Parafia Kanin opłakuje śmierć członka rady parafialnej Adolfa Mikołajewskiego
8 czerwca 1969 r. w szpitalu w Heinsbergu w Nadrenii zmarł członek rady parafialnej Adolf Mikołajewski z Konina nad Wartą. W momencie objęcia przeze mnie stanowiska pastora ewangelicko-augsburskiej parafii w Koninie w 1928 r. pan Mikołajewski był już przewodniczącym rady kościelnej i pełnił tę funkcję aż do momentu wysiedlenia do Niemiec w 1964 r. Urodzony 17 marca 1894 r. w Wenglewer Holland, dużej i kwitnącej niemieckiej osadzie na Nizinie Wartoskiej, gdzie spędził dzieciństwo i zdobył wykształcenie, a następnie pracował jako rolnik w Bielawach i inspektor mięsny w powiecie konińskim, czuł się głęboko związany ze swoimi ludźmi i parafią. Ta więź znalazła wyraz nie tylko w słowach, ale także w oddane 8 czerwca 1969 r. w szpitalu w Heinsbergu w Nadrenii zmarł członek rady parafialnej Adolf Mikołajewski z Konina nad Wartą. W m j, pełnej poświęcenia pracy, gdy zaufanie jego rodaków pozwoliło mu awansować na stanowisko przewodniczącego parafii i członka rady nadzorczej niemieckiej spółdzielni powiatowej w Koninie. Nie szczędził czasu ani rad, aby być godnym tego zaufania i pozostać nim. W burzliwych latach przedwojennych, kiedy niektórzy rodacy stracili orientację, przewodniczący parafii Mikołajewski zawsze należał do tych, którzy zachowali panowanie nad sobą. Tak, był on w gminie Konin jednym z tych, którzy nawoływali do umiaru i refleksji.
Mimo to musiał wypić kielich cierpienia do dna, gdy w 1945 roku nie udało mu się uchronić przed nadchodzącym potopem. Uwięziony w obozie internowania w Poznaniu, narażony na najcięższe niedostatki, poważnie zachorował i został zwolniony jako niezdolny do pracy. Z trudem powlókł się pieszo z powrotem do Bielaw, ale jego gospodarstwo było zajęte przez obcych, a jego bliscy, żona i dzieci, zostali wypędzeni. Znalazł ich jako robotników przymusowych w różnych polskich gospodarstwach. Kiedy pierwsza fala nienawiści opadła, rodzina Mikołajewskich zebrała się w 1952 roku w Koninie, gdzie pan Adolf Mikołajewski pełnił funkcję proboszcza i organisty, ożywiając pozostałą społeczność. Zaangażował się m.in. w zwrot gruntów kościelnych w okolicznych gminach kantoralnych, co było trudnym zadaniem, ale zakończyło się sukcesem. Relację na ten temat przeczytaliśmy w „Heimatboten” w wydaniu z listopada 1964 roku.
Ceremonia pogrzebowa zmarłego proboszcza odbyła się 12 czerwca w Heinsbergu, po czym nastąpił pochówek. Ceremonię pogrzebową poprowadził pastor Fuchs, który jako tekst swojego przemówienia wybrał Księgę Izajasza 43, wers 1: „Nie bój się, bo cię wykupiłem. Wezwałem cię po imieniu, jesteś moim”.
Na pogrzebie pojawili się również niektórzy towarzysze losu z okręgu konińskiego, m.in. były przewodniczący kościoła B. Schultz z Briesener Holland i pan Tews. Zmarłego opłakuje żona Natalie z domu Rauch, która od 1917 roku dzielił z nim radości i smutki. (Małżeństwo zostało pobłogosławione przez pastora wojskowego Schnorra z Bawarii w Koninie). Oprócz tego zmarłego opłakują córka i dwaj synowie wraz z rodzinami w Heinsbergu, Düsseldorfie i Naumburgu nad Soławą, a także brat i siostra w strefie wschodniej. Trzej synowie polegli na wojnie.
Wśród wszystkich, którzy zebrali się, aby uczcić jego pamięć, są również członkowie naszej dawnej parafii w Koninie, którzy dziś żyją w rozproszeniu. Wszyscy oni, bliscy i dalecy, opłakują w duchu swojego sprawdzonego przewodniczącego kościoła. Jako ostatni przedwojenny pastor parafii w Koninie, w ich imieniu składam najszczersze kondolencje rodzinie zmarłego. Do samego zmarłego kieruję słowa: Błogosławieni są umarli, którzy od tej pory umierają w Panu. Tak, Duch mówi, że „odpoczywają od swoich trudów”, ponieważ ich dzieła idą za nimi. Obj. 14, 13.
Spoczywaj w pokoju!
Kilka dni później w Heinsbergu zmarła inna rodaczka z Konina – pani Rosalie Rauch – w sędziwym wieku 87 lat. Została pochowana 13 czerwca. Ostatnie lata życia spędziła u swojej córki Marie Poley w Heinsbergu. Łączy nas głęboka więź smutku i żalu z wszystkimi jej bliskimi.
Pastor Robert Badke
Edmonton, Kanada, dawniej Konin/Warta
Z okazji śmierci konińskiego proboszcza Adolfa Mikołajewskiego zamieszczamy to zdjęcie. Przedstawieni na nim pastorzy to (od lewej): Karl Świtalski, który obecnie mieszka w Republice Federalnej Niemiec, Edward Dietz, od lat senior diecezji wielkopolsko-pomorskiej, Emil Dawid, który pełnił posługę we Włocławku i zmarł w wieku 70 lat (6 września 1963 r.) oraz Karol Jadwiszczok, który został pastorem dopiero w wieku 40 lat (1945 r.). Za dwoma środkowymi pastorami stoi Ldm. Adolf Mikolajewski.
Anläßlich des Heimganges des Koniner Kirchenvorstehers Adolf
Mikolajewski bringen wir dieses Bild. Die dargestellten Pastoren sind von
links: Karl Schwitalski, der heute in der Bundesrepublik lebt, Edward Dietz,
seit Jahren Senior der Diözese Großpolen-Pommerellen, Emil Dawid, der in
Wloclawek amtierte und noch im sei ben Jahr verstarb (am 6. 9. 1963) und Karol Jadwiszczok,
der erst mit 40 Jahren (1945) Pfarrer wurde. Hinter den beiden mittleren
Pastoren steht Ldm. Adolf Mikolajewski.
Die Heimatgemeinde
Konin trauert um Kirchenvorsteher Adolf Mikolajewski
Am 8. Juni 1969 verstarb im Krankenhaus zu Heinsberg, Rheinland,
der Kirchenvorsteher Adolf Mikołajewski aus Konin an der Warthe. Zur Zeit
meines Amtsantrittes im Jahre 1928 als Pfarrer der Ev.-Augsb. Kirchengemeinde Konin
war Herr Mikolajewski bereits Kirchenvorsteher und bekleidete dieses Amt bis zu
seiner Aussiedlung nach Deutschland im Jahre 1964. Geboren am 17. 3. 1894 in
Wenglewer Holland, einer großen und blühenden deutschen Siedlung in der Wartheniederung,
wo er auch seine Kindheit verlebte und seine Ausbildung genoß, um dann als Bauer
in Bielawy und Fleischbeschauer im Gebiet des Kreises Konin tätig Z\J sein,
fühlte er sich seinen Leuten und seiner Kirchengemeinde gegenüber zutiefst verbunden.
Diese Verbundenheit fand ihren Ausdruck nicht nur im Lippenbekenntnis, sondern in
hingebender, aufopferungsvoller Arbeit, als das Vertrauen seiner Landsleute ihn
zum Kirchenvorsteher der Gemeinde und zum Mitglied des Aufsichtsrates der
deutschen Kreisgenossenschaft in Konin aufrücken ließ. Er scheute weder Zeit
noch Rat, um des Vertrauens würdig zu sein und zu bleiben. In den turbulenten
Vorkriegsjahren, in welchen manche Landsleute ihre Selbstorientierung verloren haben,
gehörte Kirchenvorsteher Mikolajewski immer zu denjenigen, die ihre
Selbstbeherrschung behielten. Ja, er war im Bereich der Gemeinde Konin einer von
denen, die zur Mäßigung, und Besinnung gemahnt haben.
Trotzdem mußte er den Kelch des Leidens bis zur Neige auskosten,
als es ihm im Jahre 1945 nicht gelungen war, sich vor der herannahenden
Sintflut zu retten. Im Internierungslager in Posen festgehalten, den schwersten
Entbehrungen ausgesetzt, erkrankte er schwer und wurde als zur Arbeit
untauglich entlassen. Mühsam schleppte er sich zu Fuß nach Bielawy zurück, doch
sein Hof war von Fremden besetzt und seine Angehörigen, Frau und Kinder,
vertrieben. Er fand sie als Zwangsabeiter auf verschiedenen polnischen Höfen.
Als die erste Haßweile sich legte, fand sich Familie Mikołajewski im Jahre 1952
in Konin zusammen, wo Herr Adolf Mikolajewski als Kirchenvorsteher und Organist
eine für die Restgemeinde belebende Tätigkeit ausübte. Er setzte sich u. a. für
die Rückgabe der Kirchengrundstücke in den umliegenden Kantorotsgemeinden ein,
eine dornige Aufgabe, die aber doch von Erfolg gekrönt war. Einen Bericht
darüber lasen wir im "Heimatboten" in der Novemberausgabe des Jahres
1964.
Die Trauerfeier für den verstorbenen Kirchenvorsteher fand am
12. Juni in Heinsberg statt, worauf die Beisetzung erfolgte. Die
Trauerfeierlichkeiten leitete Pastor Fuchs, der als Text für seine Ansprache
Jesaja 43, Vers 1, wählte: "Fürchte dich nicht, denn ich habe dich erlöst.
Ich habe dich bei deinem Namen gerufen, du bist mein".
Zur Beerdigung fanden sich auch manche Schicksalsgenossen aus
dem Kreise Konin zusammen, u. a. der frühere Kirchenvorsteher B. Schultz aus
Briesener Holland und Herr Tews. Um den Verstorbenen trauern die Ehefrau
Natalie geb. Rauch, die seit 1917 mit ihm Freud und Leid geteilt hat. (Die Ehe
wurde vom Kriegspfarrer Schnorr aus Bayern in Konin eingesegnet.) Weiter
trauern um den Verstorbenen eine Tochter und zwei Söhne mit ihren Familien in Heinsberg,
Düsseldorf und Naumburg/Saale, sowie ein Bruder und eine Schwester in der Ostzone.
Drei Söhne sind im Kriege gefallen.
Zu allen, die sich zum Gedenken zusammengefunden haben, gehören
auch die Glieder unserer früheren Heimatgemeinde Konin, die heute in der
Zerstreuung leben. Sie alle, in der Nähe und in der Ferne, trauern im Geiste um
ihren bewährten Kirchenvorsteher. Und als letzter Vorkriegspastor der Kirchengemeinde
Konin spreche ich in ihrem Namen den Hinterbliebenen mein herzlichstes Beileid
aus. Dem Verstorbenen selbst rufe ich die Worte zu: Selig sind die Toten, die
in dem Herrn sterben von nun an. Ja, der Geist spricht, daß sie ruhen von ihrer
Arbeil", denn ihre Werke folgen ihnen nach. Offb. 14, 13.
Ruhe sanft in Frieden!
Einige Tage später verstarb in Heinsberg eine andere Landsmännin
aus Konin - Frau Rosalie Rauch - im ehrenvollen Alter von 87 Jahren. Sie ist am
13. Juni zur letzten Ruhe gebettet worden. Sie verlebte ihren Lebensabend bei
ihrer Tochter Marie Poley in Heinsberg. Auch mit allen ihren Hinterbliebenen
fühlen wir uns in Trauer und Leid innig verbunden.
Pastor Robert Badke
Edmonton, Kanada, vormals Konin/Warthe

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz