie grasowały oddziały kozackie, porywając szanowanych mieszczan. Sytuacja uległa bowiem zmianie – teraz Rosjanie i Polacy byli przyjaciółmi, a Niemcy ich wrogami. Kiedy sytuacja się ustabilizowała, ale powrót do Łodzi nadal nie był możliwy, uczęszczałem do Sompolna na lekcje przygotowujące do bierzmowania i kontynuowałem naukę prywatnie. Przez pewien czas myślałem, że być może uda mi się kontynuować naukę w samym Sompolnie, gdzie pastor Bierschenk starał się o otwarcie niemieckiego gimnazjum u niemieckich władz.

W Sompolnie otwarto również niemieckie gimnazjum, ale początkowo tylko dla młodszych roczników. Przyjęto tam mojego brata Herberta. Ja sam musiałem poszukać innego miejsca. Najbliższe gimnazjum znajdowało się w powiecie Koło i tam zaprowadził mnie mój prywatny nauczyciel Hertyk, który miał powiązania z tą szkołą. Tutaj przeżyłem upadek Cesarstwa Niemieckiego, wycofanie się wojsk niemieckich, powstanie nowego państwa polskiego, pełne niepokoju tygodnie i miesiące, które nadeszły dla niemieckojęzycznej ludności w Polsce, a w końcu wojnę polsko-bolszewicką, wcielenie do nowej armii polskiej. Matura odbyła się w 1921 roku, a w moim świadectwie widnieją słowa:

W roku 1920 podczas najazdu nieprzyjaciół spełnił obowiązek obywatelski (Podczas najazdu wrogów w 1920 roku wypełnił swój obywatelski obowiązek).

                                                                       (Ciąg dalszy nastąpi)


In der vorigen Nummer begann unser Blatt mit der Veröffentlichung der Biographie. Die Heimat Sompolno, Kindheit und erste Schuljahre wurden geschildert. Heute wird zunächst die Jugendzeit beendet. Dann kommt Warschau.

Den Kindergottesdienst habe ich in der Ortskirche zu Sompolno besucht, an der Pastor Alexander Bierschenk tätig war. Die Parochie selbst erstreckte sich nach Westen und Norden bis zur Posener Grenze und umschloss viele deutsche Kolonien, die zur großen Diaspora gehörten. Es war eine vielseitige und anstrengende Arbeit, die Pastor Bierschenk bewältigen mußte. Das Kirchenvolk selbst erwies sich nicht immer dankbar, was mich schon damals mit Sorgen erfüllt hat.

Im Jahre 1913 ging ich nach Lodz, der Metropole des deutschen Protestantismus in Polen. Hier war mein ältester Bruder Karl schon berufstätig und er war es, der mir den Weg nach Lodz bahnte. In Lodz besuchte ich die Zirklerische Handelsschule, deren Leiter Siegmund Siede war ein weitläufiger Verwandter von mir: Meine Großmutter war eine geborene Siede. Hier hatte ich solche Lehrer wie Schmidt Fuchs, Truckel, Siede u.a. Es war für mich später eine angenehme überraschung, als ich in Westdeutschland dem Sohn von Lehrer Schmidt begegnete, und zwar Herrn Georg Schmidt, der dann einige Jahre in Edmonton weilte und sowohl in Deutschland als. auch in. Kanada mein treuer Mitarbeiter geworden ist. Er ist inzwischen in Freden / Leine verstorben, von der ganzen Edmontoner Gemeinde tief betrauert. Sein Sohn Rolf Schmidt hat in Edmonton eine bekannte Versicherungsgesellschaft aufgebaut

In Lodz besuchte ich die Gottesdienste in der St. Johanniskirche, und die Predigten von Sup. Angerstein und Pastor Dietnch übten auf mich eine gewaltige Anziehungskraft aus und ich habe keine von ihnen ausgelassen. Eindrucksvoll waren. auch die Chöre und. unvergesslich der Posaunenchor. Die Ferien 1914 verbrachte ich zuhause und freute mich auf die Rückkehr nach Lodz - aber der 1. Weltkrieg brach aus und machte alle pläne zunichte. Ich mußte zuhause bleiben erlebte hier den Einmarsch der deutschen Truppen, ihren Rückzug von Warschau und den wiederholten Einmarsch. Inzwischen plünderten hier und da Kosakenverbände und verschleppten angesehene Burger. Das Blatt hatte Sich nämlich gewendet, Jetzt waren Russen und Polen Freunde, die Deutschen ihre Gegner. Als sich die Lage stabilisierte, aber die Rückkehr nach Lodz noch immer nicht möglich war, besuchte ich in Sompolno den Konfirmdenunterricht und lernte privat weiter. Eine Zeitlang dachte ich, daß es vielleicht möglich sein wird die weitere Ausbildung in Sompolno selbst fortzusetzen wo Pastor Bierschenk sich bei den deutschen Behörden um die Eröffnung eines Deutschen Gymnasiums bemühte.

Es kam auch zur Eröffnung eines Deutschen Gymnasiums im Sompolno, aber zunächst nur für jüngere Jahrgänge. Mein Bruder Herbert fand dort Aufnahme. Ich selbst mußte anderwärts Umschau halten. Das nächstliegende Gymnasium war in der Kreisstadt Kolo und hierher brachte mich mein Privatlehrer Hertyk, der Verbindungen zu dieser Schule hatte. Hier erlebte ich den Zusammenbruch des Deutschen Kaiserreiches den rückzug der deutschen Truppen, die Entstehung des neue; Polnischen Staates, die bangen Wochen und Monate, die für dIe deutsch-sprachige Bevölkerung in Polen kamen endlich der. polnisch-bolschewistischen. Krieg, die Einreihung in die neue polnische Armee. Das Abitur machte ich 1921 und in meinem Zeugnis stehen die Worte: 

W roku 1920 podczas najazdu nieprzyjaciół spełnił obowiązek obywatelski (Während des Angriffs der Feinde im Jahre 1920 erfüllte er seine staatsbürgerliche Pflicht).

                                                                   (Fortsetzung folgt)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz